Echo kulturowe
Przywoływanie stanów uśpienia i przebudzenia życia związane też było z symbolicznym posługiwaniem się nasionami i roślinami, a także barwami. W szczególności czerwona ochra symbolizowała życie i krew: naturalnie płynącą krew menstruacyjną, znak sił płodnych, a nie krew zranionego ciała. Nam bardzo trudno wczuć się w te wyobrażenia, bo cywilizacja patriarchalna nauczyła nas, że krew miesiączkowania jest obrzydliwa: jakaś śmierdząca i lepka. Natomiast krew płynąca z rany jest godna, honorowa i bohaterska. Wbrew temu, co czujemy, staramy się utrzymać w przekonaniu, że komórki tej krwi widocznie nie rozkładają się, a rana, nawet ropiejąc, nie śmierdzi. W każdym razie nie powinno się o tym mówić, gdy jest raną naszego bohatera. Żeby zrozumieć kult Wielkiej Bogini, trzeba zawiesić wartościowanie, do jakiego przywykliśmy.
Archeologowie uważają na ogół, że społeczność małych osad na wyspach maltańskich nie była zorganizowana hierarchicznie. Relacje ludzkie oparte były na bezpośrednich kontaktach osobistych. Jeśli istniały tam jakieś rytuały dla wtajemniczonych, to - idąc za hipotezą Zygmunta Krzaka, odnoszącą się do innych obszarów kultury neolitycznej w Europie - do najtrudniejszych i najcięższych z nich należeć mogło szamańskie przeżycie doświadczenia własnej śmierci i powrotu z niej do życia. Dotychczas nie znaleziono na Malcie śladów szamanek, jakie znaleziono w innych osadach neolitycznych, np. w ęatal Huyuk w Anatolii i na brytyjskiej wyspie Jersey9. Uważa się natomiast, że maltańskie kapłanki pełniły funkcje wyroczni i udzielały rad. Świadczą o tym ukryte pomieszczenia, z kórych mogły przemawiać.
Veronica Veen podaje, że świątynie położone były w połowie stoku, między polami uprawnymi a osiedlami, po których nie ma dziś śladu. Wioski neolityczne zakładano wyżej, ponad świątyniami, dość od nich oddalonymi. Natomiast świątynie górowały nad polami, którym patronowały. Bramy budowli sakralnych Malty i Gozo zwrócone są ku południowi, ale na szerokim luku tego kierunku. Ich wejścia usytuowane są od południowego wschodu po południowy zachód10. Veen pisze, że tajemnica tej orientacji związana była z rolnictwem, a nie astronomią, bowiem pola uprawne zakładano najczęściej na południowych stokach. W zależności od warunków, kamienistego i gliniastego podłoża, tereny upraw układały się bardziej ku zachodowi lub bardziej ku wschodowi, trzymając się jednak strony południowej, stąd pewne różnice w południowym usytuowaniu bram świątyń. Symbolizowana przez świątynię Bogini zwracała bowiem waginę wejścia w stronę pól, potrzebujących mocy jej płodności. Orientacja świątyń miała więc charakter symboliczny i utylitarny, a nie astronomiczny, jaki miał na przykład układ mega-litów Stonehenge w Anglii. Zresztą świątynie maltańskie były kryte dachami i z tego choćby względu nie pełniły funkcji obserwatoriów.
W całym neolicie najważniejszymi znakami sakralnymi były kobiece narządy rodne, odtwarzane realistycznie lub symbolicznie. Kształt macicy i prowadzącej do niej waginy powtarzały dosłownie grobowce, jaskinie i świątynie Malty. Ten sam kształt wyrażały znaki zoomorłiczne: ryba, żaba, żółw, jeż i głowa byka'1. Od czasów greckich ten ostatni motyw znany był jako bukranion, czyli dwie czaszki byka połączone motywem roślinnym. Jednym z najstarszych znaków Bogini i żeńskich sił stwórczych - sięgającym w odległe czasy paleolitu - było realistyczne lub schematyczne przedstawianie zewnętrznych partii narządów rodnych kobiety. Wyrażały je owale, soczewki, nasiona, trzy głazy, w szczególności wspomniany tu try-lit, trzy kropki, trzy linie, trójkąty - często realistycznie dzielone pionową linią u dolnego wierzchołka.
W języku polskim trudno jest wyraźnie powiedzieć, co przedstawiano w ten sposób, bo zważywszy na świętość tego wyobrażenia w kulcie Wielkiej Bogini, polskie słowo srom brzmi skandalicznie, obrzydliwie i nieadekwatnie. Oto, co uczyniła z płci kobiety patriar-chalna kultura. Wyobraźmy sobie bramę świątyni - trylit - i spróbujmy otwarcie powiedzieć, że do świątyni wchodziło się przez srom. Wyjąwszy neutralne znaczenie medyczne, w polskim języku potocznym jest to słowo paskudne. Dlatego innym jego znaczeniem jest „wstyd”. Kobiety najwyraźniej nie powinny być dumne ze swej płci, tylko mają wstydzić się sromu. Tak przyrządzone przez kulturę słowo nadaje się też do dyskwalifikowania mężczyzny. By wyrazić szczególnie kompromitującą klęskę w zmaganiach mężczyzn, uży-
27