ROZDZIAŁ 19
BŁĄDZĄCE UMYSŁY CHCĄ WIEDZIEĆ
W czwartkowy poranek, kiedy Emily wynurzyła się z jednej z kabin łazienki w szatni, ubrana w regulaminowy w Rosewood Day biały t-shirt, bluzę z kapturem i granatowe gimnastyczne szorty, ze szkolnego systemu głośników rozległo się głośne ogłoszenie.
- Cześć wszystkim! - rozległ się radosny, zdecydowanie zbyt entuzjastyczny głos. - Mówi Andrew Campbell, przewodniczący rady uczniów, chciałbym przypomnieć, że powitalne przyjęcie Hanny Marin odbędzie się jutro wieczorem w Rosewood Country Club! Przyjdźcie, proszę, i przynieście swoje maski - wstęp tylko w przebraniach! Oprócz tego, chciałbym, żeby wszyscy życzyli Spencer Hastings mnóstwo szczęścia - wyjeżdża dzisiaj do Nowego Jorku na wywiad z finalistami Złotej Orchidei! Powodzenia, Spencer!
Kilka dziewczyn w szatni jęknęło. Zawsze przynajmniej jedno ogłoszenie dotyczyło Spencer. Mimo to Emily uznała za dziwne, że podczas wczorajszej wizyty u Hanny w szpitalu Spencer nie wspomniała o tej podróży. Zazwyczaj do znudzenia opowiadała o swoich osiągnięciach.
Kiedy Emily minęła olbrzymią wyciętą z tektury figurę szkolnej maskotki-rekina, i wkroczyła do sali gimnastycznej, usłyszała pohukiwanie i klaskanie, jakby właśnie weszła na własne przyjęcie-niespodziankę.
- Wróciła nasza ulubiona dziewczyna! - zawołał radośnie stojący pod koszem Mike Montgomery. Wydawało się, że za nim zgromadzili się wszyscy pierwszoklasiści z wieloklasowej godziny WFu. - Byłaś na seks-wakacjach, prawda?
- Co? - Emily wodziła wzrokiem po sali. Mike trochę za bardzo podniósł głos.
- No wiesz. - judził Mike, jego twarz elfa była prawie lustrzanym odbiciem oblicza Arii. - W Tajlandii, albo gdzieś. - na jego twarzy zagościł rozmarzony uśmiech.
- Byłam w Iowa. - Emily zmarszczyła nos.
- Och. - Mike wyglądał na zmieszanego. - Cóż, Iowa też jest ekstra. Sporo tam dojarek, no nie? - porozumiewawczo mrugnął, jakby dojarka oznaczała natychmiastowe porno.
Emily chętnie powiedziałaby coś wrednego, ale wzruszyła ramionami. Była pewna, że Mike nie drażnił się z nią złośliwie. Pozostali nieporadni pierwszoroczniacy gapili się z otwartymi ustami, jakby była Angeliną Jolie, a Mike był dość odważny, żeby zapytać o jej e-mail.
Pan Draznowsky, nauczyciel WFu, dmuchnął w gwizdek. Wszyscy uczniowie usiedli na podłodze grupami w rzędach. Pan Draznowsky odczytał listę obecności, poprowadził rozgrzewkę, a potem wszyscy gęsiego ruszyli na korty tenisowe. Gdy Emily wybierała rakietę Wilsona z kosza ze sprzętem usłyszała za sobą czyjś szept.
- Psssst.
Maya stała przy pudle z kręgami Bosu, „magicznymi kołami” do pilatesu i innymi przyrządami używanymi przez uzależnione od ćwiczeń dziewczyny w czasie przerw.
- Cześć. - pisnęła z zaróżowioną z zadowolenia twarzą.
Emily niepewnie pozwoliła się objąć Mayi, wdychając znajomy zapach jej bananowej gumy do żucia.
- Co ty tutaj robisz? - westchnęła.
- Zwiałam z algebry, żeby cię odszukać. - szepnęła Maya. Uniosła drewnianą przepustkę z wyrytym zygzakowatym kształtem litery pi. - Kiedy przyjechałaś? Co się stało? Wróciłaś na dobre?
Emily zawahała się. Była w Rosewood od wczoraj, ale było takie zamieszanie - jej wizyta w szpitalu, wiadomość od „A”, lekcje i pływanie, czas spędzony z rodzicami - że nie miała czasu jeszcze rozmawiać z Mayą. Raz zauważyła ją wczoraj na szkolnym korytarzu, ale wskoczyła do pustej klasy i czekała, aż Maya ją minie. W sumie nie potrafiła wyjaśnić, dlaczego to zrobiła. Przecież nie chowała się przed Mayą, ani nic w tym stylu.
- Wróciłam nie tak dawno. - wydusiła. - I mam nadzieję, że na dobre.
Bramka na korty zamknęła się z trzaskiem. Emily tęsknie spojrzała na wyjście. Zanim wyjdzie, każdy z jej klasy będzie już mieć partnera do gry. Będzie musiała grać z panem Draznowsky'm, który lubił równocześnie udzielać przelotnych wykładów z antykoncepcji, bo uczył także higieny. Nagle Emily mocno zamrugała, jakby budziła się ze snu. O co jej chodziło? Dlaczego przejmowała się głupim WFem, kiedy obok była Maya?
Odwróciła się.
