Echo kulturowe
szcie ciało kobiety, wszystko to łącznie wyrażało jedną, pełną wizję świata, której potwierdzenie tamci ludzie widzieli we wszystkim, co ich otaczało, wizję obcą naszej cywilizacji.
Nic więc dziwnego, że dotychczas niewiele uwagi poświęcono neolitycznej kulturze Malty, że interpretacje znaczenia obiektów bywają sprzeczne, a niezgoda wśród archeologów dotyczy czasem nawet faktów, jak ten, ku jakim stronom świata usytuowane są bramy świątyń. Oczywiście, można by przejść nad tym do porządku mówiąc, cóż, różnie są usytuowane, ale przecież takie fakty stanowią podstawę odczytywania znaczeń oraz prób, z konieczności sprzecznych, zrozumienia tamtej kultury. Myślę, że nieporozumienia wynikają w takich przypadkach przede wszystkim z tendencji do analizowania fragmentów, bez związku z całością, do jakiej należą. Na przykład przedmiotem rozważań staje się samo wejście do świątyni, ale w oderwaniu od niej, natomiast sytuowane wobec współrzędnych geograficznych, i nagle nabiera ono jakiegoś ogólnikowego znaczenia, jakie mieć mogą wszystkie świątynie świata, różnych kultur, różnych epok, zwrócone - z różnych przyczyn - w tę samą stronę.
Ostatnimi czasy niezwykłe zabytki sztuki z epoki kamienia budzą coraz większe zainteresowanie. A biorąc pod uwagę rozwijającą się w dwudziestym wieku świadomość kobiecą oraz charakter wierzeń tamtych czasów, nie przypadkiem chyba nowe, ciekawe wykładnie prehistorycznych kultur przyniosły prace archeolożek, takich jak: Marija Gimbutas, Maria E. P. Kónig. Pojawiające się publikacje są szczególnie interesujące, gdy ich autorki łączą znajomość archeologii i historii sztuki, posługując się w badaniach metodami właściwymi obu tym dziedzinom. Pozwala im to na scharakteryzowanie całości badanej kultury i wskazanie miejsca poszczególnych jej elementów. Do najbardziej cenionych należy znakomita, oparta na olbrzymim materiale źródłowym praca Gimbutas The Language of the Goddess1. Autorka z wielką biegłością posługiwała się łącznie mitologią porównawczą, badaniami archeologicznymi i folklorystycznymi. Uzyskała rezultat, który można by nazwać fenomenologiczną hermeneutyką neolitu, i zrewolucjonizowała poglądy na ten okres ludzkich dziejów, bo w miejsce domysłów wprowadziła fakty.
W odniesieniu do neolitycznych zabytków Malty przykładem łączenia metod stosowanych w archeologii i w historii sztuki są prace Veroniki Veen. Przedstawiają one świat symboliczny w taki sposób, że wygrzebane skorupy zlepiają się w wielkie naczynie kultury. Oczywiście nie byłoby to możliwe bez wcześniejszych badań Marii Gimbutas. Chodzi nie tylko o to, że znajdujemy tu wspólną wykładnię megalitycznych budowli, zachowanych szczątków naczyń i małych statuetek rzeźbionych w kamieniu lub glinie. Veen przeciwstawia się poglądowi, że kult Bogini znajdował wyraz jedynie w ekspresji figuralnej, i przedstawia również znaczenia rytów graficznych, które wyrażają wierzenia pośrednio, poprzez znaki
0 wysokim stopniu abstrakcji. Najciekawsze - bo najbardziej odlegle od naszej cywilizacji - jest to, że, jak dowodzą dwie autorki -Gadon i Veen - w neolitycznej kulturze Malty to, co konkretne, było zarazem abstrakcyjne, obiekt był sobą i przekraczał siebie: garnek symbolizował Boginię, świątynia - Jej ciało2.
Gdy przez średniowieczne chrześcijaństwo przebiło się echo Bogini i zapanował kult Marii, gotyckie świątynie nosiły Jej imię
1 symbolizowały Ją. Stała się „domem bożym”, ale nie bóstwem i nie ciałem. Była pośredniczką. Wielkim wzorem kobiety prowadzącej wiernych do Boga Pocieszycielką. Pozytywnym symbolem żeńskim, który w kulturze europejskiej przez kilka stuleci równoważyć musiał eksterminację niepokornych kobiet.
W neolitycznym kulcie Bogini fascynujące jest to, że całe życie człowieka i wszystko, co go otacza, będąc po prostu tym, czym jest, zarazem symbolizuje głębszy wymiar rzeczywistości. Symboli tamtych czasów nie można więc czytać w kluczu naszej cywilizacji. Przyzwyczajeni jesteśmy, by gdzie indziej upatrywać znaczeń. Naczynia, których używamy w domu, mogą być ładne, brzydkie, poręczne, bezużyteczne, ale nie wydaje się nam, by symbolizowały nasze życie. One w ogóle nic nie znaczą. Nie komunikujemy się z nimi. Tym bardziej nie są przedmiotami kultowymi, nie wyrażają bowiem
17