456 l. MOSZYŃSKI: KULTURA LUDOWA SŁOWIAN
płd.-wschodnich kresach europejskiej Wielkorusi; tak kozaczki wielko-ruskie na Kaukazie, zoczywszy po raz pierwszy księżyc na nowiu, stają, czynią znak krzyża oraz odmawiają modlitwę do Matki Boskiej. Zresztą ze znacznych obszarów Słowiańszczyzny wschodniej i zachodniej oraz z pewnych okolic Serbochorwacji znane są specjalne mo-dlitwy-powitania, odmawiane w obliczu nowego księżyca a poprzedzające niekiedy modlitwy chrześcijańskie („Ojcze nasz“ i „Zdrowaś Marja"). Najprymitywniejsze z nich, rozpowszechnione głównie na Rusi, ale nieobce także Słowianom zachodnim, są bardzo krótkie, nie różniąc się prawie pod tym względem od wyżej zacytowanych odezwań bułgarskich, i zawierają zwykle tylko życzenia wzrostu, wypowiedziane w stosunku do księżyca, oraz prośbę o zdrowie dla siebie, albo też — tylko tę prośbę (np. „Miesiączku nowy, tobie na przybytek, a mnie na zdrowie"; „Vitńm ta mnesicku novy, aby mna neboleły ruky a nohy"; „Mesićek novy, aby mne neboleły ruce ai nohy" i t. p.).
Niektóre modlitwy serbochorwackie przypominają poczęści zamawiania (np. „Pomladi ti mene, kak si sam sebe. Kak tebe żmija ujela, onda mene glava zabolela! Kak tebe żmija ujela, onda mene groznica uhvatila!..." *). Wymyślniejsze formułki, spotykane głównie w rdzennej Polsce, są stanowczo nielu-dowego pochodzenia i stwierdzają dowodnie, że kult nowiu nie ograniczał się do ludu w ścisłem znaczeniu ostatniego słowa (tu należy pospolite u nas powitanie: „Witaj, księżycu, niebieski dziedzicu! Tobie złota koróna, a mnie zdrowie i fortuna"; ob. dział IV). Wzmiankę o klękaniu i modleniu się (do księżyca) na nowiu znaleziono m. i. w tekstach średniowiecznych kazań polskich. Zajmujące jest, że dziś jeszcze istnieje tu i owdzie śród naszego ludu (np. u Kaszubów) wierzenie, iż jeśli kto, ujrzawszy nowy miesiąc na niebie, pokłoni się przed nim trzykrotnie (i policzy do trzech), wtedy niezawodnie spełni się to, czego w owej chwili będzie sobie w myśli życzył.
Wszystkie tego rodzaju ukłony i powitania znajdują bliższe lub dalsze analogje w zwyczajach bardzo wielu zarówno rolniczych (czy kopieniackich), jak i pasterskich etc. ludów świata, podobnie jak znajdują je gdzie niegdzie tańce czy korowody, odprawiane na nowiu przez jęzęść Słowian południowych.: U Słowian północnych, u których nie widzimy korowodów i śpiewania pieśni w wieczór ukazania się nowego księżyca, napotykamy zato dość pospolicie (po wsiach ruskich i polskich) opowieści, że każdego nowiu na piaszczystych rozłogach, na rozdrożach i łysych górach odprawiają swe hulanki czy igrzyska
1 „Odmłódź ty mnie, jakeś odmłodził samego siebie. Kiedy ciebie żmija ukąsiła, wtedy mnie głowa zabolała! Kiedy ciebie żmija ukąsiła, wtedy mnie zimnica napadła1*. (Porówn. str. 269, w. 3—1 od dołu).
demony leśne, czarty i t. p.; Huculi wyraźnie słyszeć mają nawet pod tę porę śmiechy duchów, bawiących się na otwartych polanach lesistych gór.i Wolno przypuszczać, że takie opowiadania, znane i poza granicami Słowiańszczyzny, są ostatniem odbiciem dawnego zwyczaju urządzania na nowiu uroczystych igrzysk przez ludzi.
367. Oryginalny splot rzeczy pogańskich i chrześcijańskich, jaki zdradza u Słowian żegnanie się na widok nowego księżyca i odmawianie w owej chwili chrześcijańskich modlitw, dostrzec można także w innej, bodaj jeszcze bardziej pouczającej postaci. Tak naprzykład na Chełmszczyźnie tamtejszy lud ruski „z wielkiem nabożeństwem święci... każdą uroczystość i niedzielę, — zawsze atoli daje pierwszeństwo niedzieli, zaraz po nowiu (lub w czasie nowiu) miesiąca przypadającej, i wtedy bardziej niż kiedykolwiek wystrzega się roboty, zwłaszcza cięższej". Podobnie włościanie wołyńscy twierdzą, że w pierwszą niedzielę po nowiu należy koniecznie pójść do cerkwi. I wieśniacy grodzieńscy w pierwszych tygodniach nowego księżyca starają się koniecznie być w cerkwi, dlatego też w cerkwiach można w tych okresach widzieć bardzo dużo ludu; co przytem szczególne, wielu wieśniaków składa właśnie w tym czasie ofiary (świece dla cerkwi). Jak stwierdza inne źródło, grodzieńscy Białorusini bardzo szanują pierwszą niedzielę po nowiu, zwaną przez nich perśa albo st&rśa ni-fela. Chłop (zwłaszcza z okolic Słonima) „w pierwszą niedzielę w kościele być koniecznie musi", a zachowuje to święto tak skrupulatnie, że wystrzega się nawet iść do lasu na grzyby, podczas kiedy w niedziele następne „częstokroć suszy siano, zwozi z pola zboże i t. p. cięższe roboty odbywa". Większa ważność pierwszej niedzieli po nowiu od niedziel następnych zaznacza się też w religijnem życiu Mazurów, Wielko- i Małopolan, Ślązaków, Chorwatów, Serbów 1 etc. Należałoby zbadać, czy i w jakim stopniu zaszło to pod wpływami Zachodu wzgl. Kościoła. W każdym razie zdaje się nie ulegać wątpliwości, że dziś chodzi tu o szczególnie pobożne zapoczątkowanie nowego okresu czasu (nowego miesiąca), aby na tej drodze zjednać sobie powodzenie w ciągu całego tego okresu. Podobny cel mają praktyki magiczne, przedsiębrane na nowiu, w rodzaju potrząsania mieszkiem czy kiesą z pieniędzmi i t. p.; i one bowiem zmierzają do zapewnienia bogactwa czy wogóle szczęścia na cały nadchodzący miesiąc.
Wyżej na str. 254 mówiliśmy już o ofierze z pierwocin chleba, składanej przez wschodnich Białorusinów podczas pełni księżyca (ściślej tuż przed pełnią) demonowi domowemu, zamieszkującemu m. i. oborę (wzgl. stajnię)2. Bardzo wartoby sprawdzić, czy nie mamy tu
Według J. M. Pavlovića „każdej młodej niedzieli kobiety idą do cerkwi" („Narodni żivot u Kragujevaćkoj Jasenici", SrbEZb, t. 22, r. 1921, str- 100).
' • * E R. Roraanov, Bełorusskij sbornik, t. 8, r. 1912, str. 288 i n.