250 t. MOSZYŃSKI! LUDOWA
Według M. Bucha święte gaje wotjaekie znajdowały się dawniej w głębi lasów, otaczających wsie. Gdy z tych lub innych powodów (np. przy tworzeniu nowej osady) zachodziła potrzeba obrania któregoś z uroczysk na gaj, wtedy szaman-wróżbita dosiadał młodego konia, pozbawionego uzdy, i pozwalał się nieść w lasy, nie kierując wierzchowcem. Gdzie koń stanął, to miejsce przeznaczano na gaj. Dzisiaj, gdy nawet w głuchych krajach Wotjaków i Czeremisów lasy naogół wyniszczono, pozostały z nich często same tylko święte gaje. Są to jakgdyby drobne, ale troskliwie przechowywane resztki puszcz, zawierające w sobie wielowieczne dęby, lipy i inne drzewa. „Najwspanialszy taki gaj... — powiada S. K. Kuznecoy odnośnie do Wotjaków — znajduje się na gruntach wsi Starej Jumji1. Do tej świętości, otoczonej sześciokątnem ogrodzeniem, prowadzi olbrzymia aleja z odwiecznych sosen, dębów i lip, a w sąsiadującym z nią wąwozie rosną dzikie jabłonie znacznej grubości. Nic podobnie wspaniałego nie widziałem śród świętych gajów wotjackich".
U Czeremisów (— a prawdopodobnie i u Wotjaków —) gaje dość często wieńczą miejsca wyższe: wzniesienia, pagórki czy też znaczniejsze wzgórza. Wyjąwszy dnie uroczyste, kiedy odprawiane są nabożeństwa, panuje tam cisza, dosłownie zakłócana tylko przez głosy ptactwa, szum wiatru i szmer strumienia lub rzeki, które to ostatnie winny być w pobliżu ze względu na wodę, potrzebną przy gotowaniu ofiarnego mięsiwa a poniekąd także do oczyszczającej kąpieli, branej przed nabożeństwem przez kapłanów, oraz do rytualnego prania odzieży. Ludziom nie wolno jest chodzić do świętych gajów bez potrzeby; tem bardziej zaś nie wolno nawoływać się, czy też wogóle odzywać zbyt głośno, jeśli już jakaś okoliczność skłoniła ich do odwiedzenia leśnej samotni. Zwierzynie i ptactwu nie grożą tam sidła, ani wogóle żadne niebezpieczeństwo ze 'strony łowców; zioła przekwitają i wysiewają się. bez przeszkody, gdyż nikt icli nie kosi; jagody —- zwłaszcza w gajach, poświęconych groźnym duchom podziemnym — osypują się bezużytecznie dla człowieka w trawy i mchy, bowiem nikt nie waży się ich zerwać; suchy nawet chróst nie bywa zbierany przez wieśniaków, lecz czeka dnia, kiedy pomocnicy ofiarników ułożą zeń stosy przed świętemi drzewami i rozpalą ofiarne ogniska.
O ile gaj jest niezbyt wielki, natenczas dość często bywa ogradzany płotem, w którym pozostawia się parę lub kilka wrót, sytuowanych nie dowolnie, lecz skierowanych w określone strony świata (np. na południe, wschód i zachód). Zdarzają się jednak gaje, mierzące ok. 3 km w obwodzie; takie obywają się bez płotów. — Jeśli gaj nie jest poświęcony duchom podziemnym (przyjmującym ofiary składane przed drzewami iglastemi), tedy musi być liściasty albo mieszany, niepozbawiony brzóz, dębów i lip, które to drzewa uważane są za jedynie godne bogów i tylko przed niemi — a przedewszystkiem przed lipą — odprawia się modły, połączone z ofiarami. Każde z bóstw ma przy tem inne. sobie tylko poświęcone drzewo.
