toy soldiers 1991 internal dvdrip xvid undead



00:02:34:Luis.
00:04:57:Hey, oddajcie to!
00:05:15:Hey, Frank!|Frank, tutaj!
00:05:31:Frank, tutaj!
00:05:34:- Szukasz tego, Frank?|- Bardzo śmieszne.
00:05:39:Dean czeka na was chłopcy|wróćcie do swojego pokoju.
00:05:41:Miło było poznać.
00:05:53:Ci dwaj panowie są|z federalnego biura śledczego.
00:05:56:Mają parę pytań|do ciebie, panie Donoghue.
00:05:59:- Do mnie?|- Mm-hmm.
00:06:02:Wy możecie wyjść.
00:06:06:I zamknijcie za sobą drzwi.
00:06:16:To tylko ostrożność, sprawdzamy...
00:06:18:wszystkich zamieszanych w sprawę Enrique Cali.
00:06:21:Szczególnie twojego ojca|dlatego że prowadził ta sprawę.
00:06:24:Moj ojciec jest sędzią federalnym|odkąd miałem 5 lat.
00:06:29:- Co on mowi?|- Widziałeś co się stało.
00:06:33:Mowią o ojcu Phila .
00:06:35:- Jest sędzią prawda?|- Tak.
00:06:37:Było na wszystkich trzech programach.
00:06:39:Chłopcom nie wolno|mieć w pokojach telewizorów.
00:06:42:Luis Cali, jego syn...
00:06:44:jest emocjonalnie zwiaząny|ze swoim ojcem.
00:06:47:Przejął władanie nad Pałacem Sprawiedliwości|i zażądał uwolnienia swojego ojca.
00:06:51:Sędzia i dwóch innych|zostało zabitych.
00:06:53:- Czy on ma kłopoty?|- Nie.
00:06:57:- Mowią coś o Kolumbii.|- Dobra kawa.
00:07:00:Teraz już wiesz dlaczego|ta ostrożność.
00:07:02:Cała twoja rodzina zostanie umieszczona|w bezpiecznym miejscu.
00:07:05:Zabierają go dzisiaj.
00:07:10:Gdzie?
00:07:12:Nie możemy ci tego powiedziecć synu|ale to bedzie tajne wojskowe miejsce.
00:07:19:Ci panowie mogą już wejść,|pomożecie koledze spakować się.
00:07:27:- Do zobaczenia wkrótce.|- Będziemy oczekiwali twojego powrotu.
00:07:29:- Dziekuję, panu. Tobie też.|- W porządku.
00:07:37:- Billy.|- Do zobaczenia wkrótce, Phil. Rock 'n' roll.
00:07:39:Czy byłeś poza kampusem wczoraj?
00:07:43:Nie mam pozwolenia, proszę pana.|Nie mogę opuszczać kampusu.
00:07:45:A tak. Zapomniałem.
00:07:47:Wiesz, ktoś wczoraj pomalował sprayem|samochód szeryfa.
00:07:49:- Wymalowali napis "Wyrzutki".|- Serio.
00:07:54:Dobra, tym razem|ci się upiekło.
00:07:56:Ale pamiętaj,|gasić światła, chlopcy.
00:08:19:Nie pieprz, panie Peterson.!
00:08:25:Idzie Dean|i dyrektor.
00:08:32:Nie moge iść.|Muszę to oddać z samego rana.
00:08:35:No dalej. Są gotowi.|ćhodź, chodź. idziemy.
00:08:38:Idziemy! Chodź.
00:08:40:Billy, to twoja praca domowa.
00:08:43:To dobrze. To dobrze.|idziemy. chodź.
00:08:55:Spokojnie, człowieku.|Spokojnie bo wybijesz szybe.
00:08:57:Nie wybije.
00:09:13:- Zamknij sie, Snuffy!|- Skocz mi.
00:09:21:Uwaga na głowy.
00:09:23:- To jak rana kręgosłupa, czlowieku.|- Cicho.
00:09:27:Wiem, że masz świra, bracie.
00:09:30:Ładna dziura, Billy.
00:09:32:Jeśli mowa o dziurach, czy|ktoś ma siostre? Zadzwoń do niej.
00:09:34:- Widziałem mamę Joey'a w centrum handlowym.|- Widziałeś jego mamę?
00:09:36:Z siostrą.
00:09:42:Chłopaki lepiej zostawcie moją mamę w spokoju.
00:09:44:- Kocham swoją mamę.|- I też możecie za 12 dolców.
00:09:47:Jak długo nie gadacie|o mojej mamie, wszystko jest w porzo.
00:09:50:Rozgośćcie się.|Bar otwarty :).
00:09:52:- Panie Trotta, pan obsługuje bar?|- Płyn do płukania ust?
00:09:54:Tak, Płyn do płukania ust. Albo nie.
00:09:57:Do czego pijesz, Billy?|Chcesz mi wmówic, że mam nieświeży oddech?
00:10:00:Nie mówię że ci śmierdzi oddech.|Dlaczego bierzesz wszystko do siebie?
00:10:08:Nie wiem czy palenie|przy twojej astmie|to taki dobry pomysł.
00:10:10:- Palenie to zły pomysł, i kropka.|- Panowie.
00:10:14:- Pokłony dla Pana Donoghue.|- Tak, za Phila.
00:10:16:- Niech szaleje póki jest na wolności.|- Amen.
00:10:19:- Żeby to tylko nie był płyn do płukania ust.|- Zaufaj mi.
00:10:25:"Zaufaj mi." Dupek.|To jest płyn do płukania ust.
00:10:29:- Nie, to nie jest.|- Smakuje jak płyn do płukania ust. Co to jest?
00:10:32:4 ćwiartki 100% wódki...
00:10:34:2 ćwiartki peppermint schnapps,|do tego trochę fluoru...
00:10:36:i jedna ćwiartka creme de menthe,|żeby było zielone.
00:10:38:Jesteś chorym człowiekiem.|Mam nadzieję, że wiesz o tym.
00:10:39:To jest urok tego specyfiku.|Wygląda, pachnie, smakuje jak płyn do płukania ust.
00:10:43:Możemy trzymać ten likier na widoku|w naszych pokojach, prawda?
00:10:46:Najlepsze, że sprzedałem 8 butelek|tego specjału za 35 dolców każdą.
00:10:49:Jesteśmy bogaci.
00:10:50:Jesteś geniuszem.|Szaleniec, ale geniusz.
00:10:53:Nalej mi następnego kielicha.|Pracuję nad rozrywką.
00:10:55:Ten towar jest świetny. Rozszerza mi płuca,|od razu mi się lepiej oddycha.
00:10:58:- I łatwiej sie po tym pierdzi.|- Nie pierdnąłem.
00:11:00:Pierwsza zasada|szkoły wyrzutków:
00:11:02:Kiedy jestes w piwnicy|gdzie nie ma okien, nie pierdź.
00:11:05:Nie, pierwsza zasada to udawać spanie|kiedy twój współlokator wali konia .
00:11:09:Nie, pierwsza zasada jest, żeby poczekać...
00:11:11:dopóki twój współlokator nie zaśnie|zanim zaczniesz trzepać konia.
00:11:13:Czy to aluzja|skierowana do mnie, współlokatorze?
00:11:15:- Ty sprawdź swojego ptaka. Jest twój.|- Walisz gruchę cały czas.
00:11:19:Nie moge spać w nocy.
00:11:21:Mowiąc o trzepaniu konia.
00:11:23:Ja będę gadał.
00:11:29:Tu Jennifer.|Jak sie nazywasz?
00:11:32:Steve.
00:11:34:Więc, cześć, Steve.
00:11:37:Och, lubię to imię.|Powiedz mi jak wyglądasz.
00:11:44:Więc, mam bląd włosy...
00:11:46:i noszę kolczyk w lewym uchu.
00:11:51:Mam okolo 59 lat, i 80 kilogramów.
00:11:54:A wspomniałem, że jestem czarny?
00:11:57:Brzmi bardzo seksownie, Steve.
00:11:59:Och, lubię długie, bląd włosy|na czarnym meżczyźnie.
00:12:04:Och, ja też mam długie, bląd włosy.
00:12:06:Nie jestem czarna,|ale jestem bardzo, bardzo opalona.
00:12:09:Mam na sobie czarny stanik i majtki|wyglądają bardzo sexy na mojej skórze.
00:12:15:Czy chcesz, żebym zdjęła stanik?
00:12:17:Tak.
00:12:19:Tak, proszę.
00:12:35:Moje sutki są ciemnoczerwone .
00:12:37:Och, bardzo duże, bardzo twarde.
00:12:42:Masuję sobie piersi.
00:12:43:Och, jak mi dobrze.
00:12:47:Steve, kieruje teraz ręce|wzdłuż mojego ciała.
