1448 i. MOSZYŃSKI: KULTURA LUDOWA SŁOWIAN
Tongo, na południowo-wschodnich krańcach swego lądu, m. i. następującą niesamowitą klątwę, rzucaną na dziewczynę przez odtrąconego zalotnika: „Odrzuć mię, jeśli chcesz, dziewczyno! — Ziarna ryżu, które pożerasz w swej wsi, to są oczy ludzkie! — naczynia, z których pijesz, to czaszki ludzkie! — korzenie manioku, które zjadasz, to nogi ludzkie! — pataty, które zjadasz, to ludzkie palce! — Odrzuć mię, jeśli chcesz, dziewczyno!"1 2 — Otóż wcale podobnie pod względem ogólnego psychicznego nastroju i nieco pokrewnie pod względem tematu mściwa Wielkorusinka, porzucona przez kochanka, wzywa w bardzo rozpowszechnionej pieśni swych braci, aby go schwytali i zabili, i by przywieźli do niej jego białe ciało: z nóg kochanka uczyni wtedy łoże; mosty — jego żebrami wymości; ze skroni — knotów nakręci; z mózgu — świece wyleje...; postawi świecę przed łożem i powie: „Pal się, moja świeco nie gasnący, j Płacz, matko kochanka nie milknący**. Ale więcej przypomina klątwę z Tongo inny wariant tejże pieśni, bardziej lubujący się w okrucieństwie: „Oj, velu, velu miłago pojmąt, | Velu jego prikovat, — | Rućki-nożki obłomat. | Oj, iz jego fceła pirogov napeku, | Oj, iz jego sała ja svećej nalju, | A iz jego krovi yarenoi (sic!) na-varu. | Oj, zazovu gostej — krasnych cTevu!ek, | Oj, krasnych cfevusekiśestricu jego. jZagadaju im zagadku — ńe otgadlivuju: | „Oj, ja na miłomu siżu, | Ja na miłago glaźu, j Miłym podćivaju“3 itd.
Oczywiste jest, że powyższe utwory pozostają w najściślejszym genetycznym związku z szeroko znaną opowieścią, należącą do cyklu typu Rozamundy4; w czeskim jej wariancie, przytoczonym przez J. Karłowicza, mowa jest, powiedzmy, o królewnie, co z czaszki zabitego kochanka kazała zrobić sobie czarę, z rąk — świeczniki, z nóg — krzesło, a z włosów — pas; zabójcy zaś przyrzekła oddać rękę, jeżeli odgadnie zagadkę, ułożoną mn. w. podobnie, jak w tylko co przytoczonej pieśni wielkoruskiej. Ale samo zużycie tego wątku do powszechnych, bardzo pospolitych pieśni erotycznych, a dalej charakterystyczne jego rozbudowywanie w nader licznych odmiankach — do pewnego stopnia dają świadectwo o poetyckich upodobaniach socjograficznego „stylu" Wielkorusów. Podobnież obfite warianty wielkoruskich pieśni kobiecych, opiewających katowanie żon przez mężów, należą „stylistycznie* do tegoż typu (cf. wyżej przykład na str. 1429: „Bicz jego jedwabny... J Całą noc śmigał | Po moim białym ciele. | Z wieczora ciało jak śnieg białe było, | Śród nocy ciało jak mak czerwieniało, | Do świtu ciało jak ziemia czerniało"). A już koroną owego „stylu" wydaje się być piosnka śpiewana przez północne Wielkorusinki nad kolebką niemowlęcia: Baj da baj, (Poskoreje pomiraj! j Pomri poskoreje! j Budę choronit v e ś e 1 e j e, | S śeła poveźom | Da svatych zapojom, | Zachoronim, za-grefcom, [ Da s mogiły proć ujdom5.
903. Zimne bezlitosne okrucieństwo, mściwość, niepohamowana gorycz i poczucie śmiertelnej krzywdy rozżarzają wewnętrzną treść podobnych utworów, wybuchając od czasu do czasu palącym płomieniem afektu. Nie trzeba tu podkreślać, jakich stopni napięcia sięgają wyliczone uczucia w liryce, mającej za temat stosunki między wieśniakiem i pastwiącym się nad nim panem. — Czy takie właśnie pieśni odbijają właściwe oblicze Wielkorusów, innymi słowy, czy ten swoistego rodzaju „styl" społeczny, ta „socjograficzna barwa" ich pieśni odpowiada cechom ich charakteru i w ogóle zbiorowej psychiki, — tego na tym miejscu poruszać nie będziemy (cf. § 945). Jako też — odwrotnie — zupełnie nie dotknę otwartej kwestii, czy łagodny sentymentalizm etc., cechujący na ogół erotyczne pieśni Małorusinów, Słowian zachodnich, Niemców itd. zgadza się ze zbiorowym charakterem tych ludów. Ograniczę się tylko do powtórzenia luźnego i nieobowią-zującego domysłu, że ów łagodny sentymentalizm wraz z innymi cechami erotycznych i rodzinnych pieśni nadszedł do Słowian zachodnich i na Zachodnią Ruś, jak tyle innych cech ich kultury, od zachodu i że ewolucja socjalnych zabarwień poezji ludowej postępuje w pewnej mierze łącznie z ewolucją całego w ogóle społecznego, zaś w szczególności rodzinnego ustroju ludu. Wraz z odmienionymi warunkami społecznego ustroju odmienia się mianowicie poniekąd charakter grup etnicznych i odmienia się ich poetyczny dorobek. Zmiany stopniowe powodują powolne, rewolucyjne zaś — szybkie przeredagowywanie tego dorobku. A z drugiej strony i on właśnie sam, ów dorobek poetycki, pieśń powszechna, może, i chyba niewątpliwie musi, oddziaływać na lud w sposób wychowawczy, kształtując jego zbiorowy charakter. Tu zwłaszcza należeć będą wędrowne pieśni rodzinne, malujące stosunek męża do żony, świekry do synowej, rodziców do dzieci, społeczności wiejskiej do sierot etc.
1 H. Werner 1. c. s. 41.
„Oj każę, każę kochanka schwytać, | Każę go skuć, — | Ręce-nogi obłamać. j
Oj, z jego ciała ja pierogów napiekę, | Oj, z jego tłuszczu ja świec narobię, [ A ze krwi jego „yarenoi" ugotuję. | Oj, zaproszę gości — piękne dziewczyny, | Oj, piękne dziewczyny i siostrę jego. | Zadam im zagadkę nie do odgadnięcia: | Oj, ja na kochanku siedzę, | Ja na kochanka patrzę, | Kochankiem częstuję". P. Sejn, Velikoruss, t. 1, r. 1900, s. 197 nr 753.
1 Baj da baj, | Co prędzej umieraj! | Umrzyj co prędzej i Będzie chować weselej, | Wywieziemy ze wsi j Zaśpiewamy „świętych", ] Pochowamy, zagrzebiemy |
od grobu odejdziemy". Zasurje, region karpogorski, Russkij folklor, Krestjan-skaja lirika, r. 1935, s. 124. (Pieśń ta jako kołysanka nie należy oczywiście do działu rodzinnych; mimo to uwzględniłem ją w danym związku jako bardzo charakterystyczna!.