szczesliwe spotkanie 4

background image

Rozdział czwarty

Kiedy tylko zamknęły się drzwi powozu opuszczającego ulicę Gracechurch
panna Bingley dała wyraźnie wszystkim do zrozumienia, jak gardzi
towarzystwem, w którym przed chwilą przebywała.

- Oh, Luiso, było gorzej niż mogłam sobie wyobrazić. Dom był taki zniszczony,
meble niemodne, a służący niedbali.

- Owszem siostro, ale mimo to jestem pewna, że na nasze przybycie zwołano
całą ich służbę.

Siostry roześmiały się, a panna Bingley kontynuowała:

-A co myślisz o ich chlebodawczyni? Pani Gardiner chyba uważa siebie za
modną kobietę.

- Niewątpliwie. Próbowała porównywać nawet krój swojej sukni do mojej. A co
myślisz o tych wszystkich dzieciach? Pozwolenie im na bieganie bo całym
domu, kiedy sama przyjmuje gości jest zdecydowanym barbarzyństwem.

- Ledwo ukryłam zdziwienie, kiedy cała ta gromada weszła do pokoju. I
oczywiście jej serwis był niekompletny, nie podali też świeżych owoców.
Równie dobrze mogła nas niczym nie częstować.

Kiedy damy kontynuowały dyskusję w tym tonie, panowie milczeli. Bingley
zerkał na Darcy'ego, który zrozumiał jego niewypowiedziane pytanie. Pierwszy
raz w życiu Darcy cieszył się z obecności jego sióstr, bo potrzebował czasu żeby
zdecydować, co ma powiedzieć przyjacielowi na temat panny Bennet. Kiedy
jednak siostry zaczęły rozmawiać o Jane, Bingley nie potrafił usiedzieć w ciszy.

- Nawet Jane wyglądała dziś nijako. Widząc ją nie mogłam pojąć, dlaczego
uważałam ją kiedyś za piękną - powiedziała panna Bingley - Zgadzasz się ze
mną?

- O tak, Caroline, jestem tego samego zdania. Nie wydaje mi się żeby jej wygląd
wykraczał w jakikolwiek sposób poza przeciętność.

Tu wtrącił się Bingley:

background image

- Myślę, że wyglądała dziś bardzo dobrze. W rzeczy samej lepiej niż
kiedykolwiek dotąd.

- Jak możesz tak mówić, Charles? - spytała niedowierzająco panna Bingley -
Była zmęczona i blada i było oczywiste, że nie poświęciła dziś specjalnej uwagi
swojemu wyglądowi. Co pan o tym myśli, panie Darcy?

Pan Darcy miał nadzieję, że nie zostanie wciągnięty do dyskusji.

- Uważam, że wyglądała tak samo jak zwykle - odpowiedział.

Nie uszła jego uwagi przygnębienie Bingley'a, który uznał, że odpowiedź
przyjaciela jest zapowiedzią jego opinii o uczuciach panny Bennet.

- Zauważyłam też, że przyjęła nas chłodno i z dystansem - dodała pani Hurst.

- Muszę się zgodzić - powiedziała panna Bingley - Jestem pewna że odwiedziła
nas kilka dni temu tylko dlatego, że czuła się zobowiązana. Ale nie zauważyłam
z jej strony żadnej chęci by odnowić naszą wcześniejszą zażyłość, ani teraz ani
wtedy.

- Uważam, że była przyjazna wobec wszystkich z nas - odparował Bingley - a
szczególnie was dwóch.

- Och, Charles - powiedziała panna Bingley rozdrażnionym tonem - zawsze
widzisz tylko to co chcesz, dlatego nie można polegać na twoim osądzie.

Darcy zauważył, że po reprymendzie siostry przyjaciel znów na niego spojrzał.
Jej komentarz okazał się wystarczający, aby zmusić Bingley'a do pogrążenia się
w ciszy.

Nie znajdując nic więcej do skrytykowania z pannie Bennet, panna Bingley
znalazła nowy obiekt.

- Najgorszą częścią całej wizyty była konieczność znoszenia obecności panny
Elizy Bennet.

