114 Włodzimierz Bolecki
nienia Natury budzi ich zachwyt. I tu, jak się zdaje, wkraczamy w najgłębszy symboliczny wymiar utworu.
Oto zatem fundamentalne przeciwstawienie Witkacowskiej rzeczywistości. Z jednej strony absolutne, niepochwytne i nieosiągalne dla człowieka piękno Natury, z drugiej — świat ludzki, grzeszny, skażony i nietrwały, porównany do „brudnej pianki”. Z jednej strony świat jasności i czystości, z drugiej — ciemności i grzechu. Z jednej strony świat ontologicznie lepszy, bogatszy i pełniejszy, z drugiej świat po prostu... ludzki. Z jednej strony rajski ogród, z drugiej — piekło.
W symbolicznej strukturze powieści te opozycje są dość łatwo rozpoznawalne: świat ludzki napiętnowany jest rozmaitymi wcieleniami Szatana, powodującego dramatyczne konwulsje życia jednostek i zbiorowości. Jednym z tych wcieleń jest — jak już pisałem — Hela Bertz, innym — Sajetan Tempe.
Charakterystyczną cechą stylu narracji autorskiej w Pożegnaniu jesieni jest porównywanie zjawisk abstrakcyjnych do konkretnych, a psychicznych do fizycznych. Na przykład miłość jest „okrutna jak pijany Turek”; uczucie to „nowotwór", a uczucia to „charty”, pożądanie to „huraganowy ogień artylerii”, a spojrzenie to „druciany bat”, pokusa to „wyżymaczka”, życie to „niedopatroszone ścierwo”, imię „piecze jak kwas siarczany”, wyrzut sumienia jest jak wbijany „nóż między włókna żywego mięsa”, miejscowość Zaryte to „ślepa kiszka”, duch to „dym nad paleniskiem” (s. 466), myśl jest jak „ohydna tłusta plama”, a ohyda życiowa może „szczerzyć zęby”, etc.
Dosadność i konkretność tego rodzaju sformułowań jest między innymi dlatego charakterystyczna, że konkretność nie jest cechą Witkacowskiej narracji. Jak już wspomniałem, określanie szczegółów (np. wielkości, barw, wieku, wyglądów, kształtów czy miejsca) jest jedną z ostatnich rzeczy, o którą dba Witkacowski opowiadacz. Było to oczywiście związane z estetyką „powieści-worka” i odrzuceniem standardowych funkcji narracji realistycznej. Tymczasem stylistyczna konkretność porównań zdaje się być zabiegiem sprzecznym z powyższą regułą Witkacowskiej narracji. Dlatego porównania są takim elementem stylu Witkacego, który pozwala na bliższe scharakteryzowanie jego estetyki.
Po pierwsze, porównania te są realizacją Witkacowskiej krytyki języka — ich funkcją jest informowanie, że „konwencjonalne” słowa i wyrażenia są już bezużyteczne do nazywania, charakteryzowania, określania czy definiowania opisywanych zjawisk. Po drugie, porównania te są estetyczną prowokacją, mają szokować, a w każdym razie naruszać przyzwyczajenia stylistyczne czytelników prozy. Po trzecie, porównania te mają intensyfikować „jakości”, których dotyczą, przede wszystkim jednak, po czwarte, porównania te stwarzają specjalną rzeczywistość słowną, w której narrator prozy Witkacego na poziomie działań leksykalnych prezentuje — analogicznie do reżysera w teatrze — cechy czy stany swych bohaterów. Ten typ lingwistycznych działań, który jest drobną cząstką działań językotwórczych Witkacego, można by nazwać Witkacowską scenografią językową: pewne słowa czy sformułowania są dla innych słów i sformułowań rodzajem kostiumu, dekoracji czy tła. Są ich „wizualnym” środowiskiem, w którym rozgrywa sic akcja, a ta słowna scenografia jest w równym stopniu umowna, co na przykład język, zachowanie czy przeżycia bohaterów. Mówiąc inaczej, scenografia językowa jest sygnałem stosowanych jawnie konwencji, rekwizytów, etc., których zdaniem jest uniezwyklcnie lub po prostu udziwnienie. Te zaś chwyty, jak wiemy, z jednej strony mają czytelnika odrywać od realnego świata, z drugiej stwarzać bodźce do przeżyć metafizycznych.
Jedną z charakterystycznych cech mowy narratora w Pożegnaniu jesieni jest skłonność do klasyfikacji, do grupowania wszystkich elementów świata przedstawionego (przede wszystkim ludzi i idei) w większe zespoły, kategorie, typy, etc. Jest tak, jakby każdy element Witkacowskiego świata był reprezentantem owych większych całości, jakby jego charakterystyka jako elementu pojedynczego była niemoż-