00:12:53:Wsuwam kciuk pod majtki.
00:12:55:Wsuwaj, wsuwaj.
00:12:57:Jestem kompletnie naga z wyjątkiem|czarnych pończoch i szpilek.
00:13:01:Chcesz żebym w nich została|czy mam je zdjąć?
00:13:04:Ściągnij je. Teraz.
00:13:06:Nie, nie, nie. Zostań w nich.
00:13:09:Dlaczego nie posuniesz się dalej|i zostaniesz w nich?
00:13:13:Steve, och, jesteś taki zakręcony.
00:13:17:Lubię to.
00:13:19:Lubi to.
00:13:20:Jest taki miękki, taki duży.
00:13:23:Och, chcę go dotknąć.
00:13:26:Chcesz, żebym go dotknęła,|nieprawdaż, Steve?
00:13:28:Tak. Ależ oczywiście, dotknij go.
00:13:31:- "Och, Steve. Och, moj Boże.!"|- Dotknij go, baby, Dotknij go.
00:13:34:- Niesamowite!|- "Och, Steve."
00:13:40:Chować się. Ruszać się.
00:13:55:Pan Tepper.
00:13:58:Dlaczego nie jestem zdziwiony?
00:14:04:To jest genialne.
00:14:06:Dziekuję.
00:14:08:Co to jest?
00:14:10:- Płyn do płukania ust?|- Och, przestań, panie Tepper.
00:14:13:Myślisz, że uwierzę, że zszedłeś do piwnicy,|żeby się napić płynu do płukania ust?
00:14:17:Próbuję zwalczyć próchnicę.
00:14:19:Próchnica. Kamień mnie nęka.|Mam mało...
00:14:23:- Jesteś tu sam?|- Tak, proszę pana.
00:14:27:- Gdzie jest twój współlokator?|- W swoim pokoju, tak myślę.
00:14:31:- Cholera.|- Wyrażaj się.
00:14:33:Proszę wyjść, panie Bradberry.
00:14:42:Pan też, panie Trotta.|Może pan rownież wyjść.
00:14:47:On blefował.
00:14:52:- Na zdrowie.|- Dziękuję.
00:14:54:Panie Giles i panie Montoya,|proszę wyjść Natychmiast.
00:14:56:Albo postawię strażnika przy piwnicy,|i zarządzę sprawdzenie łóżek w całej szkole.
00:15:06:Panowie, chcę was wszystkich widzieć|jutro w moim biurze...
00:15:09:o 9:00 rano.
00:15:12:Idźcie do swoich pokoi.|Ruszać się!
00:15:16:Nie ty, Billy.
00:15:22:To...
00:15:25:Wiesz, to jest naprawdę, naprawde genialne.
00:15:27:Nie, nie... po prostu trzeba wcisnąć ten mały...
00:15:31:- Skąd masz ten sprzęt?|- Sklep radiowy.
00:15:34:Naprawdę? Było drogie?
00:15:38:Nie, nie, kupiłem z przeceny.
00:15:40:Z przeceny. Dobrze. Masz.
00:15:43:- Rozbij to.|- Co?
00:15:45:Rzuć to na ziemię.|Zmiażdż to.
00:15:51:Użyj nóg.
00:15:54:Dalej, dalej. użyj nog.|Wyobraź sobie że to moja noga. Zmiażdz to.
00:16:05:Wystarczy.
00:16:09:Idziemy.
00:16:44:Tu Amerykańska Straż Graniczna!
00:17:38:Myślisz ze jesteś pierwszym dzieciakiem,|który dolewał likier do płynu do płukania ust?
00:17:41:To się już działo za moich czasów.
00:17:43:Ja sam tak robiłem.
00:17:51:Panie Kouf, panie Greenwalt.
00:17:56:Pan Tepper sprzedał wam wczoraj butelkę|płynu do płukania ust z wódka w środku?
00:18:01:Nie zostaniecie ukarani,|jeżeli oddacie to w przeciągu 5s.
00:18:09:Dobrze. Dobranoc.
00:18:19:Kto następny?
00:18:20:Jeśli chce mnie pan wykopać, proszę to zrobić.|Niech pan nie robi ze mnie kapusia.
00:18:25:Jesli cie wyrzucimy, będzie to twoja|czwarta szkoła w przeciągu 4 lat .
00:18:28:Chcesz trafić do Księgi Rekordów Guinessa?
00:18:29:Nie, proszę pana.
00:18:33:Może spróbujemy tutaj?
00:18:38:A może tu?
00:18:40:Tu?
00:18:43:Tak.
00:18:48:Panie Burg, panie Zarpas.
00:18:51:Billy Tepper sprzedał wam|butelkę wódki.
00:18:53:Liczę do trzech|i macie mi ją oddać.
00:18:55:Raz, dwa...
00:18:59:Dobrze. Dobranoc.
00:19:00:Gdzie dalej?
00:19:02:Dopiął pan swego.|Nie można pana oszukać.
00:19:04:Dobrze. Rozumiem.|Niech mnie pan do tego już nie zmusza.
00:19:06:Przepraszam, ale nie pozwolę na|alkohol w moim akademiku.
00:19:12:Wiec przyniosę wszystkie.|Przyniosę je panu.
00:19:14:- Ile ich jeszcze zostało?|- Osiem.
00:19:16:- Nie kłamiesz?|- Osiem.
00:19:21:Wierzę ci.|Czekam w swoim biurze.
00:19:24:Masz 10 minut.
00:19:49:Czy myślisz,|że mamy cię wyrzucić?
00:19:50:Niech pan robi jak uważa.|Nie będę błagał, żeby zostać w tej szkole.
00:19:55:Jesli cię wyrzucimy, gdzie zamieszkasz|z matką czy ojcem?
00:20:01:Nie uśmiecha mi się|zamieszkać z którymkolwiek z nich.
00:20:04:Więc co się kryje pod tym zachowaniem,|żeby ryzykować wyrzucenie ze szkoły?
00:20:06:Nie sądziłem że mnie pan złapie.
00:20:08:Nie myslałem, że robisz to dla przyjemności.
00:20:10:Miałem dużo zabawy|zanim pan przyszedł.
00:20:13:- Mam się pakować?|- Zamknij się i siadaj.
00:20:16:Przestań zachowywać się jak jakiś luzak.|To mi nie imponuje.
00:20:29:Nie wyrzucę cię.
00:20:31:Trzy szkoły już to zrobiły...
00:20:33:i wyglada, że nie wpłynęło to|na twoje zachowanie.
00:20:36:- Słuchasz mnie?|- Tak, proszę pana.
00:20:40:Zrobię coś o wiele gorszego.
00:20:42:Zatrzymam cię tu,|aż nie ukończysz szkoły.
00:20:48:To pewnie potrwa lata w tym tempie.
00:20:50:Może się naprostuję do tego czasu.
00:20:52:Niech się pan nie martwi|naprostowywaniem siebie.
00:20:56:To ja pana naprostuję.
00:21:06:Więc?
00:21:08:Chciał wiedziec dlaczego|mam takie złe zachowanie.
00:21:14:Wykopał cię?
00:21:15:Nie.
00:21:16:Mam myć garnki i patelnie|do końca semestru.
00:21:19:Mogło być gorzej.
00:21:21:Mógłby zmiażdżyć mi kolana|za pomocą długopisu.
00:21:24:Boże, ten pierdolec.|Ten dupek!
00:21:27:Wstawaj. Wstawaj! Musimy się odegrać.
00:21:30:Musimy coś zrobić|eszcze tej nocy...
00:21:32:albo wyjdę na durnia przed calą szkołą.
00:21:36:Wygladasz na durnia Billy.
00:21:41:Chodź, Joey. Ubieraj się!
00:21:44:Nie martw się o mnie, człowieku.|Chcę iść spać i śnić o Jennifer.
00:21:47:Pożniej.
00:21:49:To kurewsko poniżające, człowieku.
00:21:54:Okay.
00:21:56:Widzisz, jesteś ze mna?
00:21:59:- Znasz mnie. Zawsze jestem z tobą.|- Dobrze.
00:22:02:Więc co zrobimy?
00:22:04:Nie wiem. Myślę.
00:22:07:- Płonący wąż.|- To juz było.
00:22:09:Sztuczne ognie w toalecie.
00:22:12:To zbyt niszczące. Niech Dean nie wie,|że zaszedł nam za skórę.
00:22:16:Nie, to musi być w dechę.
00:22:18:To musi być coś śmiesznego,|coś eleganckiego.
00:22:24:To ty pomyśl nad tym,|a ja sie zdrzemnę?
00:22:26:Mam. mam coś. Chodzi.
00:22:27:Kocham to.
00:22:39:Proszę.
