48 HAROLD PINTKK
McCANN Emanuel?
GOLDBERG Tak. Moniek.
McCANN Moniek?
GOLDBERG Pewnie. To skrót od Emanuel.
McCANN Ale mówisz, że nazywałeś go Tymek.
COLDBERG Tak go nazywałem.
McCANN Słuchaj, Nat. Co tu się dzieje? Już chyba czas, żeby ktoś sic pokazał?. J'
GOLDBERG Czego sic denerwujesz? Weź sic w kupę, McCann. Gdziekolwiek się idzie obecnie, wszędzie jest jak na pogrzebie.
McCANN To prawda.
GOLDBERG Prawda? Oczywiście, że prawda. To więcej niż prawda. To fakt.
McCANN Może i masz rację.
GOLDBERG Co znaczy „może"? Nie masz już do mnie zaufania, McCann?
McCANN Pewnie, że mam zaufanie.
GOLDBERG To się cieszę. Ale dlaczego, zanim weźmiesz się do roboty, jesteś cały roztrzęsiony, a jak Już jq robisz, to jesteś zimny Jak stal?
McCANN Nie wiem. Nat. Muszę tylko wiedzieć, co robię. Kiedy wiem, co robię. wszystko Idzie Jak z płatka.
GOLDBERG No, to dobrze. Bardzo dobrze to robisz.
McCANN Dziękuję, Nat.
GOLDBERG Zresztą, akurat parę dni temu miałem rozmowę na twój temat. Dałem ci dobre referencje.
McCANN To bardzo uprzejmie z twojej strony.
GOLDBERG A potem, ni stąd, ni zowąd, nawinęła się ta .robota. Oczywiście, zwrócono się do mnie. I wiesz, kogo zażądałem do pomocy?
McCANN Kogo?
GOLDBERG Ciebie.
McCANN To bardzo ładnie z twojej strony.
OOLDBERG Drobiazg. Jesteś dobry pracownik, McCarm.
McCANN To wielki komplement, Nat, cd człowieka na takim stanowisku.
GOLDBERG No, mam poważne stanowisko, nic przeczę.
McCANN Co do tego nie ma dwóch zdań.
GOLDBERG Nigdy bym ni? zaprzeczył, że mam stanowisko
McCANN I jakie stanowisko!
GOLDBERG Temu bym nie zaprzeczył.
McCANN Tak. prawda, dużo dl3 mnie zrobiłeś. Bardzo .to cenię.
GOLDBERG Nie ma o czym mówić.
McCANN Odnosiłeś się do mnie zawsze jak prawdziwy chrześcijanin.
GOLDBERG Do pewnego stopnia.
McCANN Chciałbym po prostu, żebyś wiedział, jak ja to cenie
GOLDBERG Niepotrzebnie podsumowujesz.
McCANN Masz rację. *
GOIJ3BERG Całkiem niepotrzebnie.
Pauza. McCann nachyla się do Goldbcrga,
McCANN Słuchaj, Nat, jeszcze jedno...
GOLDBERG Co znowu?
McCANN Ta nasza robota — nie. słuchaj! — czy robota tutaj będzie podobna do czegoś, cośmy już kiedyś robili?
GOLDBERG Tsss...
McCANN Nic, no przecież o nic nie pytam. Odpowiedz tylko na to jedno pytanie. Goldbcrg wzdycha, wstaje, o krążą stół, zasfanatcia się, patrzy na McCanna, po czym mówi spokojnie, potoczyście, tonem oficjalnym.
GOLDBERG Zagadn!en'e główne to zagadnienie szczególne l całkowicie różne od twojej pracy dotychczasowej. Niemniej jednak niektóre jego elementy mogą być zbliżone pod względem proceduralnym do Innych dziedzin twojej działalności poprzedniej. Zależy to od postawy danego osobnika. W każdym razie, McCann, mogę cię zapewnić, że polecenie będzie wykonan* l misja spełniona bez uszczerbku dla ciebie czy dla mnie. Wystarczy?
URODZINY STANLEYA
49
McCANN Pewnie. Dziękuję ci, Nat Z lewej wchód:i Meg.
GOLDBERG Ach, pani Boles?
MEG Tak? ...
GOLDBERG Wczoraj wieczorem rozmawialiśmy z pani mężem. Mozę pani wspominał? Podobno odnajmujc pani łaskawie pokoje. Więc przyszliśmy tu. mój przyjaciel i Ja. Szukamy dobrego locum, wic pani. Więc przyszliśmy do pani. Moje nazwisko Goldberg, a to Jest pan McCann.
MEG Bardzo ml przyjemnie.
Ściskają sobie dłonie.
GOLDBERG Cala przyjemność po mojej stronie.
MEG Cieszę się. że poznałam panów.
GOLDBERG Ma pani rację. Jak często spotyka się kogoś, kogo poznaje się z przyjemnością?
McCANN Nigdy.
GOLDBERG Ale dziś to wyjątek. Jak idzie pensjonat?
MEG Bardzo dobrze, dziękuję.
GOLDBERG Tak? Rzeczywiście?
MEG Tak. rzeczywiście.
GOLDBERG Bardzo się cieszę. Co ty na to. McCann? O. pani Bolm, czv nant pozwoli, że mój przyjaciel pójdzie do kuchni 1 wypłucze sobie gardło? MEG (do McCanna) Bo co? Boli pana gardło?
McCANN Euh... tak.
MEG Chce pan trochę soli?
McCANN Soli?
?.lF.G Sól dobrze robi.
GOLDBERG Co znaczy dobrze? Wyśmienicie robi. McCann, już cię nie ma. McCANN Gdzie tu kuchnia?
MEG O. tam. (McCann idzie do kuchni) Sól jest na półce.
McCann wjjchodzL Goldberp słndn to fotelu.
GOLDBERG Więc będzie pani mogła nas tu ulokować?
MEG No, w zeszłym tygodniu byłoby mi łatwiej.
GOLDBERG W zeszłym tygodniu.
MEG Albo w przyszłym tygodniu GOLDBERG W przyszłym tygodn'u.
MEG Tak.
GOLDBERG Ilu gości ma pani w tej chwili?
MEG W tej chwili — tylko jednego.
GOLDBERG Tylko Jednego?
MEG Tak. Tylko jednego. Aż do chwili, gdy panowie tu przyszli.
GOLDBERG No. i oczywiście jest patii mąż.
MEG Tak. ale on śpi ze mną.
GOLDBERG Czym się pani mąż zajmuje?
MEG Zajmuje się leżakami na plaży.
GOLDBERG Aha, bardzo ładnie.
MEG Tak. zawsze jest poza domem.
Meg zaczyna wyjmoicać z torby zakupy.
GOLDBERG Oczywiście. A kto tu teraz mieszka? Czy to mężczyzna?
MEG Mężczyzna?
GOLDBERG Czy kobieta?
MEG Nie. Mężczyzna.
GOLDBERG Dawno tu Jest?
MEG Mniej więcej od roku.
GOLDBERG Ach tak? Stały gość. Jak się nazywa?
MEG Stanicy Weber.
GOLDBERG Ach tak? Pracuje tutaj?
MEG Dawniej pracował. Jako pianista. Na molo. w orkiestrze.
GOLDBERG Ach tak? Na molo? Ładnie gra?
MEG Ślicznie, (siada przy stole) Kiedyś dał koncert.
Dialog — 4