1106 K. MOSZYŃSKI: KULTURA LUDOWA SŁOWIAN
ludzka zawiera wcale znaczny zasób tzw. śpiewności, przy czym w pewnych wypadkach śpiewność ta może nawet dosięgnąć stosunkowo bardzo znacznych stopni. Zachodzi to zaś zarówno w mowie zwykłej, jak — zwłaszcza — przy nawoływaniach itp., krewniących się do pewnego stopnia z tjnn, co pojmujemy pod mianem sygnalizacji dźwiękowej, czyli porozumiewania się za pomocą samych tylko dźwięków i dźwiękowych „formułek" bez użycia wyrazów. Swoista śpiewność nawoływań jest zrozumiała sama przez się: gdy mianowicie zachodzi konieczność porozumienia się ze znacznej odległości, wtedy niedosłyszalna lub źle dosłyszalna mowa wyrazowa musi być zastępowana lub co najmniej wspomagana przez szeregi dźwięków, różniących się wysokością i tworzących rodzaj złożonych porozumiewawczych sygnałów. Natomiast szczególne napięcie śpiewności w zwykłej mowie znajduje wytłumaczenie bądź w napiętym afekcie, rządzącym w danej chwili mówcą, bądź też w specjalnie silnym akcencie semantycznym, kładzionym przezeń na niektóre słowa. Nie dziwi nas w tym związku, że m. i. także etnografowie uciekają się przy zapisywaniu podobnych przejawów po wsiach do nutowego pisma. Tak, powiedzmy, wieśniacy białoruscy z powiatu witebskiego, chcąc podkreślić bardzo duży stopień danej właściwości przedmiotu, powtarzają odpowiednie adiectiva po trzykroć, zmieniając za każdym razem wysokość dźwięków. Zamiast więc np. powiedzieć velmi valiznyj ‘bardzo olbrzymi’, wymawiają trzykroć z naciskiem w coraz to innych tonach słowo: valiznyj; zamiast powiedzieć vćlmi stra-śennyj ‘bardzo straszliwy’powtarzają podobnie słowo strasennyj. Otóż N. Nikiforovskij próbuje to oddać w taki sposób:
Va—liz*nyj, fa—liz-nyj, va—liz-nyj!
Stra-śen — nyj, stra-śen-nyj, stra-Sen-nyj!
Znacznie jaskrawiej zaznacza się śpiewność mowy ludzkiej przy nawoływaniu, co można zilustrować na przykładzie L. Janaćka, oddającego porozumiewanie się dzieci morawskich, zbierających maliny na rozległej porębie (dwa pierwsze wyrazy powtarzają imię wołanego dziecka; trzy następne powtarzają to samo imię, w razie gdy wołający nie słyszy żadnej odpowiedzi; wreszcie ostatni wyraz — to odzew wołanego). 1
Ale i takie oraz tym podobne, dobrze zresztą znane przykłady, niezupełnie wystarczają do wytłumaczenia powstania właściwego śpiewu, zasadzającego się przecież na używaniu stałych interwałów. Dlatego K. Stumpf sięgnął po kiucz, mający otworzyć tajemnicę owego początku, do ustalonych przez tradycję sygnałów dźwiękowych; pani zaś najnowsi badacze (jak np. C. Sachs2 3 4, a spośród Słowian, powiedzmy, S. Bogusłayskijs) wolą wskazywać w tym związku na ów hipotetyczny okres rozwojowy mowy ludzkiej, kiedy to nie była ona jeszcze mową sensu stricto, lecz półzwierzęcym porozumiewaniem się za pomocą różnego rodzaju nieartykułowanych dźwięków: m. i. bowiem i ustalone różnice wysokości dźwięków mogły mieć wtedy szczególnie wielkie znaczenie praktyczne, a przyjemne estetyczne wzruszenia, jakie towarzyszyły rytmicznemu ich powtarzaniu byłyby właśnie bodźcami powołującymi do życia śpiew.
761. Ostateczne rozstrzygnięcie zagadnienia przyniosą zapewne dokładniejsze i bardziej od dot3mhczasowych gruntowne badania nad „muzyką" najprymitywniejszych ludów, znaną nam na razie zupełnie niedostatecznie. Myślę też, że może wartoby przy dociekaniach początków i pierwszych kroków tej sztuki, co, jak się zręcznie wyraził E. Grosse, „nie z tego jest świata*, uwzględnić m. i. szczególnie starannie owe jedyne w swoim rodzaju „rozmowy" ze zmarłymi, jakie wszędzie na kuli ziemskiej — nie wyłączając krajów zamieszkałych przez ludy najniżej stojące pod względem kultury — prowadzą osieroceni przez śmierć swych bliskich, wywnętrzając przed nimi żal czy skargi. Nie jest może wykluczone, że nastrój, towarzyszący podobnym rozmowom, nastrój właśnie „nie z tego świata*, polegający jak gdyby na transpozycji normalnej postawy ludzkiej psychiki na anormalny ton, w wysokim stopniu sprzyjał rozwojowi muzyki wokalnej, tej co najmniej, z której poczęła się cała niemal wokalna muzyka kultowa dawnego typu.
Zważmy bowiem, że w potężnej i szeroko rozlanej rzece muzyki dzisiejszej do ostatnich chwil nie zatarły się jeszcze trzy odrębne prądy, jakimi ona płynie od samych bodaj swych źródeł, tak głęboko na razie ukrytych przed naszym wzrokiem. Jeden z tych trzech nurtów nacechowany jest bezwzględną przewagą słownej lub słownej
E. Karskij, Materiały dla izućenija bełorusskich govorov, zeszyt 3, r. 1900, s. 151 § 140.
L. Janaćek, O hudebnf stranee naród, pisni moravsktfch (w pracy: F. Bartos, Narodni pisnę moravske, r. 1901), s. XI.
Vergleichende Musikwissenschaft r. 1930, s. 10.
Muzyka v sovremennom bytu narodov SSSR (Iskusstvo narodov SSSR, r. 1930 K.