00:22:42:Prosze pana, dr. Gould chciał żeby|pan zobaczył coś na placu.
00:22:55:Patrzcie.|To są meble dyrektora.
00:23:08:Postaraj się nie śmiać.
00:23:11:Próbuję.
00:23:14:To znaczy, spójrz na to.
00:23:15:Atrament, pióro,|filiżanka herbaty na moim biurku.
00:23:19:Wszystko tak|jak zostawiłem wczoraj wieczorem.
00:23:24:Wiesz co naprawdę bym chciał?
00:23:27:Pracować tu cały dzień.
00:23:30:Ale nie przypuszczam, że dobrze|to wpłynie na dyscyplinę, czyż nie?
00:23:35:- Obawiam sie że nie.|- Tak.
00:23:38:- Wiesz kto to zrobił?|- Bardzo dobrze wiem.
00:23:40:Nie bądź dla nich zbyt surowy.
00:23:42:To lepsze niż Płonący wąż w|kaplicy czy fajerwerki w toalecie.
00:23:55:- Ty!|- Yo, Billy!
00:23:59:I ty.
00:24:02:I ty też.
00:24:11:Panowie macie zaszczyt|odnieść te meble...
00:24:14:tam gdzie jest ich miejsce.
00:24:19:Podnieś tego banana.
00:24:31:Jakiś sprzeciw?
00:24:32:- Nie, proszę pana.|- Nie, proszę pana.
00:24:36:Taa, brzmi nieżle.
00:25:15:Hej, Jak smakuje. I jak?
00:25:32:- Witam. W czym mogę pomóc?|- Co robicie?
00:25:34:Nie chcemy nikogo skrzywdzić.|Wsiadaj do cieżarowki.
00:26:06:Padnij!
00:26:24:Zostańcie na ziemi, tam gdzie jesteście|dopóki nie powiem wam, że możecie sie ruszyć.
00:26:27:Nie wstawać.|Nie róbcie nic.
00:26:30:Czy to jasne?
00:26:37:Stój! Nie rób mu krzywdy!
00:28:06:Szukają Donoghue.
00:28:08:Możecie nam grozić|tyle ile chcecie.
00:28:11:Fakty są takię, że|oficerowie z biura śledczego...
00:28:15:zabrali wczoraj młodego pana Donoghue|ze szkoly...
00:28:19:i nie mówili gdzie go zabierają.
00:28:22:Ostatnio jestem w wielkim stresie...
00:28:24:i nie mam za dużo cierpliwości.
00:28:27:Jeśli kłamiesz, a on tu jest i znajdę go.
00:28:30:Zabiję cię.
00:28:34:Nie ma go.
00:28:49:Według tego, mówisz prawde.
00:28:52:Jeslij dalej będziesz szczery,|z mojej strony nic ci nie grozi.
00:28:55:Ten młody człowiek|nic wam nie zrobił.
00:28:58:Zdaję sobię z tego sprawę.
00:29:09:Jak się to mogło stać?|Zapłaciliśmy fortunę za tę informację!
00:29:11:Byliśmy w drodze.|Nie mogli nas uprzedzić.
00:29:13:Ale może jeszcze nic straconego.
00:29:16:Myślę, że powinieneś|na to spojrzeć.
00:29:18:Anderson, Robert.
00:29:23:- Anderson, Robert!|- Tutaj.
00:29:31:Twój tata jest szefem|w firmie Tex-Peet Oil .
00:29:34:Tak, proszę pana.
00:29:38:Bradberry, Jonathan.
00:29:49:Twój tata to Stephen Bradberry?
00:29:54:Jest przewodniczącym|największego banku w Nowym Yorku?
00:29:57:Tak.
00:29:59:i wiceprzewodniczącym|partii republikańskiej?
00:30:03:Tak.
00:30:09:- Giles, Henry Trzeci.|- Tak.
00:30:14:Podejdź tu, Giles.
00:30:22:Twój ojciec reprezentuje|Henry Giles Jr.?
00:30:25:Tak.
00:30:26:Jest przewodniczącym|Komitetu Sił Zbrojnych?.
00:30:29:Tak, proszę pana.
00:30:31:Trotta, Joseph.
00:30:43:Twój ojciec to Albert Trotta|z Nowego Yorku?.
00:30:46:Tak.
00:30:48:Ten Albert Trotta?
00:30:53:Co jest?|Nie jesteś dumny z ojca?
00:30:58:Nie.
00:31:01:- Montoya, Ricardo.|- Tak, proszę pana.
00:31:11:Twój ojciec jest najstarszym wspólnikiem|Johnson, Montoya i Epps?
00:31:15:Tak, proszę pana.
00:31:17:i byłym prezesem|Stowarzyszenia Kalifornijskich Barów?.
00:31:20:Tak, proszę pana.
00:31:22:Więc powiedz mi, Ricardo.|Jesteś Meksykaninem?
00:31:25:Amerykaninem meksykańskiego pochodzenia.
00:31:27:Znasz hiszpański?
00:31:32:Nie, Nie bardzo.
00:31:38:Nie, Czekaj!
00:31:39:"Czekać" Na co?|Nie znasz hiszpańskiego.
00:31:42:Przepraszam.|Znam troche hiszpański.
00:31:55:Hey, Przestań!|Nie rób tego!
00:32:03:Chodzi, człowieku.
00:32:08:- To jest twój przyjaciel?|- Tak.
00:32:10:Powiedz swojemu przyjacielowi,|że ma szczęście, że go nie zabiłem.
00:32:14:Jak masz na imię?
00:32:17:- William Tepper.|- William Tepper.
00:32:20:Kim jest twój ojciec, William?
00:32:21:Jest przedsiębiorcą.
00:32:31:Ma trzecią co do wielkości|firmę budowlaną na świecie?.
00:32:34:Taa, więc jest przedsiębiorcą.
00:32:40:Nie boisz się?
00:32:43:- Tak, Boję się.|- Dobrze.
00:32:46:Nie pieprz się ze mną.
00:32:59:Miałeś rację, Jack.|Nie potrzebujemy Donoghue.
00:33:02:Mamy tu wszystko czego nam potrzeba.
00:33:06:Chcę dorwać tego skurczybyka|który pomalował mi samochód!
00:33:09:Albo...
00:33:11:Aresztuję każdego z tych cholernych|wyrzutków i nie pozwolę im się pokazywać w mieście!
00:33:15:Nie sądzę.
00:33:17:- Spójrz na to.|- Płyn do płukania ust.
00:33:19:Nie. To wódka.
00:33:21:- 100% wódka.|- Więc?
00:33:23:Więc masz wujka który sprzedaje|likier po drugiej stronie ulicy.
00:33:27:- Poczekaj chwilę.|- To ty poczekaj cholerną minute, Szeryfie.
00:33:29:Zawrzyjmy układ.
00:33:31:Ty zapomnisz kto pomalował ci auto...
00:33:32:- Szeryfie!|- Słuchaj, jeśli myślisz...
00:33:34:Ktoś zaczął strzelać|na terenie szkoły!
00:33:37:Szybko Dean.
00:34:04:To Frank Ingram.
00:34:08:- Co tam się dzieje?|- Nie wiem.
00:34:10:Zostaliśmy ostrzelani|jak tylko przekroczyliśmy brame.
00:34:17:Wy dwaj bierzcie strzelby, wsiadajcie|na tył auta, i schowajcie się.
00:34:20:Nie rób tego. Zadzwoń|po policję stanową lub FBI.
00:34:24:Nie mów mi co mam robić.
00:34:26:Sam zadzwonię.
00:34:32:Słuchajcie tam w szkole.
00:34:34:Tu mówi szeryf.
00:34:39:Nie strzelać.
00:34:42:Jadę z wami porozmawiać.
00:34:49:Jestem sam i nieuzbrojony.
00:34:51:Nie strzelać.
00:34:53:Nie strzelać.
00:35:47:Szeryfie, zastępca dyrektora Otis Brown.
00:35:51:Witam?
00:35:52:Szeryf wyraził zgodę na przejęcie|kontroli nad sytuacją.
00:35:54:Zostałem powiadomiony o sytuacji.|Jaka jest sytuacja?
00:35:56:Nieznana liczba terrorystów|z karabinami maszynowymi kalibru 50...
00:36:00:i rakiety przeciwpancerne.
00:36:02:Jest około trzech mil kwadratowych|terenu wokół obozu...
00:36:06:i ich broń|jest w stanie objąć cały teren.
00:36:09:Musimy dostać wsparcie wojskowe.
00:36:11:Spróbuję to załatwić.
00:36:14:- Nie ma żadnych wieście ze szkoły?|- Żadnych.
00:36:37:Jak tam twój ojciec?
00:36:39:Jest zmęczony byciem w więzieniu.|Jest gotowy wrócić do domu.
