258 Sens bycia
Pytanie o moje prawo bycia jest już moją odpowiedzialnością za śmierć Innego, odpowiedzialnością, która przerywa nierozważną spontaniczność naiwnego trwania. Prawo bycia i prawomocność tego prawa nie odnoszą się do abstrakcji uniwersalnych reguł prawnych, ale w ostatecznej instanqi - podobnie jak same te reguły i sprawiedliwość -do „by cia”-dla-l n n e g o, do mojej nie-obojętnośd na jego śmierć, śmierć, na którą odsłania się sama prostota twarzy drugiego człowieka1 2. Niezależnie od tego, czy Inny na mnie patrzy, czy nie, zawsze mnie dotyczy3. Pytanie o moje prawo bycia jest nieodłączne od dla-Innego we mnie i równie jak owo dla-Innego dawne. Pytanie nienaturalne, przeciwne naturalności natury. Ale pytanie par excettence sensowne, poza lub ponad wszystkimi igraszkami sensu, jakie znajdujemy w słowach odniesionych do siebie nawzajem, w zabawie pisania. Pytanie o sens bycia, które nie jest pytaniem ontologicznym, dotyczącym rozumienia tego niezwykłego czasownika, lecz pytaniem etycznym o sprawiedliwość bycia. Pytanie czyste, które pyta o mnie i w którym, wbrew naturze, myśl budzi się na niezbywalną odpowiedzialność, na swoją nieodróżnialną tożsamość, na samą siebie. Pytanie właściwe, pytanie naj-pierwsze nie jest pytaniem o to, „dlaczego istnieje raczej coś niż nic”, ale „czy mam prawo być?” Pytanie sensowne, które nie zwraca się w stronę żadnego naturalnego celu, ale które rozbrzmiewa w naszych dziwnych ludzkich rozmowach o sensie życia, w którym życie budzi się na człowieczeństwo. Pytanie na ogół stłumione i wypływające z tego skrajnego napięcia, które lekkomyślnie nazywamy niekiedy chorobą0.
NIECZYSTE SUMIENIE I NIEUBŁAGANE4
Ja odpowiedzialne za drugiego człowieka, ja bez ja, jest tak kruche, że daje się w całości kwestionować jako ja, nie ma tożsamości, odpowiada za kogoś, komu nie może udzielić odpowiedzi, odpowiada pytaniem, które odnosi się do drugiego człowieka, ale również nie oczekuje od niego odpowiedzi. Drugi człowiek nie odpowiada. Maurice Blanchot, UEcriture du desastre, s. 183
Twierdząc, że świadomość jest intencjonalna, uznajemy ją za modus woli. Sugeruje to słowo intencj a; i tak można uzasadnić fakt, że jednostki intencjonalnej świadomości nazywane są aktami. Z drugiej strony, intencjonalną strukturę świadomości charakteryzuje przedstawienie. Przedstawienie stanowi podstawę wszelkiej świadomości, zarówno teoretycznej, jak i nieteoretycznej. Tę tezę Bren-tano przejął Husserl, chociaż wniósł do niej wiele uściśleń, a pojęcie aktów obiektywizujących obwarował różnymi warunkami. Świadomość zakłada obecność, ustawienie--przed-sobą (position-devant-soi), to znaczy światowość, fakt bycia-danym. Wystawienie się na uchwyt, na ujęcie, na zrozumienie, na przywłaszczenie. Czy świadomość intencjonalna nie jest zatem sposobem, w jaki konkretnie dokonuje się przetrwanie-w-bycie, aktywnym opanowaniem sceny, dzięki któremu wydarza się, wiąże w całość i ukazuje się bycie bytów? Świadomość jako sam scenariusz nieustającego wysiłku esse, zmierzającego do utrwalenia się właśnie w swoim esse, ęwari-tautologiczne przekształcanie się [esse] w conatus, do którego sprowadza się formalne znaczenie tego szczególnego czasownika, zwanego lekkomyślnie posiłkowym.
Ale świadomość skierowana na świat i na przedmioty, ustrakturowana jako intencjonalność, jest też po-
T Na temat przejścia od d 1 a-l n n e g o do sprawiedliwości zob. Autrement qu’4łre
ou au-deld de l’e$sence, s. 205.
W oryginale gra stów oparta na podwójnym znaczenia czasownika „regarder „patrzeć” i (potocznie) „dotyczyć”. (M.K.)
0 W charakterze biblijnego apologu wspomnę o książkach, które zdają się stanowić „biblię” współczesnego świata literackiego: o dziele Kafld. Poza labiryntami i ślepymi zaułkami władzy, hierarchii i administracji, w których ludzie gubią się i rozłączają, pojawia się w tym dziele problem Ludzkiej tożsamości, która zostaje oskarżona mimo braku winy, i w ten sposób postawiona pod znakiem zapytania, problem prawa do istnienia oraz niewinności samego wydarzania się przygody bycia.
Tekst ukazał się po raz pierwszy w „Exercices de la Patience", nr 2.