Ace Combat Skrzydła Jedności Prolog

background image

ACE COMBAT: SKRZYDŁA JEDNOŚCI

Wspólnymi siłami można przezwyciężyć niemal wszystko.

Lecz poza granicami spokojnej krainy,

W mroku czai się złowroga armia.

Ich przywóczynię prowadzi żądza zemsty.

Prolog

„Aurora”

Powiadają, że czas leczy rany...
Od czasu wojny z gryfami, nazwanej przez obie strony “Wojną o Equestrię”, minęły

dwa lata. W czasie owej wojny kucyki niejednokrotnie poddawane były ciężkim próbom. Mimo
bohaterskich czynów legendarnego już szwadronu Mirage, grupy siedmiu dzielnych klaczek
pegaza, gryfy nieustannie znajdowały sposób, żeby zadać im druzgocący cios. Wreszcie, podczas
decydującej bitwy, na jaw wyszły podłe knowania głównodowodzącego gryfiej armii. Żołnierze
odwrócili się od niego, zaś on sam zginął w czeluściach swojej fortecy. Lecz triumf Equestrii
został odkupiony krwią ponad dwustu kucyków. Aby pamięć o nich pozostała na zawsze wśród
umysłach innych, Celestia oraz Luna, księżniczki wspólnie rządzące Equestrią, utworzyły “Ogród
Poległych”, gdzie spoczęły wszystkie ofiary wojny. Wszyscy mają nadzieję, że takie straszliwe
wydarzenia już nie nastąpią.

Gryfy i kucyki zawarły na nowo sojusz, który tym razem miał być nierozerwalny.

Mieszkańcy północy zobowiązali się do ścisłej współpracy. Przekazali one Equestrii część swojej
wiedzy technologicznej, wraz z najnowszymi osiągnięciami w dziedzinie mechaniki. Kucyki z
kolei zaopatrywały Królestwo Gryfów w potrzebne im surowce. Dzięki wspólnym działaniom,
obie krainy w krótkim czasie zostały odbudowane do stanu sprzed wojny.

I choć w umysłach niektórych kucyków pamięć o tamtych wydarzeniach wciąż żyje,

jest już tylko cieniem dawnych obrazów bólu, cierpienia czy smutku. Aby zabezpieczyć się
przed inną, możliwą napaścią na Equestrię, Księżniczka Celestia zdecydowała się utworzyć
dwie Akademie Wojskowe; jedną w Stalliongradzie, drugą zaś w Cloudsdale. Tam prowadzono
szkolenia szczególnie uzdolnionych kucyków, głownie pegazów, celem utworzenia prawdziwej
armii, która mogłaby bronić Equestrii przed wrogiem.

Jednak nikt, nawet Królewskie Siostry, nie spodziewał się kto okaże się kolejnym

agresorem na ich krainę...

5 czerwca

Godzina 22:30

Lokalizacja nieznana

Kucyk pegaza o czarnej sierści podszedł do stalowych drzwi. Rozsunęły się przed nim.

Osobnik wkroczył do ciemnego pomieszczenia i zaczął powoli kroczyć przed siebie. Jedynymi
źródłami oświetlenia były małe lampki, błyskające co kilka sekund na czerwono, niebiesko lub

background image

zielono jako diody różnych maszyn. Pegaz próbował przyzwyczaić wzrok do otaczających go
ciemności, ale nie zdradzał ani kszty strachu. Uwielbiał mrok. Po chwili usłyszał za sobą zgrzyt
otwieranych drzwi i odgłos kopyt. Skrzywił się nieznacznie.

— Wreszcie się zjawiliście — skomentował ponurym głosem.
— My... Mieliśmy drobne komplikacje... — najmniejszy pegaz próbował się tłumaczyć

skrzeczącym głosem.

— Zachowajcie to dla siebie. Nie powinniśmy kazać czekać naszej pani.
Nikt z trójki nowoprzybyłych pegazów już się nie odezwał. Różnili się wzrostem, posturą

i kolorem umaszczenia oraz grzywy. Cała czwórka zaczęła iść przed siebie, wąską ścieżką w
kierunku drugiego końca pomieszczenia. W nim znajdowało się coś na kształt niewielkiego,
zmechanizowanego tronu. Siedziała na nim klacz jednorożca. Przynajmniej taką przypominała,
na pierwszy rzut oka. Ciężko jednak było stwierdzić jaki kolor miały jej umaszczenie i grzywa.

