120 PLATON.
wyobraźni domagała się praw swoich. A otaczał ich chór słuchaczy niepospolity, który czasem im wtórował, czasem szyki psuł, a nawet miejsca ieh zajmował: Arystofanes komedyopisarz i Eryxy-m ach lekarz; Kryton majętny, dobry, przezorny z synem Kry-tobulem, i młody Xenofont i zuchwały Kalliasz i wujowie Platona i tylu innych, znanych nam z pism Xenofonta lub mających póżnićj jeszcze zająć nasza uwagę przy rozbiorze dzieł Platona. Wszystkim tym mężom, najbardzićj zaś Sokratesowi, zawdzięczał młodzieniec, że został takim filozofem, jakiego dziś jeszcze świat podziwia cały.
Nadzwyczajna doniosłość tego wpływu godna jest podziwu tern większego, im mniej owe czasy sprzyjały poważnćj pracy umysłowej. Rzeczywiście ośm lat (407—399), przez które obcował Platon z mistrzem i jego przyjaciółmi, należy do najsmutniejszych w d2;iejach Aten. Coraz cięższe klęski spadały na miasto z przerażającą szybkością. Alcybiades we wrześniu 407 z potężną flotą odpłynął do Azyi, ale nic szczytnego nie dokazawszy, już w grudniu został pozbawiony urzędu. Jego następca Kon on pobity, z resztkami floty schronił się do Mityleny, gdzie go oblężeniem ścisnął admirał spartański. Gdy o tern wiadomość przyniesiono do Aten w maju 406, przestrach był nieopisany; zdawało się, że wszystko skończone. Ale demokracya ateńska była zawsze wielką w nie szczęściach; w trzydziestu dniach wystawiła nowa flotę, uzbroiwszy nawet niewolników pod obietnicą wolności. Wtedy Platon także prawdopodobnie odpłynął ku odsieczy Konona z tylą młodzieży arystokratycznćj; mógł być w lipcu 406 w bitwie przy Arginu-zach1). Ale z tego zwycięstwa nikt się nie cieszył, bo proces o niewyratowanie rozbitków i trupów, potem skazanie na śmierć wodzów z pominięciem zwykłych form sprawiedliwości, mimo szlachetnego oporu Sokratesa3), nareszcie nowy proces przeciw tym,
ł) O służbie wojskowćj Platona podano same bajki. Nie mógł być w bitwie pod Tanagrą (Diog. Laert. III. §. 8.), bo w 407 jeszcze nie żył, a podczas potyczki tamże w 426 (Thuc. III. 91) był niemowlęciem. W czasie bitwy pod De-lium w 424 (Diog. Laert. ibid.) miał trzy lata co najwiecćj, a pod Koryntem w 303 Diog. Laert. ibid. Aelian. Var. Hist. VII. 14) prawdopodobnie także nie był, bo wtedy podróżował. Ale w 400 niewątpliwie służył, bo wtedy wszystkich powołano pod broń, młodych i starych (Xenoph. Heli. I. 6. §. 24. Diodor. XIII. 97).
2) Sokrates domagał się, z niemałem własnćj osoby niebezpieczeństwem, aby każdy z wodzów, tak jak przepisywał tenor prawa, sądzony był z osobna. Zob Piat, Apol. p. 32. a. Axioch. p. 368 d. Xen. Memor. I. 1. §. 18.