338 l. MOSZYŃSKI: KULTURA LUDOWA SŁOWIAN
u Słowian (podobnie jak i u innych ludów) nie kopią go własnoręcznie, lecz zaprzęgają doń czarnego psa, którego potem nęcą mięsem, aby, targnąwszy się naprzód, roślinę wyrwał. Właśnie w chwili wyrywania rozlega się śmiercionośny krzyk, i pies jakoby pada martwy, a człowiek ocala się tylko dzięki temu, że zawczasu zatyka sobie uszy. Identyczne opowieści o pokrzyku czy przestępie etc. są lub były bardzo rozpowszechnione w Europie. Także w Transkaukazji u Or-mjan tamtejszych przy wyrywaniu korzeni przestępu przywiązywano do niego koźlę lub koguta, aby złość skrzywdzonej rośliny odwrócić na te ofiary. Według tradycji z ruskiego Podola wykopany lub raczej wyrwany przez psa korzeń obmyć należy czerwonem winem (—już sam ten szczegół wskazuje na obce pochodzenie wierzenia—) i, zaniósłszy do chaty, pielęgnować, wkładając nań co piątek koszulkę. Opisywany środek magiczny rozmnaża pieniądze i daje wiedzę o rzeczach zakrytych. Wszystkie te szczegóły są mn. w. dokładnem powtórzeniem średniowiecznych wierzeń o korzeniu mandragory. Zresztą do części karpackich Małorusinów dostała się nawet za pośrednictwem Wołochów nazwa mandragory, przeniesiona na pokrzyk (młrs. matryguna, matraguna, matryg&n, madragan, madrygan).
Wierzenia, dotyczące przestępu i pokrzyku etc., przyszły do nas niewątpliwie z zachodu i południowego zachodu; na to wskazuje już sam ich zasiąg w obrębie Słowiańszczyzny i Europy. Jak powiedziano wyżej, w czasach starożytnych istniały one w południowej Europie i ta-kiejż Azji, a dziś jeszcze istnieją na zachodnich krańcach Azji. Zasiąg więc ich jest co do typu płd.-eurazyjski, jak niektórych innych wytworów kultury duchowej i materjalnej (por. np. cz. I, str. 84, § 96 i t. p.).
267. Osobną grupę magicznych środków stanowią aphrodi-siaca, służące do rozniecania uczuć miłosnych. U Słowian, podobnie jak i u innych ludów, posługują się niemi zwykle kobiety (względnie dziewczyny). Najwięcej ich widzimy na Małorusi i u Słowian południowych. Są zresztą wogóle dość liczne, a składa się na nie zarówno świat zwierzęcy, jak roślinny. Widujemy więc po wsiach słowiańskich noszone przy sobie dla wzbudzenia miłości głowy jastrzębia, serca jaskółcze i t. p.; obserwować możemy różne, ogromnie rozpowszechnione praktyki zapomocą kości nietoperza etc. A z drugiej strony duże znaczenie mają zioła, jak np. lubczyk (Liyusticum Levisticum L.), nasięzrzał (Opkióglossum•, vulgatum L.), lepka ro-siczka (Drosera rotundifolia L.), odurzający omełek (Lolium te-mulentum L.)... Także włosy i inne cząstki ciała ludzkiego oraz woda, którą toż ciało obmywano, grają wcale znaczną rolę w czarach miłosnych. Dobywanie niektórych środków, jak np. kości nietoperza albo nasięzrzału, jest obstawione szeregiem charakterystycznych utrudnień i dodatkowych zabiegów. Tak więc, powiedzmy, po nasięzrzał wyprą-wiają się małopolskie dziewczęta o północy, idą doń tyłem i przytem całkiem nago, podczas zaś rwania mówią: „Nasizrale, rwę eie śmiele pięcią palcy, szóstą dłonią, niech się za mną chłopcy gonią". — Obok środków afrodyzyjnych, t. zn. niecących miłość, znają też Słowianie antiaphrodisiaca, co gaszą gorące uczucia albo też chronią od nagabywań osób odmiennej płci. Według wierzeń Bułgarów takim wybitnym antyafrodyzyjnym środkiem jest kozłek (Valeriana officinalis L.). Zapomocą prostego natarcia tą rośliną jakiego przedmiotu, narzędzia i t. p. można spowodować, iż osoba, do której to narzędzie czy przedmiot należy, zostanie znienawidzona przez inną, kochającą ją przed dokonaniem wspomnianego czarodziejskiego uczynku. Dziewczyny czarnogórskie wierzą znów, że noszenie kozłka zabezpiecza je od upadku czyli innemi słowy pozwala przezwyciężyć pokusy (porówn. str. 221, § 166, gdzie mowa o dawnej słowiańskiej nazwie tej rośliny). Do owych to znanych w Czarnogórzu magicznych właściwości nawiązuje zapewne serbska ludowa tradycja, wkładająca w usta demonicznej wiły znamienne słowa: „Gdyby wiedziała niewiasta, co jest ziele kozłkowe, zawsze by je zbierała, w pasek zaszywała, przy sobie nosiła".
Tu i owdzie znane są też po dziś dzień środki, mające zapewnić odwagę. Tak np. Bułgarzy, chcąc nabyć śmiałości, noszą zaszyte w odzieży kawałki wilczego serca albo oka i t. d.
268. Jednem z najtrudniejszych zadań, z jakiemi się spotyka etnolog, jest, jak wiadomo, właściwe objaśnianie niejasnych czy wieloznacznych praktyk i zakazów magicznych1, napotykanych bądźto w związku z pewnemi obrzędami i t. p., bądź też oddzielnie. Dawniejsi badacze, gdy im chodziło o wytłumaczenie jakiegokolwiek niezrozumiałego faktu z zakresu magji danego ludu, uciekali się do sposobów całkiem prymitywnych; oto poprostu wyjaśniali rzecz według swych domysłów, albo — w najlepszym wypadku — przeglądali materjał etnograficzny, dotyczący najprzeróżniejszych grup etnicznych i zebrany w najrozmaitszych — nieraz bardzo dalekich! — krajach, poszukując śród niego faktów analogicznych względem tego, który zamierzali objaśnić, i przytem zrozumiałych na tle miejscowego zespołu przesądów czy wierzeń; jeśli taki fakt znaleźli, wtedy zapożyczali odeń motywację, wyjaśniając nią fakt dany. Zbyteczne jest rozwodzić się nad bezkrytycznością takiego stanowiska.
Nasza zasadnicza postawa jest tu z gruntu odmienna. Przedewszystkiem — wbrew wielu etnologom dawniejszym i dzisiejszym. — bardzo ograniczamy wartość objaśnień teoretycznych, wysuwając na pierwsze miejsce autentyczne, t. zn. dawane przez sam lud. Po wtóre w równie wielkim stopniu ograniczamy dowolne czerpanie wyjaśnień różnych konkretnych przejawów magji danej grupy kulturalnej z materjałów etnograficznych, dotyczących grup dalekich względem tamtej, posługując się zamiast tego dobrze nam już znaną metodą geograficzną.
Rzecz jasna śród motywacyj autentycznych stosunkowo niewiele jest pierwotnych; przeważają tu — zwłaszcza na obszarach o kulturze bardzo rozwiniętej — tłumaczenia wtórne, powstałe czyto skutkiem mniejszego lub większego wykole-
Do praktyk zaliczam tu — jak to się zwykle robi — również używanie środków magicznych.