historia dyplomacji (255)

historia dyplomacji (255)



lanycn przez Leszczyńskiego i dzikowian. W sumie magnaci stanowią tylko 15°/o ogółu dyplomatów tej grupy. Mniej też było członków rodów średnioszlacheckich, a więcej ludzi trzymających się klamki pańskiej, wszelkiego rodzaju klientów magnackich, dworzan oraz wojskowych (ostatni szczególnie wśród wysłanników hetmańskich). Jest to zrozumiałe, jeśli się weźmie pod uwagę, że w większości przypadków chodziło o misje nie zapewniające specjalnych korzyści, niekiedy wręcz narażające ich uczestników na niełaskę dworu wettyńskiego. Cała ta grupa bliska była dyplomacji magnackiej; jej ośrodki dyspozycyjne znajdowały się w ręku magnatów, którzy używali do misji zagranicznych oddanych sobie i często zależnych od siebie ludzi. Nie brakło wprawdzie w tej grupie duchownych, ale poza wysłanym przez Stanisława do Rzymu Józefem Andrzejem Załuskim byli to duchowni nie zajmujący wyższych miejsc w hierarchii kościelnej. Zdarzały się za to podejrzane indywidua, znajdujące się na obcej służbie i dbające wyłącznie o własną korzyść, jak płk Wojciech Jakubowski czy klient Antoniego Potockiego, niejaki Spinek.

Wykształcenie, jakie otrzymywali dyplomaci polscy tego okresu, jest trudne do ustalenia. Niemniej znane są przypadki, zwłaszcza gdy chodzi o dyplomatów pochodzących z magnaterii czy zamożnej szlachty, że bywało ono staranne. Niektórzy z nich odbywali studia za granicą, zdarzały się też tytuły naukowe magistra czy doktora, ale raczej wyjątkowo. Powszechnie znana była łacina, ale także szeroko rozpowszechniona była znajomość języka francuskiego, który był językiem dworu obu Augustów. Rzadziej zdarzali się posłowie, którzy mówili kilkoma językami. Jerzy Dzieduszycki obok wyżej wymienionych znał włoski, hiszpański, niemiecki i turecki. Stanisław Małachowski, podobnie jak Antoni Potocki, biegle mówił zarówno po francusku, jak po niemiecku czy po rosyjsku. Znajomość języków krajów sąsiednich była zresztą dość dobra. Wyjątkowo natomiast wśród dyplomatów polskich spotykało się w tym czasie osoby władające angielskim. Wysoko ceniono znajomość języków wschodnich. Tatarski i turecki znał Piotr Lamare, bez trudu posługiwał się tureckim Paweł Benoe, co budziło zawiść wśród dyplomatów akredytowanych vv Stambule. Zresztą starano się kształcić w tym kierunku młodzież. Na mocy uchwały rady senatu w 1744 r. Marino Vucini miał nie tylko pełnić funkcje tłumacza, ale także uczyć „nacjonalistów” języka tureckiego.

Wśród dyplomatów polskich tej doby znalazło się wreszcie sporo światłych postaci, odgrywających poważną rolę w życiu umysłowym kraju. Niektórzy zostawili po sobie bogatą spuściznę literacką, jak Jerzy Dzieduszycki, Jan Stanisław Jabłonowski, starosta inflancki Jan Plater, Janusz Wiśniowiecki. Inni przygotowali diariusze swych poselstw, np. Rafał Leszczyński czy Krzysztof Szembek. Z wczesnym Oświeceniem związali swą działalność reformator szkolnictwa Stanisław Konarski, mecenas nauki i sztuki Józef Aleksander Jabłonowski, erudyta i bibliofil wym stopniu. Trzeba zresztą przyznać, że w krytycznych momentach nie wszyscy dotrzymywali wierności Wettynom. Za panowania Augusta III takich wybitnych nazwisk dałoby się wymienić jeszcze mniej. Żaden Polak nie odegrał wówczas większej roli w dyplomacji europejskiej. Nawet misje podstarzałego Stanisława Poniatowskiego, który jeździł wtedy jako poseł saski do Paryża, nie należały do udanych.

józel Anarzej z,aiusKi czy Stanisław tirabowsłu~pierwszy rektor Uniwersytetu Józefińskiego we Lwowie Antoni Wacław Betański.

