302 U MOSZYŃSKI: LUDOWA SŁOWIAN
miast powiedzieć czart, wilk i t. p., mówi się — jak to faktycznie ma często miejsce u Słowian — ón, ten etc. "Równie ciekawe są wypadki, kiedy nowa nazwa, zastępująca dawną, sama w sobie zawiera w oczach ludu moc, zmniejszającą albo paraliżującą niebezpieczne własności nazwanego przedmiotu. Tak Serbochorwaci, nie chcąc wymienić groźnego imienia wieszczycy (t. j. demonicznej czarownicy), mówią na nią karne nica, (w tym zamiarze, „aby skamieniała"). Podobnież unikają w pewnych wypadkach słowa vuk i nazywają wilka kamenjak („aby mu pysk skamieniał"). Na osobną wzmiankę zasługują nazwy eufeiniczne (ob. § 131). — Niekiedy przemilczanie pewnych wyrazów lub zastępowanie ich przez inne — o ile to obserwujemy np. u rybaków czy łowców — ma na celu ukrycie zamiarów przed istotami, na które się poluje; ciemny bowiem lud mniema, iż zwierzęta mogą słyszeć zdaleka i rozumieć ludzką mowę.
Zakazy używania pewnych słów, służących do określenia istot czy zjawisk niebezpiecznych, szczególnie ściśle by wają przestrzegane, gdy zachodzą pewne charakterystyczne okoliczności. Do ostatnich zaś należą: święta, uchodzące za zapoczątkowanie nowego roku, obecność niemowlęcia lub położnicy, które, jak już wiemy, są szczególnie zagrożone przez różnorakie złe moce, i t. d. Tak np. na Rusi nie wymieniają w obecności położnicy imienia czarta, a w obecności niemowlęcia unikają, powiedzmy, m. i. wyrazów' „żaba", „zając" etc., aby dziecię nie nabrało pewnych cech zwierząt, noszących te nazwry.
238. Wszelkim magicznym czynnościom, nie wyłączając zamawiali, towarzyszyć mogą, i często faktycznie towarzyszą, różne praktyki akcesoryczne, pokrywające się zresztą w znacznej mierze z analogicznemi czynnościami, przedsiębranemi z racji wrróżb (ob. rozdz. 10.). Tu więc w pierwszym rzędzie należy nagość, względnie obnażanie się, osób, wypełniających akt magiczny. Zwyczaj obnażania się podczas sprawiania czynności magicznych (w krajach egzotycznych— często też i kultowych) należy do prastarych; ale właściwe jego znaczenie i wogóle geneza są najzupełniej ciemne; poza paru domysłami nie posiadamy żadnych co do tego wyraźnych wskazówek. Obnażanie się jest, czy raczej było do ostatnich niemal dni, nadzwyczaj często stosowane zarówno przez Słowian bałkańskich, jak i północnych; odnośne świadectwra etnograficzne są bardzo liczne. Stosowali zaś je bynajmniej nietylko zawodowi czarownicy i znachorzy, lecz — całkiem pospolicie - - także zwykli wieśniacy (zwłaszcza kobiety i dziewczyny) podczas całego szeregu najprzeróżniejszych magicznych zabiegów' (w rodzaju różnorakiego zabezpieczania bydła od złych wpływów, oborywrania wsi, wystraszania złego ze wsi, magicznego wypędzania pasożytówr-owadówr z domostwa i t. d., i t. d.), a nawet wr czasie zbierania pewnych czarodziejskich ziół. Też praktykowane tu i owdzie (np. w Polsce etc.) dokonywanie pewnych zabiegów boso i w koszuli stanowił? może osłabienie obnażania się całkowitego.
Dalej wymienić trzeba przepis, nakazujący pełnić pewne magiczne czynności, będąc na czczo. Ogromnie rozpowszechnione jest zachowywanie milczenia w trakcie dokonywania wielu magicznych praktyk, a także otaczanie się zupełną tajemnicą, więc m. i. k r*y ci e się (choćby zabieg miał na celu ogólne dobro całej wsi) \
Tu również należy wykonywanie rytmicznych ruchów czy kołysanie się całem ciałem. Psychologicznie tłumaczy się ono poniekąd tern, że może wprowadzać kołyszącego się w pewien szczególny stan psychiczny, sprzyjający wykonywaniu czynności magicznych przez ułatwienie ześrodkowania uwagi i woli na jednem ja-kiemś zadaniu czy przedmiocie. O. Kolberg powtarza opowiadanie z okolicy Konecka w Polsce o kobiecie, która na cmentarzu podczas sumy niedzielnej „przy poruszeniu czy kołysaniu ciała to naprzód, to w tył, zrywała ziele czy też kwiat (drobny biały) i rzucała je znowu o ziemię, gadając wciąż: Mnie na użytek, tobie na u b y t e k!“. M. Sum-cov zestawia to opowiadanie z zajmującą wiadomością z południowo-zachodniej Wielkorusi; okazuje się mianowicie, że zupełnie podobne kołysanie się całem ciałem wprzód i wtył bywało stosowane jeszcze na początku ubiegłego stulecia (r. 1818) przez tamtejszych czarowników podczas wiązania węzłów w zbożu (ob. § 227); jednego z nich schwytał miejscowy obywatel na gorącym uczynku i dzięki tej właśnie okoliczności przedostała się odnośna wiadomość do pism. Podobne rytmiczne kołysanie się spotykać można i na terytorjach poza-słowiańskich w magji oraz w kulcie (przy odmawianiu modlitw).
Na chwilę zatrzymajmy się na jeszcze jednym bardzo charakterystycznym szczególe, należącym do omawianego zespołu. Mam na myśli utożsamianie się dokonywującego praktyki magicznej z jaką nadludzką potężną istotą, przedewszyst-kiem — z bogiem. Zupełnie typowo i nadzwyczajnie zajmująco wygląda to u sąsiadujących ze Słowianami Mordwinów, u których w czasie różnych dorocznych obrzędów jeden z wieśniaków najdosłowniej gra rolę boga i on to właśnie — w charakterze boga — wykonywa różne czynności magiczne, mające na celu zapewnienie urodzaju w zbożu, bydle etc. Jak zobaczymy w t. III, omawiając obrzędy doroczne, coś podobnego istnieje jednak i u Słowian.
Aby praktyki magiczne .uczynić skutecznemi, czy też aby wzmocnić ich skuteczność, należy według mniemania ludu wykonywać je o pewnej określonej porze dnia i na określonem miejscu.
1 Niektóre z powyższych praktyk alccesorycznych tłumaczą się poczęści niewątpliwie chęcią osłonięcia się przed złemi mocami, zwłaszcza o ile przeciwko nim skierowana jest główna magiczna akcja.