ROZDZIAŁ 10
TAK MAŁO DOMYŚLNA,
JAK TYLKO ARIA POTRAFI BYĆ
W poniedziałkowe popołudnie nadciągnęły chmury, zaciemniając niebo i przynosząc wiatr, który przedarł się przez klony Rosewood o żółtych liściach. Aria naciągnęła truskawkowo czerwony beret z wełny merynosa na uszy i popędziła do Wydziału Sztuk Plastycznych im. Franka Lloyda Wrighta w college'u Hollis na swoje pierwsze zajęcia ze sztuki intuicyjnej. Na ścianach holu wisiały wystawy studentów, ogłoszenia o sprzedaży sztuki i ogłoszenia osób szukających współlokatorów. Aria zauważyła ulotkę: CZY WIDZIAŁEŚ STALKERA Z ROSEWOOD? Było na niej kserokopia postaci niejasno majaczącej w lesie, równie rozmazana i tajemnicza jak mętne zdjęcia potwora z Loch Ness. W zeszłym tygodniu było mnóstwo rozmaitych doniesień prasowych o Stalkerze z Rosewood, który śledził ludzi i szpiegował każdy ich ruch. Ale już od kilku dni Aria nie słyszała żadnych wieści o stalkerze… i mniej więcej tyle samo czasu „A” nie dawał znaku życia.
Winda nie działała, więc Aria musiała wspiąć się chłodnymi, szarymi betonowymi stopniami na drugie piętro. Znalazła salę Intuicyjnej Sztuki i ze zdumieniem stwierdziła, że jest cicha i mroczna. Na odległym oknie w drugiej stronie sali zatrzepotał postrzępiony kształt, a kiedy oczy Arii przywykły do oświetlenia, zdała sobie sprawę, że pomieszczenie jest pełne.
- Wejdź. - rozległ się chropowaty kobiecy głos.
Aria przecisnęła się wzdłuż tylnej ściany. Stary budynek Hollis skrzypiał i trzeszczał. Ktoś w jej pobliżu pachniał mentolem i czosnkiem. Ktoś inny papierosami. Usłyszała chichot.
- Chyba jesteśmy w komplecie. - ogłosił głos. - Nazywam się Sabrina. Witajcie na Sztuce Intuicyjnej. Zapewne zastanawiacie się, dlaczego mamy zgaszone światła. W sztuce chodzi o widzenie, prawda? Ale wiecie co? Nie jest tak do końca. Sztuka to także dotyk i zapach… i na pewno uczucie. Ale przede wszystkim w sztuce chodzi o wyzwolenie się. O wyrzucenie przez okno wszystkiego, co uznawaliście za prawdę. O przyjęcie nieprzewidywalności życia, przekraczanie granic i zaczynanie od początku. - Aria stłumiła ziewnięcie. Sabrina miała powolny usypiający głos, który sprawiał, że chciała zwinąć się w kłębek i zamknąć oczy. - Światła wyłączyliśmy, żeby przeprowadzić drobne ćwiczenie. - mówiła Sabrina. - Każdy z nas tworzy w umyśle wyobrażenie kogoś na podstawie kilku rzeczy. Na przykład na podstawie głosu. Albo ulubionej przez tą osobę muzyki. Być może na podstawie tego, co wiecie o przeszłości danej osoby. Ale czasami nasza ocena nie jest prawidłowa; w gruncie rzeczy, czasami całkiem poważnie się mylimy.
Wiele lat temu Aria i Ali razem chodziły na sobotnie zajęcia ze sztuki. Gdyby Ali teraz z nią była, przewróciłaby oczami i powiedziała, że Sabrina ma wysuszoną głowę z łupieżem i owłosione pachy. Ale Aria uznała, że to, co Sabrina mówi ma sens - zwłaszcza w odniesieniu do Ali. Ostatnio wszystko, co Arii się zdawało, że wie o Ali, okazywało się fałszem. Aria nigdy by się nie domyśliła, że Ali ma potajemny romans z chłopakiem siostry najlepszej przyjaciółki, choć to z pewnością tłumaczyło jej wymijające, dziwne zachowanie przed zniknięciem. Przez kilka ostatnich miesięcy Ali wymawiała się ze wspólnych weekendów. Twierdziła, że wyjeżdżała z miasta z rodzicami - w ten zaszyfrowany sposób na pewno tłumaczyła się z czasu spędzonego z Ianem. A raz, kiedy Aria przyjechała niespodziewanie do Ali rowerem, znalazła ją siedzącą na jednym z wielkich głazów, szepczącą do komórki.
