Śpiewać jak Maryja Jezusowi?
- Magda, mogłabyś ciszej? – Tata stał w drzwiach pokoju i kręcił z niezadowolenia nosem – jakoś przy Twoim głośnym śpiewaniu projekt mi nie wychodzi.
-Ciszej? Dlaczego ciszej? Przecież jak się nie nauczę wszystkich zwrotek tej kolędy to pani wybierze na Maryję w Jasełkach Agnieszkę a nie mnie.
-To może ćwiczyłaby gdzie indziej? Mnie wypracowanie też kuleje przez to twoje wycie- Kuba stanął za Tatą z zeszytem i długopisem w ręku.
- Lepiej nie składajcie na mnie jak wam coś nie wychodzi – naburmuszyła się Magda – pani katechetka powiedziała, że kto śpiewa dwa razy się modli
- Właśnie, śpiewa , a nie wrzeszczy - Kuba był bezlitosny.
Magda poczuła pod powiekami łzy, zamknęła z trzaskiem książeczkę do nabożeństwa.
- Dobrze, dobrze – chlipnęła całkiem rozklejona – tak się cieszyłam, że będę Maryją, że zaśpiewam tę kolędę jak nikt inny na świecie a wy do mnie, że wyję, że wrzeszczę?! Jesteście bez serca!!.
- Co tu się dzieje? – Mama przybiegła z kuchni zaniepokojona kłótnią – dlaczego Magda płacze.
- Trochę nam jej śpiew przeszkadza w pracy i powiedzieliśmy jej o tym – Tata tłumaczył się przed Mamą jakby lekko zawstydzony.
Mama przytuliła Magdę i spojrzała jej ciepło w oczy
- A może byś córeczko poćwiczyła w łazience? Tam głos się tak pięknie niesie , no i nikomu przeszkadzać nie będziesz.
Magda podniosła hardo głowę. Pomysł Mamy bardzo jej spodobał. Jeszcze pokaże Tacie i Kubie na co ją stać. Przycisnęła książeczkę do piersi i z uniesioną dumnie głową powędrowała do łazienki. Po chwili w całym mieszkaniu rozległ się jej piskliwy głos, jeszcze głośniejszy i bardziej donośny. Tata spojrzał na Mamę wymownie i chciał coś powiedzieć, ale właśnie wtedy ktoś zadzwonił do drzwi. Magda wytknęła z łazienki ciekawski nos.
- Słyszę u państwa jakieś piękne śpiewanie – powiedziała tak jakoś dziwnie sąsiadka mieszkająca obok – a ja musze na chwile wyjść z domu. I mam taką prośbę, czy mógłby ten pański „słowik” pośpiewać mojemu synkowi Kacperkowi? Jakoś nie mogę go uśpić i byłabym wdzięczna, gdyby ktoś mi pomógł.
Magda pokraśniała z radości. Nareszcie ktoś dostrzegł jej talent. I to nie byle kto. Wszyscy wiedzieli, że pani Julia jest operową diwą więc komplement z jej ust naprawdę dużo znaczył.
- To ja chętnie – Magda uśmiechnęła się do pani Julii i poszła natychmiast do jej mieszkania.
Jasielscy nastawili uszu. Wyłączyli radio i telewizor. Rzeczywiście za ścianą słychać było płacz małego dziecka. Po chwili usłyszeli także śpiew Magdy. Najpierw głośny, natarczywy, odbijający się od ścian drażniącym echem. A później zaskrzypiały drzwi w przedpokoju i do mieszkania wróciła pani Julia. Popatrzyli na nią zaskoczeni.
- Ciii – szepnęła sąsiadka – państwa córeczka sobie na pewno poradzi.
Nagle wszystko zrozumieli, kiwnęli potakująco głowami. Czekali zaniepokojeni czy ta dziwna próba się uda. Kacperek płakał coraz głośniej i Magda nie mogła go wcale przekrzyczeć. Wtedy zaczęła śpiewać inaczej, ciszej, delikatniej, rzewniej i tak pięknie, jak jeszcze nigdy nie słyszeli.
-Pewnie go wzięła na ręce i kołysze – szepnęła wzruszona Mama
- I teraz śpiewa tak pięknie jak Anioł – zachwycił się Tata
-Albo jak Maryja Jezusowi – uśmiechnęła się porozumiewawczo pani Julia – zaraz jej to powiem. A jeśli państwo pozwolicie to chciałabym z państwa córeczką czasami poćwiczyć głos, żeby śpiewała jeszcze piękniej i radośniej, bo ona jednak ma wyjątkowo wrażliwą duszę.