- 1 -
To było krótko po świętach Bożego Narodzenia. Musiałem z Panem Jezusem pójść do chorego. Klasa piąta czekała już na katechezę. Powiedziałem tylko, by przeczytali następny rozdział z katechizmu i cierpliwie czekali na mnie. Pamiętam, że akurat tego dnia napadało bardzo dużo śniegu. Idąc do chorego widziałem dzieci bawiące się śniegiem. Kulki śnieżne jak pociski migały w powietrzu. W głębi serca pomyślałem, czy aby to bezpieczna zabawa?
Wracając od chorego z daleka już słyszałem wrzask w salce katechetycznej. Piąta klasa rzeczywiście czekała na mnie, ale wygląd salki wcale nie wzbudził we mnie zachwytu: poprzewracane ławki, rozrzucone zeszyty, na domiar wszystkiego dwie stłuczone szyby... Gdy wszedłem do salki zapadła idealna cisza. "Chciałbym wiedzieć, co tu się stało?" - zapytałem. To pytanie spowodowało, jak detonator, niesamowitą wrzawę. Niemal wszyscy zaczęli tłumaczyć, jak doszło do klasowej bitwy. Jednak nic z tego nie rozumiałem. Po pierwsze, wszyscy mówili jednocześnie, a po drugie, każdy miał odmienną opinię o przyczynie awantury. Wreszcie przewodnicząca klasy wstała i powiedziała: "Proszę księdza, najlepiej, jak wszystko opowie Jacek - on nas jeszcze nigdy nie okłamał, wiemy, że jest prawdomówny". Kilka krótkich, zwięzłych wyjaśnień Jacka - i znałem już prawdę. Winowajca, który spowodował niemiły zamęt, wcale nawet nie próbował się wypierać, że rozrzucone przez niego kulki śniegu przyniesione z dworu, stały się jakby hasłem wywoławczym. Po odpowiedniej uwadze w dzienniku wszystko wróciło do normy.
Ks. Andrzejewski R., Świadectwo Ojca, BK 6/1986/, s. 324
- 2 -
W życiu św. Piotra Klawera miało miejsce takie zdarzenie. Pewnego dnia ochrzcił święty umierającego Murzyna. Po chrzcie polecił ministrantowi Murzynkowi odnieść wodę święconą do pobliskiego kościółka. Ponieważ było gorąco i Murzynkowi nie bardzo się chciało podnieść wodę, wylał ją pod jedno suche drzewo. Ale jakie było jego Zdumienie i ludzi, świadków tego zdarzenia, gdy ujrzeli, że drzewo suche pod wpływem tej wody zmieniło się w drzewo zielone. A wtedy św. Piotr Klawer skorzystał z cudu, zdziałanego mocą Bożą i rzekł: "Patrzcie moje dzieci, Pan Bóg naocznie nas uczy, jak wielka jest siła wody chrztu św. Suche drzewo dzięki tej wodzie otrzymało nowe życie. Lecz gdybyście mogli zajrzeć do duszy człowieka dopiero co ochrzczonego! Tam ujrzelibyście, jak cudownej naprawdę przemiany dokonał chrzest św., dając jej nowe zupełnie, bo Boże życie".
Ks. Jeziorski H., Człowiek ochrzczony, BK 6 /1984/, s. 346-347
- 3 -
Pewien chłopiec z klasy VII opowiadał z prawdziwą satysfakcją w swoich rówieśników, że to jego dziadek nauczył go szczepić drzewka owocowe. Cała rzecz - zdaniem tego chłopca - polega na tym, by we właściwym czasie i miejscu do dziko rosnącego drzewka wszepić gałąź z drzewa szlachetnego. Dzięki takiemu zabiegowi dziczka staje się świetnym drzewem, które będzie rodziło smaczne i dorodne owoce.
Ks. Jeziorski H., Człowiek ochrzczony, BK 6 /1984/, s. 346-347
- 4 -
Marek szedł powoli wiejską polną drogą. Szedł bardzo smutny. Rączkami przecierał oczy, był cały umorusany, wyglądało na to, że płacze.1 rzeczywiście płakał, pociągając nosem. Co mu się mogło stać? Czy mama go ukarała, a może pani w przedszkolu. Pewno coś przeskrobał i otrzymał karę, dlatego płacze. Ale okazało się zupełnie co innego. Markowi starsi koledzy zabrali rower i teraz jeżdżą na nim po wszystkich dziurach. Marek sobie myśli: kto im powie, by oddali rower?
Ks. Chrzanowski J., Chrzest niosący pojednanie, BK 6 /1985/, s. 339
- 5 -
W ostatnich latach "padały" różne autorytety. Przez lata ukazywano młodzieży bohaterów, dla których praca była wszystkim. Niepotrzebne były wartości duchowe, wystarczyła tylko siła mięśni. W ub. roku telewizja wyświetliła film, który szczególnie dla młodego pokolenia był bardzo wymowny. Akcja filmu działa się na obozie, w którym uczestniczyli studenci zobowiązani do pomocy przy elektryfikacji wsi. Przy pieśni "Zbudujemy nowy dom" i dziesiątkach czerwonych flag ciężko pracowano, walcząc o wykonanie normy. Nagrodą były listy pochwalne. Młodzi na początku byli pełni zapału, bo wydawało im się, że rzeczywiście przemienili świat, a jednak po pewnym czasie następuje niechęć, konflikty, a często i upadek moralny.
Rodzi się pytanie: w jaki sposób czynić ziemię poddaną, aby nasz trud, praca przyniosły radość i zadowolenie?
