Talizman czy Anioł
- W tych Tatrach to jest i cudnie, i strasznie - szeptała co i raz Magda, gdy wędrowali pomiędzy górskimi stawami i strumieniami , ale i nad przepaściami. Już od kilku dni wychodzili z Kubą w góry, prowadzeni przez przewodnika, który podśpiewywał coś po góralsku i wzdychał: „Boze mój, Boze”, a Magda za nim, bo tak się modliła. Teraz może jeszcze bardziej, bo mieli z innym przewodnikiem zwiedzać Jaskinię Zimną, a pani Basia mówiła wczoraj, ze jest tam ciemno i naprawdę zimno i że pełno tam dziwnych korytarzy, jeziorek, szczelin i zakamarków. Magda próbowała się nie bać, ale czuła jak jej serce bije szybciej niż zwykle.
Kiedy czekali na przewodnika zobaczyli przed wejściem do jaskini kram z różnymi wisiorkami, kółeczkami, bibelotami. Stojący przy nim mężczyzna krzyczał zachrypniętym głosem
-Talizmany kupujecie, talizmany! Kto chce wrócić szczęśliwie z jaskini musi mieć na szyi talizman! .
- To można stamtąd nie wrócić? - zapytał ciekawie Kuba.
Mężczyzna nachylił się nad nim.
- Jeśli duchy jaskini zamienią kogoś w lodowy posąg może zostać tam na zawsze - powiedział groźnie.
Oczy Magdy wypełniły się strachem.
- Nie bój się ! - szepnął jej Kuba na ucho - kupię ci ten wisiorek z koralików, a sobie ten metalowy dwuksięzyc.
Magda ucieszyła się. Zawiesiła sobie koraliki na szyję. Teraz już mogła bez obawy ruszyć za przewodnikiem do jaskini. Pani Basia miała rację, w jaskini było zimno i szaro, mimo zapalonych pod stropem małych lampek, ale widać było błyszczące jak kryształ oblodzone ściany. Magda rozglądała się z zachwytem. Nagle Kuba pociągnął ją w jakiś boczny korytarz.
- Może lepiej idźmy za wszystkimi - szepnęła przerażona - możemy się zgubić.
- Talizmany nas ochronią - zapewnił ją Kuba. Magda skinęła głową, ale wcale nie poczuła się lepiej. Zwłaszcza, że korytarz zaprowadził ich do wielkiej niszy z zamarzniętym jeziorkiem , nad którym pochylały się dziwne lodowe posągi.
- To one - te zaklęte duchy jaskini - powiedział Kuba, a Magda zapiszczała przerażona:
- Wracajmy !!!
Ale choć szli i szli po błotnistym i kamienistym korytarzu wyjścia jakoś nie było widać. Nagle znów zobaczyli te same posągi.
- Chyba krążymy w kółko i zostaniemy tu z nimi na zawsze - przestraszyła się Magda. Wydawało się jej, że lodowy posąg się poruszył.
- Przecież mamy talizmany - Kuba próbował pocieszyć i siebie i ją.
- Jak mogliśmy w to uwierzyć? - powiedziała Magda z wyrzutem i rozpłakała się . I wtedy zgasły światła i zrobiło się zupełnie ciemno.
- Jezu! - jęknęli oboje - my tu zamarzniemy!
Nic nie widzieli, chwycili się tylko za ręce trzęsąc się z zimna i strachu. Magda sięgnęła po chusteczkę i napotkała tam brelok z aniołkiem.
- Pamiętasz, jak nas anioł raz uratował - krzyknęła - wzywajmy go i teraz! I uklękła na zimnej ziemi. Kuba razem z nią. Nie wiedzieli ile razy zmówili „Aniele Boży stróżu mój…”, gdy usłyszeli jakieś kroki i nawoływanie.
- Czyżby Anioł? - krzyknęli zrywając się z kolan, bo błysnęło światło.
- A może i Janioł ? - zawołał ktoś po góralsku i ukazała się postać w czerwonym kombinezonie i kasku na głowie, uśmiechająca się radośnie - Jestem Klimek Sabała, ratownik TOPR-u, chodźcie za mną, bo was szukają. Aleście napędzili sobie tu stracha, co?
Poszli więc za Klimkiem jak za Aniołem
- Dobrze, że was Klimek odnalazł - szeptała pani tuląc ich gdy wyszli z jaskini. .
- Bo Anioł go do nas przyprowadził - powiedziała Magda i zdjęła swój wisiorek z szyi .
- Z pana jest oszust i kusiciel! Już się nie dam nabrać na te bzdury! -. Kuba spojrzał na śmiejącego się złośliwie pana od talizmanów i też zerwał swój dwuksięzyc a później cisnął nim o ziemię i podeptał butami.
Ratownik puścił oko do pani Basi.
- A jo znów zostałek Janiołem. Te dzieciska mnie tak nazwały, choć ani skrzydeł nie mam ani jaśniejącej szaty..
*TOPR- Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe