- 1 -
Było to w wiejskiej parafii. Ksiądz modlił się z brewiarza, czyli z kapłańskiego modlitewnika, spacerując sobie po parafialnym ogrodzie. Do tego kapłana bardzo nieśmiało podszedł jakiś obcy chłopiec. Mógł mieć 10,11 albo 12 lat. Uśmiechał się, że odnalazł księdza w ogrodzie. Ksiądz zauważył, że to nie jest tamtejszy parafianin, że musiał przyjechać z innej miejscowości. Rzeczywiście tak było: Chłopiec spędzał dwa tygodnie u babci. Teraz przyszedł z prośbą do tutejszego księdza, aby się mógł wyspowiadać w kościele. Proboszcz trochę się zdziwił. Nie był to pierwszy piątek miesiąca, nie była to niedziela, ani nawet sobota. Ksiądz wziął klucze od kościoła, otworzył i usiadł w konfesjonale. Po spowiedzi zapytał chłopca, czy pragnie przyjąć także Komunię św. Tak, oczywiście, koniecznie! - wykrzyknął chłopiec. Po Komunii św. i modlitwie chłopiec jeszcze raz podszedł do kapłana. "Ja bardzo prosiłbym, aby Ksiądz na tej kartce złożył swój podpis." Kapłan znowu się zdziwił. "Co to za kartka?" Ani do ślubu, ani do bierzmowania. Ani dla ojca chrzestnego. Na karcie kolorowe, pięknie wyrysowane kwiaty i podpis:
"Serdeczne życzenia". "Co to wszystko ma oznaczać?" - zapytał proboszcz.
"Proszę Księdza, za dwa dni moja mamusia będzie miała imieniny. Ja jestem u babci, nie będę mógł być w domu na imieninach mamy. Chcę jej wysłać taki dowód, że ją bardzo kocham. Ja kocham moją mamusię z całego serca! Właśnie za nią się modliłem i Komunię św. ofiarowałem. Ta karta z podpisem Księdza jest tylko dokumentem, jak ja ją kocham i o niej zawsze i wszędzie pamiętam."
Ks. Beksiński J., Oddani Bożemu Sercu, BK 6 /1984/, s. 324
- 2 -
W książce Głód Boga pisze Ralph Martin o swoich doświadczeniach uczęszczał na cursillo (coś w rodzaju dni skupienia): "Podczas zebrań najróżniejszych kategorii - ajenci ubezpieczeniowi, parlamentarzyści, n; ciele - mówili o Jezusie jak o osobie, którą znali, z którą byli w kontakcie. Czułem się nieswojo. Wolałbym, aby mi mówili o Jezusie, drugiej Osobie Trójcy Świętej krótko mówiąc, aby się wypowiadali z zachowaniem pewnego krytycznego dystansu. Mówiłem sobie: albo rzeczywiście mają kontakt z Jezusem; albo są zupełnymi wariatami... Rozpoczęła się we mnie walka. Pragnąłem spotkania z Nim. Były jednak przeszkody i opory. Zacząłem., coś pojmować. Pewnego wieczoru doznając uczucia samotności zacząłem mówić bez końca: Ojcze, Ojcze..."
Ks. Ireneusz Folcik OBJAWIENIE MIŁOŚCI BK 87
- 3 -
Jeden ze współczesnych apostołów trędowatych, Raoul Follereau, we wstępie do swojej książki o dobroci Bożej tak pisze: „Miałem sen: pewien człowiek zjawił się na sądzie Bożym i stanąwszy przed Panem powiedział: Boże mój, oto zachowywałem stale Twoje przykazania, nie uczyniłem niczego niewłaściwego, niczego złego ani ohydnego. Panie oto ręce moje są czyste! A Pan Bóg spojrzawszy na jego ręce, odpowiedział mu: Tak, one są bez wątpienia czyste ale też puste".
Wiara chrześcijańska, wiara dojrzała nie może być wiarą pustych rąk. W każdym sakramencie wznosimy niejako nasze puste ręce ku Bogu, prosząc Go, by je wypełnił darem swojej, miłości. Szczególnie w Eucharystii w tym sakramencie miłości, Chrystus oddaje się nam cały z Ciałem, Krwią i Bóstwem swoim. On jest nie tylko przy nas. On chce być w nas.
