Grasujące myszy?
Mama była naprawdę zaniepokojona. Było późno i wszyscy powinni już spać kamiennym snem a tu u Kuby w pokoju coś dziwnie chrobotało raz po raz. Mama bała się iść i sprawdzić co się tam dzieje . Wolała najpierw obudzić Tatę
- Słyszysz? - zapytała potrząsając go za ramię.
Wybudzony ze snu Tata ziewnął szeroko jak krokodyl . Machinalnie zapalił nocną lampkę.
- To chyba myszy - odpowiedział przeciągając się jak mały chłopiec.
- Myszy? - Mama jęknęła nagle bardzo przerażona, wyskoczyła jak rakieta z łóżka i stanęła na stojącym przy łóżku krześle. Śmiesznie wyglądała w długiej koszuli spod której wystawały trzęsące się nogi. Na ustach Taty pojawił się figlarny uśmiech
-Zaraz to sprawdzę - powiedział jednak poważnie zakładając kapcie. Mama mimo strachu zeszła z krzesła i ruszyła za nim. Prawie dotykała jego pleców, ale szła odważnie wysoko podnosząc nogi. Wiedziała, ze Tata ją zawsze obroni. Ale serce biło jej w piersi jak jakiś ogromny dzwon, gdy Tata otworzył drzwi od pokoju Kuby. I wtedy nagle stanęli oboje z Tatą jak wryci. No bo Kuba, który powinien już dawno smacznie „chrapać” wcale nie spał, tylko siedział z Magdą na łóżku a między nimi leżało pudełko z cukierkami
- Ładne rzeczy! - pokiwał smutno głową Tata - to my myśleliśmy, ze tu grasują myszy a to wy tak chrzęścicie papierkami. Objadacie się cukierkami choć postanowiliście w Wielkim Poście wogóle nie jeść słodyczy.
Magda z Kubą poczerwienieli jak raki.
- My tylko troszkę, tak żebyście nie widzieli - wyszeptała Magda
- My żebyśmy nie widzieli? - Tata aż usiadł na brzegu łóżka z wrażenia - to chyba nie nam obiecywaliście post od cukierków tylko Panu Jezusowi !
- Oj Tato! - Kuba spuścił bezradnie głowę - to tak trudno wytrzymać bez słodyczy tyle dni.
Tata pokiwał z niezadowoleniem głową ale zaraz coś sobie chyba przypomniał , bo powiedział :
- Pamiętam jak kilka lat temu byłem chory i czekała mnie poważna operacja. Nic nie jadłem przez wiele dni. Mama zwilżała mi tylko usta wodą i modliła się razem ze mną ufając Panu Jezusowi, że będzie nade mną czuwał. I wtedy postanowiła, ze też nie będzie nic jadła i że ofiaruje swój post za mój powrót do zdrowia
- Ale to bardzo trudne - westchnęła Magda
- Jak się kogoś kocha to nic nie jest trudne - powiedziała Mama patrząc czule na Tatę - ja po prostu chciałam trochę cierpieć tak jak Tata, ja nawet czułam jak go bolało przed i po operacji. Wtedy nauczyłam się jak można ofiarować za kogoś cierpienie
- Teraz też nieraz pościcie , prawda? - Kuba przypomniał sobie te dni, kiedy rodzice nie jedli nic prócz suchego chleba i pili samą wodę.
- Tak, pościmy dla Pana Jezusa. Chcemy Mu pokazać jak bardzo Go kochamy. I ofiarować swój post w jakiejś ważnej intencji. Może ktoś się nawróci, poprawi, stanie się lepszy.
- To ja już nie będę jadła tych cukierków - zawołała Magda czując jak coś się jej rozjaśnia w sercu - i schowam je na dno szafy!
- E, lepiej nie - zaprotestował Kuba - lepiej je oddać komuś, kto ich w ogóle nie ma! Może zaniesiemy je tym dzieciakom spod szóstki? Ich mama znów straciła pracę a tata leży w szpitalu.
- Pójdę tam jutro z tobą - Magda popatrzyła na Kubę z podziwem- dobrze, ze ci wpadł do głowy taki wspaniały pomysł.
- No to już jestem pewna, ze oboje dotrzymacie obietnicy Panu Jezusowi - uśmiechnęła jak zawsze anielsko Mama - i że myszy już nie będą tu więcej grasować.
- Przynajmniej w Wielkim Poście - powiedział poważnie Tata patrząc na wiszący nad drzwiami krzyż i na oczy Pana Jezusa, które spoglądały teraz na Janielskich tak jakoś cudownie ciepło….