ROZDZIAŁ 36
PROPOZYCJA, KTÓREJ SPENCER
NIE MOŻE ODRZUCIĆ
Mona wyrwała Spencer telefon z rąk, wyłączyła go i wyrzuciła przez okno, nie zmieniając przy tym prędkości, z jaką jechał Hummer. Gwałtownie zawróciła, cofnęła się wyboistą, wąską Brainard Road i wyjechała na zmierzającą na południe autostradę. Przejechały jakieś pięć mil i zjechały zjazdem w pobliżu Plażowej Kliniki leczącej oparzenia. Minęły pędem więcej farm i osiedli, po czym droga zanurzyła się w lesie. Spencer zrozumiała, dokąd jadą dopiero, kiedy przemknęły obok starego, podupadłego kościoła kwakrów - do Kamieniołomu Topielca.
Spencer kiedyś bawiła się nad wielkim jeziorem u jego podnóża. Dzieciaki skakały do wody z położonych wyżej skał, ale w zeszłym roku podczas letniej suszy chłopiec ze szkoły publicznej skoczył i zginął, przez co nazwa „Topielec” nabrała upiornego, proroczego wyrazu. Potem krążyły pogłoski, że w rejonie kamieniołomu krąży duch chłopca i strzeże jeziora. Spencer słyszała nawet pogłoski, że Stalker z Rosewood ma tam swoją kryjówkę. Zerknęła na Monę, czując ciarki na grzbiecie. Miała przeczucie, że Stalker z Rosewood prowadzi właśnie tego Hummera.
Spencer tak mocno wbiła paznokcie w podłokietniki, że była pewna, że zostawi trwałe ślady. Telefon do Wildena i podanie swojego położenia było jej jedynym planem, i teraz znalazła się w potrzasku.
Mona zerknęła na Spencer kątem oka.
- Rozumiem, że Hanna sobie przypomniała, tak? - skinienie Spencer było ledwie dostrzegalne. - Nie powinna była sobie przypominać. - zanuciła Mona. - Wiedziała, że to wystawi was na niebezpieczeństwo. Tak samo, jak Aria nie powinna była gadać z glinami. Wysłałam ją do „Hooters”, żeby sprawdzić, czy poważnie potraktowała moje ostrzeżenia - w końcu „Hooters” jest tak blisko posterunku. Zawsze są tam gliniarze - powiedzenie im wszystkiego byłoby kuszące. I najwyraźniej to zrobiła. - Mona wyrzuciła ręce w powietrze. - Dlaczego ciągle robicie takie głupoty? - Spencer zacisnęła mocno oczy żałując, że nie potrafi ze strachu zemdleć. Mona dramatycznie westchnęła. - Z drugiej strony, ty od lat robisz głupoty, prawda? Poczynając od starej, dobrej Jenny Cavanaugh. - porozumiewawczo puściła oko.
Spencer rozdziawiła usta. Mona… wiedziała?
Oczywiście, że wiedziała. Była „A”.
Mona szybko rzuciła okiem na przerażoną twarz Spencer i w odpowiedzi zrobiła fałszywie zaskoczoną minę. Rozsunęła boczny zamek swojej wiązanej na szyi sukienki pokazując czarny jedwabny stanik i duży fragment brzucha. Dół jej klatki piersiowej otaczała ogromna, pomarszczona rana. Spencer wpatrywała się w nią kilka sekund, aż poczuła, że musi odwrócić wzrok.
- Byłam tam, kiedy skrzywdziłyście Jennę. - wyszeptała chropowatym głosem Mona. - Przyjaźniłyśmy się z Jenną, o czym wiedziałabyś, gdybyś nie była taką pieprzoną egocentryczką. Tamtej nocy chciałam zrobić Jennie niespodziankę. Zobaczyłam Ali… widziałam wszystko… i nawet została mi mała pamiątka. - pogłaskała blizny po oparzeniu. - Próbowałam mówić, że to była Ali, ale nikt mi nie wierzył. Toby tak szybko się przyznał, a moi rodzice uważali, że winię Ali, bo jestem o nią zazdrosna. - Mona potrząsnęła głową, jej blond włosy zakołysały się. Mocno się zaciągając zapaliła następnego papierosa, jak tylko skończyła i wyrzuciła przez okno poprzedniego. - Próbowałam nawet rozmawiać o tym z Jenną, ale nie chciała słuchać. Ciągle powtarzała: <Mylisz się. To był mój przyrodni brat.>. - Mona sparodiowała głos Jenny w wyższej oktawie.
