421
NAD NIEBIESKĄ WODĄ
litego nazwiska „Stefan Walczak*1, — rzacić natrętne w pozornej ważności stanowisko w ambasadzie — ożenić się, mieć dzieci, mieć rodzinne kłopoty i rodzinne radości. I nade wszystko wziąć się do pracy, która by nie polegała na urodzie i reprezentacji, na grzecznych słówkach i zagadkowych milczeniach, — na znajomości win, wyszukanych potraw, — na znawstwie kobiet i ich intrygach w polityce świata.
Szukał gorączkowo miejsca dla siebie, gdy wreszcie nadejdzie dzień decyzji i wszystko zostanie przecięte, Stefan Walczak zostawi poza sobą pustą i nędzną kukłę, jaką jest Stenio Herbeński, ceniony dyplomata, arystokratycznego pochodzenia, popierany przez wszystkie znaczniejsze rody w kraju.
f
Rzucił się teraz z pasją na zagadnienia, od jakich świat nabrzmiewał. Konflikty narastały i szły z tych dziedzin życia, jakie uchodziły uwadze dyplomatów. Wyraźne i hałaśliwe prądy ideologiczne, istniejące na powierzchni historycznego czasu tłumiły te, które krystalizowały się w głębi. Były więc, obok ruchów nacjonalistycznych, odwołujących się do wspólnoty krwi i wspólnoty rasy, — ruchy rwące i rewolucyjne. Wszelkie hasła plemiennych związków rasowych budziły w Steniu odrazę, nie tylko z powodu ich nonscnsowych przesłanek teoretycznych, lecz także z jogo osobistego powodu.
Jako Stefan Walczak nie mógł mieć z nimi nic wspólnego, a jako Stenio Herbeński nie czuł się w prawie do żadnej reprezentacji rasowej.
Ale czy odczuwał solidarność z ruchem rewolucyjnym, do którego należeli różni Walczakowie świata? Tutaj rozgrywała się w nim najgorętsza walka, nieraz tragiczna.
Prawda, której szukał i która rozpalała się w nim wewnętrznym głodem, domagała się decyzji prostych i jasnych. Nie można było niczego dzielić, ani przystawać tylko do cząstek. Obserwował wśród intelektualistów francuskich dążenia do powiązania idei sprzecznych, które miały przystawiać do siebie powierzchniami zgody i współżycia. Ze zdumieniem wysłuchiwał i czytał o łączeniu się katolicyzmu z komunizmem. Napierające nurty historii miały obalić sztywne schematy pojęć, rozsadzić obwarowania i stworzyć nowy potężny ruch ideowy, sprzęgający niejako ziemię z niebem. Czy to możliwe? Czy to możliwe? — dziwił się Stenio.
Nie wyszedł poza obręb zdumienia i poza bezsilność pragnień, podsycanych szukaniem prawdy, świat płonął w ogniu walk, pęknięty od wewnątrz, skazany nieuchronnie na katastrofę. Gdzie stanąć i czego bronić? Jak zdobyć swoje najprawdziwsze miejsce?
Szczere pragnienie wyjścia z sytuacji obserwatora osłabiał w nim ów Stenio Herbeński, — sceptyczny i nieufny. Znów były okresy całkowitej niewiary, lub chwiejnej niepewności, znów przynależność do Walczaków budziła tylko żałosne poczucie krzywdy, — nic więcej. Nieszczerość