*
182
się poczęli. Skarb świątyni codzień się zbogacal, lecz otaczający ją las stał się bandytów siedliskiem; nikt bezkarnie przejść po nie mógł. Postrach niebawnie na całą rozsiał się okolicę i wszystkich oddalał.
Taką koleją domek święty opuszczony i samotny, nie słyszał juz pobożnych hymnów; posiadał jednak tajemnie słane mu ofiary, co nowćj zgrozy stało się źródłem. Właściciele gruntu, zgodni przedtóm bracia, zawzięto rozpoczęli między sobą spory; każdy chciał być bogatćj świątyni panem.
Kiedy tak i familijnych kłótni, i zbrodniczych napaści ten święty przybytek niewinną stał się przyczyną, Bóg nie chciał dłu-żój na to zezwolić, i po raz trzeci z miejsca go poruszył. Cudowną władzą przeniesiony na sąsiedni ładny pagórek, już nie w le-sie, ze sprzyjającym dla zbrodni cieniem, lecz pośród publicznej drogi, gdzie pielgrzym, na żadne nie mogli być narażeni niebezpieczeństwo, stanął, na gruncie pobożnćj damy, Laurą a w spieszczeniu Lorettą zwanćj, zkąd teraźn.ejsze miasteczko nazwę swą wzięło. Ta jedyna a do tego bezdzietna właścicielka, żadnych sporów nie rodziła obawy. Domek ś więty ostatecznie tam więc pozostał, i dotąd tam spokojnie stoi, a od pięciu wieków, od pierwszego monarchy, aż do ostatniego kmiotka, ogólną odbiera cześć.
Nieprędko po niespodzianym tego klejnotu zjawisku, pobożne ręce dla ochronienia go od slot i burzy, wzniosły nad nim szopę; a dla modlących się, gdy mały domek ogarnąć ich nie mógł, kryte dokoła portyki. Szopa z czasem bogatą zastąpioną została z białego marmuru powłoką, a ubogie portyki ustąpiły miejsca kościołowi, co teraz dokoła sweini mury, swą kopułą, świętą chatkę osłania.
Domek Matki Boskiej stoi teraz w samym kościoła środku. Wielki katedry ołtarz opiera się o okno (przez które niegdyś zwiastowniczy wszedł anioł), lecz go nie zasłania. Mury pokryte z wierzchu szacownemi płaskorzeźbami i posągami, a ta, że luk nazwę, marmurowa alba, nową na starożytnćj utworzyła budowę. Dzieło to bogate i piękne, rozpoczęte za Leona X w roku 1514, skończone zostało dopiero za Grzegorza XIII 1579 r.