Oprócz gajów, należących do poszczególnych wsi, są też i takie,, w których całe okręgi kultowe, złożone z kilkunastu lub większej ilości siół, odprawiają wspólne nabożeństwa. Odwrotnie tu i owdzie spotykamy małe gaiki, należące do poszczególnych rodów czy nawet rodzin; gdzie indziej jednak rodziny włościańskie mają na własne, prywatne potrzeby kultowe tylko po jednem lub po kilka drzew w obrębie wioskowego gaju. W wielkich gajach Czeremisów, gdzie odbywają się nabożeństwa całych kultowych okręgów, często spotkać można budowlę, zaopatrzoną wewnątrz w ławy i stół. Nie jest to jednak świątynia, lecz schronisko dla ofiarników, niezbędne zwłaszcza w czasie niepogody, gdyż zwyczaj zabrania im nawet nocą
W po w. mamadyskim byłej gubernji kazańskiej.
opuszczać święty gaj w ciągu szeregu dni, kiedy trwa uroczystość i odprawia się nabożeństwa.
Oprócz obszarów, zamieszkanych przez pogańskich Wotjaków i Czeremisów, są w Europie jeszcze inne kraje, gdzie do ostatnich czasów w związku z licznemi resztkami pogańskich religij dochowały się też typowe gaje święte. Mam tu na myśli pewne głuche okolice Kaukazu. I tam w stosunku do owych gajów obowiązywał szereg zakazów; w szczegókinśei nie wnino było przez nie przechodzić, w nich polować, łamać gałęzi, zbierać owoców, a nawet podobno zrywać liści, gdyż świętokradcom groziła ślepota czy też choroba (zaś w razie zrąbania drzewa — śmierć).
(5. Gaj święty Czeremisów podczas czynności kultowych. (Cliłop-kapłan odmawia modlitwę: obok stoi gęślarz, przygrywając}' do wtóru). Po w. Urżum, b. gub. wjacka, Europa wschodnia (Z. S. S. R.). — Wg.oryginalnego zdjęcia U.Holm-berga1 (porówn. też: Holmberg „Die Ileligion der Tscheremissen", r. 1926, str. 156).
. Podróżnicy wspominają o gajach do tego .stopnia nietykalnych, że roiły się poprostu od dzikich pszczół i zwierzyny. Jednak nie wszystkie te zakazy były po-, wszechne; w niektórych stronach zwyczaj pozwalał np. żywić się płodami leśnemi, zebranemi w gaju świętym, a nawet zabijać tam zwierzęta; ale w takim wypadku dziki miód, owoc czy zwierzę musiały być spożyte na miejscu, w obrębie gaju. — Jak u Ugro-finów, tak też i u tubylców Kaukazu cześć, okazywana świętym gajom i drzewom, nie była wywołana przez same te gaje wzgl. drzewa jako takie, lecz tylko i wyłącznie przez bóstwa i t. p., którym gaje oraz drzewa służyły za czasowy czy stały przybytek. Jak u północno-zachodnich -Ugrofinów (Karelów etc.), tak i u tubylców Kaukazu można znakomicie prześledzić, co staje sio z pogańskie-mi gajami, gdy ludność przyjmuje chrześcijan izm. Los ich jest zasadniczo wszędzie jednaki: niektóre trwają przez czas pewien nadał już tylko jako miejsca, dokąd dostęp jest ograniczony a u-
żytkowanie w mniejszym lub większym stopniu wzbronione ze względu na obawę nieszczęścia, wciąż jeszcze grożącego nieproszonym gościom; inne przyjmują w swój obręb chrześcijańskie świątynie, zachowując nadal nietykalności grożąc nieustannie surowemi karami śmiałkom, którzy by się odważyli ją naruszyć-
193. W świetle wszystkiego, z ozem zapoznaliśmy się przed chwilą, będziemy w stanie gruntownie zrozumieć liczne resztki rzeczy
Za łaskawe nadesłanie tego zdjęcia składam p. U. Hołmbergowi serdeczne podziękowanie.