- Potem skończyła się nasza przyjaźń. - ciągnęła Mona. - Ale za każdym razem, kiedy staję w domu przed lustrem i patrzę na doskonałą, poza tym, siebie, przypominam sobie, co wy, zdziry, zrobiłyście. Wiem, co widziałam. I-nigdy-nie-zapomnę.
Jej usta rozciągnęły się w niesamowitym uśmiechu.
- Tego lata znalazłam sposób, żeby się na was zemścić. Wśród śmieci wyrzucanych przez nowych mieszkańców jej domu znalazłam pamiętnik Ali. Od razu wiedziałam, że należał do niej - a zapisała mnóstwo waszych sekretów. Takich naprawdę niszczycielskich. Zupełnie jakby chciała, żeby wpadł w ręce wroga.
Przez umysł Spencer przeleciał przebłysk wspomnienia - w przeddzień zaginięcia Ali natknęła się na nią w sypialni czytającą notebook z rozbawionym, chciwym uśmiechem.
- Dlaczego policja nie znalazła jej pamiętnika, kiedy zaginęła? - wydukała.
Mona wjechała samochodem w gąszcz drzew i zatrzymała się. Przed i za nimi była tylko ciemność, ale Spencer słyszała płynącą wodę i czuła zapach mchu i wilgotnej trawy.
- Kto to wie? Ale cieszę się, że to ja go znalazłam. - Mona zapięła sukienkę, po czym odwróciła się do Spencer z pałającym wzrokiem. - Ali zapisała każdą potworność, którą zrobiłyście. Jak torturowałyście Jennę Cavanaugh, jak Emily pocałowała Ali w domku na drzewie, jak ty, Spencer, pocałowałaś chłopaka własnej siostry. Bardzo mi to ułatwiło… czy ja wiem, zostanie nią. Wystarczyło, że zdobyłam drugi telefon z zablokowanym numerem. I naprawdę początkowo uwierzyłyście, że to Ali się z wami kontaktuje, prawda? - Mona chwyciła rękę Spencer i roześmiała się.
- Nie mogę uwierzyć, że to cały czas byłaś ty. - Spencer wyrwała się z jej uścisku.
- No nie? Niewiedza musiała być bardzo drażniąca. - zachwycona Mona zaklaskała. - Patrzenie, jak świrujecie było takie zabawne… a potem pojawiło się ciało Ali i naprawdę zaczęłyście świrować. Ale wysłanie wiadomości do siebie, to było naprawdę błyskotliwe… - wykręciła rękę i poklepała się po plecach. - Musiałam się sporo nabiegać, przewidując wasze ruchy, zanim wy same wiedziałyście, jakie będą. Ale wszystko wyszło bardzo elegancko, prawie jak wykwintna sukienka, nie sądzisz?
Oczy Mony badawczo wypatrywały reakcji Spencer. Potem, powoli wyciągnęła rękę i żartobliwie szturchnęła ją w ramię.
- Ależ ty teraz jesteś przerażona. Jakbym miała zrobić ci jakąś krzywdę. A przecież wcale nie musi tak być.
- Być… jak? - wyszeptała Spencer.
- Mówię o tym, że początkowo cię nienawidziłam, Spencer. Ciebie najbardziej. Zawsze byłaś najbliżej z Ali i miałaś wszystko. - Mona zapaliła kolejnego papierosa. - Ale potem… zaprzyjaźniłyśmy się. Wspólne spędzanie czasu, planowanie przyjęcia Hanny, to była dobra zabawa. Nie bawiło cię pokazanie bielizny tamtym facetom? Czy to nie było miłe, taka prawdziwa rozmowa? No i pomyślałam… może mogłabym stać się filantropką. Jak Angelina Jolie. - Spencer, oniemiała, zamrugała. - Postanowiłam ci pomóc. - wyjaśniła Mona. - Ta Złota Orchidea - to był szczęśliwy traf. Ale to - naprawdę chcę ulepszyć twoje życie, Spencer. Bo naprawdę, szczerze mi na tobie zależy.