- Zobaczymy się w ten weekend, okay? - mówiła Ali. - Wtedy o tym porozmawiamy.
Kiedy Aria ją zawołała, zaskoczona Ali odwróciła się w jej stronę.
- Z kim rozmawiałaś? - zapytała niewinnie Aria. Ali błyskawicznie zamknęła telefon, i zmarszczyła brwi. Chwilę się zastanawiała nad słowami, a potem powiedziała:
- Wiesz, ta dziewczyna, z którą całował się twój tata? Założę się, że ona jest wersją „Girls Gone Wild” z college'u, która rzuca się na facetów. Bo widzisz, uważam, że musi mieć jaja, skoro umawia się z nauczycielem.
Aria zmartwiona odwróciła się. Ali była z nią tego dnia, kiedy przyłapała na całowaniu Byrona i Meredith, i nie chciała odpuścić. Aria była już na rowerze w pół drogi do domu, kiedy zdała sobie sprawę, że Ali nie odpowiedziała na jej pytanie.
- Chciałabym, żebyście zrobili tak. - powiedziała głośno Sabrina, przerywając wspomnienia Arii. - Złapcie za rękę osobę, która jest najbliżej was. Spróbujcie sobie wyobrazić jedynie na podstawie trzymanej ręki, jak wasz sąsiad wygląda. Potem włączymy światła, żebyście mogli na podstawie swoich wyobrażeń naszkicować portrety, ukształtowane przez wasz umysł.
Aria zanurzyła się w granatowo-czarnej ciemności. Ktoś chwycił jej dłoń, dotykając kości nadgarstka i wzgórków wnętrza dłoni.
- Jaką twarz widzicie, kiedy dotykacie tej osoby? - zawołała Sebrina.
Aria zamknęła oczy, usiłując zebrać myśli. Dłoń była drobna i odrobinę zimna i sucha. W jej umyśle zaczął się formować obraz. Najpierw wyraziste kości policzkowe, potem jasne niebieskie oczy. Długie blond włosy, różowe usta w kształcie łuku.
Żołądek Arii zawiązał się w supeł. Myślała o Ali.
- Odwróćcie się teraz plecami do swoich partnerów. - poinstruowała Sabrina. - Wyjmijcie szkicowniki, a ja włączę światło. Nie patrzcie na partnera. Chcę, żebyśnie narysowali dokładnie to, co ujrzał wasz umysł, i sprawdzimy jak blisko byliście rzeczywistości.
Jasne światło z góry zraniło oczy Arii, kiedy drżącą ręką otwierała szkicownik. Niepewnie rozmazała węgiel na papierze, ale choć się starała, nie mogła przestać rysować twarzy Ali. Kiedy się cofnęła poczuła dławienie w gardle. Na ustach Ali błądziła zapowiedź uśmiechu, a w oku błyszczała przebiegła iskierka.
- Bardzo dobrze. - powiedziała Sabrina, która wyglądała dokładnie jak jej głos, z długimi, poplątanymi brązowymi włosami, wielkimi piersiami, pulchnym brzuchem i rachitycznymi ptasimi nóżkami. Przesunęła się do partnerki Arii. - To piękne. - wymruczała. Aria poczuła ukłucie irytacji. Dlaczego jej rysunek nie był piękny? Ktoś rysował lepiej od niej? Niemożliwe.
- Koniec czasu. - zawołała Sabrina. - Odwróćcie się i pokażcie partnerom rezultaty.
Aria powoli się odwróciła, wzrokiem chciwie oceniła rzekomo piękny szkic. Właściwie… naprawdę był piękny. Rysunek wcale nie przypominał Arii, ale i tak znacznie lepiej, niż Arii kiedykolwiek się udało, przedstawiał osobę. Aria omiotła wzrokiem ciało swojej partnerki. Dziewczyna była ubrana w obcisły top Nanette Lepore. Włosy miała ciemne i wzburzone, opadające na ramiona. Kremową, wolną od niedoskonałości cerę. Aria zobaczyła znajomy zadarty nosek w kształcie guziczka. I gigantyczne okulary przeciwsłoneczne Gucci. U stóp dziewczyny spał pies w kamizelce z niebieskiego płótna. Całe ciało Arii zamieniło się w lód.
- Nie wiem, jaką mnie narysowałaś. - powiedziała jej partnerka miękkim, słodkim głosem. Wyjaśniająco wskazała na swojego psa przewodnika. - Ale jestem pewna, że szkic jest świetny.
Język zaciążył Arii w ustach niczym ołów. Jej partnerką była Jenna Cavanaugh.
Pretty Little Liars - Unbelievable Nie do wiary
3