Darcy nie zareagował. Wiedział że ten atak był skierowany w jego stronę i nie
pokazał żadnych zewnętrznych oznak pogardy dla komentarzy panny Bingley.

- Naprawdę - kontynuowała - jej nagłe pojawienie się było dla mnie szokiem.
Co ona sobie myślała przyjeżdżając tak nagle do miasta?

- Zastanawiasz się co wpłynęło na zmianę jej planów? - spytała panna Hurst.

background image

- Pojawiła się w domu krewnych zadziwiająco szybko po wizycie panny Bennet
u nas i jej spotkaniu z naszym bratem.

Darcy jak dotąd nie zastanawiał się dlaczego Elizabeth przyjechała do miasta.
Teraz rozważał, czy zdecydowała o tym wizyta jego i Bingleya w domu jej
krewnych. Szybko przekalkulował w myślach czy minęło wystarczająco dużo
dni, żeby dostała list napisany po ich pierwszej wizycie, zaplanowała wyprawę i
przyjechała do Londynu. Czy przybyła tu w nadziei, że znowu postawi się na
jego drodze? Przywołał w pamięci ostatni raz kiedy przebywali razem. Było to
na balu w Netherfield, kiedy z nią tańczył. Wyróżnił ją spośród innych i
podejrzewał, że mogło to dać jej wskazówkę co do admiracji jaką wobec niej

ż

ywi. Czy możliwe było, że chciała ponownie się z nim spotkać, bo liczyła na

oświadczyny? Ale dlaczego była dziś wobec niego taka nieuprzejma? Jego
odpowiedź była natychmiastowa, bo wierzył że jest inna i że nie zniżyłaby się
do takiej taktyki. Nie chciał nawet myśleć, że mogła być tak wyrachowana,
niemniej były powody dla których mogłoby to być prawdą. Wszystkie korzyści
z ich związku odniosłaby tylko ona. Czyżby mimo wszystko była taka sama jak
inne kobiety, które znał? Mimo nadziei, że tak nie jest, musiał przyznać że w
pewnej części czuł satysfakcję na myśl że przyjechała do Londynu ze względu
na niego.

W tym samym czasie panie nadal rozmawiały.

- Ledwo utrzymałam powagę kiedy wparowała do pokoju taka zarumieniona od
przebywania na dworze. Tym razem nie miała chorej siostry, która była
usprawiedliwieniem gdy ostatnio pojawiła się rozczochrana i bez tchu -
powiedziała pani Hurst.

- Bez wątpienia Louiso, dziewczyna która ma tak mało wrodzonej urody albo
elegancji powinna nauczyć się zachowywać z większą....

"Przebiegłością", pomyślał sarkastycznie Darcy, kiedy panna Bingley szukała
odpowiedniego słowa.

- ... delikatnością - dokończyła.

- Trudno się dziwić, że nigdy nie nauczyła się odpowiednio zachowywać. Z
takimi rodzicami? - zapytała pani Hurst.

Dwie siostry roześmiały się i zaczęły przywoływać ordynarność najbliższych
krewnych Elizabeth.

background image

- Ale być może - powiedziała panna Bingley - ćwiczy po to, by nadać blasku
swoim oczom.

- Musi robić co się da, żeby poprawić swój wygląd - zgodziła się pani Hurst.

- Z mojej strony - dołączyła się panna Bingley - Muszę przyznać że nigdy nie
widziałam w niej urody. Jej twarz jest za chuda, cera nie ma blasku, a jej rysy
nie są wcale regularne. Jej nos jest nijaki, bez charakteru. Zęby są znośne, ale
nic nadzwyczajnego, a jeśli chodzi o oczy, które ktoś kiedyś nazwał pięknymi,
nigdy nie mogłam dopatrzeć się w nich urody. Mają ostry, nieprzyjemny wyraz
który wcale mi się nie podoba. Jej zachowanie cechuje z kolei pozbawiona klasy
pewność siebie, która wydaje mi się nie do przyjęcia. Pamiętam, że kiedy
pierwszy raz poznaliśmy ją w Hartfordshire, byliśmy zdziwieni, że jest
uznawana za miejscową piękność. Szczególnie przypominam sobie, co pan
Darcy powiedział o niej jednej nocy, kiedy jadły obiad w Netherfied "Ona
pięknością! Prędzej nazwę jej matkę mędrcem" - Obie damy zachichotały, a
panna Bingley skierowała wzrok ku Darcy'emu i powiedziała:

- Ale później chyba zyskała w pana oczach i któregoś razu nazwał pan ją nawet
ładną.

