Trzy życzenia
Kiedy Kuba po ostatniej lekcji usłyszał dzwonek, pierwszy wybiegł ze szkoły nie oglądając się na kolegów. Chłopaki nie odstępowali go dziś na wszystkich przerwach a on chciał w końcu sam dokładnie rozpracować nową komórkę, którą dostał na Dzień Dziecka od wujka Jarka. Wszyscy mu tej komórki zazdrościli i Kuba cały dzień czuł się najważniejszy pokazując ile ta jego komórka ma funkcji i jaka jest świetna. Ale teraz pędził ulicą i wcale nie spieszyło mu się do domu, tylko do parku, do stojącej w krzakach ławeczki, gdzie będzie mógł pograć zupełnie sam w nowe gry. Ale gdy wbiegał przez bramę nagle ktoś go potrącił i Kuba się przewrócił. Komórka, którą cały czas trzymał w ręku z brzękiem upadła na ziemię
- Uważaj smarkaczu - Kuba syknął ze złością widząc przed sobą jakiegoś nieznajomego malca - mam nadzieję, że telefon jest cały, inaczej będziesz go musiał odkupić!
Chłopak zatrzymał się, stanął przy telefonie i uśmiechnął się zawadiacko a kiedy Kuba chciał podnieść komórkę tamten pierwszy się po nią schylił i zaczął uciekać.
- Złodziej, złodziej - krzyknął histerycznie Kuba i ruszył za małym w pogoń. Chłopak był sprytny, lawirował po parku jakby go dobrze znał i Kuba choć był od niego większy i starszy nie mógł za nim nadążyć. Nagle mały dobiegł do muru odgradzającego park od jakiejś posesji i znikł mu z oczu. Kuba odgarnął krzaki przy murze i zobaczył w nim otwór. Był pewien że chłopak tam musiał wejść, więc położył się na ziemi i wczołgał się na drugą stronę. Zdumiał się, gdy przywitały go jakieś piski i wrzaski i jakaś zgraja dzieciaków otoczyła go ciasnym kołem. Wśród nich był i ten chłopak z jego komórką
-Oddaj mi mój telefon - Kuba szarpnął tamtego za rękaw , ale on podał komórkę dziewczynce stojącej obok niego a ona podała ją dalej. Kuba zaczął biegać od dziecka do dziecka , ale tamci byli od niego szybsi.
- No dobra - przerwał zabawę malec z parku- oddamy ci twoją komórkę jak spełnisz nasze trzy życzenia
Kuba wytarł rękawem spocone czoło. Musiał uwolnić się od nich i odzyskać telefon, więc skinął zrezygnowany głową.
- Zaśpiewaj nam coś - zaproponowała jedna z dziewczynek.
Kuba nie znał dziecięcych piosenek ale przypomniał siebie śpiewaną przez Bliźniaki piosenkę o leśnych duszkach i zaczął ją śpiewać, z początku cicho i nieśmiało a później głośno, z werwą.
- Teraz chcemy Ojca Wirgiliusza ! - pisnęło któreś z dzieciaków, gdy Kuba skończył piosenkę okraszoną brawami więc Kuba stanął w kole. Teraz dopiero zaczęły się wygłupy i śmiechy, bo maluchy tak śmiesznie naśladowały jego ruchy jakby były w cyrku. Dziwne, bo Kuba zupełnie zapomniał o telefonie.
- Widzę, że macie wspaniałego wodzireja - nagle pojawiła się między nimi jakaś kobieta
-Pani Asia! - zawołały dzieci tuląc się do przybyłej.
- Mieszkamy tu obok , w Domu Dziecka -powiedziała Pani Asia patrząc na Kubę - ja jestem ich opiekunką. A dzieciaki chyba cię polubiły. Coś mi się wydaje, ze jesteś dla nich nie tylko wodzirejem ale i Guliwerem.
Kuba poczerwieniał z dumy, bo nagle przypomniał sobie książkę o Guliwerze, który przypadkowo trafił do kraju Liliputów i pomógł im rządzić państwem. I był dla nich tak ważny jak on dziś dla tych dzieci.
- Chyba tak, ale teraz muszę już wracać - wyjąkał nagle onieśmielony
-Ale wrócisz jeszcze ?- zapytał go z nadzieją w głosie malec od telefonu oddając mu komórkę. Kuba nawet na nią nie spojrzał tylko schował ją do kieszeni.
-Jasne, że wrócę - odpowiedział dziwnie uradowany - przecież muszę spełnić jeszcze wasze, trzecie życzenie…