Rousseau, ‘Nowa. Ne foiza
w ten sposób korzystny klimat z namiętności, tak gdzie indziej niebezpiecznych, buduje ludzkie szczęście (cz. I, list XXIII, s. 45)65.
W tych słowach wyraźnie dostrzegamy, że namiętności, skojarzone z cielesnością i „nizinami”, przeciwstawione zostają temu, co wyniesione w przestrzeni, „lżejszej natury” uczuciowej, bliskie szczęściu, dobru i prawdzie (jak twierdzi Saint-Preux, lekarze i etycy winni zalecać pobyt w górach). Oto metafizyka, dostępna Rousseau... ale i Gustawowi (i całemu pokoleniu), który co prawda nie mówi o górach, ale przeciwstawia fizyczne wyniesienie (lot!) prawu ciążenia ku ziemi (czyli powszedniości), którą gardzi. Pogarda dla tego, co „ziemskie”, uwielbienie dla tego, co od niej oderwane. Wyidealizowane postrzeganie i przedstawianie „tego, co w górze” - o to właśnie będzie oskarżał Gustaw „książki”, być może jednak lubując się w swym cierpieniu...
Kolejna idea, której głosicielem Rousseau każe być Saint-Preux, to pogląd, iż ludzie natury (tu: gór) są dobrzy z samego tego faktu. Sługa jest dlań „raczej jego przyjacielem, niż sługą”, górale prześcigają się w gościnności, a ich dobry charakter wynika z tego, że nie potrzebują pieniędzy. I wreszcie, czego dowodzą szczegółowe opisy zachowań (głównie biesiadnych!) i strojów „Walezyjczyków” - zainteresowanie Rousseau „egzotyką”. Fragmenty te nijak się mają do relacji miłosnej Julia - Saint-Preux, nawet gdy uwzględnimy fakt, że ten ostami był nauczycielem. Wynikają wprost z dydaktyzmu autora i należą do owej drugiej - „nieromansowej” - powieści, dziwnie splecionej z tamtą.
Zdumiewający z punktu widzenia zarówno dialogu romansowego, jak i ideologicznego, jest fragment opisujący z zachwytem urodę 65 (...) sur les hautes montagnes, oii l’air estpur et subtil, on se sent plus de facilitć dans la respiration, plus de Ićgćretć dans le corps, plus de sćrenitć dans Uesprit; les plaisirs y sont moins ardents, les passions plus modćrćes. Les rnćditations y prennentje ne sais ąuel caractere grand et sublime, proportionnć. aux objets ąui nous frappent, je ne sais ąuelle voluptć tranąuille ąui n’a rien d’acre et de sensuel. II semble qu’en s’ćlevant au-dessus du sćjour des hommes, onylaisse tous les sentiments bas et terrestres, et qu’a mesure qu’on approćhe des regions ćthćrćes, Yame contracte quelque chose de leur inaltćrable puretć. On y est grave sans mćlancolie, paisible sans indolence, content d’etre et de penser: tous les dćsirs trop vifs s’emoussent, ils perdent cette pointę aigue ąui les rend doulourewc; ils ne laissent au fond du cceur qu’une ćmotion Ićgere et douce; et c’est ainsi qu’un heurewc dimatfait servir a la fćlicitć de 1’homme. les passions ąui font ailleurs son tourment.
46