00:36:54:- Cieszę się że tak szybko jesteście.|- Miło mi, Otis.
00:36:57:Żołnierze są już na posterunkach|wokół calej szkoły...
00:37:03:antyterroryści|będą za pięć minut.
00:37:06:Moje rozkazy to pomagać|w obserwacjach i nadzorze...
00:37:10:i w zorganizowaniu szturmu|z twoimi ludzimi.
00:37:12:To wszystko, Otis.
00:37:14:Wszystko inne|muszę skonsultować z prezydentem.
00:37:17:Rozumiem.|Mam nadzieję, że nie będzie to konieczne.
00:37:25:Uzbrojone?
00:37:29:Teraz tak.
00:37:30:Och, człowieku!
00:37:33:To obrzydliwe. Jak można to jeść?|To są psie wymiociny.
00:37:41:Szkoła została opanowana przez terrorystów,|a ja nadal myję garnki i patelnie.
00:37:51:Przestać.|Proszę wyjść za zewnątrz.
00:37:54:Ktokolwiek spróbuje ucieczki|zostanie zabity.
00:37:58:Policzymy was teraz|i jeszcze raz jutro rano.
00:38:02:Jeżeli bedzie brakowało jakiejś osoby...
00:38:05:Pięciu z was zostanie zabitych.
00:38:08:Jeżeli dwóch bedzie brakowało,|dziesięciu zostanie zabitych.
00:38:11:I tak dalej.
00:38:14:Jutro zaczniemy|was liczyć co godzina...
00:38:18:po liczeniu,
00:38:19:jeżeli wszystko będzie dobrze...
00:38:21:wrócicie|na plac.
00:38:24:Ale co godzinę...
00:38:29:musicie tu przyjść|na liczenie.
00:38:32:Czy to jest jasne?
00:38:36:Po drugie.
00:38:39:Widzicie pomarańczowe druty|biegnące dookoła budynku.
00:38:43:To są druty od ładunku wybuchowego.
00:38:46:Jeżeli którykolwiek z nich zostanie przerwany...
00:38:49:ładunek wybuchowy|zostanie automatycznie uruchomiony.
00:38:51:Jeżeli ktokolwiek będzie|majstrował przy nich...
00:38:56:Nastąpi eksplozja!
00:39:01:Więc...
00:39:03:Więc nie dotykać drutów.
00:39:06:Nie dotykać ładunków wybuchowych.
00:39:12:Dziewięćdziesięciu dwóch.
00:39:16:- W porządku, w porządku.|- Rób co mówią.
00:39:19:- W porządku? Wszyscy w porządku?|- Co robisz?
00:39:22:Człowieku, stój.
00:39:34:Więc, jesteśmy|skazani na siebie.
00:39:36:Taa, to mój sens życia...|umrzeć z wami chłopaki.
00:39:39:Nazywają cię Jogurt,|prawda? To jest twój pokój?
00:39:42:Jestem Derek, a to Ted,|tak, to jest nasz pokój.
00:39:45:Już nie.
00:39:49:Ach, co tu mamy.
00:39:51:- Zostaw to!|- Chłopaki niektóre rzeczy się nie zmieniły.
00:39:54:Macie jakieś śpiwory,|jakieś koce?
00:39:56:Macie tu jakieś jedzenie,|batoniki?
00:39:58:- Macie może więcej magazynów?|- Nie!
00:40:00:- To twój samolot, Jogurt?|- Taa, sam zrobiłem.
00:40:03:Rozumiem, że jest|zdalnie sterowany?
00:40:05:Tak.
00:40:07:Jak sądzisz czy to co ma|przytwierdzone do nadgarstka... myślisz że to działa?
00:40:12:- Taa.|- Mamy naprawde przejebane.
00:40:16:Nie mogą nas uwolnić.|Wszyscy możemy zginąć.
00:40:17:- Zapłacą okup.|- Może.
00:40:21:Musimy coś zrobić, prawda?
00:40:28:Nie możemy siedzieć i patrzeć jak|ci dranie pieprzą się z naszym życiem.
00:40:32:- Czy mamy jakiś wybór?|- Tak.
00:40:35:Chłopaki?
00:40:37:Możemy zmienić temat?
00:40:39:Chcę się położyć do wyra|i nie zlać w spodnie.
00:40:41:Tu FBI.|Zastępca dyrektora Otis Brown.
00:40:45:Z kim rozmawiam?
00:40:47:Tutaj dr Robert Gould,|"dre"..."dyrektor."
00:40:51:Wszyscy chłopcy tu są.
00:40:53:Wszyscy żyją i mają się dobrze.|Boją się, oczywiście.
00:40:57:- Powiedz mi o ładunkach wybuchowych.|- Co?
00:41:00:Ładunkach wybuchowych.
00:41:01:Umieścili ładunki wybuchowe|na całym terenie obozu.
00:41:03:Mówią, że jak ktoś przetnie druty,|wszystko wybuchnie.
00:41:07:i mówi, że ma zdalnie sterowane urządzenie...
00:41:10:przywiązane taśmą|do ręki.
00:41:12:Mówi, że może wysadzić szkołę|jednym naciśnięciem.
00:41:15:To prawda.
00:41:17:i się nie zawaham.
00:41:19:Jeżeli zaatakujecie szkołę,|moi ludzie zaczną strzelać do uczniów|dopóki nie przestaniecie.
00:41:25:Jednakże jeśli nawet jakimś cudem,|zabijecie wszystkich moich ludzi...
00:41:28:wciąż będę w stanie|nacisnąć guzik...
00:41:32:i wszyscy zginą.
00:41:35:Wypuszczam z budynku.
00:41:38:jednego zakładnika który będzie niósł|listę moich żądań.
00:41:41:Nie podlega to negocjacji.
00:41:43:Jeżeli mojemu ojcu|stanie się krzywda...
00:41:47:Zacznę zabijać|zakładników.
00:41:50:Jestem pewien, że wiecie|kim są uczniowie...
00:41:53:i kim są ich rodzice.
00:41:55:"Wyrzutki."|Jeden z uczniów to zrobił.
00:41:59:Tak.
00:42:00:Połowa uczniów została wyrzucona|z innych szkół.
00:42:04:- Stąd ta nazwa.|- Rozumiem.
00:42:06:Nie, nie rozumiesz.
00:42:10:Moi chłopcy, większość z nich,|są nieobliczalni.
00:42:14:Nie wiem co im strzeli do głowy|w tej sytuacji.
00:42:16:Cholernie się boisz,|że mogą zginąć.
00:42:17:Dokładnie.
00:42:20:W szczególności jeden z nich.
00:42:24:Idą.
00:42:34:To ciało.
00:42:39:Zdaje mi się że to Jesse Miller...
00:42:41:Nauczyciel chemii.
00:42:45:Myślisz, że to prawda|o tych ładunkach?
00:42:48:Myślisz, że byłby w stanie|wysadzić się z całą resztą?
00:42:51:Wydaje mi się że zrobi wszystko,|by odzyskać ojca.
00:42:56:Wszystko.
00:43:37:Nie umiesz zasnąć, huh?
00:43:40:Nie.
00:43:42:Taa, ja też.
00:43:45:Nikt nie umie,|zwłaszcza jak wy gadacie.
00:43:49:Billy, musimy coś zrobić.
00:43:50:Taa, bądźmy spokojni|i czekajmy na ratunek.
00:43:53:Ktoś zna alfabet morse'a?
00:43:55:Za pomocą lustra|możemy wysłać wiadomość, a oni nam.
00:43:58:Nie, Billy!|Nikt nie zna morse'a.
00:44:02:Na litość Boską.
00:44:11:Więc, mamy odpowiednią liczbę|osób do pokera.
00:44:13:Czy ktoś ma karty?
00:44:15:Nie można palić w pokoju.
00:44:18:Co mi zrobią?|Wykopią?
00:44:20:Zamknijcie się, chłopaki.
00:44:28:Hej, Joey, zamknij drzwi.|Zamknij drzwi.
00:44:36:Jeden z nich jest|na końcu korytarza.
00:44:38:Taa?
00:44:42:Więc możemy narobić hałasu|i ściągnąć go tu.
00:44:45:I wtedy skoczymy na niego.
00:44:49:I co potem?
00:44:51:Billy, on ma|pieprzony karabin maszynowy.
00:44:56:Z tym pieprzonym karabinem maszynowym,|możemy powystrzelać tych pojebańców!
00:45:00:Karabiny maszynowe|to u ciebie chyba rodzinne.
00:45:02:Ty skurwielu!
00:45:04:- Daj spokój, człowieku.|- To był żart, okay?
00:45:08:Jestem twoim przyjacielem.|Moge mówić ci brudas jeśli będę chciał.
00:45:11:Cisza.