Ks. Grajewski K., Chrzest zobowiązuje, BK 5-6 /1990/, s. 334-335
- 6 -
Janek tego dnia wrócił ze szkoły bardzo przygnębiony i smutny. Czekał na powrót tatusia z pracy. Godziny mu się dłużyły, nie wiedział, co zrobić ze sobą. Kiedy tatuś zapukał, Janek od razu był przy drzwiach. "Tato muszę z tobą porozmawiać, to bardzo ważna dla mnie sprawa!" - powiedział na powitanie. "Dobrze" - zgodził się tatuś. "Za kilka dni mam urodziny - zaczął Janek. Wiem o tym - powiedział tatuś - cóż takiego byś sobie życzył?" "Nic zupełnie nic! - Janek wzruszył ramionami, po chwili dodał:
"Chociaż mam jedno życzenie. Ja nie chcę nazywać się Janek!" "A jak chciałbyś się nazywać? - zapytał ojciec. Jeszcze nie wiem, ale wymyślę sobie bardzo ładne imię! - odpowiedział Janek. Może chwiałbyś się nazywać: Szybka stopa, albo: Kikuli Kulu, albo: Sykstus, a może jeszcze inaczej? - pyta ojciec z uśmiechem na ustach. Jankowi w tym czasie wcale nie było do śmiechu: "Wiesz tato - powiedział - ja nie chcę właściwie żadnego nowego imienia! Ja chcę po prostu być sobą! Ja nie chcę być Jankiem! Ja pragnę być zupełnie innym chłopcem!"
Tatuś Janka przestał się uśmiechać, pomyślał chwilę i powiedział cicho: wiesz synku, to nie taka prosta sprawa. Ale gdybyś mógł być kimś innym, to kim chciałbyś być, jakim chciałbyś być? Powiedz mi!" Janek czekał na to pytanie, na tą propozycję. "Chciałbym być wysokim i silnym chłopcem. Dzisiaj wszyscy śmiali się ze mnie, że jestem mały i gruby. Zdenerwowałem się bardzo. Płakałem. Źle zrobiłeś syneczku - powiedział tatuś. Trzeba było śmiać się z całą klasą. Jeśli sobie dobrze przypominam, to był taki król, który miał przy - domek Gruby. Wiesz dlaczego? Bo był rzeczywiście bardzo gruby. Ludzie śmiali się, śpiewali o nim piosenki On wcale się nie złościł, nie denerwował, nie płakał. Wiesz co on robił? Śpiewał razem z ludźmi. To był bardzo mądry i wesoły król. Wszyscy go lubili. Poślubił najpiękniejszą księżniczkę w królestwie..."
Tato ale ja nie jestem królem! - zawołał Janek. - Gdybym był królem, rozkazałbym, aby słudzy zbili wszystkich moich kolegów z klasy! A ja tak sobie myślę - mówił tatuś powoli - że ty nie tylko chcesz być kimś innym, ale również chcesz mieć innych rodziców. Tato, przecież wiesz, jak bardzo cię kocham, jak bardzo kocham mamusię - powiedział zdecydowanie Janek. - No widzisz! A my z mamusią nie chcemy mieć żadnego innego chłopca, naszego Janka, i to takim, jakim on jest. Ty jesteś naszym synem umiłowanym! My ciebie bardzo kochamy! Jesteś dla nas najpiękniejszym dzieckiem na świecie..."
Janek przytulił się do tatusia. Nie chciał być już kimś innym. Chciał pozostać Jankiem, takim chłopcem jakim był, ponieważ wiedział, że rodzice bardzo go kochają.
Tyle opowiadanie. Kto mi z was powie dlaczego Janek po rozmowie z tatusiem nie chciał być już kimś innym? (zebrać wypowiedzi dzieci: dowiedział się, że rodzice bardzo go kochają, że oni nie chcą mieć kogoś innego).
"Kocham ciebie takim jakim jesteś!" Czy wiesz, że rodzice kochają ciebie takim, jakim jesteś?! Czy słyszałeś już te słowa: "Kocham ciebie, Janku!" "Kocham ciebie, Marysiu!", "Kocham ciebie, Kasiu!", "Kocham ciebie Pawełku i...
Ks. Machnacz J. SDB, Jesteś Synem umiłowanym, BK 5-6 /1990/, s. 336-337
- 7 -
13 lipca ubiegłego roku telewizja polska emitowała film naszej produkcji: „Karate po polsku". Wspaniałe tło filmu stanowi przepiękny zakątek augustowskiej ziemi z jeziorem Studzieniczne wraz z kaplicą na wyspie, z pięknymi drzewami, beztroskimi i prawie oswojonymi łabędziami i uroczymi widokami zachodzącego słońca. Jakże jednak smutnie, a nawet wręcz tragicznie ukazany został na tym cudownym tle natury - współczesny człowiek. Główny bohater filmu, Piotr artysta malarz z Warszawy, wraz z kolegą spotykają się z agresywną, przestępczą grupą miejscowej bandy, która sieje strach w całym środowisku, w zastraszonym społeczeństwie, a bezradny w sytuacji jest nawet przedstawiciel władzy - sierżant milicji. Cóż z tego, przyjezdni malarze mają dużo dobrej woli, unikają konfliktowych spotkań kiedy w końcu i tak Piotr dochodzi do wniosku, że jedyną drogą wyjścia jest siła fizyczna, spryt, mocny cios i przestraszenie przeciwników. W rezultacie ginie przywódca bandy, Roman, ale ginie również i Piotr. Całe piękno natury niszczy mroczna postawa ludzi pogrążonych w niewoli zła moralnego. W wolności, a właściwie samowoli, człowiek zerwał z Bogiem, przekreślił przykazania i popadł w straszliwą niewolę grzechu. Konflikt z Bogiem doprowadził w konsekwencji do konfliktu ze sobą, z innymi ludźmi, a także z przyrodą (zabijanie prądem ryb, bezmyślne niszczenie roślin i zwierząt)...
Ks. Antoni Boszko Chrzest niosący pojednanie BK 85/6
- 8 -
W książce ks. L. Bielerzewskiego pt. Ksiądz nie zostaje sam czytamy: „W roku 1942 grupa polskich więźniów w liczbie ponad 20 udała się z obozu do pracy w pobliskim miasteczku St. Georgon, eskortowana przez uzbrojonych esesmanów. W drodze napotkali jadącego na rowerze księdza, spieszącego z wiatykiem do chorego. Wszyscy więźniowie, jak na komendę, klęknęli na drodze. Nie skutkowały przekleństwa esesmanów, kopanie i bicie kolbami, klęczeli wytrwale. Ksiądz na ten widok zszedł z roweru i pobłogosławił klęczących Najśw. Sakramentem. Kiedy się oddalił, więźniowie podnieśli się z klęczek i ruszyli do swojej pracy. Powróciwszy od chorego ksiądz, a był nim miejscowy proboszcz, pod wrażeniem swego spotkania z więźniami, opisał je w kronice i zakończył słowami: Naród, który ma tak żywą wiarę, nie może zginąć".
Ks. Teodor Suchoń CHRZEST CHRYSTUSA - CHRZEST NARODU - CHRZEST CZŁOWIEKA BK 87
- 9 -
Kilkanaście lat temu w procesji Bożego Ciała w Krakowie wzięła udział dziewczyna pochodząca z środkowej Afryki. Należała do grupy akademickiej. Skupiała na sobie uwagę niemal wszystkich. Jej niecodzienny udział w tym publicznym przyznaniu r1o Chrystusa budził podziw. Szczególnie jej uczestniczenie w modlitwach, jak i w śpiewach, budowało rówieśników, a także starsze pokolenie. Po procesji niektórzy pytali: skąd ona pochodzi? Kto ją "zmobilizował" do udziału w tej uroczystości? Dziewczyna ze środowiska studenckiego, a przynależąca do duszpasterstwa akademickiego, z radością opowiadała jak to się stało, że ta młoda osoba z Afryki potrafiła włączyć się we wspólne wyznanie Chrystusa. Przyjechała do Krakowa na studia. Otrzymała pokój w akademiku razem z naszą studentką. Ta koleżanka codziennie rano i wieczorem modliła się. Opuszczała swoją znajomą na dwie godziny w tygodniu, aby uczestniczyć w spotkaniach duszpasterskich. Wkrótce jej praktykami religijnymi zainteresowała się dziewczyna z Afryki. Odtąd zaczęły uczęszczać razem na spotkania do kościoła akademickiego i w ten sposób zawiązała się między nimi wspólnota wiary. Przed świętem Bożego Ciała - dotąd niewierząca Murzynka - przyjęła chrzest. Potem publicznie swoim zachowaniem postawą dawała świadectwo wiary w Chrystusa.
Ks. Ireneusz Oliwkowski NASZ CHRZEST - A NASZE ŻYCIE BK 87
- 10 -
Albert Schweitzer, z wykształcenia filozof, teolog, muzyk, lekarz, "w imieniu ludzkości" pracujący w afrykańskiej dżungli, każdą chwilą swojego życia potwierdzał to, co mówił i pisał. "Jeśli otrzymałeś więcej - mówił zwracając się wprost do poszczególnego człowieka - niż inni w talentach, w wydajności pracy, w sukcesach, w pięknym dzieciństwie, w harmonijnych stosunkach domowych, nie wolno ci tego przyjmować jako czegoś oczywistego. Musisz uiścić za to zapłatę. Masz do uiszczenia niezwykły dług, jaki życiem należy płacić życiu".
Ks. Ireneusz Oliwkowski NASZ CHRZEST - A NASZE ŻYCIE BK 87
- 11 -
Sezon letni 1986 r. w Himalajach zamknął się liczbą 13 wypadków śmiertelnych. Wśród nazwisk ofiar znalazło się troje Polaków. Jeden z takich wypadków zrelacjonował Michel Parmentier - Francuz, oraz Wanda Rutkiewicz - Polka, którzy wraz z francuskim małżeństwem Barrardów zdobyli jeden z najsłynniejszych himalajskich szczytów K 2.
Tak opowiadają o tym... "Nazajutrz rano jeszcze raz zacząłem podchodzić w półprzytomnym stanie, w pewnym momencie powiedziałem sobie: Stop, Barrardowie nie żyją, musisz teraz skoncentrować się na swoim ocaleniu. Wróciłem do namiotów, wywołałem Benoit mówiąc: Nie wiem nawet, w jakim kierunku się udać, jestem zagubiony. Benoit i inni, czując się winni "pozostawienia" mnie tam wysoko, czuwali przy radiotelefonie dzień i noc, aby kierować moimi krokami, za każdym razem, kiedy zgłaszałem się, czułem się niemal skrępowany przez to natychmiastowe: "J e s t e ś m y". I tak schodziłem na ślepo, i po siódmej wieczorem przypadkowo natknąłem ręką na pierwszą poręczówkę. Powiedziałem do radiotelefonu: Benoit, znalazłem, teraz to jak w metrze, jak w Paryżu, i usłyszałem wybuch radości w aparacie: to wszyscy zgromadzeni w bazie zaczęli krzyczeć!"
To jedno małe słówko "J e s t e ś m y" uratowało życie. Ten brak "obecności" mógł się skończyć tragicznie. To zdarzyło się 24 czerwca. 3 sierpnia zginął - po zdobyciu K 2 nową drogą - Wojciech Wróż, a w dniach 6 - 10 sierpnia zginęło 5 kolejnych alpinistów, w tym Polka - Dobrosława Miodowicz-Wolf zwana "Mrówką". Tak wspomina ją i jej śmierć inna alpinistka, Krystyna Palmowska - obecna wówczas pod K 2...
"Była wzorem lojalności, nigdy nie opuszczała partnera. Nie zapomnę podczas podejścia do obozu I w czasie ostatecznego ataku na Nangę Parbat poczułam się źle, dopadły mnie żołądkowe dolegliwości. Gdy Mrówka doszła do mnie i zobaczyła, co się dzieje, podniosła alarm. Zawróciła idącą z przodu Wandę i zarządziła podział zawartości mojego plecaka pomiędzy pozostałe. Ta jej postawa, wdzięczność, którą odczuwałam dla całego zespołu, bardzo mi pomogła przezwyciężyć chwilowy kryzys. Teraz, w krytycznym dla siebie momencie, ona pozostała sama, wyminięta przez przypadkowego partnera zbyt wyczerpanego, aby mógł dostrzec jej kłopoty".
