244
zbrodnią, którą znów dom.andegaweński, czyli frańcuzka dyna-stya, w Neapolu sig utwierdziła.
Ależ z tego szwafcskiego plemienia dwie jeszcze istniały istoty, dwie córki zabitego Manfreda, stryjeczne Konradina siostry. Jedna po śmierci ojca z rodziną do więzienia wtrącona, przetrwała głód i inne męczarnie, w których matka i reszta rodzeństwa skończyły; druga, jeszcze przed tą smutną losu koleją, była za Piotra księcia arragońskiego wydana.
Wiedział o nich Karol, ale się nie troszcz]!. Protegowany przez papieża, który go obrońcą kościoła nazwał, stolicę przeniósł do Neapolu, a Sycylią pod rządy Francuza, Guy de Monlfort, godnego siebie namiestnika oddał, i biedne też Palermo ledwie juz dyszało pod tym ciężarem.
Tu nam dzieje neapolitańskie nowy a straszliwy przedstawiają obraz; te sławne sycylijskie nieszpory, ustęp krwawćj poezyi, tyle już razy pięknemi opiewany rymy, na scenę przenoszony.
Jan z Procidy, właściciel swój wyspy, dawny sprzymierzeniec szwabskiego domu, najżwawszą pałał dla francuzkiej dynastyi nienawiścią. Jan był ów rycerz co podniósł Konradina ręknwi-cę, i znikł tajemnie. Zręczny i odważny pod mnicha kapturem ukrywszy swe rysy, w postaci kwestarza świat przebiega, w Sycylii wszystko do powstania gotuje, ztumtąd do Arragonu bieży, do Piotra i małżonki jego, stryjecznej Konradina siostry. Oddaje arragońskiemu księciu rękawicę brata, mówiąc, że on razem z nią jego imię rzucił.
Piotr daje się przekonać. Gdy chodzi o pozyskanie nowego tronu, trudno się zastanawiać czy imię z wierzchołka eszafotu rzucone, byłoby razem z rękawicą, a nadto od nikogo mepodsłuchnnc.do Jana dobiegło. Piotr Janowi na słowo wierzy i wojowników zbiera. Jan wraca do Sycylii, a w dzień wielkanocnego święta, na pierwszy odgłos nieszpornego dzwonu, daje powstania czyli rzezi hasło.
Rzeź ta okrutna, jakiej przed nią świat nie znał, nie da sig opisać, lecz się łatwiej pojmie tym, którym się zdarzyło na podo-dobne patrzóć zbrodnie, lub świeżo słyszćć o ni h.