00:45:12:- Powariowali.|- Pocałujcie się na zgodę.
00:45:25:Przepraszam.
00:45:27:Ale nie mów na mnie brudas.
00:45:30:Jasne. A mogę|mówić ci dupek?
00:45:33:Jasne. Dupek, kutasi łbie.|Jak chcesz.
00:45:36:Pieprzona twarz.
00:45:38:OK, koniec z tym|karabinem maszynowym, Joey.
00:45:41:Och, OK, mamo.
00:45:44:Mam lepszy pomysł.
00:45:46:- Czy ktoś wie co mamy zrobić?|- Nie.
00:45:49:Musimy się dowiedzieć wszystko|o kolesiach, którzy nas przetrzymują.
00:45:51:Ilu ich jest, jaką broń mają|i całą resztę.
00:45:54:Później musimy jakoś przemycić te|informacje na zewnątrz.
00:45:56:Wtedy będą mogli wejść|i nas uratować.
00:45:59:Bardzo dobry pomysł.|Zróbmy to.
00:46:01:To chyba nie jest za dużo|dla grupy pod przykrywką.
00:46:04:To jest coś innego, jeśli Dean|cię złapał, nie zabił cię.
00:46:10:- Jesteście ze mną czy nie?|- Co...
00:46:13:Oczywiście że jesteśmy z tobą, człowieku.
00:46:15:Ale jeżeli zginę,|będę wkurzony.
00:46:20:Rodzice dzieci uwięzionych w szkole|przybywają cały dzień...
00:46:24:i są umieszczani przez FBI|w lokalnych motelach.
00:46:28:Spróbuję porozmawiać|z którymś z rodziców. Przepraszam.
00:47:05:Jerry, chodzi, człowieku.
00:47:07:Oddaj to.
00:47:23:Teraz, panowie, to co trzymam|w ręce nazywa się...
00:47:27:Niektórzy z was mieli już|z tym do czynienia. To jest książka.
00:47:29:Mogliście ją widzieć|w telewizji.
00:47:32:Chłopaki, piłka jest tutaj.|Dziękuję bardzo.
00:47:35:Niech oni was nie rozpraszają.
00:47:39:Prędzej czy poźniej,|oni wszyscy odejdą.
00:47:43:A, tak, wracając do książki...
00:47:47:Ona będzie ważna... na zawsze.
00:47:54:Strażnik.
00:48:01:Gube, jak będziesz zanosił jedzenie|postaraj sie rozglądnąć w lewym skrzydle.
00:48:06:- Taa.|- Ile ich tam jest?
00:48:07:- Są w skrzydle szpitalnym.|- Ilu ich tam jest?
00:48:09:- Dwóch.|- Jakiego rodzaju mają tam sprzęt?
00:48:12:Co masz na myśli? Jaki sprzęt?
00:48:13:- Guns, granaty. Takiego rodzaju sprzęt.|- Mieli tam sporo tego.
00:48:16:Wszystkiego. Duży karabin maszynowy.
00:48:20:Czekajcie chwilę. Mam nadzieję,|że nie będę miał przez to kłopotów, tak?
00:48:22:- Nie panikuj.|- Opisz tan karabin maszynowy.
00:48:25:Dlaczego nie wyślemy|tam jednostek specjalnych|i nie zastrzelimy tych skurwieli?
00:48:28:Oszalałeś. Zamknij się.
00:48:31:Zdajesz sobie sprawe że jest tu|mafia z New Jersey...
00:48:36:w tym pokoju?
00:48:37:Widzę ich.
00:48:39:Wiedziałeś...
00:48:41:i mimo to jego syn|jest w tej szkole?
00:48:44:Oczywiście.
00:48:46:To nie jest wina chłopaka|kim jest jego ojciec.
00:48:48:...FBI z radą rodziców|zastanawiają się czy zapłacić okup.
00:48:51:Dlaczego nie dacie tym|facetom czego chcą?
00:48:55:Pierwszy raz FBI|ma doczynienia z czymś takim.
00:48:57:Poza tym,|wasi synowie nie zostali porwani.
00:49:01:Tylko zostali zakładnikami|grupy terrorystów.
00:49:04:A jak wiemy,|rząd Stanów Zjednoczonych...
00:49:07:nie jest przychylny|spełniać żądania terrorystów.
00:49:09:Tę politykę|trzeba zmienić.
00:49:12:Pójdę do Białego Domu|jeżeli będę musiał!
00:49:14:Moja rodzina nie jest bogata.|Nie mamy wpływu na Biały Dom.
00:49:18:Mój syn na pełne stypendium|w tej szkole.
00:49:20:- Tak jak mój.|- Powinniśmy porozmawiać z prasą.
00:49:23:Dlaczego nasze dzieci muszą cierpieć|razem z bogatymi dziećmi?
00:49:24:Nikt nie będzie szedł do Białego Domu.
00:49:27:Nikt nie będzie rozmawiał z prasą.
00:49:29:Wiem jakie to jest|dla was obciążenie...
00:49:31:ale możecie postawić wasze dzieci|w jeszcze większe niebezpieczeństwo.
00:49:34:Więc proszę,|zostawcie to w rękach specjalistów.
00:49:46:80, 81, 82...
00:49:48:83, 84, 85...
00:49:50:86, 87...
00:49:52:88, 89...
00:49:55:90, 91, 92.
00:49:59:Wyjdźcie na zewnątrz, proszę.
00:50:01:Prawdę mówiąc,|jest małe prawdopodobieństwo,|którego nie chcę komentować.
00:50:06:Że zakładnicy|są bezpieczni?
00:50:08:Zakładnicy są - jak widać -|w bardzo niebezpieczniej sytuacji...
00:50:11:i będzie tak dopóki|nie zostaną uwolnieni.
00:50:13:wszyscy na to liczą.
00:50:15:Nasze negocjacje są w toku,|teraz ruch terrorystów?
00:50:17:Ta administracja nigdy|nie uchylała się od polityki...
00:50:20:Stany Zjednoczone nigdy|nie spełniaja żądań terrorystów.
00:50:24:Zachęcimy tym sposobem innych|do podobnych działań.
00:50:30:Więc, zobaczymy.
00:50:35:- Hej, człowieku, ja to mia...|- Wiemy.
00:50:39:- Uważaj.|- Pewnie.
00:50:44:Mam to zanieść tym|facetom na górze.
00:51:24:Obiad.
00:51:38:Smacznego.
00:51:58:Mamy dwóch strażników|na dzwonnicy...
00:52:01:jeszcze dwóch na poddaszu.
00:52:05:Dwóch w szpitalnym|i jeszcze dwóch na dachu wschodniego holu.
00:52:08:To wszystko.
00:52:09:Trzech w parku daje 11,|z szefem w biurze 12.
00:52:13:Nazywa się Luis Cali.
00:52:15:Tych trzech facetów w parku...|to Jorge, Ruiz i Carlos.
00:52:19:Właśnie.|Mówisz po hiszpańsku.
00:52:21:Nie zapomnij o tym Amerykaninie|w okularach.
00:52:23:- To jest ich 13.|- To on.
00:52:40:Znasz Vinny?
00:52:43:FBI obserwuje mnie cały czas.|Nie mogę nawet skorzystać z telefonu.
00:52:47:- Widziałeś wiadomości?|- Taa, jasne.
00:52:50:Ten Enrique Cali...|jego ojciec jest w więzieniu...
00:52:54:Robiliśmy z nim kiedyś interesy.
00:52:56:Znam jego brata|jestem mu bliski.
00:52:57:- Tak jak Dino Frenetti i jego chłopak Micky.|- Dobrze.
00:53:00:Skontaktuj się z nim szybko.
00:53:02:Powiedz mu, niech dotrze do jego ojca|i wytłumaczy mu sprawę mojego syna.
00:53:04:Dobrze.|Zajmę się tym, i to zaraz.
00:53:07:Ten dzieciak mnie nienawidzi.
00:53:10:Albert, hej, hej.
00:53:12:Dzieciaki to dzieciaki.|To jest taki etap życia.
00:53:17:Wstydzą się nas.|Hej, to mu przejdzie.
00:53:20:Nie, z Joey jest inaczej.|Naprawdę mnie nienawidzi.
00:53:23:Ale co mogę zrobić?
00:53:25:Kocham go|i chcę stamtąd wyciągnąć.
00:53:29:- Zrobione. Robi się, ok?|- Do roboty.
00:53:34:Billy, Mamy wystarczająco roboty|nie kombinuj już nic.
00:53:39:Przepraszam. Prowadzę|prywatną rozmowę z Jogurtem.
00:53:42:To jest czip który wysyła|sygnał do samolotu?
00:53:45:Tak.
00:53:46:i jest taki sam|co otwiera garaże...