"P o z o s t a ł a, s a m a" - dwa słowa... Wydawałoby się niewiele, a przecież mówiące wszystko! Pozostała. sama - zapłaciła za to najwyższą cenę. Dlaczego dzisiaj aż tyle słów o byciu z kimś lub o samotności kończącej się tragedią?
Ks. Janusz Tereszczuk SJ BÓG BYŁ Z NIM BK 88
- 12 -
Literatura i film znają ciekawe historie ludzi wychowanych w świecie zwierząt. Księga dżungli ukazuje dzieje życia chłopca "wychowywanego" przez wilki. Chłopiec nie zna słów mowy ludzkiej, porozumiewa się za pomocą znaków świata zwierzęcego. Wszyscy wiemy, że takie życie jest wprost bajkowe i nienormalne dla człowieka. Człowiek potrzebuje drugiego człowieka do prawidłowego rozwoju. Potrzebuje mleka matki i opieki ojca, potrzebuje wychowawców i nauczycieli. Będąc istotą duchowo-cielesną potrzebuje szczególnego pokierowania w życiu, aby duchowość swoją odkrył i dla ducha żył.
Ks. Stanisław Tulin Cor - CHRZEST A RODZINA CHRZEŚCIJAŃSKA BK 89
- 13 -
Barbara jest uczennicą III klasy LO, ma dobrych rodziców i młodsze rodzeństwo. Często po powrocie ze szkoły, słyszała pytanie: co tam w szkole, co na katechezie? Pytania te ją denerwowały. Cóż mogli zrozumieć z jej spraw szkolnych rodzice, a tym bardziej młodsze rodzeństwo? Od pewnego jednak czasu zmieniła to swoje przekonanie. Uświadomiła sobie bowiem, że każdego dnia na lekcjach historii geografii, a zwłaszcza na katechezie, słyszy wiele ciekawych informacji, którymi można się podzielić z rodziną. Od jakiegoś czasu słucha na lekcjach nie tylko dla siebie, słucha, aby potem opowiedzieć w domu. "U nas - zwierza się pewna rodzina - rozmowa na tematy religijne toczy się jako kontynuacja modlitwy wieczornej. Trudno nam nawet stwierdzić, gdzie jest granica dzieląca modlitwę od naszej rozmowy". W rozmowach rodzinnych trzeba potwierdzenia, że wiara to nie dodatek do życia, ale to czynnik wprowadzający ład i celowość w całe działanie człowieka.
Ks. Stanisław Tulin Cor - CHRZEST A RODZINA CHRZEŚCIJAŃSKA BK 89
- 14 -
Niedawno rozmawiałem z ojcem opatem jednego z klasztorów, który opowiadał mi przedziwną historię. Przyszedł do niego były funkcjonariusz SB z prośbą o wystawienie mu opinii, gdyż, jak twierdził wyżej wymieniony osobnik, utracił pracę, a mieszkał na terenie tej parafii. Od opinii opata uzależnione było ponowne przyjęcie go do pracy. Zachowanie funkcjonariusza, zważywszy na jego przeszłość, było dość osobliwe: rozmawiając wił się jak węgorz, a na odchodne ucałował nawet pierścień ojca opata. Wspomina opat, jak w latach, kiedy ów oficer zajmował "mocną" pozycję, potrafił on wielokrotnie przesłuchiwać i inwigilować, nie tylko jego, ale i pozostałych zakonników. Co należy sądzić o tej scenie? Ocena ludzi a ocena Boga... Przecież ten człowiek był ochrzczony. Matka uczyła go pacierza. Rozmienił się na drobne. Poszedł na lepsze...
"Moje myśli nie są myślami waszymi". A Kościół prosi Boga, aby zesłał nam całą obfitość łask. Wymiar każdego chrztu udzielonego w kościele trzeba zawsze ujmować słowami: „To jest moje dziecko umiłowane". W takim razie jaki jest mój obraz? Jak wygląda moja twarz w oczach ludzi, a przede wszystkim w obliczu Boga? W jaki sposób Bóg patrzy na mnie? Przecież On nie ma względu na osoby.
Ks. Janusz Kozłowski CHRZEST PIERWSZYM I PODSTAWOWYM SAKRAMENTEM BK 90
- 15 -
Św. Ludwik IX król francuski dostąpił łaski chrztu św. w królewskiej kaplicy zamkowej. Natomiast na króla Francji koronowany był we wspaniałej katedrze w Reims. Ponieważ pobożny król częściej modlił się w kaplicy zamkowej niż w pięknej katedrze, zapytano go pewnego razu: - Dlaczego Jego Królewska Mość modli się częściej w kaplicy zamkowej, a nie w katedrze, gdzie został koronowany na króla Francji? Św. Ludwik dał wtedy następującą odpowiedź: - W zamkowej kaplicy przyjąłem chrzest święty, a poprzez to stałem się dzieckiem Bożym. W katedrze zostałem koronowany, przez co stałem się królem Francji. Godność synostwa Bożego jest wyższa niż godność królewska. Godność królewską utracę w chwili mojej śmierci, a jako dziecko Boże pozyskam wieczną szczęśliwość.
KS. MARIAN BENDYK ŻYĆ EWANGELIĄ - A -
- 16 -
Zofia Kossak, zwiedzając w roku 1933 miejsca uświęcone działalnością Chrystusa Pana, snuła następującą refleksję:
"Można nie być wierzącym, można ustosunkować się wrogo do chrześcijaństwa w ogóle. Niemniej zaprzeczyć nie można, że w tych właśnie miejscach zaszły fakty, które pchnęły tok historii na zgoła inne i nieznane przedtem tory; fakty, co przeobraziły oblicze dziejów i ludów, i najbystrzejszy socjolog, obdarzony najgłębszą intuicją historyk nie jest w stanie przewidzieć, odgadnąć, jak wyglądałby świat, gdyby przed dwoma tysiącami lat w ubogim domku w Nazarecie Słowo nie stało się Ciałem..."
