142 SEANS BEZWIEDNY
■domość ukryty za ścianą świat urzędniczy, który nieraz śmieje się z dyrektora, że nic nie wie i nic nie mógłby zrobić bez jego pomocy. I niezawsze dyrektor jest tym, który reprezentuje opinję biura na zewnątrz. Czasem niedyskretny urzędnik wyda tajemnicę. Chce jednak pozostać anonimem.
A jeżeli organizujemy bezświadomie, czyli instynktownie, nasze instytucje wedle organizacji własnej naszej psychiki, nie znając jej?
18. Seans bezwiedny.
Całą część czwartą Dziadów, w której występuje Gustaw u księdza na plebanji w obecności dzieci, moglibyśmy nazwać seansem bezwiednym.
Nie jest to obecnie w literaturze naszej wypadek jedyny. Stanisława Wyspiańskiego dramat w trzech aktach „Wesele" jest jak gdyby osnuty również na tle zjawiskowem medjalności.
Rzecz zaczyna się od żartobliwego zapraszania na gody chochoła, który za oknem słomą swoją pokrywa krzak róży. Myśl wychodzi od Racheli, córki żyda wiejskiego, z której trochę żartowano i która mówi do poety:
patrz pan, różą na ogrodzie owitą w chochoł ze słomy — —
przyczem trzeba zauważyć, że Wyspiański stylizuje jej polszczyznę wedle niemczyzny: „Sehen Sie diese Rose“, gdy po polsku mówi się: „patrz pan na tę różę". Odpowiada to zwrotowi „ubrać suknię", „das Kleid anziehen", zamiast „ubrać się w suknię". Rachela jest tedy bardzo poetyczna, ale mówi po polsku wadliwie. A tak dalej wywodzi:
przed tą pałubą słomianą
poskarżę się mej poezji;
wyznam, jakich się herezji
nasłuchałam;
jatę się jęto kąsać, gryźć
mnie, com przyszła zakochana!
Zmówią chochoł — —
znowu germanizm: jemanden bereden.
każę przyjść do izbf na wesele, Łut może uwierzycie mu, że prawda, co mówi Rachela —
a dalej:
Chcą poetyczności dla Was i chcą ją rozdmuchać; zaproście tu na wesele wszystkie dziwy, kwiaty, krzewy, pioruny, brzączenia, śpiewy.
POETA
i chochoła/
« *
RACHELA
już pan wierzy ?l Już ło pana zajęło? słowa, zwiędła róża, noc, ta nadprzyrodzona moc.
POETA
może być weselna feta na wielką skalę!
RACHELA
A! teraz pana pochwalę.
Adje, — ta jedyna chwilka, pan mnie zajął, pan teraz poeta.
Poeta dąży do pana młodego, także poety.
Słuchaj, przecie ty poeta I ty dzisiaj sprawiasz Gody
na co pan młody odpowiada, że jest tak szczęśliwy, iż sprosiłby na swe wesele cały świat. A poeta:
zaprośże tego chochoła; tam za oknem skrył się w sad
PAN MŁODY
cha, cha, cha, — cha, cha, cha, przyjdź chochole na Wesele,