Czarny pegaz wyszedł przed pozostałych, skłaniając głowę przed kucykiem na tronie,

zwróconym zresztą w przeciwną stronę od wejścia.

— Wzywałaś nas, pani? — spytał.
Klacz poruszyła się i odwróciła swój tron. Jej wzrok padł na czwórkę pegazów, a po chwili

jej turkusowe oczy rozbłysły niewielkimi iskierkami.

— Tak. Cieszę się, że was widzę. Czy przygotowaliście już... wszystko?
Głos klaczy jednorożca brzmiał dojrzale, choć ona sama miała zadziwiająco niską

posturę. Ze wzrostu była niewiele większa od młodego dorosłego kucyka.

— Tak, pani — odrzekł czarny pegaz. — Nasi żołnierze czekają tylko na twój rozkaz.
— Doskonale. Już wkrótce nadejdzie nasz czas... Tak długo czekałam na ten dzień.

Wszystkie kucyki w Equestrii myślą, że zagrożenie dawno minęło. Sądzą, że mogą spać
spokojnie... Ale my upomnimy się o to, co zostało nam odebrane tak dawno temu...

Klacz przemawiała zimnym tonem, w którym pobrzmiewała nienawiść.
— Ufam, Deathwing, iż ty i twoi towarzysze poprowadzicie nasze oddziały do zwycięstwa

— powiedziała po chwili ciszy. — Jesteście najbardziej elitarną jednostką w mej armii.
Zostaliście wyszkoleni przeze mnie osobiście. Tylko na was mogę naprawdę polegać. Podczas
najważniejszych natarć będziecie ostrzem naszej włóczni.

— Żniwiarze wypełnią każdy twój rozkaz, Lady Auroro. Wszyscy, którzy ośmielą ci się

sprzeciwić, zginą. Nikt nam nie przeszkodzi. Możesz być tego pewna — zapewnił czarny pegaz,
nazywany Deathwingiem.

— Lepiej mierzmy siły na zamiary — odezwał się drugi pegaz. Miał ciemnofioletowe

umaszczenie i grzywę w nieco jaśniejszym odcieniu tej barwy, zaś w mroku wyraźnie widać było
jego żółte oczy.

— Jeśli rzucimy się do walki bez przygotowania, skutki mogą być opłakane dla każdego z

osobna...

— Otóż to... Shockwave?
— Tak, pani?
— Czy udało ci się przekonać naszych sojuszników do wspomożenia nas w ciągu

nadchodzących dni? — zapytała Aurora, kierując to pytanie do żółtookiego pegaza.

— Żądają sowitej zapłaty we wszelkiej maści kryształach i klejnotach, ale są gotowi nas

wesprzeć — odrzekł Shockwave.

— Bardzo dobrze. A zatem w ciągu kilkunastu godzin rozpoczniemy naszą ofensywę...

background image

Trzeci pegaz, mający bardzo krótką, szkarłatną grzywę i bladożółte umaszczenie, zakręcił

się w miejscu.

— Nie mogę się doczekać. Tak długo tkwimy w ukryciu... Chcę wreszcie zacząć!
— Bądź cierpliwy, Trickster — odezwał się Deathwing. — Nasz czas zbliża się. Equestria

znowu stanie w ogniu, chyba że pójdą po rozum do głowy... Pamiętaj jednak, iż nie wszystkie
kucyki będą naszymi wrogami.

Najmniejszy pegaz, zwany Tricksterem, jakby puścił ostatnie zdanie mimo uszu. Dla

niego liczyło się tylko wywołanie jak największego zamętu. Czerpał z tego dziką radość. Spojrzał
na czwartego pegaza lekko spod łba. Ten był najwyższy z całej czwórki, miał brązowe oczy i
taki też kolor grzywy. Jego umaszczenie natomiast było ciemnoniebieskie. Sprawiał wrażenie
spokojnego, niemalże wyluzowanego.