Darcy rezolutnie milczał podczas całej tej przemowy i nie zaszczycił panny
Bingley odpowiedzią. Ale jego umysł nie zgadzał się z niczym, co mówiła.
Każdy punkt dotyczący was Elizabeth spotykał się ze sprzeciwem w jego
myślach.

Obaj dżentelmeni byli zadowoleni, że powód zatrzymał się przed domem
Hursta. Krótko pożegnali się z damami przed odjazdem do domu Darcy'ego.

Po kilku minutach panującej w powozie ciszy, pan Bingley wypowiedział to, co
najbardziej zajmowało jego myśli.

-Musisz wiedzieć, o co chcę cie zapytać - powiedział do Darcy'ego - powiesz mi
teraz, co myślisz na temat dzisiejszego zachowania panny Bennet? Na pewno
nie zgadzasz się z oceną moich sióstr na temat jej manier.

- Bingley, wiesz dobrze, że sądzę iż postępujesz bardzo nierozsądnie. Nie jest
jeszcze za późno, by zmienić zdanie. Nie zrobiłeś jak dotąd niczego, co by
angażowało twój honor - Bingley nie odpowiedział - Musisz rozważyć, ile taki
związek będzie cię kosztował. Nic na nim nie zyskasz, a wręcz przeciwnie.
Małżeństwo z nią cię zdegraduje i zniweczy wszystkie wysiłki jakie podjął twój

background image

ojciec aby osiągnąć pozycję w towarzystwie. Pomyśl o jej koneksjach. Nie
chodzi tylko o to że nie przyniosą ci korzyści; ich pospolitość może ci wręcz
zaszkodzić. Weź też pod rozwagę brak wychowania jej rodziny. Zachowanie
wszystkich jej najbliższych krewnych, poza panną Elizabeth, jest hańbiące.

- Rozważyłem te sprawy. Nie myślę o niczym innym odkąd ostatni raz o tym
rozmawialiśmy.

- I nadal planujesz dokonać takiego wyboru?

- Darcy, ja ją kocham.

Darcy przez chwilę nic nie mówił, a wizerunek Elizabeth pojawił się w jego
umyśle. Zebrał się w sobie i powiedział:

- Zakochiwałeś się wcześniej i zakochasz znowu. Na pewno znajdziesz inną
młodą pannę spośród swoich znajomych która będzie odpowiednia i warta
miłości.

- W tej chwili nie wyobrażam sobie, żeby mogło mi na kimś zależeć tak bardzo
jak na pannie Bennet.

- Rozumiem co czujesz - powiedział mimowolnie Darcy - Ale ta chwila minie i
z czasem o niej zapomnisz. Zakochasz się w kimś innym i twoje obecne
przywiązanie wyda ci się niczym w porównaniu z tym, co będziesz wtedy czuł.

Zamyślenie w jakie wpadł Bingley usłyszawszy to oświadczenie, dało
Darcy'emu nadzieję. Jednak po kilku minutach jego przyjaciel powiedział:

- Nie powiedziałeś mi jeszcze, czy uważasz, że uczucia panny Bennet się
zmieniły?

Darcy westchnął.

- Nie mogę stwierdzić, czy kocha cię czy nie. Widoczne jest, że nie ma nic
przeciwko twoim atencjom. Jednak nie potrafię powiedzieć czy wynika to z
jakichś gorących uczuć czy z chęci zapewnienia sobie korzystnego związku.

- Nie uważasz że jest wyrachowana?

