59
Po poludriu, gdy tylko skończą obiad, wszyscy idą spać. Natenczas iiiotylko w mćj villi, aie w całój włości i miasteczku sorrentowskićm żadnego nie zobaczysz ruchu. Domy i sklepy pozamykane; pies nawet na dwór nie wyjdzie. Dopióro m gdzy czwartą a paątą żyć powoli zaczynają. Sklepiki okienice swe odsłaniają, a około szóstój mężczyźni przed kościołem na placu gromadzą się, i długie zagajają rozprawy. O czóm ?—To dla mnie zagadką pozostało.
Natenczas i liczne ńLuriemów grono z łóżek powstaje; a jeśli jest jaki spacer na widoku, jaki gdzie w okolicy odpust, jarmurk lub fest, panny zaczynają włosy przygładzać, suknie zapinać, pończoszki wkładać (co mc jest tam koniecznym i codziennym do ubioru warunkiem); resztę tualetowego nieładu duża przysłania chustka; a na głowie występują neapolitańskie z kwiatkam ka-potki. W tym wykwintnym stroju, dopićro pny schyłku słońca (które tam w lecie o godzinę wcześniej niż u nas zachodzi), pod przewodnictwem ojca, w towarzystwie braci i jedynego, niestety! dotąd tylko kochanka, wszystko to w wielk. Sorrentu świat się puszcza. A mama i panny na wszystkie oglądają się strony, czy sąsiadki widzą te ukwiecone kapotki, czy je dość podziwiają, czy dość im zazdroszczą?
W zwyczajne zaś dni kapotki nie wychodzą z szafy; mała tylko chusteczka, na jakąś zszarzaną, krótką i niespiętą zarzuca się sukienkę, trzewiki odeptane nie czekają pończoszek, i tak z gołą głową, najeżonemi włosy, mą nucąc coś sobie do ogrodu, za którego granice ni matce ni córkom przejść ii gdy niowoino; niewolno im nawet siedziść w altance, z widokiem na ulicę wychodzącym, zkąd jednak nie wnoś, żeby ta przesadzona dla ulicy skromność, w tnurach domu równie surowo się dochowywała. Bynajmniej.
Po wieczerzy, długo jeszcze baw lą się czy nudzą, nie wiem, ale siedzą, bo się w dzień wy spali. Między pićrwszą a drugą dopićro panny wszystkie w jednym pokoju, po trzy i cztery do jednego idą łóżka, chłopcy podobnież śpią z sobą, i to wszystko bez najmnieiszćj bielizny na sobie, pod jednćm prześcieradłem.