Zofia Kossak, Pątniczym szlakiem. Wrażenia z pielgrzymki, Warszawa 1959, s. 204.
Kazanie Rok C
- 17 -
Św. Piotr w Dziejach Apostolskich powiedział o Chrystusie, że "przeszedł dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich..."
Słowa te w jakimś sensie można by odnieść do wielu świętych, którzy z wielkim poświęceniem oddawali się działalności charytatywnej. Niewątpliwie można je też odnieść do Matki Teresy zmarłej w 1997 roku.
Matka Teresa z Kalkuty (ur. w 1910 roku w Jugosławii) przydomek "z Kalkuty" zawdzięcza terenowi swej działalności charytatywnej, którym były Indie, szczególnie miasto Kalkuta:
Tam w 1946 roku założyła - zgromadzenie zakonne sióstr Missionaries of Charity. Swoim siostrom często przypominała:
"Kiedy służymy ubogim, służymy Jezusowi. Ja służę Mu 24 godziny na dobę. Cokolwiek czynię, czynię dla Niego i On dodaje mi sił. Miłując ubogich, miłuję Jezusa; z miłości ku Niemu miłuję ubogich".
Ch. Feldmann, Trdume beginnen zu leben. Grosse Christen unseres Jnhrhunderts, Freiburg i. Br. 1983, s. 82.
Kazanie Rok C
- 18 -
Pokora jest cnotą, która nam ułatwia współżycie z innymi ludźmi. Ułatwia nam nawiązywanie kontaktów z ludźmi stojącymi wyżej od nas, nie wynosi nas ponad równych nam, pozwala nam zniżyć się do tych, nad którymi górujemy wiekiem, doświadczeniem, piastowaną władzą. Przykładem takiej cnoty pokory może być papież Jan XXIII. W pierwszym okresie pontyfikatu otrzymał od dwunastoletniego chłopca, imienieni Bruno, list następującej treści:
"Kochany papieżu. Nie wiem, co robić. Chciałbym zostać papieżem albo policjantem. Co o tym myślisz?"
Ojciec święty odpowiedział:
"Mój mały Bruno. Jeśli zależy Ci na moim zdaniu - naucz się być policjantem. Tego się nie improwizuje. Co do zawodu papieża, to zobaczysz później. Każdy może zostać papieżem; najlepszy dowód, że ja nim zostałem. Odwiedź mnie, jak przyjedziesz do Rzymu. Chciałbym z Tobą pomówić jeszcze o tym wszystkim".
L. Algisi, Jun XXIII, Kraków 1965, s. 412.
Kazanie Rok C
- 19 -
W książce Rozwód ostateczny autor (C. S. Lewis) pisze, że "ostatecznie ludzie dzielą się tylko na dwie kategorie: tych, którzy mówi Bogu »bądź wola Twoja«, i tych do których Bóg powie w końcu: »bądź wola twoja«". W perspektywie życia Kościoła niejednokrotnie spotykamy się z powiedzeniem: "taka jest wola Boża...", "tak natchnął nas Duch Świty...°, "to jest decyzja pod natchnieniem, Ducha Świętego..." i powiedzmy gorzką prawdę: wiele razy jest to t y l k o l u d z k a w o l a uszanowana przez Ducha Świętego l u d z k a d e c y z j a - niezależnie, kto ją mówi i kto ją wydaje... By Duch Święty w nas działał, trzeba wykluczyć naszą ludzką perspektywę, albo przynajmniej spojrzeć na nią od Bożej strony. Duch Święty chce bowiem współpracować z każdym z nas, ale od nas i tylko od nas zależy, do jakiej grupy ludzi zostaniemy zaliczeni: tych, którzy mówią Bogu "bądź wola Twoja", czy tych, którym Bóg mówi "Bądź wola twoja"...
Ks. Jan Wnęk - NAMASZCZENIE DUCHEM ŚWIĘTYM I MOCĄ BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 5-6(139) 1997
- 20 -
Autostrada długo była zablokowana po wypadku... Dwa samochody już nie istniały: na ich miejscu stos pozwijanych blach. Co się naprawdę stało? - Wozy z narzędziami, karetki pogotowia ratunkowego: tyle ofiar! Zniszczona rodzina. Ale z drugiego samochodu wyciągają jeszcze żywego... To Michał: pozostanie w półśnie przez długie miesiące. Już krążą propozycje, aby nie posługiwać się aparatami, igłami, sondami, które go utrzymują przy życiu.
Zwycięża! Pierwsze drgnienie - Michał otwiera oczy. Patrzy wokoło zdumiony: "Gdzie jestem?" - Nie rozumie, dlaczego jest unieruchomiony tymi wszystkimi przewodami i dlaczego wokół niego powstaje taka wielka radość! Dla niego był to długi sen. Uwalniają go. Teraz oddycha sam, pije, zaczyna jeść, podnosi się, chodzi, mówi... Rozpoczyna się dla niego nowe życie.
To wydarzenie z życia Michała podobne jest do sytuacji każdego człowieka ochrzczonego! Dzień chrztu świętego był dla nas dniem, kiedy rozpoczęliśmy "nowe życie".
O. Paweł Ratajczyk OMI - NAMASZCZENIE DUCHEM ŚWIĘTYM I MOCĄ BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 5-6(139) 1997
- 21 -
Wczoraj w domu Marcina przeżywano wielką radość z promocji oficerskiej brata Marcina - Jurka. Jurek po zakończonych studiach specjalistycznych w Akademii Wojskowej, został promowany na stopień oficerski. Wraz z Jurkiem promowanych było jeszcze wielu jego kolegów. Wszyscy ustawili się w szeregu, przedefilowali, a później do każdego z nich podchodził obecny na uroczystości generał: żołnierz przyklękał, a generał dotykał szablą jego ramienia wypowiadając uroczystą formułę promocji. Po wszystkim można było już przypiąć naramienniki oficerskie gwiazdki.