00:53:48:Myślisz że ta rzecz, którą ma na ręce,|kontroluje ładunki wybuchowe?
00:53:51:Tak, powinno być.|To znaczy, wszystkie czipy są w starndardzie.
00:53:54:Więc jak byśmy jakimś cudem|podmienili czipy...
00:53:57:To my byśmy kontrolowali bombę|a on ten samolot.
00:54:00:- Prawda.|- Nie bądź śmieszny.
00:54:04:Najpierw, musi ten panel zdjąć z ręki|a on cały czas ma go przy sobie.
00:54:08:- Jak chcesz się do niego dostać?|- Masz rację.
00:54:11:Może go znokautować.
00:54:13:Nie ma mowy, nie znokautujesz go|i tak zdąży nacisnąć guzik.
00:54:16:- I zabije cię jak to zrobisz.|- Może.
00:54:19:Nawet jak ci się uda,|jak podmienisz czipy?
00:54:22:Nie możesz po prostu wziąć tego|i spłukać w kiblu.
00:54:24:Musimy wynieść te informacje na zewnątrz.|Zrobiliśmy wszystko co mogliśmy.
00:54:28:- Co o tym sądzisz?|-To wystarczające?
00:54:30:Tylko jeśli wiesz|jak to odczytać.
00:54:32:Mowiłem ci, że te informacje|będą potrzebne.
00:54:35:Świetnie, Joey.|"Jeśli wiesz jak to przeczytać."
00:54:37:Oczywiście,|ale można na odwrót.
00:54:40:Co masz na myśli,|"można na odwrót"?
00:54:43:Mam na myśli to,|żeby wziąć inny czip...
00:54:46:wyciągnąć czip z samolotu...
00:54:48:i zastąpić go czipem z detonatora.
00:54:52:Och, taa,|to wspaniale.
00:54:55:Teraz tylko zostało nam wywabić Cali|z pokoju dyrektora...
00:54:57:Co bardzo rzadko czyni,|prześliznąć się między strażnikami...
00:55:00:Podmienić czipy|uważając na bombę...
00:55:02:i wyjść|zanim zostaniemy zauważeni.
00:55:04:Tak.|Dokładnie.
00:55:07:To miało zabrzmieć sarkastycznie.
00:55:08:A nie powinno.|Trzeba było to zapisać.
00:55:11:Przestań, Billy.|Zaczynasz mnie przerażać.
00:55:15:84, 85, 86, 87, 88...
00:55:19:89, 90, 91, 92.
00:55:23:Zabierz ich.
00:55:25:Możecie już wyjść na zewnątrz.|Chcę zobaczyć studentów drugiego roku...
00:55:28:na ławkach, proszę.
00:55:42:Tutaj, Chodź.
00:55:56:Masz dokładnie 45 minut,|żeby wrócić to tych drzew.
00:56:00:- Ta duża na wprost, a mała na dziewiątej.|- Będę tam.
00:56:03:- Czekaj dopóki nie popatrzą się w inną strone.|- Oki.
00:56:05:- Gotowy?|- Gotowy.
00:56:12:- Uważaj na siebie.|- Kopnij piłkę!
00:56:42:Dobra.
00:57:30:Roosevelt reprezentował|zupełnie inny pogląd...
00:57:35:niż rząd.
00:57:38:- Odpal go.|- Dobra. Wygląda dobrze.
00:57:42:Dobra, podnieś go.|Gotowy.
00:57:50:Puść go.
00:57:52:Ten pogląd narobił|zamieszania w rządzie...
00:57:54:i gospodarce...
00:58:00:Umiesz nim latać,|co, Derek?
00:58:23:- O, cholera.|- O, Boże.
00:58:51:Odwołaj alarm.
00:59:00:Wyłącz to natychmiast.
00:59:16:Człowieku, daj spokój!
00:59:38:Ręce na głowę!
00:59:40:Świetnie.|Słuchaj, jestem ze szkoły.
00:59:42:Masz tu wszystkie informacje|na temat tych ludzi.
00:59:44:Uważaj z tym.|Do tej pory na razie jest znakomicie.
00:59:46:- Niezły kamuflaż. Muszę uciekać.|- Musisz zaczekać na szefa.
00:59:49:Muszę wrócić zanim|zorientują się, że mnie nie ma!
00:59:51:Dzieciaku, przykro mi,|ale musisz zaczekać|dopóki cię nie sprawdzimy.
00:59:56:Jest taki student|nazywa się Tepper?
00:59:58:Tak. Billy Tepper. Czekałem na|wiadomość o nim.
01:00:02:- Trzymajcie go tam.|- Co zrobił?
01:00:05:Helikopter jest|na lądowisku.
01:00:07:Jeśli to on,|sprowadzą go tutaj.
01:00:10:Roosevelt, użył radia...
01:00:14:by przemówić|do Ameryki...
01:00:49:To jest kawa.
01:01:40:Nawej jeśli jesteś tym kim jesteś,|nie możemy cię puścić. Mogą cię zabić.
01:01:44:To mój problem. Dam sobie radę.|Muszę wracać i to już.
01:01:48:Proszę mnie puścić, proszę pana.
01:01:50:- Wszystko w porządku?|- Nic mi nie jest.
01:01:53:- Znasz tego dzieciaka?|- Oczywiście.
01:01:54:Oni zabiją pięciu chłopaków|jeśli nie wrócę.
01:01:56:- Oni zabiją ciebie jak wrócisz.|- Dam radę.
01:01:58:Wie pan, że pana nie okłamię.|Musi pan uwierzyć, że mówię prawdę.
01:02:04:Wierze ci.|Puśćcie go.
01:02:06:Nie moge podjąć|takiej odpowiedzialności.
01:02:09:Puśćcie go.
01:02:11:Brać go! zatrzymać tego dzieciaka|zanim da się zabić.
01:02:23:W każdej chwili.
01:03:14:Gdzie on do cholery jest?
01:03:16:Będzie.|Będzie.
01:03:50:O, cholera!
01:04:06:Ma minutę.
01:04:11:Cholera!
01:04:25:Proszę, Boże.
01:04:49:Dalej, dalej, dalej.|Dalej, dalej.
01:04:53:- Co robimy?|- Czekamy.
01:04:57:Cholera! już jest|za późno, człowieku.
01:05:03:71, 72, 73...
01:05:06:74, 75, 76, 77...
01:05:08:78, 79, 80, 81...
01:05:11:82, 83, 84, 85, 86...
01:05:13:82, 83, 84, 85, 86...
01:05:14:Wracaj na swoje miejsce!|Już cię liczyłem.
01:05:16:87, 88, 89, 90, 91.
01:05:22:- Wciaż 91.|- Policz jeszcze raz.
01:05:36:O.K.
01:05:57:Jeden, dwa, trzy, cztery, pięć...
01:06:01:86, 87, 88...
01:06:04:89, 90, 91.
01:06:07:Brakuje jednego chłopaka.
01:06:15:Powiedzialem wam, co się stanie|jak jeden z was ucieknie.
01:06:20:Myśleliście, że żartowałem?
01:06:35:Ty pierwszy.
01:06:37:Stawaj.|Twarzą do ściany. Dalej.
01:06:39:Ty też.
01:06:43:Ty!
01:06:48:Ty! Idź tam!
01:06:51:I ty. Biegiem.
01:06:55:Biegiem.
01:07:00:O, Jezu. Przepraszam.
01:07:01:Byłem pod prysznicem.|Nie słyszałem dzwonów.
01:07:04:Jest mokry.
01:07:07:- Przepraszam.|- Owszem jest.
01:07:09:- Chodź ze mną. Chodź ze mną.|- Przepraszam.
01:07:14:O.K, Idźcie.|Z powrotem do linii. Wszystko skończone.
01:07:17:Dalej! Idźcie!
01:07:20:O.K, Idźcie.|Dalej. Dalej. Idźcie.
01:07:26:Moj ojciec posłał mnie do szkoły|podobnej do tej.
01:07:32:Szkoły wojskowej|w Pensylwanii.
01:07:36:Chyba słyszałeś o niej...|Szkoła Armitage?
01:07:41:Tak, myślę że tak.
01:07:45:Ty chyba nie masz pojęcia|o dyscyplinie, co?
01:07:47:Hej, przepraszam|z tym prysznicem. Obiecuję...
01:07:49:O, cholera.
01:07:51:- Tak ja się nauczyłem dyscypliny...|- O, cholera.
01:07:53:I uwierz mi...
01:07:56:Nauczyłem się.
01:08:03:Ta piwnica co mówił dzieciak...|nie ma jej na planach.
01:08:06:Ale istnieje.|Byłem tam.
01:08:08:Tam był budynek|na prawo za kuchnią.
01:08:10:To piwnica w budynku.
01:08:12:- Nie ma nad tym budynku.|- Tak.