- Sama z siebie nie, ale mogłaby wyjść za ciebie w interesie rodziny. Jestem
pewien, że jej matka poddałaby ją ciągłym perswazjom. Z pewnością

ś

wiadomość że robi coś dobrego dla rodziny mogłaby mieć duży wpływ na jej

background image

decyzję. Sam mówiłeś o jej głębokiej trosce wobec bliskich. Zaiste, trudno by ją
było winić gdyby uległa tym wpływom. I nawet jeśli cię nie kocha, z pewnością
nie ma wobec twojej osoby żadnych obiekcji - nie znalazłaby powodu, aby ci
odmówić. Byłoby głupio z jej strony odrzucić cię tylko z braku miłości. To co
wydaje się wyrachowaniem z twojej strony, ona może uznawać za roztropność.
Nie ma żadnego powodu by odrzucić twoje oświadczyny i każdy by je przyjąć,
bez względu na jej uczucia. Ale małżeństwo zawarte w tych okolicznościach by
się nie uszczęśliwiło, a degradacja jakiej doznałaby twoja rodzina nie jest warta
ryzyka.

Bingley znów zamilkł i rozmyślał o słowach przyjaciela. W końcu zapytał:

- Ale czy uważasz, że być może mnie kocha?

- Przyznaję, że istnieje taka możliwość - odpowiedział Darcy niechętnie - Ale
mam nadzieję że weźmiesz pod uwagę wszystkie niedogodności jakie
przyniósłby taki związek.

Bingley odpowiedział twierdząco i dojechali do domu Darcy'ego.

W tym samym czasie na ulicy Gracechurch po odjeździe pana Bingley'a i jego
towarzyszy, Jane i Elizabeth mogły w spokoju porozmawiać o wizycie.

- Mówiłam, że ciągle cię kocha, Jane - powiedziała Elizabeth - Chociaż nie
jestem rozumiem powodów, dla których nie wrócił do Netherfield.

- Nie jestem tak pewna jego uczuć jak ty, Lizzy.

Elizabeth wzięła swoją siostrę za rękę.

- Wiem że trudno ci uwierzyć, że nie powtórzy swojego poprzedniego
zachowania, ale nie mam wątpliwości że cię kocha. Wygląda, jakby był
zdecydowany poddać się uczuciu. Nie potrafię wyjaśnić jego poprzedniej
porażki, ale jestem pewna że maczały w tym palce jego siostry.

- Jeżeli to prawda, Lizzy, to co go powstrzyma przed ponownym
podporządkowaniem się ich perswazjom?

- Być może lekka zachęta z twojej strony utwierdziłaby go w jego uczuciach.
Charlotte powiedziała mi kiedyś, że uważa, że nie pokazujesz dostatecznie
swoich uczuć.

background image

- Nie wiem co powinnam zrobić. Nie chcę wydać się mu bezczelna.

- Nie, oczywiście nie twierdzę, że powinnaś. Ale pan Bingley jest taki skromny,

ż

e potrzebuje zapewnienia co do twoich uczuć. Z pewnością potrafisz mu to

okazać bez robienia niepotrzebnego przedstawienia.

- Być może, jeżeli wstąpi do nas znowu, spróbuję.

- Jeżeli? - roześmiała się Elizabeth - Oh Jane, bądź pewna że wróci!

Kiedy pani Gardiner wróciła do pokoju, trzy panie zaczęły rozmawiać o
wizycie. Pani Gardiner i Elizabeth były szczęśliwe widząc, że Jane nie nabrała
się na przebiegłe zachowanie sióstr pana Bingley'a, chociaż było jej trochę
przykro gdy zdała sobie sprawę z ich nieszczerości. Elizabeth była rozbawiona
ich postawą mimo że współczuła Jane, a pani Gardiner cieszyła się bo uważała

ż

e Bingley przyprowadził siostry jako dowód że jego obecne zaloty były

szczere. Obie siostry prawiły pani Gardiner komplementy, ale między słowami
czaiła się dezaprobata dla otoczenia w którym się znalazły. Kiedy wychodziły,
pani Gardiner zapewniła je, że złoży z siostrzenicami rewizytę w ciągu
najbliższych dni. Ich niezadowolenie z tej perspektywy było oczywiste. Po
chwili rozmowy, trzy damy zdecydowały odwiedzić panią Hurst i panią Bingley
rano za dwa dni.

Kiedy omówiły już tą sprawę, pani Gardiner odważyła się spytać Elizabeth o jej
wrażenia na temat pana Darcy'ego podczas wizyty.

