TAJEMNICZY I WIELKI KW
Jakieś fatum zawsze usuwa z Petersburga Konstantego Mikołaj ewicza, kiedy
coś się wydarza.
Z donosu do III Oddziału:
Chrońcie cara przed knowaniami Konstantego Mikołaj ewicza, buntownicy
w jego rękach to parawan i narzędzie, jakim się posługuje we własnych celach.
Wszystko to było przekazywane carowi.
W Pałacu Aniczkowskim powtarzał się tymczasem ten sam rytuał: podjeżdżała kareta i wysoki zasuszony człowiek-szkielet, Pobiedono-scew, wspinał się po marmurowych schodach i zamykał w gabinecie z następcą. Potem carewicz udawał się do Pałacu Zimowego.
„Co wieczór widuję się z papą" - zanotował następca w swym dzienniku.
Pałac Aniczkowski przystąpił do działania.
Ósmego lutego car zwołał pierwszą wielką naradę. Znowu w milczeniu siedzieli zdezorientowani ministrowie - „półgłówki". Natomiast głośno wypowiadał się następca. Przemawiał jak osoba dzierżąca władzę i Aleksander II wyraźnie słyszał w jego przemówieniu głos Pobiedono-scewa.
Następca wyśmiał ideę konstytucji, „którą ktoś [oczywiście Konstanty Mikołajewicz - E.R.] może obecnie przedłożyć":
- Państwa zachodnie również mają kłopot z konstytucją. Rozpytywałem w Danii tamtejszych ministrów i wszyscy uskarżali się, że za sprawą parlamentarnych gaduł nie sposób wcielić w życie żadnej pożytecznej inicjatywy. Moim zdaniem, powinniśmy w obecnej chwili zajmować się nie rozważaniami na temat konstytucji, lecz czymś zupełnie innym.
Następca zaproponował:
- Myśl moja jest nader prosta. Uważam, że znaleźliśmy się obecnie w sytuacji beznadziejnej. We władzach nie ma żadnej jedności. Każdy ciągnie w swoją stronę, nie myśląc o całości spraw.
Carewicz stwierdził, że teraz trwa wojna. Wojna z barbarzyńcami. Potrzebny jest wódz naczelny, który skupi władzę w jednym ręku. Potrzebny jest dyktator, który potrafi rozprawić się z wrogami Ojczyzny.
I zaczął wspominać, jak po pierwszym zamachu na cesarza w 1866 roku wyposażony w nadzwyczajne pełnomocnictwa ukochany jego generał Murawjow (Murawjow-Wieszatiel) w sposób bezwzględny rozprawił się z nihilistami.
389