Ks. Stanisław Płaza W KRĘGU NAJWIĘKSZEJ MIŁOŚCI BK 88
- 4 -
Św. Brat Albert Chmielowski, artysta malarz, powstaniec, namalował wiele różnych obrazów. Dwa z nich odnoszą się do kultu Bożego Serca. Jeden obraz nosi tytuł Ecce Homo. Drugi - to wizja św. Małgorzaty. Obraz Ecce Homo przedstawia Chrystusa. Lewa strona obrazu jest zniekształcona i dzięki temu wyraźniej uwydatnia się Serce Jezusowe. Chrystus na tym obrazie robi takie wrażenie, jakby cały był sercem, jak gdyby cały był miłością. Św. Brat Albert oddał tutaj plastycznie istotę kultu Bożego Serca.
Obraz drugi przedstawia Chrystusa, który objawia swe Serce za pośrednictwem św. Małgorzaty Alacoque. Św. Małgorzata wyciąga błagalnie ręce ku Sercu Bożemu. W tym obrazie św. Brat A1bert wyraził ufność ku Bogu, który jest miłością i miłosierdziem.
Słynny fizyk Albert Einstein stwierdza, że największym problemem XX wieku nie jest problem bomby atomowej, ale problem ludzkiego serca.
Gertruda von le Fort, powieściopisarka katolicka, powiada, że zamarło serce ludzkie a rozum tryumfuje, gdyż odkrył energię atomową.
Z obydwu wypowiedzi fizyka i pisarki wynika, że trzeba nam wrócić do serca. Potrzebujemy więcej serca, więcej ciepłego intelektualizmu. Człowiek to nie tylko rozum i wola, ale także uczucie, ciepło ludzkiego serca, którego brak w naszych czasach. Zaniedbywanie roli uczucia w życiu człowieka jest pomniejszeniem jego wartości. Najświętsze Serca Jezusa przypomina człowiekowi o przykazaniu miłości Boga i bliźniego.
Ks. H. KIEMONA Miłość za miłość s. 93-94 Materiały Homiletyczne Maj/Czerwiec nr 157.
- 5 -
Bądźcie miłosierni.
Na Festiwalu Filmów Krótkometrażowych w Krakowie w 1973 roku pokazano bułgarski film: „Witajcie, kochane dzieci”. Chodzi o ludzi starych. Umieszczono ich w pięknym domu spokojnej starości. Zadbano o fachowy personel i należyte utrzymanie. Zadbano o wszystkie materialne potrzeby tych ludzi, którzy nie mogli już brać czynnego udziału w życiu. Ale oni czują się nieszczęśliwi. Mają bowiem jeszcze swoje dorosłe dzieci i chcieliby mieszkać razem z nimi, dzieląc ich troski i radości. Tymczasem te dorosłe i wykształcone dzieci nie chcą zabrać do siebie matki czy ojca. Przyjdą w odwiedziny, czasem przyniosą podarunek, porozmawiają z tym którym wszystko zawdzięczają, a potem odjeżdżają. To jest źródło niezadowolenia staruszków, których reżyser niedwuznacznie bierze w obronę. Według sprawiedliwości rodzice nie mogą mieć pretensji do swych dzieci, ale zapomniano tu o miłosierdziu, zwłaszcza wobec człowieka starego i bezbronnego.
Ks. Zimoń D., Jezus jest miłosierny, BK 5(92) /1974/, s. 290
- 6 -
Scena z noweli filmowej „Dzbanuszek” produkcji amerykańskiej przedstawia taką sytuację życiową:
Pastor oczekuje na wizytę dwojga ludzi, którzy chcą się rozwieść. Dwadzieścia lat temu dawał im ślub. Przyszli. Rozmowa, jak zwykle w takiej sytuacji: on winien - nie, ona winna. Pastor dzieli ołówkiem kartkę na pół, po jednej stronie zapisze to, co weźmie on, po drugiej to, co weźmie ona.
Dzielą: chłopcy zostaną z nim, po jednej stronie kartki. Dziewczynki z nią. Tak orzekli. On chce zatrzymać sobie dzbanuszek. Ona też. Pastor nie rozumie. Zaczynają mu opowiadać.