- Jego maniery były zupełnie inne, ciociu. Ledwo go rozpoznałam.

Podejrzenia co do sympatii pana Darcy'ego kierowanej ku jej siostrzenicy,
sprawiły że pani Gardiner pragnęła myśleć o nim lepiej, niż myślałaby w
normalnych okolicznościach.

- Zastanawiam się czy rzeczywiście był tak zły, jak mówiłaś.

- Droga ciociu, wiem jak głębokie jest twoje pragnienie nie krytykowania

ż

adnego młodego mężczyzny z Derbyshire. Jednak musisz się zgodzić że

charakter któregoś z nich musi mieć pewne braki. A skoro oboje są z
Derbyshire, tak czy inaczej będziesz rozczarowana.

- Na to wygląda, ale dlaczego mam wierzyć w winy pana Darcy'ego w
większym stopniu niż wierzę w winy Wickhama?

background image

- Bo pan Wickham jest bardziej otwarty i miły, podczas gdy pan Darcy jest
wyniosły, arogancki i prawie się nie odzywa. Poza tym Wickham podał fakty i
szczegóły żeby poprzeć swoje pretensje, a Darcy nie powiedział nic
konkretnego. Wygląda na to, że z nich dwóch do pan Darcy pragnie ukryć przed

ś

wiatem szczegóły ich poprzednich stosunków, a to nie świadczy o nim dobrze.

- Ale dlaczego ma otwarcie mówić o swoich sprawach? Nie jest nam winien

ż

adnych wyjaśnień. Jedyne co widziałam to chęć zachowania prywatności co do

ż

ycia osobistego. Powoli zaczynam zastanawiać się, czy słuszne było ze strony

Wickhama wyjawianie swoich prywatnych spraw, skoro ledwo się wtedy
znaliście?

- Poczuł się przy mnie swobodnie, kiedy wyraziłam swoją opinię o panu
Darcym. Był pewnie przyzwyczajony, że wszyscy myślą dobrze o jego byłym
przyjacielu.

- Ale nie mógł mieć takiej motywacji kiedy wyjawiał tą historię mnie, bo
przecież nigdy nie spotkałam pana Darcy'ego. Poza tym niezbyt długo cieszyłaś
się jego wyłącznym zaufaniem, bo szybko podzielił się tą informacją z całym
sąsiedztwem.

- Tak, a ty w tamtym czasie bez oporów mu wierzyłaś. Sama przypominałaś, że
kiedy mieszkałaś w Derbyshire mówiono kiedyś o panu Darcym jako dumnym,
złym z natury chłopcu, a to też działa na korzyść Wickhama. Co się takiego
stało, że nagle przestałaś mu wierzyć?

- Po prostu spotkałam Darcy'ego osobiście i nie muszę już polegać na opinii
innych. Jeżeli był złym chłopcem, najwyraźniej zmienił się na lepsze.

- Rozumiem cię doskonale - powiedziała Elizabeth łobuzersko - Teraz kiedy go
lubisz, zdemaskowanie go przez pana Wickhama nie jest już usprawiedliwione.

- Być może masz rację i uległam własnej aprobacie dla pana Darcy'ego. Jednak
możliwe jest też, że wcześniej uległam wpływowi przyjaznych manier pana
Wickhama i dlatego nie dostrzegłam niewłaściwości jego rewelacji. Nie
uważasz to za dziwne, że ujawnił tą sprawę wszystkim dopiero wtedy, kiedy
Darcy opuścił okolicę?

- Co jest dziwnego w jego poczuciu, że powinien się wstrzymać z wyjawianiem
swoich dawnych stosunków z panem Darcym, kiedy oboje przebywali w tej

background image

samej okolicy? Pan Darcy ma majątek i władzę. Już raz zademonstrował je
Wickhamowi i to w bardzo przykrych okolicznościach.

- Więc wierzysz, że Wickham czuł się zastraszony i dlatego zachował
milczenie? Czy to było powodem wstrzymania się z wyjawieniem jak źle
potraktował go pan Darcy?