— A ty co siedzisz tak cicho, Havoc? Nie masz nic do dodania?
— Nie. Wszystko już za mnie powiedzieliście — rzekł wysoki pegaz. — Obyśmy tylko

dokończyli to dzieło, rozpoczęte przez naszych ojców i matki...

Aurora wstała i zbliżyła się do czterech pegazów. Jej róg zaczął świecić różowym

światłem. W półmroku dało się dostrzec jej długą, fioletową grzywę oraz umaszczenie koloru
jasnoniebieskiego. Zmrużyła oczy.

— Wasza cierpliwość i pomoc dla mnie zostanie nagrodzona. Podjęliście dobrą decyzję,

podążając śladem waszych rodziców. Zapewniam was, że wspólnymi siłami odzyskamy krainę z
której nas wygnano.

Klacz odwróciła się i wróciła na tron. Zaczęła mówić, jakby sama do siebie, zapominając o

obecności Żniwiarzy.

— Księżniczko Celestio... Twierdziłaś, że jesteśmy niebezpieczni... że stanowimy dla

Equestrii zagrożenie. Jednak ty dopiero się dowiesz jak niebezpieczni potrafimy być. Popełniłaś
błąd, za który przyjdzie ci teraz drogo zapłacić... Jeżeli zdecydujesz się walczyć, podpiszesz wyrok
na swoich poddanych... a twoje panowanie wkrótce potem się zakończy... zakończy się we łzach i
rozpaczy.

— Lady Auroro... — odezwał się Shockwave. — Z całym szacunkiem, nie zapominajmy o

jednym: Celestia nie jest już sama. Jej siostra, Księżniczka Luna...

— Powróciła — dokończyła Aurora. — Wiem o tym. Ale w porównaniu do Celestii jest

słaba. Nie stanowi dla nas wielkiego zagrożenia. Raz już poddała się zawiści. Może sprawiać
wrażenie szczęśliwej, ale gdzieś, w głębi serca, może wciąż czuć zazdrość... Jeśli przejrzymy jej
uczucia, moglibyśmy to wykorzystać...

Deathwing podszedł trochę bliżej.
— Pozostaje jeszcze kwestia armii... Equestria przygotuje się na nasze przybycie. Wojna z

gryfami dała kucykom niezbędne doświadczenie bojowe.

— Wy również jesteście doświadczeni. Ponadto mamy po swojej stronie potężnych

sojuszników. Nie przewiduję większych problemów... Co jednak wciąż mnie martwi to fakt, że
istnieje ta jednostka...

— Mirage... — powiedział powoli Deathwing. — Legendarny szwadron, który ponoć sam

odwrócił bieg Wojny o Equestrię, doprowadził kucyki do zwycięstwa...

— Oczywistym jest jednak, że osiągnęły to wszystko przy pomocy innych — przerwał

Shockwave. — Nie umniejsza to ich potencjału bojowego, lecz...

background image

— Och, przestań już! — zaskrzeczał Trickster. — Jak was słucham, to robi mi się

niedobrze! Cały czas rozprawiacie tylko o nich! Wielkie mi halo! Mówię wam, miały po prostu
szczęście i tyle! Załatwimy je!

— Lepiej uważaj — mruknął Havoc. — Są silne osobno, a kiedy latają razem, to stwarzają

prawdziwe zagrożenie dla naszych operacji.

Aurora zeszła z tronu, stając na nogach. Przemówiła wyraźnym, stanowczym głosem:
— Dlatego waszym zadaniem będzie zlikwidowanie wszystkich lotniczek ze szwadronu

Mirage! Tak długo jak one żyją, powodzenie naszych planów jest niepewne. W szczególności
uważajcie na ich dowódczynię...

— Rainbow Dash — zaznaczył Shockwave. — “Księżniczka Przestworzy”...
Trickster wydał z siebie taki odgłos, jakby wymiotował. Deathwing spojrzał na niego

bardzo surowo.

— Byle jak, ale się zachowuj. Stoisz przed naszą panią!
— Nic nie szkodzi — powiedziała już nieco łagodniej Aurora. — Jego frustracja jest mi w

pełni zrozumiała. Wiem jak to jest. Wszak przebywam poza Equestrią już pięćdziesiąt lat...