Marcin jest bardzo dumny ze swego starszego brata. Promocja była wielkim wydarzeniem w jego życiu. Ale przecież w życiu każdego człowieka też może dokonać się szczególna promocja, szczególne wyniesienie. Dzisiejsza Ewangelia mówi o takiej "promocji" w życiu Pana Jezusa.
Ks. Bogdan Molenda - NAMASZCZENIE DUCHEM ŚWIĘTYM I MOCĄ BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 5-6(139) 1997
- 22 -
W jednym z kościołów na ołtarzu przed obrazem Matki Boskiej Pocieszenia, w wyłożonej tam księdze, można wyczytać taką prośbę matki: "Proszę o nawrócenie moich dzieci do Kościoła katolickiego.. Panie, to są Twoje dzieci, Ty mi je dałeś! Zachowaj je w imię Twoje". Ileż w tych słowach mieści się wiary i ufności w dobroć i moc Ojca Wszechmogącego, ale również ileż miłości do własnych dzieci...
O. Stanisław Czyż OMI - OJCIEC JEZUSA CHRYSTUSA BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 5-6(141) 1998
- 23 -
Podczas migawki telewizyjnego wywiadu na warszawskim Okęciu, tuż przed odlotem do Stanów Zjednoczonych, powiedział tylko kilka skromnych słów: "Lecę do Atlanty trochę wcześniej, żeby przygotować wszystko na przybycie polskich sportowców do wioski olimpijskiej. Oni nie powinni się tam o nic martwić, tylko zdobywać medale. Cała reszta związana z ich pobytem, dobre samopoczucie i atmosfera walki o najwyższe olimpijskie laury, to nasza sprawa". Powszechnie mówiono, że to będzie jego olimpiada a sukcesy polskich sportowców - jego sukcesem osobistym. Już wkrótce potwierdziły to środki przekazu; prasa pisała: "To głównie dzięki niemu przygotowania olimpijskie we wszystkich dziedzinach sportu zostały zrealizowane. W Atlancie mieliśmy wspólnie cieszyć się z efektów kilkuletniej pracy".
Rzeczywiście, cieszyła się cała Polska z tych kolejnych medali olimpijskich i dźwięków Mazurka Dąbrowskiego na sportowych arenach letniej olimpiady. Niestety, z radością pomieszał się smutek i żal, zwłaszcza sportowców i działaczy. Podczas ceremonii otwarcia letnich igrzysk olimpijskich Eugeniusz Pietrasik - szef polskiej misji olimpijskiej, nagle zasłabł i zmarł w czasie drobi do szpitala na zawał serca. Jeden z obecnych tam z nim na stadionie opowiadał, że na krótko przed śmiercią Gienek powiedział: "Jestem szczęśliwy, że was tutaj doprowadziłem". Nikt wtedy nie zrozumiał jednak, że były to jego ostatnie słowa o wykonaniu swej misji życia.
Z życiem człowieka zawsze jest związana tajemnica jego misji, niekiedy trudna do zrozumienia i ogarnięcia umysłem...
Ks. Jan Wnęk - MISJA CHRYSTUSA BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 5-6(137) 1996
- 24 -
Misja Chrystusa trwa teraz w nas. Niech więc i przez nasze życie dopełnia się misja Mesjasza widziana oczami poety:
"Oto jest! W samotni czekany Obwołany głodnym prawdy tłumom, przychodzący ratować co zginęło, leczyć rany,
aby Ojca Jego dokonane było
na tej ziemi dzieło".
(Paweł Heintsch, "Chrzest Jezusa"}
Ks. Jan Wnęk - MISJA CHRYSTUSA BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 5-6(137) 1996
- 25 -
Za dwa tygodnie, 24 stycznia, będziemy wspominać św. Franciszka Salezego - biskupa i patrona dziennikarzy. Z jego życiorysu dowiadujemy się, że jako młodzieniec często przerywał zabawę ze swoimi kolegami i prowadził ich do kościoła. Stawał przy chrzcielnicy i mówił: Oto miejsce droższe niż wszystkie inne, ponieważ tutaj staliśmy się synami Bożymi. Odmówmy: "Chwała Ojcu..."
O. Korneliusz Jackiewicz O. Cist. - MISJA CHRYSTUSA BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 5-6(137) 1996
- 26 -
Kiedyś pewna studentka, w ankiecie Tygodnika Powszechnego na temat . "Kim jest dla mnie Chrystus?" odpowiedziała: "Jest bardzo wymagającym wychowawcą. Jego nauka jest daleka od głaskania po głowie. Jego słowa są zwięzłe i nie ma w nich żadnej furtki dla jakichś wyjątkowych sytuacji". I dlatego w ogniu tych zasad człowiek ma możność doskonale się sprawdzić i wykazać, kim jest: czy to jest człowiek z charakterem - czy też po prostu chłystek, mydłek i mięczak.
Ks. Tadeusz Olszański CM CHRZEST OGNIA Współczesna Ambona - Kielce 1984 Rok XI Nr 1-2
- 27 -
Polscy legioniści z czasu pierwszej wojny światowej śpiewali: "Na stos rzuciliśmy swój życia los". To były bardzo piękne słowa, godne wejść nawet do hymnu narodowego; niestety, słowa niedocenione i zapomniane. A szkoda. Bo dzisiejszy człowiek nie ma tak bardzo ochoty spalać się dla szlachetnych celów. Nawet jeżeli nie zechce się spalać w ogniu ofiarnej miłości, jeżeli nie zechce spalać się "dobrze czyniąc", to i tak musi się spalić w ogniu własnych, nie opanowanych namiętności: swojej pychy, chciwości, zazdrości, pijaństwa, zmysłowości - spłonie, jak wiązka chrustu; spali się - źle czyniąc.
