40
pomocą lekkićj korby, wracają na swe wysokie piętra. Przemysł ten, oszczędzający służbę, ładnie dla oka także wygląda.
Widzisz, iż Rzym nietylko dla historyka i starożytności lubo-wnika, dla malarza i poety, lecz i dla hidraulika ma bogactwa i powaby, że i on mógłby go swą zwać stolicą.
Ale ta massa wody, już nie potrzebą, lecz raczej zbytkiem dawnych Rzymian sprowadzona, do nieszczęścia teraźniejszych przyczynia się wielce.
W czasach kiedy tamci pół życia w łaźniach trawili, kiedy to do ich głównych należało rozkoszy, tysiącem wodociągów z dalekich stron i wielkim kosztem sprowadzona woda, upiękmła wprawdzie, uposażyła fontannami wszystkie miasta części. Teraz, gdy kąpiel w nienawiść u teraźniejszych Rzymian poszła, ta massa wody, te wodociągi, już niepotrzebne, a przez wzgląd na koszta należycie nieutrzymywane, jak cały stary Rzym w ruinę się obróciły. Sterczące ich grzbiety, jakby arabskie jakie wielbłądów karawany, przez Agro-Romano smutno się ciągną; a ich woda, nawykła w tę stronę zwracać swe koryto, w gruncie teraz pozostaje, zbytecznie go przesiąka, w rodzaj bagna go przeistacza. Ona to, łącząc się z wulkanicznemi żyznćj niegdyś ziemi pierwiastkami, rodzi te zabójcze wyziewy, które promieniami słońca ulotnione, powietrze zarażając, już wyludniły okolice swej stolicy, i coraz srożej ją samą oblegają dokoła.
Tam, gdzie uiegdyś wpośród pałaców, świątyń pomników, przez pełne życia i ruchu przedmieścia Rzymu się jechało, teraz długą pustynię przebywać trzeba; a i samćj stolicy niektóre części już się w pustynię także zmieniają.
Z niektórych zakonów mnichy na lato swe klasztory opuszczać muszą. Przy bazylice Sgo Pawła jednego tylko do pilnowania kościoła zostawują księdza, a ta ofiara najczęścićj z końeem lata sama także kończy.
Gdy będziesz oglądał Karakalli thermy, ujrzysz tam odźwiernego, i młodą córkę jego — ich, lub ich następców! — oboje straszliwej bladości. — Zapytasz co im jest? — To nic, to rzymska febra, odpowiedzą spokojnie, mdły, obumarły podnosząc wzrok.