— Jednak wciąż jesteś piękna i młoda, pani... — zaczął ostrożnie Havoc.
Było to zresztą prawdą. Jak na jednorożca, z wyglądu nadal przypominała młodą klacz.

Aurora przerwała jednak wypowiedź pegaza, siadając tym razem nie na tronie, lecz zimnej,
metalowej posadce przed nim. Nie miało to dla niej znaczenia.

— Doceniam to, Havoc, ale gdyby mój eksperyment się nie powiódl, może nawet nie

dożyłabym tego dnia... i na pewno nie miałabym takiej magicznej mocy. Lecz teraz wszelkie
wątpliwości pozostawiłam za sobą. Jestem wam wdzięczna za waszą pomoc i pragnienie
spełnienia się. Zostaniecie przeze mnie wynagrodzeni. Mój największy projekt jest już
na ukończeniu. Potrzebuję jeszcze tylko kilku dni... Dzięki mojemu dziełu staniecie się
niezwyciężeni! Gdy poczujecie “Zew”, nic nie stanie wam na drodze!

Aurora wypowiedziała ostatnie zdanie dość głośno, aż zabrzmiało echo. Powstała przy

tym, a wtedy... rozpostarła dwa skrzydła, które miała po lewej i prawej strony ciała!

— Wielu naiwnie sądziło, że niemożliwym jest połączenie potęgi technologii oraz magii w

jedno. Lecz ja pokaże im, iż jest to możliwe!

Skrzydlata klacz jednorożca ponownie siadła na tronie.
— Ja muszę porozmawiać jeszcze z naszym sojusznikiem. On zapewne także się

niecierpliwi. Wróćcie teraz na swoje posterunki i zbierzcie wszystkich żołnierzy. Powiedzcie im,
że nasza zemsta wkrótce się rozpocznie.

— Tak, pani.
Deathwing wraz ze swymi towarzyszami skłonili się przed Aurorą i po chwili opuścili

pomieszczenie. Uskrzydlona klacz tymczasem okręciła swój zmechanizowany tron dookoła,
załączając jeden monitor, znajdujący się przed nią. Przez chwilę w pomieszczeniu panowała
głucha cisza, ale nagle rozległ się gniewny pomruk.

— Wybacz jeśli ci przeszkadzam, o Potężny — zaczęła Aurora. — Chciałabym się jednak

upewnić, że wszystko jest w porządku.

— Moi żołnierze chcą zacząć działać — odpowiedział właściciel mrocznego głosu.
Nie dało się zobaczyć jego twarzy na monitorze. Osobnika skrywał cień.
— Już niedługo. Kończymy gromadzenie sił. Wasz atak będzie mógł rozpocząć się

za kilkanaście godzin. Damy mieszkańcom Equestrii przedsmak tego co ich czeka, jeśli nie
zdecydują się poddać.

background image

— W końcu...
Postać na monitorze poruszyła się, ale nadal nie dało się dostrzec jej twarzy.
— Podobnie jak wy, my także chcemy odzyskać to, co kiedyś należało do nas. Mam

nadzieję, że dotrzymacie umowy.

— Twoja potęga ustępuje tylko twojej chciwości, Aigaionie — rzekła Aurora. — Naturalnie

wypełnimy naszą część umowy. Pytanie tylko, czy wy również...

Postać na monitorze drgnęła gwałtownie.
— Testujesz moją cierpliwość, pani! Twierdzisz, że nie jesteśmy honorowi?
— Skądże znowu. Tylko głupiec próbowałby was oczerniać i liczyć, że uniknie go wasz

gniew — powiedziała spokojnym tonem Aurora. — Jest jednak znanym faktem, iż każdy
przedstawiciel waszego gatunku jest żądny kamieni szlachetnych, w mniejszym bądź większym
stopniu.

Właściciel mrocznego głosu prychnął pogardliwie.
— Do końca nie pojmuję czemu się na to zgodziłem... Lecz współpraca z wami to

najlepsza gwarancja zdobycia klejnotów. Czyńcie waszą powinność. My również zrobimy co do
nas należy.