Ks. Tadeusz Olszański CM CHRZEST OGNIA Współczesna Ambona - Kielce 1984 Rok XI Nr 1-2
- 28 -
Pewien chłopiec kłócił się, sprzeczał się, że wcale nie został ochrzczony. kiedy pokazano mu fotografię chrztu, poznał na niej tatusia, mamusię, babcię, ciocię, ojca chrzestnego, ale gdy zobaczył siebie, powiedział: - To nie jestem ja! Ja nigdy nie byłem takim maluchem, takim niedołęgą. Ja zawsze byłem porządnym chłopakiem, a nie takim niemowlakiem. I nie wierzył, że został ochrzczony. Wtedy dopiero uwierzył, gdy mamusia pokazała mu jego metrykę z okrągłą pieczęcią i z podpisem.
Ks. Jan Twardowski O CHRZCIE Współczesna Ambona - Kielce 1984 Rok XI Nr 1-2
- 29 -
Kiedy w czasie I pielgrzymki do ojczyzny Jan Paweł II odwiedzał swe rodzinne miasto Wadowice i modlił się w parafialnym kościele, podszedł do chrzcielnicy i po chwili modlitwy ucałował ją. Następnie w swojej homilii, nawiązując do tego gestu, powiedział: "Kiedy patrzę wstecz, widzę, jak droga mojego życia poprzez środowisko tutejsze, poprzez parafię, poprzez moją rodzinę, prowadzi mnie do jednego miejsca, do chrzcielnicy w wadowickim kościele parafialnym. Przy tej chrzcielnicy zostałem przyjęty do Łaski Bożego synostwa i wiary Odkupiciela mojego, do wspólnoty Jego Kościoła. Chrzcielnicę tę już raz uroczyście ucałowałem w roku Tysiąclecia Chrztu Polski, jako ówczesny biskup krakowski. Potem czyniłem to po raz drugi, na 50 rocznicę mojego chrztu, jako kardynał, dzisiaj po raz trzeci ucałowałem tę chrzcielnicę, przybywając z Rzymu, jako Następca Św. Piotra".
Ks. Tadeusz Marczewski - CHRZEST ŚW.-POCZĄTKIEM NOWEGO ŻYCIA Współczesna Ambona - Kielce 1990 Rok XVIII Nr 1
- 30 -
- To ja pozmywałem naczynia po obiedzie! Szorowałem je pół godziny, bo nie było płynu! - krzyczał Bartek.
- Nieprawda - odezwała się o rok młodsza Kasia, siostra Bartka. - On tylko nalał wody do zlewozmywaka i powkładał brudne talerze, a potem cały czas oglądał mecz w telewizji. No, może przetarł jeden kubek. Wszystkie naczynia musiałam sama wycierać.
- Wcale nie! Popatrzyłem trochę na western, a ona dorwała się do zmywania i zrobiła awanturę, że jestem leniem. Gdybym nie zaczął zmywać, to Kaśka nie kiwnęłaby palcem.
Pewna mama opowiedziała mi o rodzinnej awanturze, o burzliwej kłótni, rozgrywającej się w kuchennym zaciszu. I jak to w kłótni bywa, wcale nie zależało kłótnikom na prawdzie. Bartek i Kasia chcieli po prostu udowodnić, kto jest lepszy, doskonalszy. Kto zaniedbał obowiązki, a kto okazał się najlepszym dzieckiem.
Lubimy w życiu podkreślać, jak bardzo jesteśmy dobrzy, jak doskonali. "Nie, Panie Boże, to, co złe, to nie ja. To on. To ona. Ja jestem lepszy". A jeżeli nawet coś nie wyjdzie na szóstkę z plusem, to jedynie przez pomyłkę.
Ks. Andrzej Kołek - ABY CHRYSTUS MÓGŁ WZRASTAĆ Współczesna Ambona 1997
- 31 -
Jeden z księży w czasie wizyty duszpasterskiej zapytał gospodarzy: "Czy państwo jesteście wierzący?" - "Czy ksiądz w to wątpi?" usłyszał w odpowiedzi. " Czy ksiądz nie widzi, że mamy w mieszkaniu piękną choinkę?"
Trudno jednoznacznie osądzić po takiej jednej wypowiedzi, jak tam było z wiarą w tej rodzinie. Ale jednak obserwując bliżej postawy i obyczaje niektórych katolików można zauważyć, że z bogatego zbioru prawd wiary chrześcijańskiej i przykazań pozostała im tylko choinka i w nią "wierzą", na jej kulcie opierają swój światopogląd. A to chyba bardzo mało, to bardzo słaby fundament.
Ks. Zygmunt Bochenek Żyć na co dzień łaską chrztu świętego w Z MARYJĄ WIELBIMY BOGA W TRÓJCY ŚWIĘTEJ - MATERIAŁY HOMILETYCZNE ROK B Pod red. Ks. Dr Stanisław Sojka Tarnów 1999
- 32 -
Green w powieści Koniec romansu pisze o kobiecie żyjącej bez religii i Kościoła i stroniącej od niego, która nagle nawraca się do praktyk religijnych. Już po jej śmierci okazuje się z opowieści jej matki, że jako małe dziecko została ochrzczona, chociaż nigdy się o tym nie dowiedziała. Autor powieści wyraźnie wskazuje na chrzest jako na źródło nawrócenia.
Matka opowiada o chrzcie swojej córki tak: "Zawsze miałam nadzieję, że to się przyjmie, tak jak szczepienie ospy. Jestem pewna, że gdyby otrzymała właściwe wychowanie, mogłaby zostać świętą".
