Potęga umysłu cz20


Potęga umysłu cz. 20

wtorek, 04 wrzesień 2007

Kontynuując wątek z odcinka poprzedniego, należy stwierdzić, że tak jak nie ma dymu bez ognia, tak nie ma Twórczej Wizualizacji bez „detoksu”. Zresztą cały nasz świat oparty jest na tej zasadzie - DUALIZMU. Cokolwiek istnieje, ma swoje dwie strony: pozytywną i negatywną. Swój „Biegun Światła” i „Biegun Cienia” - jak to poetycko kiedyś ktoś określił.

Z faktem istnienia zjawiska „detoksu” w TW (podobnie jak i w każdej innej metodzie opartej na psychocybernetyce) należy się... pogodzić. Im szybciej, tym lepiej. Po zaakceptowaniu procesu uzdrawiania z całym dobrodziejstwem inwentarza (m.in. etapem odtruwania) - Twórcza Wizualizacja będzie przebiegać sprawniej, efektywniej, a przede wszystkim łagodniej.

Co muszą wiedzieć o TW-detoksie ci, którzy mają w sobie na tyle odwagi (albo desperacji), aby owe ryzyko przejścia przez detoks podjąć? Otóż detoks zależny jest od naszego: 1) oporu 2) uporu (konsekwencji) 3) samooceny (i/lub poczucia winy) oraz 4) ważności obiektu wizualizacji.

Opór

Czynnik ten jest do detoksu wprost proporcjonalny. Im nasz opór większy, tym i detoks w swoim przebiegu bardziej burzliwy.

Czemu „twórczo wizualizujący” osobnik może się opierać? Może nim kierować chociażby lęk przed bólem. Strach przed wejściem w kolejny życiowy zakręt. Może to być także obawa, że zabraknie nam sił na szarpanie się z kolejnymi problemami.

Zawsze (powtarzam z naciskiem - ZAWSZE!) wizualizując jakąś rzecz (sytuacje/stan), najpierw będziemy musieli uporać się z jej brakiem. Stanąć oko w oko z problemem, który w nas tkwi. A to nie jest miłe.

Przykład:
Dokucza nam brak odpowiednich funduszy, który zapewniłyby spokojne i bezpieczne życie. Za taki stan rzeczy - oczywiście na poziomie intelektu, logiki - obwiniamy np. kiepsko płatną posadę, zbyt wysokie koszty utrzymania, niegospodarność małżonka, itp. Tych powodów może być mnóstwo.

Kiedy rozpoczynamy wizualizację upragnionego stanu, dochodzi do konfrontacji z prawdziwą przyczyną naszej średniej lub kiepskiej kondycji finansowej. Okazuje się więc - na przykład - że zarówno niegospodarny małżonek, jak i mało popłatna praca to efekt naszej własnej opinii o sobie samym: zawsze mi się kiepsko wiedzie i jakoś też nie mam szczęścia do ludzi.

Znając przyczynę, zabieramy się za transformację - zmianę kodu negatywnego w pozytywny. Np.: zawsze dobrze mi się powodzi, a ludzie mi sprzyjają.

Pierwsze 2-3 tygodnie pracy z nowym kodem mogą być bardzo ekscytujące (dlaczego - o tym traktował odcinek poprzedni). Nieuchronnie jednak zbliża się chwila detoksu. Moment, w którym stare, mocno zakorzenione w nas przekonanie upomni się o swoje, dobrze mu znane sytuacje. Rozpocznie się mocowanie starego kodu z nowym, który właśnie próbujemy zaszczepić.

(Zainteresowanym polecam przy okazji film według scenariusza i w reżyserii Williama Arntz i Betsy Chasse „What we, bleep..., do we (k)now?”, gdzie w bardzo przejrzysty sposób ukazano, jakie czynniki w naszym organizmie są odpowiedzialne za to, że uparcie pchamy się w te same, znane nam od „zawsze” sytuacje).

Wróćmy jednak do sedna sprawy, czyli do zależności pomiędzy oporem a detoksem. Im bardziej będziemy starali się detoksu uniknąć (a są na to sposoby!), tym jemu uda się nas w końcu silniej dopaść.

Sytuację można porównać do sytuacji człowieka, któremu dokucza ból zęba. Ból, choć skutecznie psuje nastrój, nie jest na tyle silny, aby odważyć się na krok ostateczny: coś, czego obawiamy się najbardziej w świecie - wizyty u dentysty!

Oddalamy ten moment jak się da najdłużej, łykamy tabletki przeciwbólowe, przykładamy kompresy rozgrzewające, stosujemy rozmaite nalewki babuni (i nie tylko babuni). Dentystę „jakoś tam” ciągle udaje się nam ominąć.

Jednak któregoś dnia ból jest tak okropny, że nie pomagają już ani kompres, ani tabletka, ani nalewka babuni razem wzięte. Ból jest tak silny, że lęk przed dentystą schodzi na drugi plan. I oto znajdujemy się na fotelu dentystycznym - w miejscu, którego tak bardzo chcieliśmy za wszelką cenę uniknąć!

Gdyby konfrontacja ze strachem nastąpiła w momencie, gdy tylko z tego strachu zdano sobie sprawę, wtedy sam moment uzdrawiania byłby znacznie krótszy. (Nie trzeba być dentystą, żeby wiedzieć, że niewielki ubytek w zębie leczy się o wiele krócej, a przede wszystkim mniej boleśnie niż „dziurę wielkości studni”, z towarzyszącym jej stanem zapalnym).

W przypadku detoksu opór jest niewskazany. Lepiej wykazać się totalnym pogodzeniem z losem: - Ach, niech już będzie, co ma być... Trudno! Uległość w tym przypadku jak najbardziej popłaca.

Upór/konsekwencja

Ten czynnik akurat jest odwrotnie proporcjonalny do detoksu. Im nasz upór większy, tym detoks mniej burzliwy w skutkach, zdecydowanie krótszy, czasami prawie że niezauważalny.

Konsekwentne zmierzanie w kierunku zamierzonego celu sprawia, że stare kody zdecydowanie szybciej ustępują miejsca nowym programom. Choć konfrontacji ze starymi przekonaniami nie unikniemy, to jednak będą one zdecydowanie mniej dotkliwe w skutkach. Przede wszystkim z racji czasu ich trwania.

O ile przy zaawansowanym oporze na zmianę detoks mógł trwać tydzień, dwa (a w beznadziejnych przypadkach nawet ciągnąć się przez miesiąc), o tyle przy upartym wprowadzaniu NOWEGO (żelazna konsekwencja) detoks może sobie „pobuszować” w naszym życiu przez dni kilka. Albo i jeszcze krócej.

Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ uparte obstawanie przy swoim wyborze jest niemalże równe z pewnością, że dotrze się do celu. Ta pewność to... WIARA.

A ta, jak wiadomo, góry przenosi.

cdn.
Hanna Wieklińska



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Potęga umysłu cz7
Potęga umysłu cz17
Potęga umysłu cz11
Potęga umysłu cz24
Potęga umysłu cz4
Potęga umysłu cz22
Potęga umysłu cz2
Potęga umysłu cz3
Potęga umysłu cz18
Potęga umysłu cz6
Potęga umysłu cz15
Potęga umysłu cz23
Potęga umysłu cz19
Potęga umysłu cz14
Potęga umysłu cz5
Potęga umysłu cz12
Potęga umysłu cz9
Potęga umysłu cz21

więcej podobnych podstron