— Bardzo cieszą mnie twoje słowa, królu Aigaionie. Kiedy przeprowadzicie pierwsze

natarcie, upewnijcie się, że docelowe miasto zostanie całkowicie zrównane z ziemią.

— A jeśli podczas natarcia zginą niektóre kucyki? — spytał Aigaion.
— Bez znaczenia. Życie kilkunastu nieszczęśników to nic w porównaniu z setkami czy

nawet tysiącami mieszkańców Equestrii, którzy zginą, jeśli Królewskie Siostry nie skapitulują.

Na kilka sekund znowu zapadła cisza. Potem Aigaion wydał z siebie kolejny pomruk.
— Zgoda. Poinformuję o wszystkim moich czterech generałów. To będzie dla nich chrzest

bojowy.

— Jak i dla nas. Ja też pójdę powiedzieć o wszystkim moim towarzyszom. Bez odbioru.
Aurora zakończyła połączenie, zeskoczyła z tronu i ruszyła ku stalowym drzwiom,

którymi wcześniej wyszli Żniwiarze. Rozsunęły się, gdy tylko się do nich zbliżyła.

Zamierzała udać się do wielkiej hali, na ważne spotkanie z dowódcami wiernych sobie

wojsk. W drodze nieustannie myślała o czasie, jaki upłynął odkąd znalazła się poza Equestrią.

Jej

myśli kłębiły się w głowie niczym wielka burzowa chmura.

Powiadają, że czas leczy rany... Ale niektóre rany są zbyt głębokie, żeby się zabliźnić.

Pięćdziesiąt długich lat poza domem... Czy rzeczywiście czyniłam wtedy coś okropnego? Nie.
Ja tylko chciałam udowodnić Księżniczce Celestii, że jestem godna posiadania skrzydeł... Więc
dlaczego skazała mnie na wygnanie...? Potraktowała mnie bardzo niesprawiedliwie. I teraz za
to zapłaci.

Uskrzydlona klacz jednorożca wkroczyła do ogromnego pomieszczenia, gdzie czekali

już na nią żołnierze wszelkiej rangi, od szeregowych i kaprali przez oficerów, kapitanów aż po
komandorów i generałów. Wielka hala była wypełniony po brzegi. Ogromne flagi, uwieszone
na ścianach, przedstawiały emblemat złożony z pary kruczych skrzydeł, a także dwóch kos
skrzyżowanych razem. Niektóre były ponadto przyozdobione trzema gwiazdami.

Deathwing i jego towarzysze również znajdowali się już w hali, stali po obu stronach

niewielkiej mównicy. Gdy Aurora zbliżyła się do nich, czarny pegaz ponownie skłonił się przed
nią. Patrzył na nią z głębokim szacunkiem.

— Pani... — zaczął. — Jesteśmy gotowi. Powiedz tylko kiedy.

background image

Aurora skinęła głową, po czym przemówiła do zebranych kucyków. Nie potrzebowała

mikrofonu, wstępnie nawet nie podnosiła głosu:

— Moi przyjaciele... Wiem, iż długo czekaliście na dzień, w którym powrócimy do

Equestrii. Pragnę was zapewnić, że w ciągu kilkunastu godzin oczekiwanie nareszcie dobiega
końca. Dziś nadszedł dzień w którym rozpoczniemy naszą zemstę! Nie zapomnę tego, jak wasi
rodzice udali się za mną na wygnanie, choć równie dobrze mogli pozostać w Equestrii... nie
ryzykować tego strasznego losu... Okazali mi tamtego dnia wielką wierność i lojalność. Nigdy im
tego nie zapomnę...

Wstępna rozterka w głosie Aurory zaczęła ustępować zimnej furii. Wszyscy zebrani

wpatrywali się w nią z uwagą. Mówiła coraz głośniej.

— Tak jak nie zapomnę tego, że to Księżniczka Celestia mnie wygnała! Mówiła, że

możemy być niebezpieczni... bała się nas. I słusznie! Teraz pokażemy jej, jak wielką potęgą
dysponujemy. Nadszedł nasz czas! Powstańcie! Powstańcie, Wygnańcy!

