338 L. MOSZYŃSKI: KULTURA LUDOWA SŁOWIAN
na kresach monety rzymskie1 2). Ciekawe jest w wysokim stopniu, jak to wierzenie staje się coraz bardziej fantastycznem w miarę przesuwania się na terytorja sąsiednie; w niektórych okolicach górnego Po-buża wieśniacy nic już prawdopodobnie nie wiedzą o monecie i szukają jakiejś prawdziwej „srebrnej główki41; zaś w Chełmskiem sądzą, że źdźbło z podwójnym kłosem, znalezione w dniu św. Jana posiada korzeń z czystego srebra, całkiem podobny do ludzkiej głowy i zapewniający znalazcy szczęście na całe życie. Ciekawa ta koncepcja wynikła oczywiście na tle omówionej wyżej; tamta zaś znów zkolei jest wynikiem zmieszania czterech zupełnie różnych składowych: 1) bardzo rozpowszechnionego śród północnych i południowych Słowian oraz wogóle w Europie wierzenia, głoszącego o znajdowaniu się leczniczych i wogóle magicznych przedmiotów (np. węgielków, chrząszczy etc.) pod korzeniami pewnych roślin (zwłaszcza w dniu św. Jana lub w inne znaczne święta wiosenne; porówn. tu m. i. wyżej str. 207, § 154, a zestaw też z tem cz. I, str. 367/8, § 377)*; 2) przesądu przypisującego podwójnemu kłosowi właściwości udzielania szczęścia;
3) wierzenia o częstem znajdowaniu skarbów w dniu św. Jana, oraz
4) faktu częstego znajdowania srebrnych i złotych monet rzymskich z wizerunkiem głowy imperatorów na ziemiach Podola, Wołynia i kijowskiej Ukrainy.
265. Nie jest może zresztą całkiem wyłączone, że przy tworzeniu się bardzo zajmującego chełmskiego wierzenia odgrywał rolę jeszcze czynnik piąty: tradycja o człekokształtnych korzeniach niektórych roślin, do której obecnie przechodzimy. Owe korzenie — to jeden z najpotężniejszych środków magicznych, udzielających szczęścia i wogóle nadzwyczajnych mocy tym, co je posiedli. Odnośne przesądy spotykamy w ogromnym zasięgu od Pacyfiku do Atlantyku. W starożytnej i średniowiecznej Europie południowej oraz zachodniej a poczęści i u nas w średniowieczu cieszyła się wielkiem wzięciem roślina trująca i odurzająca z rodziny psiankowatych, zwana mandragorą albo dziwostrętem {Mandragora sp). Rośnie ona w paru gatunkach na najdalszych południowo-zachodnich kresach Europy oraz w Grecji i na sąsiednich obszarach Azji. Z południa sprowadzano jej człekokształtny korzeń za drogie pieniądze do Europy środkowej etc.; oczywiście czyniły to tylko klasy możne: mieszczanie, rycerstwo czy szlachta i t. p., ale odnośne wierzenia i praktyki były do tego stopnia fantastyczne i tak silnie działały na wyobraźnię, że rychło przeniknęły głęboko do szerszych warstw ludu, który też wnet znalazł sobie śród domowych roślin godnych zastępców drogiego ziela. W ten sposób przesądy, dotyczące mandragory, przeniosły się u Niemców, Czechów, Słowaków, Polaków i Małorusi-nów na dziko u nas rosnące zioła o korzeniu mniej lub więcej fantastycznie ukształtowanym i przypominającym sobą — przy dobrej woli patrzącego — postać dziecka lub dorosłego człowieka. Do takich należy przedewszystkiem zwykły przestęp (Bryonia alba L.), jadowita roślina, rosnąca u płotów, po krzakach czy zaroślach etc. Korzeń tego chwastu ma być, jak mówią słowiańscy chłopi, „podobny do chłopaka" albo „podobny do dziecka", „ma głowę, uszy, oczy, brzuszek jak dziecko". Zresztą gdzie niegdzie, o ile podobieństwo do człowieka jest zbyt małe, zwiększa się je przy pomocy noża. — Jeżeli znajdzie się przestęp przy chacie, bywa, iż chłopi nie wyrywają jego korzeni, lecz przeciwnie otaczają go opieką; niekiedy ogradzają nawet płotkiem i podlewają mlekiem. Głosi się wtedy, że ktobykolwiek odważył się targnąć na korzeń pielęgnowanego zielska, kalecząc go łopatą czy nożem albo wyrywając rękoma, ten padnie ofiarą jego zemsty: oszaleje na miejscu przestępstwa albo stanie się kaleką o powykręcanych członkach i t. p. Ó ile natomiast przestęp otoczony jest opieką troskliwą, tedy przynosić ma szczęście danemu obejściu. Rośliny, znalezione dalej od domu, wyrywa jednak lud, aby posiąść korzeń. Wyrywaniu czy wykopywaniu zawsze towarzyszą szczególne środki ostrożności i zabobonne praktyki. Często zajmuje się tern znachor lub znachorka; dobywszy korzeń, okupują się oni, kładąc pieniądze i kawałek chleba na to miejsce, gdzie wyrastał. Wydobyty korzeń bywa witany grzecznemi słowy, pieszczony, kąpany w mleku i później dopiero suszony. Całkiem jak korzeń mandragory w średniowieczu, ob-wija się go w gałganki, niby w odzież, i przechowuje w domu, za co ma przynosić bogactwo czy wogóle szczęście, odkrywać przed posiadaczem rzeczy zakryte czy tajemne i t. d. Dzięki tym wszystkim właściwościom miesza się on niekiedy w pojęciach ludu z demonem domowym (ob. rozdz. 11.), a we wschodnich Czechach pod Vamberkiem nazywają go nawet „gospodarzykiem" (hospodarićek).
266. Drugą rośliną, która, podobnie jak przestęp, wzięła na się u cząstki Słowian właściwości obcokrajowej mandragory, jest pokrzyk (Atropa Belladonna L.), należący, jak mandragora, do psiankowatych i także trujący. Lud traktuje go podobnie jak przestęp i dziwy opowiada o jego korzeniu. M. i. miał on przy wyrywaniu lub wykopywaniu krzyczeć — to samo prawią gdzie indziej o przestępie i mandragorze — a krzyk jego był śmiertelny dla człowieka1. To też
1 Polska nazwa pokrzyk pozostaje w związku z tem wierzeniem.
M. Grabowski, „Ukraina dawna i teraźniejsza", r. 1850, str 53. Porówn. też J. Karłowicz, „Słownik Gwar Polskich", t. 2, r. 1901, str. 88 (z powołaniem się na jeden z dawniejszych słowników języka polskiego, ale bez podania okolic, do których się wiadomość odnosi).
Zwłaszcza ciekawe jest wierzenie, ogłoszone — niestety bez podania proweniencji — w książce O. Hovorki i A. Kronfełda „Yergleichende Volksmedizin“ (t. 1, r. 1908, str. 58): „Am Johannistage sind unter der Wurzel (mowa o bylicy) Kohlen zu finden, die zu Gold werden, so einer Gliick hat".