Kupił go dla niej w piękny dzień na jarmarku. Wtedy wyznali sobie miłość. Pobrali się, a kiedy urodziło się pierwsze dziecko - mówi ona - przyniosłeś kwiaty i wstawiłeś do tego dzbanuszka. - Nie myślałem, że o tym pamiętasz - mówił on i dodaje: Kiedy przy chrzcinach najmłodszego ktoś go strącił i stłukł się czubek - płakałaś. - A ty go skleiłeś.
Jest to historia ludzkiego serca - powiedział reżyser. Nie rozeszli się, bo mieli dzbanuszek, którzy chcieli mieć oboje. On im przypominał ich miłość. Uratował jedno szczęście małżeńskie. Kiedy zaczęli o nim mówić, już się nie kłócili, ich głosy stały się inne, bardziej ciche, pokorne.
Ks. Podleski C., Miłość Boża, BK 5(94) /1975/, s. 283
- 7 -
- Był młody, skory do śmiechu, zawsze wesoły, wrażliwy i uczuciowy. Rano wyszedł z domu, jak zwykle zadowolony i radosny. Całując matkę powiedział: „Do wieczora”. Zabrał ze sobą cały swój sprzęt taternicki. Tego dnia on i jego koledzy mieli dokonać na linie bardzo trudne zadania. Nieszczęśliwy zbieg okoliczności stawia grupę wobec groźnego niebezpieczeństwa. Świadomy swej odpowiedzialności, jako szef ekipy, decyduje się dokonać tego, co graniczy z niemożliwością. W służbie tych, których nazywał swoimi braćmi zginął, aby oni mogli żyć. Kiedy go odnaleziono, było już za późno. Nie mógł nawet wypowiedzieć słów pożegnania. Ale w jego notatniku znaleziono słowa napisane na kilka dni przed wypadkiem. Pisał tak: „Czuję się pełen miłości do tego świata. Miłość, którą odczuwam do ludzi, nie może być czym innym, jak tylko miłością Bogu dla nich poprzez moją osobę. Będę tym, który daje świadectwo miłości Chrystusa. Ale jakimi środkami? Ty, o Panie, decydujesz o tym. On mnie wzywa, ja odpowiadam Jego wola jest moim szczęściem bo On jest miłością. Jego wola to miłość”.
Ten chłopiec rozumiał dobrze, co znaczą słowa: „Idźcie, służcie Panu”.
Ks. Szymański St. SJ, Eucharystia podarunkiem miłości Najśw. Serca Jezusowego, BK /1972/, s.275
- 8 -
W Tęgoborzy, nad Jeziorem Rożnowskim, w murowanym ogrodzeniu wokół starego kościoła, pobożność chrześcijańska zbudowała kilka kaplic, w których ustawiono różne figury rzeźbione ręką nieznanego ludowego artysty. Po lewej stronie, tu przy wejściu na niewielki plac przed kościołem, ustawiono w kapliczce figurę Matki Boskiej Bolesnej - taką naszą ludową, polską Pietę. Nieznany artysta w twardym kamieniu przedstawił scenę, jak martwe Ciało Jezusa, dopiero co zdjęte z krzyża, złożono na kolanach Maryi. Ciało to nosi na sobie wszystkie znaki straszliwej męki i sponiewierania przed męką. Maryja nie patrzy na Ciało swego Syna, ale wzrok swój kieruje poprzez niskie drzwi kapliczki na drogę, jakby wypatrywała, czy ktoś przypadkiem tędy nie przechodzi. Jej pełne bólu oczy zdają się mówić do mijających to miejsce: O wy wszyscy, którzy spieszycie się przystańcie na chwilę i zobaczcie, co uczyniliście przez swoje grzechy z moim Synem! I wtedy mimo woli przechodzień spogląda na bolesną scenę. Widzi cały ból Matki, a wreszcie dostrzega, że umęczone Ciało Boskiego Syna przedstawił rzeźbiarz tak małe w proporcji do Ciała Maryi, jakby Jezus był niemowlęciem.
O. Pająk R. OCD, Serce Jezusa - Serce Maryi, BK 3-4/1967/, s. 204