268
PLATON.
potykany u dawniejszych nauczycieli wymowy ; że od niego miał myśli najlepsze filozoficzne, któremi przyozdobi! swoje utwory krasomówcze, choć nieraz dziwnie je wykrzywi! lub spłaszczy! lub przeinaczył. Ale wtedy jeszcze domyśla się czytelnik, że to są okrawki z płaszcza sokratesowego; drobne resztki, zapamiętane z rozmów szczytnych, jakie nieraz prowadzili ze sobą Sokrates, mistrz ironii i Platon idealista. 1)
Jeżeli taki był sentyment retora, odkąd szkołę otworzył swoją, trudno nie przyjąć zdania Zellera, Susemihla, Spengela i tylu innych, że Fedros nie mógł być napisany po »mowie przeciw Sofistom« czyli po r. 392. 2) Nie jest wszakże tylko o parę lat
którzy, jak Escliines lub Autystenes pobierali skromną zapłatę albo żyli ze składek swoich przyjaciół. Zresztą Izokrates był retorem a ten rodzaj ludzi zawsze skłonny do oszczerstw i przesady. Porów, jeszcze Be rgk’a F-iinf AbhanJl. etc, p. 35.; Ueberweg w czasopiśmie Philol. XXVII. p. 178. Frazesem ulubionym f( rapt Ta; epiSaę <ptXoao!pi'a [Hel. laud, §. 6.) oznacza Izokrates wszelką filozofię, która nie jest jego własną retoryką. Zob tamże §. 1.: aXXm 8e rapt ta; eci8aę 6taxptj3ouatv; cont. Sopkist. §. 1.: tu>v rapt to; 1'otSa; 8ta~pt(3óvctov. W późniejszych pismach swoich stale tak nazywa filozofię Platona a czasem nawet obdarza go pogardliwem mianem sofisty. Zob. Bergk, Fiinf Abhandl. p. 3y. sq. Blass, att. Bereds. II. p, 38. sq Przeczytaj także mowę de permutatione, zwlaszca ustępy, w których wykłada swoje o filozofii pojęcie (§. 180 —185) i gdzie ją broni od zarzutów, jakoby bezużyteczną była i psuła dobre obyczaje (§ 196—215). Wszędzie przez, filozofię rozumie swoje lekcye wymowy,
rzeczywistych zaś przedstawicieli mądrości greckiej, Platona i resztę uczniów sokra-tesowych nazywa zwolennikami sporów dialektycznych (tćuv rapi xa; ept&a; arao8cgdvTmv §. 258 lub tou; h TOt; Iptarotol; toyotę 8uvaar£tiovTa; xat to:j; rap't xrjv aaTpoXoyfav xat tt)V y£wti.E“ptav etc. t. j. Platon i jego szkoła).
9 Zob. n. p. Helen. laud. §. 54, gdzie wysławiając piękność żony Menelausza, wygłasza taki paradox: »Ci, którym nie dostaje męstw'a lub mądrości lub sprawiedliwości, jeszcze posiadać mogą przymioty, wyżej cenione od każdej z cnót owych, ale gdy rzecz, pozbawioną jest piękności, nic w niej nie znajdziemy godnego miłości; pogardzamy wszystkiem, co nie ma udziału w tej idei [rXrp ogol TauTrj; rij; łSća; xexotvó)V7]xe) a cnotę głównie dla tego wysławiamy, że jest najpiękniejszą z czynności*. Jest to frazeologia platońsko-sokratesowa, zastósowana niewłaściwie do piękności czysto materyalnej.
2) Blass (II. p. 3o) pyta oburzony: »dla czego nie? czy dla tego, że Izo-krates w mowie owTej pokazał, że jeszcze nie jest filozofem?* Odpowiedź bardzo prosta: Izokrates pokazał, że nigdy nim nie będzie, bo ma wszystkich filozofów za głupców lub kuglarzy, a tylko sw'ą retorykę za wiedzę prawdziwm. Zob. także wywody gruntowne Zellera (II. 1. p. 336. sq.), który w tem tylko myli się, że każe Izokratesowi cytować Fedrosa. Ze to przypuszczenie zupełnie niepotrzebne, wytłumaczyłem na str. 2Ó5. przyp. 4.