ROZDZIAL XXIX
Rozmowa z tatą
-To o czym chciałeś tato porozmawiać?- spytałam, gdy weszliśmy w głąb lasu
-O Volturich- odpowiedział
Westchnęłam. Wiedziałam co chciał zrobić tą rozmową. Chciał mnie przekona do tego byśmy nie pojechali do Włoch, ale on wiedział, że jestem uparta i nic, a nic nie zdziała.
-Ness, błagam zostańmy w domu. Nie jedźmy do Włoch- powiedział tato
-Tato przecież wiesz, że tak czy siak tam pojadę. A jak nie chcesz jechać to nie jedź, ale nie odciągaj mnie od tego pomysłu- powiedziałam to dość donośnym tonem.
-Renesmee, proszę uspokój się. Chodź, usiądźmy i porozmawiajmy jak „normalni ludzie”- powiedział i wskazał mi ręką złamane drzewo.
Usiadłam na tym drzewie posłusznie i westchnęłam. Uspokoiłam się trochę.
-Kochanie, chcę jechać z tobą do Włoch, ale tam nie będzie całej rodziny, więc…
-Więc się trochę boisz- weszłam mu w słowo
Tato popatrzył na mnie i przyznał
-Tak trochę się boję o Ciebie…
Znowu we mnie wezbrał gniew
-Tato, nie masz się o co bać, przecież wiesz, że nic mi przy was nie grozi- powiedziałam tak, by nie wybuchnąć gniewem
-Nie jestem tego taki pewien- odpowiedział
Myślałam , że nie wytrzymam i się na niego rzucę.
-Tato, czego nie jesteś znowu pewien?!- spytałam
-Po prostu…-urwał
-Po prostu co? Po prostu boisz się? Tato jesteś wampirem, wampiry niczego się nie boją- powiedziałam
Czasem mój ojciec zachowywał się jak dziecko. Już dziecku było łatwiej coś przetłumaczyć, niż jemu.
-Oj Nessie, ty nie rozumiesz…..Boję się o ciebie, a twoje zapewnienia tu nic nie dadzą- powiedział
-To pogódź się z tym, że ja postawię na swoim i będziesz się o mnie bał, aż do samego powrotu do domu z naszej wycieczki- powiedziałam
Nastała cisza. Machałam nogami i o niczym nie myślałam. Nagle do głowy zaświtało mi pytanie i rozmyślałam nad nim.
„Tato, czemu zostawiłeś mamę te trzy lata temu?”
Wampir popatrzył na mnie. Jego oczy były prawie czarne. Dawno nie był na polowaniu. Na jego twarzy malowało się zdenerwowanie i zaskoczenie. Patrzyłam się na niego wyczekująco.
- Nie chcę o tym mówić- powiedział- Czuję się za to odpowiedzialny, w pełni odpowiedzialny za to co działo się z twoją mamą. I całą winę wziąłem dla siebie, a twoja mama nie chce do tej pory przyjąć tego do wiadomości- dodał
-Tato, proszę odpowiedz mi na to pytanie- powiedziałam błagalnym tonem.
Tato spojrzał na mnie i westchnął
-Zostawiłem Bellę dlatego, że bałem się o nią bo nie była bezpieczna, gdy ze mną przebywała. Zbyt mocno ją kochałem, by narazić ją na niebezpieczeństwo. Gdy ją zostawiłem czułem się strasznie, nie mogłem znieść tego rozstania, nie mogłem sobie znaleźć miejsca. Gdy Rosalie do mnie zadzwoniła i powiedziała co się stało to wykonałem telefon do domu Charliego. Odebrał Jacob i powiedział, że Charlie jest na pogrzebie. Myślałem tylko o jednym, że gdy Bella nie żyje, moje życie też nie ma sensu. Więc postanowiłem pojechać do Włoch. Volturi odmówili zabicia mnie, więc postanowiłem, że wyjdę na plac i pokaże się w słońcu. Ale uratowała mnie od tego Bella. Resztę już znasz. I wiesz dlaczego zostawiłem twoją matkę- odpowiedział na moje pytanie.
Przytuliłam się do niego mocno. Był tym mile zaskoczony. Po chwili też mnie przytulił i trwaliśmy tak kilka minut.
-Tato dziękuję, że mi to opowiedziałeś- powiedziałam
-Chodźmy już do domu, bo powoli zapada zmierzch- powiedział tato.
Biegliśmy przez las. Z nieba zaczął prószyć śnieg, i biały puch przykrył wszystkie rośliny. Pod wpływem temperatury mojego ciała zaczął się topić. Dobiegliśmy już do domu, mama wychodziła właśnie z kuchni.
-Tak rzadko mamy czas dla siebie- powiedziałam- Może zagramy w coś, albo pooglądamy telewizję we trójkę? -spytałam
-Zagramy w karty. I jestem pewien, że wygram- odpowiedział tato pewnym głosem
Zaczęłam się śmiać, a po krótkim czasie dołączyła do mnie mama.
-Kochanie nie bądź taki pewny- powiedziała
Poszłam usiąść na kanapie i mrugnęłam do mamy, która rozciągnęła tarczę na mnie, po czym zaczęliśmy grać w pokera
-Bello!- powiedział tato
-Mówiłam ci żebyś nie był taki pewny siebie Edwardzie- odpowiedziała mama i uśmiechnęła się do taty
-Pięć zapałek i sprawdzam- dopowiedziałam
Tato miał małego strita. Mama miała dwie parki, a ja miałam dużego strita i wygrałam.
-Ha! Wygrałam! -powiedziałam zadowolona
-Masz smykałkę do kart- powiedział tato
-To się wie!- odpowiedziałam szczęśliwa z wygranej
-Gratuluję słonko!- powiedziała mama
-Mamo, to tylko i wyłącznie nasza wspólna praca, gdyby nie ty, tato by wygrał- odpowiedziałam i pocałowałam ją w policzek w podzięce za pomoc.
-No Nessie, czas już do łóżka
-Teraz? No dobrze, może przyśni mi się, że znów wygrywam- powiedziałam i na pożegnanie pocałowałam mamę i tatę na dobranoc.
Pognałam na górę i przebrałam się w piżamę, po czym poszłam spać. Tak jak myślałam, miałam słodkie sny….