i najzawilsze zagadnienia nieprzygotowanych właśnie najwięcej nęcą i do przedwczesnych a tem samem żadnej wartości nie posiadających postanowień ich porywają. Dawniejsi antropologowie nie przystępowali nawet z dostateczną i niezbędną trzeźwością umysłu do rozwiązania tego trudnego zagadnienia, gdyż jedni z nich starali się ostateczny wynik tego dążenia pogodzić z podaniem hebrajskiem o stworzeniu pierwszego człowieka, inni uzasadnić wielość gatunków dla tego jedynie, aby Murzynów pozbawić współczucia szlachetnych serc i uspokoić głos sumienia, oburzającego się na upodlenie człowieka przez skazanie go na zastępcę jucznego zwierzęcia w gospodarstwie wiejskiem pod tem słońcem podzwrotnikowem. Rzecz szczególna! że można było zapuszczać się w gorączkowe rozprawy o jedności lub wielości gatunków, nim jeszcze któiekolwiek z licznych określeń tego wyrazu powszechniejsze uznanie pozyskało! „Zaliczamy do jednego gatunku44— mówi Blumenbach, — „owe żywotne jestestwa, które co do swój zewnętrznej postaci i szaty (Tracht) tak są do siebie podobne, że dzielące je różnice tylko przez zwyrodnienie powstać mogły. Jako gatunki odrębne uważamy zaś te, których różnice tak są istotne, że się znanym wpływem zwyrodnienia, jeżeli nam tego wyrażenia użyć wolno, wyjaśnić nie dadzą44 '•). Jakimże to sposobem mogło ujść baczności bystrego zkądinąd Blumenbacha, że ta gra w słowa pozostawia wszystko w dawnym stanie, w dawnej niepewności przez to, iż pojęcie zwyrodnienia przypuszcza jako powszechnie znane, a zatem onego wcale nieokreśla? Przypuśćmy, żeby wskutek jakiegoś cudu z płanety Mars’a dostało się na ziemię jakie jestestwo, któreby tak co do budowy ciała, jak i władz umysłowych zupełnie było do człowieka podobne, toby je Blumenbach musiał zaliczyć do naszego gatunku. To samo musiałoby nastąpić i według poglądu Cuviei’a, gdyż według niego „gatunek, to połączenie w jedno wszystkich jestestw żywotnych, pochodzących wzajem od siebię lub od wspólnych przodków, wraz z temi, które tak samo są do nich podobne, jak i one wzajem do siebię44 2). Cuvier i Blumenbach nie stawiali przeto tego żądania, aby wszystkie jednostki, należące do tego samego gatunku, miały wspólnych przodków.
1) De generis humani yarietate nativa. Ed. 3, Goettingia 1795, str. 66
2) Quatrefages, Kapportsur les progres de TAnthropulogie. Paris 1865
str. oo.