}456 K. MOSZYŃSKI:-KULTURA LUDOWA SŁOWIAN
W odmiance, jaką mi podano przed ćwierćwieczem we wsi Dziakowi-•czach nad jeziorem Kniaź na Polesiu, brzmi owa pieśń (po przetłumaczeniu jej na język polski), jak następuje1. „Oj, w lęgu rośnie pokrzywa parząca, | Oj, byłaó u mnie świekra swarząca; ( Swarzyła na mnie jak dzień, tak noc, | Przepędziła precz ciemną nocą: [ Ach, idź ty, synowo, precz ode mnie, | Stań się ty w łęgu kaliną, [ W czystym polu stań się jarzębiną! | Oj, będzie jechał syn z ukrainy, J Spotka jarzębinę — dziwił się będzie, | Przyjdzie do domu — przechwalać się będzie: | Przeszedłem ja, matko, całą ukrainę, ) A nie widziałem większego cudu w czystym polu nad jarzębinę. | Ach, weź ty, synu, siekierę, | Porąb, synu jarzębinę! | Rąbnął raz — ciało znać; | Rąbnął drugi — krew trysnęła; | Rąbnął trzeci — przemówiła: I Ja nie jarzębina, ja twoja miła! | Och, matko, matko, coś ty uczyniła, | Żeś moją miłą z świata straciła itd.“ 2. — Ballada powyższa dobrze jest znana na wielkorusko-białoruskim pograniczu, na Biało- i Małorusi; poza tym mamy ją poświadczoną ze wschodnich i — z drugiej strony — z południowo-zachodnich kresów rdzennej Polski; śpiewają ją również Słowacy oraz Morawianie. Ogniskiem rozpowszechnienia a zarazem ojczyzną tego utworu była może Ukraina, gdzie (— podobnie zresztą jak na Bałkanach —) szczególnie często słyszymy powieści o przemianach człowieka w roślinę lub zwierzę, a także i o sile , klątwy rzuconej przez rodziców, macochę, świekrę itp.
Nie licząc przykładów powyższych, w balladowych pieśniach pół-nocno-słowiańskich napotkać można, na ogół wziąwszy, bez porównania mniej wątków fantastycznych aniżeli w pieśniach Słowian bałkańskich.
907. Do specyficznie północno-słowiańskich należy ballada o mężu zabitym przez żonę, którą następnie karzą bracia nieboszczyka (Stała nam się nowina: | Pani pana zabiła, | W ogródku go grzebała, 1 Drobnej rutki nasiała: 1 „Rośnij rutko wysoko,j Jak pan leży głęboko“ itd.). Pieśń tę znają, o ile dotychczas wiadomo, tylko Morawianie, Polacy, Mało- i Białorusini (oraz Litwini). Szczególnie pospolita jest w rdzennej Polsce i na wschodniej Białorusi, gdzie spotykamy bardzo rozwinięte wersje. Punktów wyjścia tej ballady dokładnie nie znamy; można tylko snuć na ten temat mniej lub więcej prawdopodobne przypuszczenia3; wydaje się w każdym razie, że ojczystym jej krajem jest Polska.
Co do ballad rozpowszechnionych na bardzo rozległych obszarach Słowiańszczyzny, w rodzaju poznanych już wyżej pieśni o kobiecie przeobrażonej w ptaka lub o dziewczynie zaklętej w drzewo' to nie są one nazbyt liczne. Do nich więc należy, powiedzmy przede wszystkim, pieśń o zatruciu brata przez siostrę. W licznych, uderzająco do siebie podobnych i pełnych odmiankach śpiewają ją wszystkie ludy zachodnio- i wschodniosłowiańskie a także Słowianie bałkańscy. To mogłoby świadczyć, iż stosunkowo niedawno znalazła się na naszych terytoriach; zwykle bowiem po dłuższym obiegu śród ludu ballady, jak zresztą i wszelkie inne pieśni powszechne, ulegają zróżniczkowaniu, z czasem zaś i dekadencji, przy czym na mniej lub więcej znacznych obszarach bywają zapominane zupełnie. Punktem wyjścia dla omawianej pieśni byłyby jak się zwykle przypuszcza (A. Stoi-łov, J. Bystroń etc.), północne Włochy. Ale nie należy sądzić, by motyw otrucia trafiał się u Słowian tylko w tej właśnie balladzie. Wprost przeciwnie występuje on nader często także w balladach innych. Tak, dajmy na to, w pięknej wschodnio-słowiańskiej pieśni o świekrze-trucicielce syn, powracając z żoną do domu, domyśla się, że jego matka chce struć synową; dzieli się więc przeznaczoną dla żony trucizną i giną oboje; zaś na ich grobach wyrastają drzewa: jawor (albo dąb etc.) i brzoza (albo lipa, wiśnia itp.); jawor (czy dąb) rozrywa konarami mury i dosięga gałęźmi brzozy (względnie lipy), a liście ich zrastają się. W jednej z odmianek bułgarskich — bo i ten ostatni balladowy wątek szeroko jest rozpowszechniony u Słowian4 (Choć rdzennej Polsce zdaje się być obcy) — rzecz kończy się wyrąbaniem obu drzew przez świekrę; przy rąbaniu odskakują dwie trzaski, lecą w niebo i tam zamieniają się w gwiazdy. — Znane są także (np. na Rusi) ballady o żonie, usiłującej otruć męża, o dziewczynie trującej kochanka itp. Tamże, na Rusi (zwłaszcza bodaj na Ukrainie), prawi się szeroko w życiu codziennym o wypadkach otrucia, spowodowanych przez osoby zawistne, czarownice etc.
908. W starożytnej Grecji między innymi opowieściami istniało podanie o nieszczęsnej miłości dwojga kochanków, zamieszkałych na przeciwległych wybrzeżach cieśniny Helłespontu. Bohaterką tego podania jest Hero, dziewica-kapłanka Afrodyty w Sestos na europejskim brzegu cieśniny; bohaterem — Leander z leżącego na przeciwnej tj. azjatyckiej stronie miasta Abydos. Co noc Hero zapalała pochodnię i kierując się wedle tego światła Leander płynął do niej przez cieśninę na miłosne spotkania; aliści pewnego razu pochodnia zagasła, pływak zgubił drogę i utonął; wtedy kochanka jego również rzuciła
Forma metryczna jest w tym wariancie popsuta, co w tłumaczeniu mniej więcej zachowałem.
K. Moszyński, Polesie wschodnie, r. 1928, s. 245 nr 644.
Dość obszerna rozprawa E. Kucharskiego „Pani pana zabiła4' (r. 1932) by-
M. i. znają go też np. Czarnogórcy. Ob. P. Rowiński 1. c. t. 2, cz. 2, s. 472 <na mogiłach kochanków wyrastają drzewo i winorośl, przy czym ta ostatnia oplata się dokoła pierwszego). — Do owego motywu nawiązuje charakterystyczne wierzenie północnych Białorusinów, głoszące, iż tam, gdzie brzoza oplecie się dokoła innego drzewa, zabito niewinnego człowieka. N. Nikiforovskij, Prostonarodnyja pri-metv i povśria, r. 1897. s. 133 nr 984.