- Rodzice zrobili zwrot o 180º. Kiedy wybyłam od ciotki i wuja tak się o mnie martwili, że zdecydowali się zaakceptować mnie taką, jaka jestem
Maya otworzyła szeroko oczy.
- To cudownie! - chwyciła dłonie Emily. - A co się stało u ciotki i wuja? Byli dla ciebie wredni?
- Tak jakby. - Emily zamknęła oczy wyobrażając sobie srogie twarze Helene i Allena. A potem przypominając sobie czwórkowy taniec z Tristą na przyjęciu. Trista powiedziała jej, że gdyby była tańcem, to byłby to z pewnością Virginia reel. Może powinna wyznać Mayi, co zrobiła z Tristą… tylko co w sumie? Naprawdę nic. Lepiej po prostu o wszystkim zapomnieć. - To długa historia.
- Wszystkie detale podasz mi później, a teraz możemy naprawdę publicznie się obejmować. - Maya podskoczyła, po czym zerknęła na ogromny zegar na tablicy wyników. - Chyba powinnam już wracać. - szepnęła. - Spotkamy się dzisiaj wieczorem?
Emily zawahała się, uświadamiając sobie, że po raz pierwszy może się zgodzić bez przekradania się za plecami rodziców. Nagle przypomniała coś sobie.
- Nie mogę. Jem z rodziną kolację na mieście.
Mayi zrzedła mina.
- To jutro? Mogłybyśmy razem pójść na przyjęcie Hanny.
- J-jasne. - wyjąkała Emily. - Byłoby super.
- Och, i słuchaj, mam dla ciebie ogromną niespodziankę. - Maya przeskoczyła z nogi na nogę. - Kojarzysz Scotta China, fotografa do księgi pamiątkowej? Mam z nim historię, i powiedział mi, że zostałyśmy wybrane najlepszą parą roku! Fajnie, nie?
- Najlepszą parą? - powtórzyła Emily. Miała wrażenie, że jej usta zmieniły się w gumę.
Maya ujęła dłonie Emily i zaczęła nimi kołysać.
- Jutro mamy sesję zdjęciową do księgi. Czy to nie urocze?
- Jasne. - Emily zacisnęła w dłoni rąbek t-shirta.
Maya przechyliła głowę.
- Na pewno wszystko w porządku? Nie wydajesz się specjalnie zachwycona.
- Ależ skąd. Jestem. Absolutnie. - w chwili, gdy Emily wzięła oddech, by mówić dalej, w kieszeni jej bluzy zawibrowała komórka, trzęsąc się tuż przy jej pasie. Z walącym mocno z zaskoczenia sercem wyjęła ją. Napis na ekranie brzmiał: 1 nowy sms.
Kiedy wcisnęła ODCZYTAJ i zobaczyła podpis, jej żołądek skręcił się z zupełnie innego powodu. Zamknęła z trzaskiem telefon nie czytając wiadomości.
- Coś dobrego? - zapytała Maya, odrobinę wścibsko, jak pomyślała Emily.
- Nie. - Emily wsunęła telefon do kieszeni.
Maya przerzuciła przepustkę do drugiej ręki. Ucałowała szybko Emily w policzek na pożegnanie, po czym opuściła aulę, a jej wysokie buty Frye w kolorze piaskowca głośno stukały o drewnianą podłogę. Gdy Maya skręcała za róg w stronę korytarza, Emily wyjęła komórkę, odetchnęła głęboko i ponownie spojrzała na ekran.
Cześć Emily! Właśnie usłyszałam, że WYJECHAŁAŚ! Będę za tobą bardzo tęsknić! Gdzie w Pensylwanii mieszkasz? Gdybyś była znaną postacią historyczną z Filadelfii, to kim? Ja byłabym tym facetem z pudełka Quaker Oats… To się liczy, prawda? Może mogłabym kiedyś cię odwiedzić? xxx, Trista
Ze szczękiem włączył się główny grzejnik w auli. Emily zamknęła telefon, i po chwili całkiem go wyłączyła. Lata temu, tuż zanim Emily pocałowała Ali w starym domku na drzewie DiLaurentis'ów, Ali wyznała jej, że spotyka się potajemnie ze starszym chłopakiem. Nigdy nie zdradziła jego imienia, ale teraz Emily zdała sobie sprawę, że musiała mówić o Ianie Thomasie. Przepełniona kłębiącymi się w niej emocjami, Ali chwyciła dłonie Emily.
- Zawsze, kiedy o nim myślę, mam wrażenie, że jestem na roller coasterze. - powiedziała w zachwycie. - Zakochać się to najlepsze na świecie uczucie.
Emily po samą brodę zasunęła zamek bluzy. Też sądziła, że była zakochana, ale z całą pewnością nie czuła się jak na roller coasterze. Raczej jak w gabinecie śmiechu - niespodzianka na każdym kroku i nieświadomość, co zdarzy się dalej.
BOSU Balance Trainer, BOSU ball - wynalezione w 1999r. przez Davida Wecka urządzenie do ćwiczeń. Składa się z nadmuchanej gumowej hemisfery umocowanej na sztywnej platformie. Często jest też nazywana „niebieską półkulą” bo wygląda jak piłka do ćwiczeń przecięta na pół.
Liczba π (czytaj: liczba pi), ludolfina - stała matematyczna, która pojawia się w wielu dziedzinach matematyki i fizyki.
Virginia reel - taniec ludowy z XVII wieku
Pretty Little Liars - Unbelievable Nie do wiary
2