202 Saren Kierkegaard, Modlitwy. Nowa interpretacja jego życia i myśli
nazywam, siebie chrześcijaninem (przez co zwalniam miejsce dla ideałuj, ale mogę publicznie wyznać, że inni są nimi w jeszcze mniejszym stopniu niż ja 1.
Wysiłek dzielenia się swoimi przemyśleniami i intuicjami, jaki podjął, nie był jednak bezowocny. Pisząc, Kierkegaard pokonywał meandry swej samotności i „objawiał” najintymniejszą prawdę o człowieku.
Faktem jest, iż pomimo najbardziej wiernego i sugestywnego opisu egzystencji człowieka, jej cierpień i rozterek, który odkrywamy na kartach jego pism, Kierkegaard nie zawsze mógł ująć je w strukturę słowną dla wszystkich czytelną. Współczesny mu filozoficzny sposób mówienia o człowieku był nieprzystosowany do tego typu przeżyć. Dlatego najintymniejsze momenty z życia Kierkegaarda, jak i jego próby opisu egzystencji ludzkiej uwikłanej w światowe konteksty, pozostają czasem wyłączną własnością danej osoby, która styka się z przedłożonym tekstem. Tekstem jakby niemożliwym do przekazania innym, o czym także myśliciel niejednokrotnie próbował czytelnikom powiedzieć.
Tekst ten stanowi! bowiem rezultat „eksperymentu”, jakim był on sam i religia, którą zwą - chrześcijaństwem. Eksperyment ów prowadzony był w laboratorium jego duszy, dotyczył zaś pytania: co to znaczy stać się prawdziwym chrześcijaninem?
Kierkegaard zakładał, iż pytanie to jest w równym stopniu ważne nie tylko dla niego, lecz dla każdej wrażliwej jednostki, każdego, kto poszukuje prawdy dla siebie, prawdy w sobie.
Dlatego dla filozofa istotne było, by człowiek napotykający na swej drodze jego pisma, przyjął je w duchu, w którym zostały one napisane. Zarówno wtedy, gdy odkrywały tragizm stadium estetycznego, etyczną odpowiedzialność, jak i religijne zobowiązanie i subiektywizm indywidualnej postawy wierzącego.
Z pewnością jednak obędzie się bez szkody, jeżeli dla przykładu czytelnik potraktuje Modlitwy Kierkegaarda z czystą i wysublimowaną estetycznością. Zaś estetyczne „przygody” Don Juana zawiodą go do bram nihilizmu, a tym samym do etycznego pytania: co dalej?
Tak czy inaczej, cel zostałby tutaj osiągnięty, czytający wprzęgnięty w uwodzicielską grę tekstów. Słowna maskarada Kierkegaarda sprzyja ostatecznie wewnętrznej konwersji czytającego.
Działania te są jednak dopiero punktem wyjścia dla egzystencjalnego fundamentu świata odwzorowanego w filozofii i teologii, rzecz jasna nierozumianej na sposób systematyczny lub zaszufladkowany. Dążeniem Kierkegaarda zawsze jest bezpośrednie odniesienie do naszej sytuacji, do egzystencji, o czym nieustannie pisze w swych dziełach.
Dlatego tak ważne jest, by pamiętać przy każdej lekturze Kierkegaarda o motywach, które skłoniły go do podjęcia jakże trudnej, pełnej wyrzeczeń drogi pisa-
Okruchy filozoficzne. Chwila, s. 388.