- O-o czym ty mówisz? - Spencer zmarszczyła brwi.
- O Melissie, głuptasku! - wykrzyknęła Mona. - O wrobieniu jej jako zabójcy. To takie idealne. Czy nie tego zawsze chciałaś? Twoja siostra w więzieniu za morderstwo i poza twoim życiem, na zawsze. W porównaniu do niej będziesz wyglądać doskonale!
- Ale… Melissa miała motyw. - Spencer patrzyła na nią.
- Czyżby? - Mona szeroko się uśmiechnęła. - A może tylko chcesz w to wierzyć?
Spencer otworzyła usta, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Mona wysłała sms: Mordercę Ali masz przed oczami. A potem wiadomość z internetu: Wiesz, ona to zrobiła. To Mona podrzuciła zdjęcie do torebki Spencer.
Mona spojrzała przebiegle na Spencer.
- Możemy odwrócić sytuację. Pojechać na posterunek i powiedzieć Hannie, że to mega nieporozumienie - że źle sobie przypomniała. Sprawę „A” możemy zrzucić na kogoś innego, na kogoś, kogo nie lubisz. Może Andrew Campbell? Zawsze go nienawidziłaś, prawda?
- Ja… - wyjąkała Spencer.
- Możemy wsadzić twoją siostrę do więzienia. - wyszeptała Mona. - I obie możemy być „A”. Możemy wszystkich kontrolować. Jesteś równie przekonująca, co Ali, Spence. I jesteś ładniejsza, mądrzejsza i bogatsza. To ty powinnaś była być przywódczynią, nie ona. Teraz daję ci szansę zostania taką liderką, jaką powinnaś być. Twoje życie domowe będzie idealne. Twoje życie szkolne będzie idealne. - jej usta rozciągnęły się w uśmiechu. - A sama wiesz, jak bardzo chcesz być idealna.
- Ale skrzywdziłaś moje przyjaciółki. - wyszeptała Spencer.
- Czy na pewno nimi są? - oczy Mony błyszczały. - Wiesz, kogo chciałam wrobić przed Melissą? Ciebie, Spencer. Podrzuciłam twojej dobrej przyjaciółce Arii masę wskazówek, że ty to zrobiłaś - przez murek słyszałam kłótnię twoją i Ali tej nocy, kiedy zniknęła. A Aria, twoja psiapsiółka? Uwierzyła bez zastrzeżeń. Naprawdę była gotowa cię wydać.
- Aria by tego nie zrobiła. - krzyknęła Spencer.
- Nie? - Mona uniosła brwi. - To czemu słyszałam, jak dokładnie to mówi Wildenowi w niedzielę rano w szpitalu, następnego dnia po wypadku Hanny? - słowo wypadek umieściła w cudzysłowie. - Nie marnowała czasu, Spence. Na szczęście dla ciebie, Wilden nie uwierzył. Dlaczego chcesz kogoś, kto zrobił coś takiego, nazywać swoim przyjacielem?
Spencer odetchnęła kilka razy głęboko, sama już nie wiedziała, w co wierzyć. W jej głowie zaświtała myśl.
- Chwila… skoro Melissa nie zabiła Ali, ty to zrobiłaś.
Mona rozparła się wygodnie, skórzane siedzenie pod nią zmarszczyło się.
