100
kę znowu na prawą, na opuszczoną naprowadzić drogę! Czy pojmujesz tego szczęścia miarę? czy widzisz blask tego nieba co na-demną świeci! O! czyż jam godzien tego! Cóż za dobroć Twórcy!. .. niezgłębione wyroki Jego! kórzmy się przed niemi!
To mówiąc ukląkł przed krucyfixem nad łóżkiem jego wiszącym, i znów się modlić zaczął, a ja stałam jak skamieniała, nie wiedząc co się ze mną dzieje.
Wtóm wybiła dwunasta. Na Anioł Pański zadzwoniono. Zdało mi się że to dzwon zgonu mego słyszę. Obu rękami przycisnęłam serce, bo czułam że w mój piersi pęka; musiałam zapewne krzyknąć, czego się domyślam tylko, gdyż Edward powstał.... twarz jego całkiem zmieniona była.... wzrok mię przeraził. Stanął przedemną i uroczystym wyrzekł głosem:—„Usuń się ode-mnie Andzolino, nie ścigaj mnie więcćj. My chyba w lepszym zbliżymy się świecie, na tym wszystko między nami skończone.”
Więcćj może co mówił, ale ja już nie słyszałam. Te były ostatnie jego dla mnie słowa!. . . Ja padłam bez zmysłów, a gdy je odzyskałam, już oddawna, jak mi powiedziano, chora leżałam w łóżku. Edward wyjechał, nikt z pewnością nie wiedział dokąd. Ale dowiedziałam się, że Egerya w Rzymie, że tam z dawnemi na Ojca Świętego pojechała zamiarami, że nawet była już raz z wizytą u niego. Wiedziałam więc gdzie i wiarołomcę szukać.
Chciałam zaraz w jego pogonić ślady, ale mi niepodobna było. Z łóżka jeszcze powstać nie mogłam, a do tego przez czas mej choroby, i gdy całkiem opuszczoną byłam, skradziono mię do szczętu. W oberży codziennie przysyłano mi rachunki łożonych na doktora i innych kosztów, a ja ich nie miałam czćm zapłacić.
Gdy tylko siły mi cokolwiek wróciły, napisałam do wuja mego, co jest biskupem w Carrara, żeby mię z tćj wydobył niedoli, a drugi list do Monsignora M... do Rzymu, prosząc żeby się dowiedział o Edwardzie i mnie o nim uwiadomił. Oba te listy po niejakiej zwłoce pożądany otrzymały skutek. Biskup roi przysłał pieniędzy, a Monsignor potwierdził moje domysły. Edward był w Rzymie u stóp Egerji.