Wszystko to razem nie oznacza, by przygotowanie do służby dyplomatyczni było wtedy w Rzeczypospolitej dostateczne. Doświadczeniem, wyrobieniem, znajomością stosunków nie dorównywali ówcześni dyplomaci polscy przeciętnemu poziomowi europejskiemu. Jeżeli zdarzali się ludzie wybijający się ponad tę przeciętność, jak Stanisław Poniatowski, Józef Kos, wojewoda inflancki, Joachim Goltz czy Stanisław Chomen-towski, to nie mieli możliwości wykazania swych uzdolnień we właści


Jeżeli tak się działo, duże znaczenie miał charakter misji obsługiwanych przez dyplomację polską. Bliższa analiza ich częstotliwości i długości trwania jest pouczająca pod tym względem. Typowe bywały poselstwa krótkie, nie przekraczające pół roku. Olbrzymia większość wysłanych, bo ponad 85#/o, podejmowała się jednorazowo misji dyplomatycznych, tylko 24 osoby posłowały częściej, z tego zaś połowa trzy razy i więcej. Do wyjątków należeli dyplomaci posłujący częściej niż trzy razy, jak Jan Bokum, Stanisław Chomentowski, Krzysztof Szem-BefeTKrzysztof Towiański. Najlepiej pod tym względem wypadała grupa A za panowania Augusta II, bo już za jego następcy były to przypadki unikalne. Wtedy to raczej hetmanowi zdarzało się wysyłać parę razy tego samego wysłańca, jak było z Andrzejem Gozdawą Dzierżanowskim, który z ramienia Potockiego kilkakrotnie jeździł do Berlina.

W tych warunkach nie mogło dojść do wytworzenia się stałej fachowej służby dyplomatycznej w Rzeczypospolitej. Stosunkowo znaczna liczebność dyplomatów polskich, występujących w czasach saskich, wynika w dużej mierze z przypadkowości w podejmowaniu się misji. Pod tym względem nastąpiło raczej pewne cofnięcie się w stosunku do sytuacji z drugiej połowy XVII w.

4. KSZTAŁTOWANIE SIĘ STAŁEJ DYPLOMACJI W SAKSONII

Stan taki uwydatnia się dobitnie przy porównaniu z dyplomacją saską, której pozycja w momencie obejmowania tronu polskiego przez Augusta II nie była bynajmniej lepsza niż polskiej. Przeprowadzona analiza objęła 235 dyplomatów. Tym razem wyraźną większość stanowili dyplomaci pochodzenia niemieckiego, bo około 77°/o. Dość pokaźną grupę two-

453


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
historia dyplomacji (329) sie wojny o sukcesję bawarską powodowało, że stan tego prowizorium trwał p
historia dyplomacji (100) W sympatiach profrancuskich swego monarchy widzieli magnaci i kierowana pr
historia dyplomacji (113) Na początku kwietnia 1657 r. nowy poseł polski — podskarbi wielki koronny
historia dyplomacji (114) aprobowany przez sejm 1659 r. różnił się dość istotnie od tekstu uchwalone
historia dyplomacji (137) naszej epoce nasuwa się jeszcze jedno pytanie. Czy słuszna jest opinia wyr
historia dyplomacji (140) 44. Bankiet wydany, przez wie.kiego wezyra Kara Mustafę na cześć polskiego
historia dyplomacji (145) był krótkotrwały, przejściowy, a więc przez to mniej groźny dla całości in
historia dyplomacji (161) •wygodnym stołku bez oparcia. Wkrótce potem zjawiał się wezyr, prowadzony
historia dyplomacji (172) W sumie projekt Załuskiego nie odznaczał się oryginalnością, bowiem bądź p
historia dyplomacji (189) za punkt wyjściowy do działań przeciwko Prusom podejmowanym przez wojska r
historia dyplomacji (191) stawie decyzji sejmowej przez radę senatu w 1703 r. Początkowo miał jechać
historia dyplomacji (198) Stanisława Leszczyńskiego, internowanego zresztą w Mołdawii,, gdy Jechał d
historia dyplomacji (199) ostrzenia sytuacji w związku ze zrzuceniem przez Augusta II na szlachtę cz
historia dyplomacji (208) 54. Stanisław Leszczyński, portret malarza francuskiego z pocz. XVIII w. 5
historia dyplomacji (212) gnackich, jedynie do Stambułu docierały poselstwa wysyłane przez Rzeczposp
historia dyplomacji (216) wskutek przejścia na stronę Leszczyńskiego buławę, Jan Fryderyk Sapieha (1
historia dyplomacji (218) twa. Na krótko przejął je zwolennik orientacji austriackiej Wackerbarth. P
historia dyplomacji (241) cji. Już w 1755 r. przebywając w Wiedniu starał się pozyskać dwór cesarski
historia dyplomacji (247) rów) i z trudem zgodził się na zastąpienie go przez biskupa chełmskiego Al

więcej podobnych podstron