- Nie. - potrząsnęła głową. - Ale wiem, kto to zrobił. Ali napisała o tym na ostatnich stronach pamiętnika - biedna dziewuszka, ostatnie, co napisała przed śmiercią. - zrobiła nadąsaną minkę i wydęła wargi. - Napisała: Dzisiaj wieczorem mamy z Ianem super tajne spotkanie. - Mona naśladowała też głos Ali, ale bardziej przypominał głos demonicznej lalki z horroru. - Postawiłam mu ultimatum. Powiedziałam, że lepiej, żeby zerwał z Melissą przed jej wyjazdem do Pragi - albo powiem jej i wszystkim innym o nas.- Mona westchnęła, wydawała się znudzona. - Dosyć oczywiste, co się stało - popchnęła Iana do kresu wytrzymałości. A on ją zabił. - wiatr uniósł końcówki włosów Mony. - Wymodelowałam się na wzór Ali - była doskonałą suką. Nikt nie był bezpieczny przed jej szantażem. I jeśli chcesz, nikt nie będzie też bezpieczny przed naszym.
Spencer powoli potrząsnęła głową.
- Ale… potrąciłaś Hannę samochodem.
- Musiałam. Za dużo wiedziała. - Mona wzruszyła ramionami.
- Ja… przykro mi… - wyszeptała Spencer. - Nie ma mowy, żebym… była z tobą „A”. Żebym z tobą rządziła szkołą. Czy cokolwiek proponujesz. To wariactwo.
Rozczarowany wyraz twarzy Mony przeistoczył się w coś mroczniejszego. Zmarszczyła brwi.
- Dobra. Niech będzie po twojemu.
Głos Mony był jak nóż tnący skórę Spencer. Świerszcze gorączkowo cykały. Płynąca poniżej woda brzmiała jak krew tętniąca w żyłach. Jednym błyskawicznym ruchem Mona rzuciła się do przodu i otoczyła dłońmi szyję Spencer. Ta wrzasnęła i szarpnęła się do tyłu, wymachując rękoma, żeby raz jeszcze przycisnąć otwierający drzwi auta guzik. Kopnęła Monę w pierś. Mona pisnęła i odrzuciło ją do tyłu, a Spencer szarpnęła klamkę i otworzyła szeroko drzwiczki, wytaczając się z auta na kolczastą trawę. Natychmiast się poderwała i pobiegła w ciemność. Pod stopami czuła trawę, potem żwir, ziemię, potem błoto. Dźwięk płynącej wody robił się coraz głośniejszy. Spencer wiedziała, że jest w pobliżu skalistej krawędzi klifu kamieniołomu. Za nią zabrzmiały kroki Mony, i Spencer poczuła, że dziewczyna chwyta ją w pasie. Upadła ciężko na ziemię. Mona na niej usiadła i zacisnęła ręce na jej szyi. Spencer kopała, walczyła i krztusiła się. Mona chichotała, jakby to była zabawa.
- Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami, Spencer. - Mona skrzywiła się usiłując utrzymać Spencer w bezruchu.
Spencer walczyła o oddech.
- Chyba jednak nie! - krzyknęła. Z całej siły przycisnęła nogi do ciała Mony, odrzucając ją do tyłu. Mona wylądowała na pupie kilka stóp dalej, jasno żółta guma wyleciała z jej ust. Spencer szybko poderwała się na równe nogi. Mona także wstała z zaciśniętymi zębami i błyszczącymi oczami. Kiedy Mona się do niej zbliżała z rozciągniętymi w furii ustami, wydawało się, że czas się rozciąga. Spencer zacisnęła oczy i po prostu… zadziałała. Chwyciła Monę pod nogi. Stopy Mony spod niej uciekły i zaczęła spadać. Spencer czuła swoje ramiona przyciśnięte do brzucha Mony, i pchnęła z całej siły. Zobaczyła rozszerzające się białka oczu Mony, i jej krzyk zabrzmiał w uszach Spencer. Mona poleciała do tyłu, i w mgnieniu oka zniknęła.
Początkowo Spencer sobie nie uświadomiła, że ona też spada. Potem walnęła w ziemię. Słyszała w parowie echo krzyku, i przez chwilę sądziła, że to ona krzyczy. Głowa Spencer z trzaskiem uderzyła ziemię… a jej powieki z drżeniem opadły.
Pretty Little Liars - Unbelievable Nie do wiary
5