01:08:15:Więc jak zakładnicy|zejdą do piwnicy...
01:08:17:a budynek wybuchnie,|prawdopodobnie przeżyją.
01:08:21:Ten budynek wybudowali w 1881.
01:08:23:Miał być odbudowany.|A co z ładunkami wybuchowymi?
01:08:28:Interesuje mnie to,|co powiedział ten dzieciak|o podmianie czipów.
01:08:32:- Będzie działać?|- Bardzo prawdopodobne.
01:08:34:Ale nie będę brał odpowiedzialności|za dzieciaka, który to będzie robił...
01:08:38:ale może się udać.
01:08:40:Spokojnie. Już po wszystkim.
01:08:44:Waszyngton zgodził się na warunki.
01:08:46:Co im dajemy?
01:08:47:Cokolwiek to jest|zakładnicy będą wolni.
01:08:52:Oddamy strzał,|a natarcie będzie udane.
01:08:54:Znamy położenie|wszystkich terrorystów.
01:08:56:Ten dzieciak może zabrać|wszystkich poza linie ognia.
01:08:59:Jaki dzieciak? Ten dzieciak|został wyrzucony z dwóch szkół.
01:09:02:- Nie, trzech szkół.|- Trzech szkół.
01:09:04:Daj spokój.|To wszystko jest nierealne.
01:09:07:To nie jest tak.|Może nie mogę polegać|na Billym w klasie...
01:09:10:ale co do tego jestem pewien.
01:09:14:- Dlaczego?|- Ponieważ jest odważny. To lider.
01:09:18:Widzisz co potrafił wymyśleć.
01:09:20:Więc, jak Billy mówi, że zrobi to,|to ja mu wierzę.
01:09:26:Jeżeli wszystko pójdzie perfekcyjnie...
01:09:29:Dacie gwarancję, że nie będzie|żadnych ofiar wśród zakładników?
01:09:33:Gwarancję?|Nie, oczywiście, że nie.
01:09:38:Więc nasze rozkazy są za spełnieniem żądań.
01:09:41:To jest nie do przyjęcia.
01:09:43:Moje żądania muszą być|dokładnie wypełnione.
01:09:45:Muszę to skontaktować z|przełożonymi.
01:09:47:- Potrzebuję więcej czasu.|- "Rozumiem."
01:09:50:Doceniamy waszą|chęć do negocjacji...
01:09:54:Egzekucja zostanie przełożona|na 16.00. Dzisiaj zostanie odroczona.
01:09:58:Jednak, jeżeli nie dojdziemy|do porozumienia do 16.00 jutro...
01:10:03:nie bedzie dalszych układów.
01:10:08:Wygraliśmy.
01:10:49:Otrzymaliśmy wiadomość|od Alberta Trotty.
01:10:52:Dzieciak Trotty, Joey,|jest w tej szkole.
01:10:54:Naturalnie, chce go odzyskać.
01:10:57:i to świetny facet|będziemy mieli u niego przysługę.
01:10:59:Dajcie mi coś do pisania.
01:11:10:Oddajcie tę wiadomość mojemu synowi.
01:11:13:Otrzymują następną wiadomość.
01:11:36:Dyrektor.
01:11:41:Jak sie czujesz?
01:11:43:Oki.
01:11:46:Chodź do mojego biura,|panie Trotta?
01:11:48:- Chcą się z tobą widzieć.|- Dlaczego?
01:11:51:Nie wydaje mi się, że chcą cię skrzywdzić.|Pójdę z tobą.
01:11:58:- W porządku.|- Oki.
01:12:20:Wypuszczamy cię.
01:12:22:- Dlaczego?|- Jesteś wolny.
01:12:24:Ten człowiek zaprowadzi cię do wyjścia.
01:12:27:Wszystko, co musisz zrobić|to iść na dół do podjazdu.
01:12:33:Dlaczego ja?
01:12:36:Ponieważ szanujemy twojego ojca.
01:12:41:Pieprzyć mojego ojca...
01:12:43:i pieprzyć ciebie.
01:12:46:nigdzie się nie ruszę|bez moich przyjaciół.
01:12:48:O, tak, pójdziesz.
01:12:50:Nie opieraj się!|Tylko idź!
01:12:55:Puść mnie!
01:13:00:Oki, oki, dobra.
01:13:01:Oki, oki, luz.
01:13:02:Idę. idę.
01:13:25:Puść mnie!
01:13:36:Puść mnie!
01:13:43:Ty pierdolcu!
01:13:51:- Ty skurwysynie!|- Oki!
01:14:00:Do środka, jazda.
01:15:03:Proszę tam stać.
01:15:18:To bardzo ważne|wytłumaczcie im to...
01:15:21:Nie chcieliśmy zabić tego chłopaka.
01:15:25:Wypuszczaliśmy go.
01:15:26:Ale zaatakował mojego człowieka|i byliśmy zmuszeni zastrzelić go.
01:15:30:Chciałbym się widzieć z dyrektorem|i innymi studentami proszę.
01:15:33:To jest niemożliwe.
01:15:34:Więc uwolnijcie dyrektora|i mnie weźcie.
01:15:41:To bardzo ważne,|wytłumaczcie im to....
01:15:43:Nie chcieliśmy zabić tego chłopaka.
01:15:47:To był wypadek.
01:15:48:Nie zdarzyło by się to,|gdybyście tu nie przyjeżdżali.
01:15:50:Nie zdarzyło by się to,|gdyby wasz rząd nie porwał mojego ojca!
01:15:54:Teraz, odejdziemy dopiero|jak oddacie mojego ojca.
01:15:57:Powiedzcie im to.
01:15:59:Powiedzcie, że to był wypadek|ale następnym razem już tak nie będzie.
01:16:15:Bedą cię ścigali,|wiesz o tym, prawda?
01:16:18:Znajdą cie i zabiją.
01:16:26:Wy, Amerykanie zawsze tak mówicie...
01:16:28:ale nie robicie tego.
01:16:44:Boże, przykro mi.
01:16:47:To kłamstwo...|co do tego wypadku.
01:16:50:- Nie wierzę.|- Tak twierdzą.
01:16:55:Jak mogli przez przypadek|zabić chłopaka karabinem maszynowym?
01:16:58:Nie wiem.
01:17:01:To są dorośli ludzie...
01:17:04:Nie tak jak mój syn.
01:17:07:Trzeba im udowodnić,|że nie ma czegoś takiego jak wypadek.
01:19:16:Prezydent dał wolną rękę...
01:19:18:I mamy zgodę, aby rozpocząć szturm.
01:19:21:Nasza grupa szturmowa|ma czekać w helikopterach.
01:19:25:Odciąć prąd w całym obozie|wszystko... radio, telewizja, telefony.
01:19:29:- Chcę mieć absolutną ciszę.|- Co się dzieje?
01:19:32:Wczoraj Billy Tepper|przedostał się na naszą strone.
01:19:38:Jak to zrobił?
01:19:39:Jest stary kanał burzowy|na zachodnim krańcu obozu, tutaj.
01:19:42:Był zamknięty, ale chłopcy|zawsze wiedzą jak się przedostać.
01:19:45:- Co się stało?|- Mógłbyś pokazać naszym ekspertom|od ładunków wybuchowych...
01:19:48:Jak się dostać przez ten kanał ściekowy?
01:19:50:Oczywiście.|Co się stało?
01:19:52:Enrique Cali|został zamordowany w więzieniu.
01:19:54:Jeśli Luis Cali dowie się,|że jego ojciec został zabity,|zabije wszystkich zakładników.
01:19:59:Może wysadzić tę szkołę.|Nie mamy wyboru. Musimy działać.
01:20:03:Zrobimy wszystko, co możemy|ale najpierw powiedz nam...
01:20:06:Straty mogą być duże|chłopak musi zrobić to co mówił.
01:20:11:- Spróbuje.|- Oby.
01:20:24:- Billy, obudź się.|- wstawaj.
01:20:26:To sygnał. Chcą atakować|i potrzebują naszej pomocy.
01:20:29:Oszalałeś. Co możemy zrobić?|Możemy wszyscy zginąć.
01:20:32:- To był twój pomysł.|- Teraz jest na to za późno.
01:20:36:- Nie, nie jest.|- Liczą na nas.
01:20:39:Przestaną na nas liczyć|jak im nie odpowiemy.
01:20:47:Ty dupku!|Oddaj mi to!
01:20:53:Zostaw mnie!
01:20:56:Może to pomyłka|z tym planem...
01:20:58:Ale zrobiliśmy to|ponieważ chciałeś.
01:21:00:Teraz jest za późno, by się wycofać.|My nie możemy i ty również.
01:21:03:Spieprzyłem sobie całe życie.|A teraz możemy zginąć.
01:21:06:No chodź.