Sklepienie zadrżało od mnóstwa chóralnych okrzyków i tupiących kopyt setek kucyków,

wyrażających poparcie dla słów alikorna.

— Wiwat, Lady Aurora! Cześć i chwała! Prowadź nas! Precz z Celestią! Do Equestrii!

Gwiazdy będą z nami! Do zwycięstwa!

— Ruszajmy, towarzysze! — zawołał Deathwing. — Dziś kończy się nasze wygnanie!

Razem zapewnimy Lady Aurorze chwalebny powrót! Wszyscy powrócimy w chwale!

— Przed nami długa droga. Nie traćmy czasu. Zbierzcie się, Wygnańcy! Szykujcie flotę do

wypłynięcia w morze! To dla nas najszybsza droga. Naprzód! — rozkazała Aurora.

Kiedy znaczna większość jej żołnierzy opuściła już pomieszczenie, wyjrzała ona przez

okno holu. Dostrzegła księżyc. Uśmiechnęła się złowieszczo i powiedziała cichym głosem, jakby
do siebie:

— Celestio... wracamy do domu.

6 czerwca

Godzina 0:45

Canterlot, Zamek Królewski

Księżniczka Celestia obudziła się nagle z widocznym zaniepokojeniem na twarzy. Poczuła

chłód. Rozejrzała się po komnacie. Jej młodsza siostra, Księżniczka Luna, wędrowała teraz
zapewne po snach innych kucyków Equestrii, pilnując, aby spały spokojnie. Celestia postanowiła
porozumieć się z nią telepatycznie.

Luno. Wróć, proszę, do zamku. To bardzo ważne.
Po chwili ciszy usłyszała eteryczny głos:
Co się stało, siostro?
Celestia ponowiła swoją prośbę.
Wróć do zamku. Mam bardzo złe przeczucia...
Piękna władczyni Equestrii wyszła na balkon, obserwując pełnię księżyca. Niedługo

potem pojawiła się Luna, materializując się tuż obok Celestii. Gdy popatrzyła jej w oczy, od razu
zauważyła, że coś ją trapi.

— Wyglądasz na roztrzęsioną, siostro. Miałaś koszmar?
— Nie... — odparła powoli Celestia. — To nie był koszmar... raczej wizja.
— Wizja?

background image

— Widziałam armię... wielką armię. Zmierza ku Equestrii. Prowadzi ją nienawiść.

Wygląda na to, iż konsekwencja pewnej decyzji, którą podjęłam lata temu, teraz powraca...

Luna patrzyła na Celestię z mieszaniną niepewności i niepokoju.
— Siostro... nie pojmuję twoich słów — wyznała.
— Luno... czas pokoju dobiega końca — głos Celestii zabrzmiał niezwykle poważnie. —

Znowu zostaniemy poddani ciężkiej próbie. Nikt nie będzie bezpieczny.

Dopiero po chwili Luna zrozumiała, co mówiła jej siostra. Jej oczy patrzyły teraz na

księżyc, niknący za wielką chmurą.

— Zatem... wojna? — bardziej stwierdziła niż zapytała Księżniczka Nocy.
Odpowiedzią Celestii było milczące skinienie głowy.
— Ale kto... Kto chce nas napaść? Czyżby Królowa Chrysalis i jej Podmieńce?
Celestia nie zapomniała tego, jak ślub jej siostrzenicy, Księżniczki Cadance i Shining

Armora, brata Twilight Sparkle, zamienił się ze wspaniałej uroczystości w bitwę o Canterlot.
Złowieszcza królowa Podmieńców, Chrysalis, uwięziła wtedy prawdziwą księżniczkę Cadance w
podziemiach miasta i, podszywając się pod nią, karmiła się miłością Shining Armora. Jej liczna
armia była prawdziwym zagrożeniem dla stolicy, zaś sama Chrysalis zdołała nawet pokonać
Księżniczkę Celestię. Przyszłość Equestrii mogła zarysować się w ciemnych barwach, gdyby
nie Twilight Sparkle. Jej uwagę zwróciło podejrzane, wręcz nietypowe zachowanie księżniczki.
Na próżno jednak starała się ostrzec swoje przyjaciółki, jak i starszego brata. Kiedy została
uwięziona, udało się jej odnaleźć prawdziwą Cadance w dawno zapomnianych, podziemnych
kopalniach Canterlotu. Zjawił się w zamku niemal w ostatniej chwili i razem ujawniły intrygę
Chrysalis.

