120 Włodzimierz Bolecki
społecznej, psychologicznej lub obyczajowej. Wśród określeń, których chętnie używa narrator Pożegnania jesieni, są więc: mgławicowy, międzygwiezdny, kosmiczny, astralny, etc. „Nicość powiała potworną pustką, wyższą nad pustkę w bezgwiezdnej przestrzeni”.
Z kolei w Pożegnaniu jesieni czytamy, że Atanazy „wracał w czystą noc gwiaździstą do sanatorium. Znane od dzieciństwa jesienne gwiazdozbiory wczesnego wieczoru witały go jak dalekie widma przeszłości. Wega, tak bliska mu od najdawniejszych czasów, i Altair z dwoma gwiazdkami po bokach, i Wielki Wóz z Alkorem i Mizarem pędzący w lewo gdzieś nad północnym horyzontem. Na prawo od niego wschodził czerwony Aldebaran, w otoczeniu wiernych Hyad, a za linią zębatych, mrocznych szczytów zapadał przeklęty Fomalhaut — jego zła- gwiazda”. A w innym miejscu: „I nagle zatęsknił strasznie za «tamtym» południowym niebem. Ujrzał w wyobraźni wielkiego jak Syriusz Canopusa i osławiony Southern Cross, i najbliższą nam Alfę Centaura, a nade wszystko też z dzieciństwa znane i pożądane: Chmurki Magellana i Worki Węgla — puste miejsca wśród Mlecznej Drogi — specjały tamtych stron. Czy nie był to sen tylko, że widział kiedyś te wspaniałości”. Nazwy astronomiczne dostarczały Witkacemu słownictwa do porównań wyrażających niezwykłość zjawisk lub ich skali (np. „nienasycenie, na którego zaspokojenie nie wystarczyłoby nawet wszystkich gwiazd i Drogi Mlecznej”, „byli w tej chwili jakby na innych planetach”, „kosmiczny pył słońc w nieskończonej przestrzeni").
Fascynacja zjawiskami przyrodniczymi była typowym elementem wcześniejszego pokolenia pisarzy. Pozytywiści, realiści i na-turaliści szukali w przyrodzie przede wszystkim wiedzy pewnej, konkretnej, wiedzy o materialnym otoczeniu człowieka. Nauki przyrodnicze miały więc dostarczać pojęć i schematów interpretacyjnych służących do zrozumienia świata w jego „naturalnych” wymiarach. W astronomicznych pasjach Witkacego widać natomiast zupełnie inny stosunek do wiedzy o przyrodzie. Witkacego interesuje nie tyle możliwość zrozumienia konkretu, wąskiego, ale precyzyjnie wybranego i zbadanego wycinka rzeczywistości, ile poszukiwanie tajemnicy wszechświata. Astronomia dostarcza mu zatem inspiracji do myśli o niezwykłości, nieobjętości, niewyrażalności tego wszystkiego, czym jest kosmos. Dostarcza równocześnie poczucia — by tak rzec — skali porównawczej. Bohater Witkacego (jako człowiek) widzi się więc nie na tle otaczającego go krajobrazu, lecz od razu kosmosu, którego synonimem jest rozgwieżdżone niebo. Z jednej strony skończony w swym kształcie człowiek — z drugiej nieskończony kosmos, z jednej strony ograniczenie w czasie i przestrzeni — z drugiej wymiar rzeczywistości, którego w ludzkich kategoriach nie można sobie wyobrazić nawet w przybliżeniu. Astronomia — pisał jeden z autorów, których Witkacy mógł czytać w dzieciństwie — „odkrywa rzeczywistość taką, jakiej by fantazja nie wymarzyła”45.
„Ale skąd się bierze poczucie tajemnicy? Z koniecznego, bezpośrednio danego przeciwstawienia się indywiduum całości bytu”. Jak jednak bohater Witkacego odczuwa owo „przeciwstawienie się indywiduum całości bytu”? Przede wszystkim, oczywiście, jako porażające go uczucie samotności człowieka we wszechświecie. Czytamy więc, o „międzygwiezdnej samotności” Atanazego, o tym, że „samotność bezdenna objęła go znowu swymi straszliwymi, bezlitosnymi mackami. Jakby w międzygwiezdnej przestrzeni unosił się podobny wymarłej planecie”. Do podkreślenia niewyobrażalnej i nieopisywal-nej „obcości” Witkacy także sięga po metafory „astronomiczne”: był to — czytamy — jakby „dzień na innej planecie, gdzieś w dalekim nieznanym gwiazdozbiorze. Obce jak Syriusz, Wega, czy Aldebaran zwykłe «nasze» słońce”. Ale „samotność” w filozofii Witkacego nie jest — jak w typowym dyskursie modernistycznym — tylko nastrojem. Jest przede wszystkim kategorią filozoficzną, albowiem to z niej wyrasta jeden z potężnych konarów Witkacowskiej metafizyki: „religia i sztuka — mówił Bazakbal Prepudrechowi — mają to samo źródło w bezpośrednio danej samotności indywiduum we Wszechświecie — z którego powstaje lęk metafizyczny”46.
Zażywszy kokainę Atanazy spogląda na nieład w pokoju Lohoyskiego jak na wygląd kosmosu: „Planety i droga mleczna,
4i Cyt. za: A. Żakiewicz, Kompozycje astronomiczne Witkacego.
** Podobny motyw „tajemnicy wszechświata” Piotrowski odkrywa u Kan-dynsky’ego i Witkiewicza, zob. P. Piotrowski, Metafizyka Obrazu. O teorii sztuki i postawie artystycznej Stanisława Ignacego Witkiewicza, Poznań 1985, s. 81. Por. 1. Jakimowicz. Witkacy, Warszawa 1985, s. 48 i n.