306 K. MOSZYŃSKI: KULTURA LUDOWA SŁOWIAN’
nej wsi. Podobnemi wypadkami są dalej: wieści o zjawieniu się w bli-skiem sąsiedztwie groźnej epidemji, bardzo długotrwała susza, grożąca klęską i podniecająca rolników do największego stopnia, urodzenie się we wsi potwora śród bydląt czy ludzi, pojawienie się jakiejś obcej osoby o wyglądzie czy zachowaniu, budzących głęboką nieufność i t. p. Dla poszczególnych rodzin do takichż wypadków należy każda nagła a ciężka choroba, co dotknęła jednego z ich członków; również — i to w bardzo znacznym stopniu — poród i połóg w chacie, a także wesele, podczas którego nietylko własne obejście napełnia się tłumem ludzi, przybyłych nieraz zdaleka i często ledwie znanych albo i całkiem obcych, ale — co stokroć gorsze -- nowożeńcy oraz ich rodziny wystawieni są na widok publiczny, na „zajrzenie** oczu zazdrosnych czy nieżyczliwych i — jak nigdy wcześniej, ani później -- na zemstę odtrąconych rywali lub rywalek. Wreszcie i pewne dnie w ciągu roku, skutkiem wierzeń jakiemi są osnute, należą do owych chwil, zakłócających spokojny bieg życia.
W takich to chwilach i dniach czy też wobec takich wypadków istotnie bardzo łatwo zauważyć się daje po wsiach — zwłaszcza, rzecz prosta, zapadłych - jeśli nie pewne otwarte zaniepokojenie \ to w każdym raaie ukryte napięcie psychiczne, gotowe wobec najbłahszego nawet powodu zdradzić się natychmiastowym i nieraz uderzająco silnym, żywiołowym wybuchem. !Nic więc dziwnego, że skoro nawet na codzień, gdy życie spokojnie się toczy, wieśniacy — zwłaszcza dziewczęta i dzieci — zabezpieczają się rozmaitemi sposoby od mającego im zagrozić zła, tem staranniej czynią to w wyżej wymienionych lub im podobnych wypadkach, warując się na wszystkie strony przeciw szkodliwym a nieraz, i zabójczym wpływom.
241. Właśnie do najpospolitszych sposobów, broniących od owych wpływów, należą magiczne środki apotropeiczne. Sposób ich działania objaśnia nam częstokroć dokładnie sam lud (ob. niżej). Są zaś między niemi kaleczące, palące, parzące, oślepiające, budzące wstręt, zamykające dostęp, wymiatające, neutralizujące wpływy śmierci (życionośne i inne), działające wielostronnie dzięki swej świętości czy dobroczynnym własnościom i t. d.
Zapoznając się z temi bardzo nieraz zajmującemi, choć nadzwyczaj prymitywnemi środkami1 2, zaczniemy nasz przegląd od kale-czącyoh. Najpierwotniejsze z nich chyba to kolące rośliny, z których na pierwszem miejscu wymienić należy ciernie, pospolicie używane u Słowian południowych oraz w krajach kaukaskich, w starożytnej Europie południowej, u Niemców etc. Rzadziej spotykamy je, jako broń magiczną, także u Słowian północnych, zwłaszcza u Słowaków i Czechów, ale też i w Polsce (włącznie z Kaszubami) oraz na Rusi. — Tak więc np. w powiecie sarneńskim na wołyńskiem Polesiu w przeddzień św. Jana wieśniacy umocowują przy drzwiach obór gałązki szypszyny (Rosa canina L.) aby, jak mówią, wiedźma ręce sobie pokłuła, gdy w nocy przyjdzie do obory krowy czarować. Podobnież w Czechach w nocy przed św. Filipem i Jakóbem, gdy czarownice najbardziej szkodzą, chłopki zatykają w nawóz i za próg obory kolce głogu i szypszyny. Serbochorwaci, udając się w podróż, zabierają ciernie ze sobą, aby się zabezpieczyć od wszelkiego zła. Bośniaczki zatykają głóg w nagłowny zawój nawet i wtedy, gdy idą odwiedzić grób zmarłego krewnego. Przeciw czarownicom, czartom i t. p. noszą niektórzy wieśniacy slawońscy i inni (zwłaszcza zaś dzieci) stale ciernie tarniny, zaszyte w odzież. W chałupach, gdzie jest mała dziatwa, umocowują także ciernie u drzwi i okien. W różnych strgnach Serbochorwacji, gdy chatę nawiedzać pocznie nocami upiór, tedy we wszystkich drzwiach i oknach umieszczają gałązki dzikiej róży (t. j. szypsz yny) lub tarniny. Po bułgarskich znów siołach w przeddzień Bożego Narodzenia, w którym to dniu demony stają się szczególnie napastliwe, kładzie lud ciernie do kominów, aby tamtędy złośliwe istoty nie przedostały się do wnętrza; tu i owdzie zatykają też w przeddzień św. Jerzego głóg u budowli gospodarskich, kładą go na noc pod wezgłowia a w sam dzień święta kobiety oraz dziewczęta przyczepiają go do okrycia głowy. Zresztą ciernie chronią Bułgarów i od groźnych chorób: w czasach pomoru kryją się wieśniacy w zarośla cierniowe, gdyż tamtędy mór przeniknąć nie może. Marinov idzie tak daleko, że w tern właśnie wierzeniu widzi powód, dla którego obejścia sielskie otaczano grodzą z cierni (albo płotem uwieńczonym cierniami; ob. cz. I, str. 470, § 487) i przejścia cierniami zamykano. Wyjąwszy owe cierniowe płoty, mn. w. wszystko, o czem- wyżej, czyni się w tym wyraźnie uświadomionym celu, by wszelkie zło, grożące bydłu czy ludziom, napadając na ofiary, względnie chcąc wejść do obór lub chat, nakłuło się na sterczące przeciwko niemu kolce, niby dziki zwierz na ostrza najprymitywniejszych samołówek, albo na ciernie, otaczające obozowisko. Poza tern u Słowian południowych wbijają też kolec głogu i t. p. pod język niebo-
demii Nauk SSSR. 1931), a po otrzymaniu jej od autora nie zmieniłem ich — jako dostatecznie rzecz wyczerpujących — wcale, więc zestawienia: Zetenina i moje, do' skonale się wzajemnie uzupełniają.
20*
Choć i takie zaniepokojenie nieraz można dostrzec całkiem wyraźnie. Jak stwierdza np. Cz. Pietkiewicz w 2. części „Polesia rzeczyckiego“ (rękopis), dzień i noc w wigilję św. Jana spędzają starsze wieśniaczki poleskie pomimo wielu środków zapobiegawczych w wielkiom podnieceniu, spowodowanem obawą wiedźm. Nawet najbliższym swym sąsiadkom nie ufają, gdyż wiedźma może przecież całkiem dobrze wziąć na się postać którejś z nich.
* Ponieważ ustępy te napisałem we wrześniu 1931 r., kiedy jeszcze nie znałem rozprawy D. Zelenina „Magićeskaja funkcija primitivnych orudij" (Izvestija Aka-