Ostatecznie Podmieńce zostały dosłownie wyrzucone z Canterlot przez magiczną falę,

której źródłem była miłość Księżniczki Cadence i Shining Armora. Od tamtego czasu nie
słyszano o nich więcej. Celestia mogła zatem, przynajmniej to jedno zagrożenie, wykluczyć.

— Nie, Luno. To nie Podmieńce są zagrożeniem — powiedziała Celestia. — Jeśli wierzyć

doniesieniem z południowej granicy, wciąż są rozproszeni po Złowrogich Ziemiach. Nie musimy
się obawiać ich powrotu... przynajmniej jeszcze nie teraz.

— Więc kto przewodzi tej armii? — powtórzyła Luna.
— Trudno stwierdzić... W tej wizji zobaczyłam twarz klaczy, która wydała mi się

znajoma... ale teraz jest kimś zupełnie innym.

Luna zmrużyła lekko oczy.
— Znów mówisz zagadkami, siostro. Powiedz mi, co wypada nam czynić?
Celestia próbowała zebrać myśli. Wiedziała, że musi podjąć działania. Westchnęła

głośno. Nie wydawała się już tak zaniepokojona. Miała skupiony wyraz twarzy.

— Od kilku tygodni przeczuwałam, że nadejdzie ten dzień... Oby rekruci z nowych

Akademii Wojskowych okazali się gotowi na nadchodzące starcia.

— Czy chcesz abym powiadomiła głównodowodzących wśród Straży Królewskiej? —

spytała Luna.

Szybkie opanowanie Celestii zaskoczyło ją.
— Nie... jeszcze nie teraz. Wroga armia jest jeszcze daleko, zdążymy się przygotować na

ich przybycie... takie jest przynajmniej moje mniemanie. Jutro rano ostrzegę wszystkich. Póki
co, wróć do swoich obowiązków, Luno.

Luna jeszcze przez parę sekund wpatrywała się uważnie w Celestię, jakby próbując

odgadnąć jej myśli. W końcu kiwnęła głową.

background image

— Tak zrobię. Ty w tym czasie postaraj się zasnąć, siostro. Potrzebujesz sił na

nadchodzące dni.

— Postaram się, choć zapewne i tak czeka mnie biała noc — odpowiedziała Celestia.
Podczas kiedy Luna ponownie wyleciała z zamku, Celestia wróciła do królewskiej

komnaty. Nie rozumiała, dlaczego nagle, w jednej chwili, pokój w Equestrii znów miał zostać
zburzony. Zamykając oczy, mogła tylko mieć nadzieję, że kiedy ponownie nadejdzie czas walki o
Equestrię, kucyki znów staną zjednoczone wspólnym celem...

To miała być dla wszystkich ciężka próba...

Rozdział 1 ->


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Ace Combat Skrzydła Jedności #7
Ace Combat Skrzydła Jedności #3
Ace Combat Skrzydła Jedności #5
Ace Combat Skrzydła Jedności #1
Ace Combat Skrzydła Jedności #6
Ace Combat Skrzydła Jedności #2
Ace Combat Skrzydła Jedności #4
Ace Combat Wojna o Equestrię #3
Ace Combat Wojna o Equestrię #5
Ace Combat Wojna o Equestrię #15
Ace Combat Wojna o Equestrię #16
Ace Combat Wojna o Equestrię #18
Ace Combat Wojna o Equestrię #6
Ace Combat Wojna o Equestrię #12
Ace Combat Wojna o Equestrię #20
Ace Combat Zero The Belkan War poradnik do gry
Ace Combat Wojna o Equestrię #4
HAITH - Psychologia dziecka, Rozdział 2, Podejście systemowe -jednostka w interakcji ze środowiskiem
SKRZYDLACI III Odrodzenie [ Prolog 2 rozdział ]

więcej podobnych podstron