TAJEMNICZY I WIELKI KW
Na „łącznika" pomiędzy Chałturinem i KW wyznaczono Kwiatkowskiego. Teraz codziennie spotykał się z Chałturinem - przekazywał mu dynamit. Ten codziennie niewielkimi porcjami przynosił dynamit do pałacu.
Mieszkanie Kwiatkowskiego zamieniło się w dynamitowe laboratorium. Tutaj przechowywano detonatory i inne urządzenia. Jednakże grożący wybuchem lokal winien był sprawiać wrażenie spokojnego rodzinnego gniazdka. Dlatego też Kwiatkowskiemu „dodano żonę". Rolę żony wzięła na siebie młodsza siostra Wiery Figner - jeszcze jedna piękność w „Na-rodnej Woli". Elegancki Kwiatkowski i jego żona - typowa arystokratka o nienagannych manierach - pasowali do siebie jak ulał.
Tymczasem przed Chałturinem zarysowała się możliwość zakończenia całej „sprawy" jednym ciosem. Wezwano go do carskiego gabinetu do polerowania mebli - w komnacie znajdował się sam car. Cesarz stał odwrócony plecami do sekretery. Cios młotkiem w tył głowy i Chałturin wysłałby go na tamten świat. Nie był jednak jeszcze przygotowany do tego, by zabić z tyłu bezbronnego starego człowieka. Kwiatkowski, kiedy się o tym dowiedział, zwymyślał Chałturina.
Chałturin nie potrafił zabić bezbronnego, kiedy go widział. Na to nie było go stać. Ale jeśli nie widziałby swoich ofiar - był gotów na wszystko!
Po zapoznaniu się z pałacem Chałturin przekonał się, że piwnica, w której mieszkali stolarze i on sam, znajdowała się dokładnie pod jadalnią carską. Postanowił zgładzić cara i jego rodzinę, kiedy wszyscy zbiorą się w jadalni.
Jednakże pomiędzy jadalnią i piwnicą znajdowała się kordegarda, a tam była warta. Przebywało w niej ponad pół setki gwardzistów - wszyscy to ukochani przez narodowolców chłopi, tyle że w żołnierskich szynelach. Wszyscy zginęliby podczas wybuchu w piwnicy. Chałturin najspokojniej w świecie tłumaczył Kwiatkowskiemu:
- Ukatrupić wypadnie z pięćdziesięciu chłopa, nie ma wątpliwości... to już lepiej władować więcej dynamitu, żeby ludzie przynajmniej nadaremnie nie zginęli, żeby mieć pewność...
Aby eksplozja w piwnicy mogła przebić potężne granitowe stropy w piwnicy Pałacu Zimowego, według obliczeń Szyriajewa i Kibalczycza należało zgromadzić co najmniej osiem pudów dynamitu.
Toteż Chałturin nadal przemycał dynamit do Pałacu.
367