Ks. H. Kiemona Pamiętajmy, że jesteśmy ochrzczeni s. 101, Materiały Homiletyczne Styczeń/Luty Nr 154
- 33 -
W rodzinie liczącej czworo dzieci zmarła matka. Ojciec pracował na zmiany, bardzo często wyjeżdżał na delegacje i nie mógł w pełni zająć się wychowaniem dzieci. Najstarsza córka zdała maturę. Początkowo myślała o studiach, lecz teraz wiedziała, że musi zająć się młodszym rodzeństwem. Ojciec któregoś dnia powiedział wobec wszystkich swoich dzieci: „Ania zastąpi wam mamę. Macie obowiązek być je posłuszni, jak byście byli posłuszni mamie. Ania zrezygnowała później z małżeństwa by poświęcić się całkowicie rodzeństwu. Najmłodszy Adam miał dopiero 3 latka. Gdy po latach ów Adam skończył studia, otrzymał liczne gratulacje, mnóstwo kwiatów. Wtedy wobec wszystkich przyjaciół, podszedł do swej siostry Ani i podziękował jej za wieloletnią opiekę nad nim i powiedział: Kwiaty i gratulacje są dla ciebie, bo tylko dzięki twej pomocy mogłem skończyć studia. Ania pokazała mi swoim życiem, że warto być dobrym człowiekiem. Zrozumiałem, że czyniła to wszystko z miłości do Boga i do nas.
Ks. Grzelak C. W oczekiwaniu na Bożych wysłańców, BK 6(109) /1982/, s. 346
- 34 -
Henryk Sienkiewicz w swej powieści „W pustyni i puszczy” przedstawia postać Stasia Tarkowskiego, który w krytycznej chwili nie zaparł się wiary świętej wyniesionej z rodzinnego domu. Porwany podstępnie z przyjaciółką Nel, prowadzi odważną rozmowę z bezwzględnym Mahdim. Mahdi stawia pytanie: - Czy chcesz przyjąć moją naukę? Na to Staś ręką, którą trzymał przy piersiach zrobił nieznacznie znak krzyża świętego, jakby z tonącego okrętu miał skoczyć w odmęt wody. - Proroku - rzekł - twojej nauki nie znam, więc gdybym ją przyjął, uczyniłbym to tylko ze strachu, jak tchórz i człowiek podły. A czyż zależy ci na tym by wiarę twoją wyznawali tchórze i ludzie podli? Tak mówiący patrzył wciąż w oczy Mahdiego. Uczyniła się taka cisza, że słychać było brzęczenie much. Lecz stała się zarazem rzecz nadzwyczajna. Oto Mahdi zmieszał się i nie umiał znaleźć odpowiedzi. A dzielny chłopiec stał z podniesioną głową czekając wyroku. Na wychudłych, opalonych przez pustynny wicher policzkach wykwitły mu jasne rumieńce rozbłysły oczy, a ciałem wstrząsnął dreszcz zapału. - Oto mówił sobie - wszyscy inni przyjęli jego naukę, a jam nie zaparł się wiary ni duszy. I lęk przed tym, co mogło i miało nastąpić, przytaił mu się w tej chwili w sercu, a następnie zalała je radość i duma. A tymczasem Mahdi postawił tykwę i zapytał: - Więc odrzucasz moją naukę? Jestem chrześcijaninem jak mój ojciec... /H. S. „W pustyni i w puszczy”, PIW, s. 125/
Ks. Walczykiewicz B. SDB, Milenijny akt oddania w niewolę Maryi, BK 6(99) /1977/, s. 247
- 35 -
Do włoskiego księdza Tonello przyszła jedna z matek dzieci uczęszczających na Iekcje katechizmu. W rozmowie stwierdziła, że jej syn został nagrodzony za dobre opanowanie katechizmu i dopuszczony do pierwszej Komunii świętej.
- Ale - dodała z pewnym zakłopotaniem - nie został on jeszcze ochrzczony.
- Dlaczego? - pyta ksiądz.
- Bo mój mąż - odpowiada - chce, aby syn, gdy będzie miał już dwadzieścia lat, sam jako pełnoletni
zdecydował, czy chce być ochrzczony i zostać chrześcijaninem, czy też nie. Ale teraz byłoby mu przykro, że wszystkie dzieci przystępują do Komunii świętej a on nie.
Więcc...? - patrzyła pytająco na księdza, nie kończąc zdania.
· Jak myślicie, co ksiądz odpowiedział tej mamie? Oczywiście, że odmówił. Bowiem bez chrztu nie można przyjąć żadnego innego sakramentu, a więc i Komunii świętej: Wytłumaczmy to dokładniej.
· Bierzmowanie, odpuszczenie grzechów przez spowiedź, Komunia święta i inne sakramenty, to są skarby, dobra należące tylko do tych, którzy są członkami Kościoła; to jest rodziny Bożej na ziemi. Tylko oni mogą z nich korzystać. A ten chłopiec nie należał do rodziny Bożej, bo nie był jeszcze ochrzczony. Dopiero przez chrzest wchodzimy do rodzin Bożej, stajemy się adoptowanymi dziećmi Bożymi i mam prawo do wszystkich dóbr tej rodziny, a więc i do Komunii świętej. Stąd ksiądz nie mógł postąpić inaczej. Zilustrujmy to jeszcze porównaniem: Wyobraźcie sobie chłopca, który wchodzi do domu nieznajome mu rodziny i mówi:
- Chcę jechać na wycieczkę, proszę dać mi potrzebne na nią pieniądze i kupić płaszcz.
Państwo ci byliby mocno zdziwieni taką prośbą i odpowiedzieliby mu:
- Przecież nie jesteś naszym synem, nie należysz do naszej rodziny...
Podobnie postępował ten chłopiec i jego mama, prosząc o Komunię świętą bez chrztu, bez przynależności do rodziny Bożej.
Po wyjaśnieniach księdza, mama zrozumiała swój błąd i sama zgodziła się na chrzest swego syna. Teraz mógł on razem z innymi dziećmi spokojnie przystąpić do pierwszej Komunii świętej (wg Fr. Remo, Virtu in esempi, t. 3, Como 1950).
Ks. S Klimaszewski MIC Ewangelia w życiu dziecka Rok C Wyd. Księży Marianów Warszawa 1988