Elizabeth otworzyła usta by dalej bronić Wickhama, kiedy uderzyło ją nagłe
wspomnienie. Przerwała zanim zdążyła wypowiedzieć poprzednią myśl i
zamiast tego powiedziała:

- Właściwie pan Wickham powiedział mi kiedyś że nie chce obnażać
prawdziwego charakteru Darcy'ego przez szacunek dla pamięci jego ojca.

- Zadziwiające, że uczynił dokładnie to czego nie miał zamiaru robić z tak
szlachetnych pobudek.

- Ale czy ma to znaczenie - zapytała Elizabeth wznawiając swoją obronę pana
Wickhama - Czy nie zdarza się nam wszystkim coś postanowić tylko po to, by
później złamać swoje przyrzeczenie?

- Uważam że jest to znaczące, chociaż nie przesądza sprawy. Będę trzymać się
opinii że mamy zbyt mało informacji aby wydać osąd. Każdy twierdzi, że ten
drugi ma braki w charakterze ale poznałam ich obu i nie mam powodu aby
myśleć źle o którymkolwiek z nich. Czyż nie możesz przystać przynajmniej na
to, Lizzy? Czy nie przyznasz mu kredytu zaufania?

- Dlaczego moja opinia jest tak istotna? Prawdopodobnie nigdy więcej nie
zobaczę pana Wickhama, a jeśli chodzi o pana Darcy'ego to chociaż mogę mieć
okazję spotykać go w przyszłości - tu zerknęła na rumieniącą się Jane - nie
sądzę, żeby miało to często miejsce. śałuję, że będzie odwiedzał Rosings kiedy
pojadę do Charlotty. Ale nic na to nie poradzę. Mam tylko nadzieję, że uzna
mieszkańców plebani Hunsford za niegodnych jego uwagi i nie będę musiała
spędzać czasu w jego towarzystwie.

- Jestem pewna że jego obecność nie ujmie nic przyjemności przebywania z
panią Collins, Lizzy.

- O nie, nie pozwoliłabym na to. Nie mogę się doczekać żeby zobaczyć
Charlotte i jej domowe szczęście. Tęsknię za jej bliskością. Niestety wiem, że
nasza przyjaźń znacznie ucierpiała z powodu jej małżeństwa.

background image

- Ależ dlaczego? Niewątpliwie mieszka daleko od ciebie, ale możecie
utrzymywać listownie taką samą zażyłość. Chyba że dyskomfortem jest dla
ciebie świadomość, że zostanie kiedyś panią na Longbourn?

- Nie martwi mnie dystans ani jej przyszła pozycja, tylko wybór męża.

- Ale skoro ona jest zadowolona, dlaczego miałabyś mieć obiekcje?

- Oh, nie miałaś okazji poznać pana Collinsa! Jest zdecydowanie najgłupszym
mężczyzną jakiegokolwiek poznałam. To że dobrowolnie zgodziła się go
poślubić świadczy o tym że ma dużo mniej rozsądku niż myślałam.

- Być może dostrzegła w nim coś, na co ty nie zwróciłaś uwagi.

- Jedyna rzecz jaką może się poszczycić jest jego finansowa samodzielność i to
ją przyciągnęło. Wzięła z nim ślub tylko po to, by zabezpieczyć się na
przyszłość.

- Według mnie świadczy to o tym że zachowała się dużo rozsądniej niż byś
chciała, a nie mniej. Weź pod uwagę że była dwudziestosiedmioletnią panną bez
urody, posagu a nawet młodości, które mogłyby kogoś przyciągnąć. Co miała
według ciebie zrobić? Ty przynajmniej mogłabyś żyć niezależnie, chociaż
skromnie z niewielkiej kwoty którą odziedziczysz po swojej matce. Ona nie
miała nawet tyle.

- Rozumiem roztropność jej wyboru, ale nadal trudno mi się z nim pogodzić.

- Ale nie koliduje to z twoją aprobatą dla pana Wickhama polującego na pannę
King?

Elizabeth zamyśliła się na moment, a potem powiedziała:

- Jednak, chociaż nazwałaś ją wczoraj niemądrą, panna King nie jest tak złym
wyborem jak pan Collins.

