210 Idea Boga
przez świat zaspokojone. Dusza, która wychodzi poza zaspokojenie i nagrodę, czeka na coś, co nieskończenie przerasta oczekiwanie. Jest to bez wątpienia „psychiczna modalność” transcendencji i właściwe określenie duszy religijnej, nie zaś zwykła specyfikacja świadomości. Jednak z tej dysproporcji między oczekiwaniem i oczekiwanym nie daje się wyprowadzić pojęcia „gry”, które, w przeciwieństwie do techniki, oznacza dla naszego autora relację duszy z Bogiem. „Tylko nadmiar szczęścia, pisze Nemo, może odpowiedzieć na nadmiar bólu”. Ale nie jest pewne, czy w obu częściach tego zdania słowo „nadmiar” ma taki sam sens. Nadmiar bólu nie znaczy wszak, że ból jest za wielki, nadmiar szczęścia zaś pozostaje pojęciem superlatywnym. Gdyby bowiem za nadmiar w sensie jakościowym uznać również szczęście jako takie, ból nie miałby już tego szczególnego znaczenia, do którego odwołuje się cała książka Nemo. Transcendencja mogłaby podążać mniej męczącymi drogami.
Czy ruch prowadzący od „strachu przed złem” do odkrycia Dobra, i w ten sposób do teofanii transcendencji, którą w całości świata otworzyła konkretna „treść” bólu, nie prowadzi jedynie do przeciwieństwa bólu (zła) i dobroci zwykłej, choćby i największej radości? Czy Dobro, oczekiwane w tym „czekaniu, które czeka na coś nieskończenie więcej niż to, na co czeka”, nie pozostaje w bliższej relacji z bólem, który je zapowiada, choć jednocześnie różni je od niego różnica bardziej różna niż jakiekolwiek przeciwieństwo? Czytając ten komentarz do Księgi Hioba, tak wnikliwie badający teksty i podteksty, to, co w nich wypowiedziane, i to, co niewypowiedziane, komentarz tak uważny i inteligentny, dziwimy się, że nigdy nie pojawia się w nim na pierwszym planie problem stosunku między cierpieniem Ja a cierpieniem, które Ja może odczuwać z powodu cierpienia drugiego człowieka. Nawet jeśli przyjmiemy, że nie mówi o tym również tekst biblijny, trzeba się zastanowić, czy samo to milczenie nie stanowi jakiejś sekretnej wskazówki. Ale czy naprawdę nigdy o tym nie mówi? Czy „Gdzieś był, gdy zakładałem ziemię?” z rozdziału 38, werset 4, pierwsze słowa wypowiedzi przypisywanej Bogu, przypominające Hiobowi jego nieobecność w godzinie Stworzenia, ganią tylko bezczelność bytu stworzonego, który pozwala sobie sądzić Stwórcę? Czy wyrażają tylko teodyceę, ład harmonijnej i mądrze powiązanej całości, w której zła może się dopatrywać jedynie ograniczone spojrzenie części tej całości? Czy w tym „Gdzie byłeś?” nie można usłyszeć zarzutu nieobecności, który ma sens tylko pod warunkiem, że człowieczeństwo w człowieku jest związane braterską więzią ze stworzeniem, to znaczy jest odpowiedzialne za to, co nigdy nie było ani jego Ja, ani jego dziełem, i tylko pod warunkiem, że ta więź i ta odpowiedzialność za wszystko i za wszystkich - co jest niemożliwe bez cierpienia - stanowią istotę duchowości?
Nie zamierzamy proponować Philippe’owi Nemo, którego myśl jest tak osobista, tak nowa i tak dojrzała, by ją „poprawił”. To raczej kontekst jego myśli w szczególny sposób rozjaśnia ideę, która jest nam bliska i droga, o której często już mówiliśmy, ale do której chętnie włączamy zawarte w tej książce analizy, rzucające światło na drogi transcendencji, a także na sposób, w jaki autor to światło wnosi. Wnosi je, odwołując się do „materialnych danych” świadomości, do „konkretnej treści”, zamiast do refleksji nad jakąś „strukturą formalną”. Pozwala mu to odkryć sens nie mieszczący się w zamkniętym wymiarze intelektualnych operacji sądzenia odbijających się w formach logiki9. Wydawało nam się, że w podobny sposób transcendencja przebłyskuje w twarzy drugiego człowieka: inność tego, co nieintegrowalne, co nie daje się zebrać w całość albo co wewnątrz zgromadzenia pozostaje - jeśli nie pada ofiarą gwałtu i władzy - czymś stowarzyszonym (społecznym - en societe) i pojawia się tam jako twarz. Transcendencja, której nie wchłania już moja wiedza.
* Te wymiary, zgodnie z nauką Husserla wyłożoną w Erfahrung und Urteił, mają swój początek w ustanowieniu jednostkowego substratu wyrwanego z tła świata, substratu poddawanego „pasywnym syntezom” eksplikacji oraz)fmodaliza-cji” wierzenia, w którym to ustanowienie się dokonuje. Nastgraie syntezy te są podejmowane na nowo w aktywności kategorialnej właściwego sądzenia. Są to rozmiary afirmacji pędu (d’un Hart) w jego by ci e i w jego właściwościach, powiązanych w syntezy i w system: spójny wszechświat bez żadnych zaświatów, panowanie Tego Samego bez żadnej „innej sceny”.