01:21:08:Przepraszam. Twoje rany.
01:21:11:Zapomnij o moich ranach.|Teraz to nasz najmniejszy problem.
01:21:14:Twój plan jest równie dobry dzisiaj|jak był wczoraj.
01:21:17:- Myliliśmy się wczoraj.|- Przestań, Billy! Wciągnąłeś nas w to.
01:21:20:- Teraz nas z tego wyciągnij.|- Jeśli powiesz że, "mamy zrobić to dla Joey'a," to się zrzygam.
01:21:23:Nie musimy ci mówić dlaczego.|Wiesz dlaczego.
01:21:36:Pieprzone kretyny.
01:21:38:Wiecie o tym, czyż nie?|Pieprzone kretyny.
01:21:45:Dlatego trzymamy się z tobą, Billy.
01:21:49:- Naprawdę to zrobimy?|- Założysz się?
01:21:54:W porządku, mamy dużo roboty,|zwłaszcza ty.
01:21:59:Ja?
01:22:34:Jesteście tam?|Co próbujecie zrobić?
01:22:37:Widzisz, była awaria prądu|w całej dzielnicy.
01:22:40:- Pracują nad tym.|- Rozumiem.
01:22:42:Macie dokładnie godzinę|na naprawę.
01:22:45:Później będę zabijał jednego zakładnika|co 15 minut dopóki nie naprawicie tego.
01:22:56:OK teraz, rozluźnijcie się.|Zachowujcie się naturalnie.
01:23:05:Wchodzicie po następnym kolesiu,|który wyjdzie z kibla, dobra?
01:23:09:Jak już będziecie za kanałem burzowym,|trzymajcie się prawej,|dopóki nie będziecie na wzgórzu.
01:23:12:będziecie kryci do momentu|jak znajdziecie się w tym punkcie, tutaj
01:23:15:Byłoby łatwiej,|jak bym z wami poszedł.
01:23:18:Przepraszam...|Nie możemy panu pozwolić.
01:23:20:Będzie dobrze z tą mapą.
01:23:32:Hej, chłopaki jak tam?
01:23:40:Jak by były kłopoty,|zakręć wodę.
01:23:42:Chodź.
01:23:49:Jesteś pewien, że to prowadzi|do biura dyrektora?
01:23:52:A jak myślisz, którędy się dostałem|by wynieść meble dyrektora?
01:23:56:albo jak zdałem algebrę?
01:23:58:Jezu Louise, Jogurt,|wyglądacie jak byśmy szli|rozbroić bombę albo coś takiego.
01:24:03:To był żart, Jogurt. Słuchaj.
01:24:36:Hej, człowieku, w porządku?
01:24:44:Przynieście jego lekarstwo!
01:24:46:No już, szybko. Już idę.
01:25:35:- Oki, co teraz?|- Widzisz tą skrzynkę?
01:25:39:Taa.
01:25:40:Nie, nie, nie!|To detonator.
01:25:42:Nie dotykaj tej skrzynki. Tę drugą skrzynkę...|tę niebieską ze światełkiem.
01:25:47:To jest panel kontrolny.|Zdejmij obudowę.
01:25:52:Czy któryś z was ma przeszkolenie|medyczne? Ten chłopak jest bardzo chory.
01:26:07:Teraz co?
01:26:08:Dobrze, dobrze,|bardzo, bardzo ostrożnie...
01:26:11:Wyciągnij ten czerwony czip.
01:26:14:Oki
01:26:18:- Tu nie ma czerwonego czipa.|- Musi być.
01:26:25:Ale, przepraszam, nie ma.
01:26:27:Jest niebieski czip taki sam jak|czerwony, ale czerwonego nie ma.
01:26:31:To musi być ten.
01:26:34:Więc, jest czy nie jest?
01:26:37:Nie wiem.
01:26:47:Ten chłopak miał zawsze z tym|problemy. Sami widzicie co się dzieje.
01:26:50:Musicie wezwać karetkę.
01:27:29:Oki, włóż ją teraz.
01:27:50:O, cholera!
01:28:20:Uważaj. Wracam.
01:28:30:Psiakrew. Nie mogę tu czekać.
01:28:42:Przygotować się do zdjęcia celów.
01:28:45:Potwierdzam... cele na pozycjach.
01:28:47:Cele namierzone.|Ognia.
01:28:56:On ma astmę.
01:29:04:- Czuję się troche lepiej, proszę pana.|- dobrze, dobrze.
01:30:33:To nic nie da.|Zakłócają radio.
01:30:36:Oki, Jack.
01:30:52:Shh. Słuchaj.
01:30:58:Słyszysz wodę?
01:31:00:Tak.
01:31:02:Och, dobrze.|Myślałem, że mamy kłopoty. Rusz się.
01:31:29:Już. Myślałem, że bedzie gorzej, prawda?
01:31:41:Mam go. Mam go.|Mam go!
01:31:49:Uderz go, Jogurt!
01:31:51:No już, Jogurt.|uderz go!
01:31:55:Zapomnij o tym.|Zagłuszamy radio.
01:31:59:Pomóż mi się dostać do biura dyrektora...|do detonatora.
01:32:02:Chodź.
01:32:23:Powinieneś tu być?
01:32:25:Taa, jestem przy garnkach i patelniach.
01:32:27:"Galkipatelne?"|co to jest "Galkipatelne?"
01:32:30:No, garnki i patelnie.
01:32:33:Jak chcą ukarać jakiegoś z nas,|to każą myć garnki i patelnie.
01:32:38:Muszę myć to gówno|do końca semestru.
01:32:40:- Garnki i patelnie.|- Taa, garnki i patelnie.
01:33:39:Chodźcie! idziemy! Wszyscy do kuchni!
01:33:41:Wszyscy do kuchni! Ruszać się, ruszać się!
01:33:46:No już, gazem! go! go, go, go, go!
01:34:07:Go.
01:34:26:Pospieszcie się! Wchodzić.
01:36:17:Wstawaj!
01:37:01:Nie strzelać. Ma zakładnika!
01:37:24:Stać.
01:37:40:O Boże.
01:38:04:Przepraszam.
01:38:14:Nie.
01:38:15:Co się stanie jak|pociągnie za druty?
01:38:18:Bomba wybuchnie.|Zastrzel go.
01:38:46:Wszystko w porządku?
01:38:48:Taa.
01:39:03:Przepraszam, że uważałem pana za dupka.
01:39:06:Miałem na myśli, pan ocalił mi życie.
01:39:08:Nie ma sprawy.
01:39:10:- Nigdy nie brałem tego do siebie.|- Dobrze.
01:39:12:Hej, gratulacje. Spisałeś się.
01:39:17:Mógłbyś być moim studentem całe życie.
01:39:22:To znaczy, że nie muszę|już myć garnków i patelni?
01:39:24:O, nie. Myślisz, że się tak łatwo|wywiniesz, taa?
01:39:28:Huh?
01:39:43:Hej, ktoś widział Billiego?
01:39:48:Hej, ktoś widział Billiego?
01:39:51:- Gdzie on jest?|- Hej! karetka.
01:39:56:Jest tam Billy Tepper?
01:39:59:Nie ma go.
01:40:03:Nikt nie widział Billiego?
01:40:08:- Gdzie on?|- Hej! Hej!


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
the beach 2000 internal dvdrip xvid cd2 undead
the beach 2000 internal dvdrip xvid cd1 undead
yellow submarine 1968 internal dvdrip xvid finale
The Mission iNTERNAL DVDRip XviD ac3 WHoRe CD01
Tinker Tailor Soldier Spy (2011) DVDRip XviD
Gohatto 1999 iNTERNAL DVDRiP XViD QiX
The Mission iNTERNAL DVDRip XviD ac3 WHoRe CD02
The Cabinet Of Dr Caligari 1920 INTERNAL DVDRip XviD SAPHiRE
Avatar 2009 DVDrip XVID R9 AC3 UNDEAD
Nekromantik 2 1991 DVDRip XviD
Showdown in Little Tokyo [1991]DVDRip[Xvid]AC3 2ch[Eng] RoCK&BlueLadyRG
Raju Ban Gaya Gentleman 1992 CD1 DVDRiP XviD Shah Rukh Khan Hindi Bollywood (lala co il)
The Racket 1928 DVDRip XviD NAPISY PL
Nine Dead (2010) DvdRip [Xvid] {1337x} X(1)
El Dorado 1988 AC3 DVDRip XviD(1)
Monk S05E13 DVDRip XviD WAT
Schronienie The Refuge (2009) LiMiTED DVDRip XviD NODLABS napisy PL
Axis of War Night Raid 2010 DVDRip XviD
deewana 1992 cd2 hindi dvdrip xvid brg (desireactor) shah rukh khan bollywood

więcej podobnych podstron