- Ach - zauważyła pani Gardiner - Czy tu właśnie tkwi twoim zdaniem różnica
między roztropnością a wyrachowaniem? W tym, aby wybrany partner był
względnie znośny? Sądziłam że porównujemy działania panny Lucas i pana
Wickhama, a nie atrakcyjność pana Collinsa i panny King. Według mnie oboje
związali się z kimś w celu zapewnienia sobie finansowej niezależności, mimo
braku głębszego uczucia.

- Zgodzę się, że jeśli ujmiemy to w tak prosty sposób, obie sprawy są podobne.

background image

- Więc dlaczego potępiasz jedną, a drugiej nie?

Elizabeth westchnęła.

- Trudno powiedzieć. Szczerze mówiąc nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby je
porównywać.

- Wydaje mi się że usprawiedliwiasz przypadek, który jest bardziej naganny.
Powiedziałaś że pan Wickham zachowuje się jak zakochany w pannie King,
chociaż jesteś pewna że o nią nie dba. Wygląda to na próbę rozkochania jej w
sobie, aby przyjęła jego oświadczyny. A czy Charlotta kiedykolwiek
deklarowała swoje uczucie? Czy flirtowała z panem Collinsem i czyniła wysiłki
by go w sobie rozkochać?

- Nie - odparła Elizabeth - Ale ten mężczyzna nie potrzebuje żadnej zachęty by
wyobrażać sobie że jest zakochany, nawet jeśli nie jest. A skoro żadna z sytuacji
nie dotyczy mnie bezpośrednio, nie będę więcej zajmować się tym tematem.
Mogę obiecać ci, że podejmę każdy wysiłek aby cieszyć się moim czasem z
Charlottą mimo obecności osób które wolałabym unikać, i - jeżeli jest
szczęśliwa - będę radować się jej szczęściem. Czy to cię satysfakcjonuje droga
ciociu?

- Na razie tak - odparła pani Gardiner uśmiechając się do siostrzenicy.

Przez następnych parę dni Darcy prowadził ze sobą wojnę. Bingley wyraził chęć
złożenia kolejnej wizyty Gardinerom i miał nadzieję, że jego przyjaciel do niego
dołączy. Zmaganie się z samym sobą czy powinien czy nie powinien spotkać się
kolejny raz z Elizabeth było wystarczająco trudne. Do tego dołączyło jeszcze
niezdecydowanie co do stanu uczuć panny Bennet i chęć dalszej ich oceny ze
względu na przyjaciela. Wiedział, że kontynuowanie tych wysiłków da mu
wymówkę dla spędzania większej ilości czasu w towarzystwie Elizabeth, ale
starał się być ostrożny w korzystaniu z sytuacji Bingley'a do przekonania
samego siebie aby znów się z nią zobaczyć. Chociaż bardzo chciał cieszyć się
jej towarzystwem wiedział, że najlepszym wyjściem jest trzymanie się z daleka,
szczególnie jeśli jej podejrzenia skłoniły ją do przyjazdu do miasta w nadziei, że
ich znajomość doprowadzi do czegoś poważniejszego. Wiedział, że nie może
wrócić do domu Gardinerów, kiedy ona tam była. Nie miał żadnych poważnych
zamiarów wobec Elizabeth i wiedział, że ich nie podejmie, chociaż po części

ż

ałował swego wyboru. Powrót do domu jej krewnych mógłby być odbierany

background image

jako oznaka szczególnych względów, a nie chciał zwodzić jej co do swoich
intencji. Stwierdził, że nie może uczynić wiele więcej w sprawie Bingleya i
zdecydował się jej unikać.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
szczesliwe spotkanie 6
szczesliwe spotkanie 3
szczesliwe spotkanie 12
szczesliwe spotkanie 14
szczesliwe spotkanie 7
szczesliwe spotkanie 2
szczesliwe spotkanie 18
szczesliwe spotkanie 10
szczesliwe spotkanie 11
szczesliwe spotkanie 13
szczesliwe spotkanie 20
szczesliwe spotkanie 5
szczesliwe spotkanie 21
szczesliwe spotkanie 8
szczesliwe spotkanie 9
szczesliwe spotkanie 1
Fiedler Arkady Spotkałem szczęśliwych Indian
Nie spotkałem szczęśliwego homoseksualisty świadectwo (homoseksualizm edu pl)

więcej podobnych podstron