29
Zainteresowania naukowe Józefa Żuchowskiego...
„Mam ja dostateczną kwalifikację naukową, to jest, stopnie magistra sztuk pięknych i doktora filozofii; znam tamtejsze miejscowe stosunki; pozyskałem, ile się spodziewam, przychylną opinię obywateli lubelskich; w różnych zaś kolejach i w kilkunastoletniej nauczycielskiej pracy nabyłem doświadczenia, które jest potrzebne i do kierowania młodzieżą i do trudniejszego podobno jeszcze z kolegami pożycia. Zdrowie moje od dwóch już przeszło lat umocnione, wystarczyłoby mi łatwo do takiej pracy, a na dobrych chęciach w żadnym mi nigdy obowiązku nie zbywało. Oddalając się ze Szczebrzeszyna, chciałem szukać polepszenia losu, bo to popęd wrodzony wszystkim, chociaż czasem rozum w wyborze drogi pomylić się może, albo nie przewidziane wypadki najlepszą pomieszają rachubę. Byłbym może i pozostał w miejscu, gdyby mię jedna okoliczność do opuszczenia go nie znagliła. Wyrażę tu tę okoliczność, w nadziei, że WWMPan Dobrodziej jako człowiek światły, doświadczony i wyrozumiały otwartości mojej za złe mi nie weźmiesz. W chwili zgonu ś. p. Zienkowskiego, byłem z tytułu mojej kwalifikacji pierwszym profesorem. W mieście i okolicy powszechnie sądzono, że następstwo opróżnionego miejsca na mnie przejdzie. Nie starałem się wprawdzie o to, bo zabiegów żadnych czynić nie lubię i nie umiem; ale przez czas niejaki byłem prawie pewien, że to co z porządku na mnie przypada, ominąć mię nie może. Skutek inaczej pokazał i moja miłość własna, w sercu o lat kilka wtedy młodszym mocno zadraśnięta, podała mi myśl przeniesienia się do szkoły rządowej, gdzie sądziłem, że otwartsze miejsce do zasługi dla siebie znajdę. To było ostateczną i zapewne najważniejszą przyczyną, dla której opuściłem Szczebrzeszyn. [...] Dla zacnego domu Zamojskich zawsze miałem i mam dotąd najwyższe poważanie i miło mi było pracować w szkole ich dostojne imię noszącej. Od JW Stanisława Hrabiego Ordynata odbierałem każdą rażą w uprzejmym przyjęciu drogie dla mojego serca względy; ostatnia rozmowa, którą mię raczył zaszczycić w Klemensowie, zawsze w mojej pamięci zostanie, jako dowód nader pochlebnego dla mnie zaufania”48.
Niestety, ordynat nie wyraził zgody na powrót Żuchowskiego do Szczebrzeszyna. Zapewne pamiętano mu swego rodzaju nielojalność w stosunku do zakładu, który przed kilkoma laty opuścił bez poważniejszych powodów.
W dniu 1 sierpnia 1842 r. został mianowany p.o. nauczyciela nauk filologicznych w szkole obwodowej w Pińczowie. Prawdopodobnie w tym czasie był nauczycielem domowym margrabiego Aleksandra Wielopolskiego49. Po rocznym pobycie w Pińczowie ponownie powrócił do gimnazjum radomskiego, w którym wykładał język polski i francuski, piastując równocześnie funkcję inspektora.
Na parę lat przed wybuchem powstania styczniowego postawa młodzieży stawała się coraz bardziej radykalna. Władze oświatowe niejednokrotnie stosowały ostre sankcje. Najczęściej zamykano wyższe klasy. W Radomiu rozruchy młodzieży miały szczególnie ostry przebieg. Administracja szkolna, przeświadczona, że dyrektor gimnazjum Karol Wyrzycki swoim niewłaściwym zachowaniem prowokował te rozruchy, udzieliła mu bezterminowego urlopu, a jego obowiązki przejął dotychczasowy inspektor gimnazjum Józef Żuchowski. Kiedy po kilku tygodniach odwiedził Radom wizytator Józef Korzeniowski, w szkole panował wzorowy porządek.so.
48 APL, Ordynacja Zamojska 4590.
49 Pamiętnik zjazdu...., s. 107.
50 K. Poznański. Reforma szkolna iv Królestwie Polskim w 1862 r. Wrocław 1968, s. 66.