166 K. MOSZYŃSKI: KULTURA LUDOWA SŁOWIAN
to dzień blisko" „Jak Orjori wschodzi rano, to -* blisko jesień"1 2. „Gdy w noce zimowe Wóz obrócony był dyszlem ku Vsetinowi (miejscowość na Morawach), to była godzina czwarta", „Wiosna nadchodzi, kiedy Wóz opuszcza dyszel nadół" i t. d., i t. d. Jakże charakterystycznie brzmi w tern świetle skarga Poleszuka, wypowiadana w razie spóźnionej wiosny: „Na niebie dawno już wiosna, a tu tymczasem doczekać się jej nie można!"; w najbardziej więc zapadłych kątach Słowiańszczyzny, w bezludnych bagnach i puszczach Polesia nie daliby się chłopi tamtejsi nawet wtedy zmylić kapryśnym wahaniom klimatu, gdyby im zamknąć cerkwie i odebrać orjentację według tygodni czy świąt; pora bowiem wiosenna, jak i wszelkie inne okresy roku są dla nich raz na zawsze, i z pewnością od głuchych prawieków, wyznaczone przez gwiazdy.
Gdy w r. 1931 oddawałem do druku ankietę z zakresu ludowej wiedzy astronomicznej, umieściłem tam m. i. pytanie, co do położenia Plejad w różnych porach nocy grudniowej, a mianowicie: wczesnym wieczorem, ok. godz. 8. wieczór, o północy, ok. godz. 2. po północy i nad ranem. Jak się okazało później, choć wielu włościan czy wło-ścianek nie umiało na to pytanie odpowiedzieć, dość liczni jednak dawali wyjaśnienia wcale ścisłe. Najszczegółowszego dostarczył 74-lętni wieśniak z pod Zamościa (ob. § 19, str. 33, odn. 1). Współzawodniczyć z niem może odpowiedź 82-letniego chłopa z Cięciwy Górnej w pow. żywieckim, wedle której „kurczęta w grudniu wczesnym rankiem są na wschodzie; o ósmej są tam, gdzie słońce w lecie o dziesiątej 3; o północy tam, gdzie słońce w lecie w południe4, a około drugiej zniżają się ku zachodowi5; a nad ranem są na zachodzie".
Niewątpliwie podobne wiadomości (ob. zwłaszcza str. 33, odn. 1) muszą przeciętnemu inteligentowi, laikowi w zakresie praktycznej astronomji, poniekąd imponować; i to tern bardziej, że niejedna z nich była zapisana od włościan, powiedzmy, w kwietniu, czy innym wiosennym lub letnim miesiącu odnośnie do grudnia, a więc informujący chłopi nie mogli mieć rzeczy, o których mówili przed oczami, ani też w całkiem świeżej pamięci, ni — tem bardziej — nie mogli ich sprawdzać. Mimo to wszystko dokładności podobnych danych żadną miarą nie należy przeceniać. Także, gdy wyżej w § 20 (na str. 34) mówiłem o uderzająco, jak na wiejskie stosunki, ścisłej obserwacji i świetnem zapamiętywaniu przez lud polski i ruski pór nocy oraz dat, kiedy •odbywa się górowanie Plejad czy Orjona, bynajmniej nie brałem wyrazu: data, w rozumieniu ściśle podanego, jednego dnia. Krótko mówiąc, od orjentacji polskiego czy ruskiego ludu w gwiazdach bardzo jeszcze daleko do takiego czytania w niebie, które pozwalałoby na ścisłe wyliczanie dni rozlicznych świąt, w rodzaju przypisanego Bułgarom przez Marinova. To też, uznając w zasadzie możliwość infor-macyj tego etnografa, należałoby je jednak dokładniej sprawdzić; tem bardziej, że nie uwzględniają one żadnych szczegółów co do sposobów wyznaczania dat i wogóle nie wychodzą poza ogólnikowe twierdzenie. Artykuł J, Kovaćeva „Narodna astronomija i meteorologija" ,(będący właściwie zestawieniem surowych materjałów, pozyskanych na drodze ankiety) nic, o ile zauważyłem, nie mówi o wyznaczaniu dat świąt przez obserwację gwiazd, a więc i od tej strony dane Ma-rinova nie znajdują potwierdzenia.
Nie potrzeba dodawać o zasadniczej nie wystarczalności najdoskonalszej nawet znajomości gwiazd i najskrupulatniejszych obser-wacyj księżyca przy określaniu całkiem ścisłych dat świąt. Wszak jest się tu zawsze zależnym od stanu pogody. Ponieważ zaś przy bardziej rozproszonem osadnictwie nie wszędzie w małoludnych osadach znajdzie się przytem człowiek, któryby miał dostateczną inteligencję i pamięć, by podołać, dobrowolnie na siebie przyjętym, obowiązkom „astronoma", stąd więc już od łat tysięcy powstały i rozpowszechniły się śród różnych ludów rozmaitego rodzaju prymitywne kalendarze. O nich jednak będzie mowa na całkiem innem miejscu; bowiem te, jakie znamy z ziem słowiańskich, mało mają wspólnego z dawną ludową orjentacją w czasie.
124. Wyżej w § 117 napomknęliśmy o wyznaczaniu roku słonecznego i uściślaniu na tej drodze poprawek, do jakich zmusza rachuba księżycowa. Z chwilą, kiedy dany lud bądź przez obserwację gwiazd, bądź przez śledzenie przesuwania się punktów wschodu i zachodu, •czy wreszcie dzięki mierzeniu słonecznego promienia w chacie lub też odsłonecznego cienia pozyska pewne stałe oparcia w obrębie słonecznego roku, tem samem może ująć prastarą rachubę księżycową w karby ściślejszej korekty. Stałemi oparciami mogą być np.: data, kiedy Plejady ukazują się po raż pierwszy po okresie niewidzialności; data, kiedy słońce wschodzi nad jakąś określoną górą czy doliną, sygnalizując, powiedzmy, „pierwszy dzień wiosny" (jak u Laków, § 118) i t d. Jasneip jest, że tego rodzaju daty z natury rzeczy bar-
W grudniu Plejady są na zachodzie mn. w. między 6-tą a 4-tą.
* Orjon „wschodzi rano“, dając się dobrze obserwować, w sierpniu.
* Identycznie podano z Tarnawy (pow. Bochnia); zaś z Bogorji (pow. Sandomierz) — „są w połowie drogi między wschodem a południem".
Tak samo mówiono i w innych miejscach, ale tu i owdzie słusznie dodawano, że to „około północy" Plejady są „na południu"; albo, że „o północy są prawie na środku nieba", wzgl. że „świecą prawie prostopadle* (Rzerzęczyce, p6w. Radom); jakiś Białorusin z Nowogródzkiego podał nawet jeszcze zgodniej z prawdą, iż w grudniu o północy Plejady są na południowym zachodzie. (Naogół, wyjąwszy pierwsze dnie grudnia, kiedy Plejady są o północy faktycznie „prawie na środku nieba", wzgl. prawie „na południu", grupa ta gwiezdna świeci w grudniowe północe po zachodniej stronie w dość już znacznem oddaleniu od południka).
Wg. informacji z pow. łaskiego: „zajmują to miejsce, co i słońce w lecie O tejże godzinie*.