60 • K. MOSZYŃSKI: KULTURA LUDOWA SŁOWIAŃ
całego szeregu wewnętrznych organów ciała ssaków posiada też lud prastare nazwy, takie jak mózg (sł. mozgi.), serce (sł. SBrdtce; dosłownie 'to co jest w środku’; porówn. sł. ser da 'środek’), płuca (dosłownie 'to co pływa’; w językach ruskich i po gwarach polskich zastąpiła tę nazwę inna: poi. lekkie, młrs. łechky i t. p., wkrs. lógkija), żołądek (sł. żelęd^ki.), śledziona (sł. selzena), żółć ('worek żółciowy i żółć’, od żółtego koloru przezwane), matka czyli macica i t. d, Trzustka nie posiada wspólnej starej nazwy. Także dla nerek i wątroby nie znajdujemy jednoznacznych wspólnych terminów; słowiańskie ętroba znaczy pierwotnie tyle co 'wnętrzności’; w Serbochorwacji urobiono stąd wyraz utrobica, którym określa się zarówno wątrobę (utrobica crna), jak i płuca (utrobica bijela); analogicznie u kresowych Polaków z Suwalszczyzny słyszymy o wątrobie ciężkiej (t. j. wątrobie) i wątrobie lekkiej (t. j. płucach); poza tem u polskiego ludu wątrób, wątroba mają oznaczać m. i. 'wnętrzności, płuca, serce’; u Bułgarów utróba służy do określenia 'wnętrzności’ i 'macicy’; u Słoweńców utroba znaczy 'brzuch’; u Wielkorusów tenże wyraz ma znaczenia równe bułgarskim i słoweńskiemu razem wziętym, natomiast wątroba nosi tam pospolicie nazwę pećeń, właściwą także innym Słowianom wschodnim.
Niektóre nowe nazwy, wprowadzone po gwarach i językach słowiańskich na miejsce dawnych, są wcale zajmujące; tak naprzykład u Wielkorusów wyraz oko naogół wyszedł z użycia, zastąpiło go słowo głaz; otóż pierwotnie znaczyło ono, zdaje się, tyle co 'błyszcząca gałka’. Ciekawe są też niektóre żartobliwe oboczne nazwy dla pewnych części ciała w rodzaju naszych gwarowych nazw głowy: pała łub pałka, łys i t. p. — Nie obeszło się i bez pożyczek z języków obcych: bałkańscy Słowianie zaciągnęli tu dość znaczne długi zwłaszcza u Osmanów; Słowianie zachodni chętnie, jak zwykle, pogodzili się z wtrętami niemieckiemi (porówn. np. poi. nerki) i t. d. Do bardzo zajmujących pożyczek należą wyrazy obce tego rodzaju jak naprzykład młrs. gwar. (karpackie) myrynde 'wymię’, które to słowo jest pochodzenia rumuńskiego i wraz z obfitym zespołem innych składa świadectwo silnych wpływów wołoskich na, kulturę ludową Karpat.
41. Dość dokładna znajomość wewnętrznych części zwierząt domowych ułatwiła ludowi orjentację w anatomji człowieka. Lu-' dowa wiedza w ostatnim zakresie stoi najwyżej u tych Słowian, u których z okazji częstych wojen i pogranicznych utarczek kwitła donie--dawna domorosła chirurgia, to znaczy przedewszystkiem u Słowian południowych i zwłaszcza u Czarnogórców, skazanych na ciągłe walki z Turkami. Że lud zdaje sobie sprawę z identyczności zasadniczej budowy miękkich części ciała u człowieka i zwierząt, to oczywiście nie ulega wątpieniu; do jakiego jednak stopnia ten czynnik brać należy pod uwagę, dowodzi fakt, iż czarnogórscy wieśniacy przed zopero-waniem człowieka dokonywali niekiedy prawdziwie „naukowej" sekcji na domowem zwierzęciu dla dokładnego uprzytomnienia sobie rozkładu poszczególnych wnętrzności; taki przynajmniej wypadek opisuje Rowiński.
Szczególnie dobrze znany jest Czarnogórcom szkielet człowieka „włącznie z najmniejszemi kostkami". „W związku z tem — jak to przyznają uczeni doktorzy-fachowcy — ich domorośli lekarze umieją znakomicie prostować przeróżne zwichnięcia kości w stawach, a nawet w drobnych połączeniach w dłoni i stopie, oraz składać złamane kości i wyjmować kostne odłamki". Nie są też ludowi całkiem obce początki antropometrji; tak naprzykład włościanie małopolscy dobrze wiedzą, że obwód głowy danego człowieka wynosi 7$ jego wysokości.
Jak można było zgóry oczekiwać na podstawie wszystkiego, co wiemy o ludowej kulturze, obok wcale czy nawet zupełnie dokładnych wiadomości anatomicznych znajdujemy po wsiach wiele nieścisłych czy nawet całkiem fantastycznych. Do nieścisłych można naprzykład zaliczyć uogólnianie przez lud polski etc. pod jeden określ-ńik „żyły" naczyń krwionośnych, ścięgn i nerwów (nieścisłość tę dzieliły wraz z ludem klasy oświeceńsze); niedokładnością jest także wyobrażanie sobie przez naszych włościan dwu żołądków: górnego (t. j. właściwego) i dolnego (t. j. kiszek) i t. d. Podobnych przykładów mo-żnaby przytoczyć z różnych stron Słowiańszczyzny znacznie więcej. Całkiem niemal fantastycznym a bardzo śród Słowian rozpowszechnionym poglądem jest wierzenie, przyjmujące przenoszenie się z miejsca na miejsce i wogóle nieograniczone wędrowanie po całem ciele niektórych wewnętrznych narządów. Zwłaszcza o macicy nieraz słyszeć można tego rodzaju opowieści. Kto miał do czynienia z chorymi wieśniakami, ten wie, jak często nawet mężczyźni, zwłaszcza starsi, uskarżają się na macicę, która jakoby znajduje się u nich „nie na miejscu", podeszła im naprzykład pod gardło i t. p. (ob. rozdz. 6.).
42. Podobnie nieścisłych czy fantastycznych poglądów dużo jest też w biologicznej wiedzy ludowej o zwierzętach. Często przytem wiadomości dokładne i zgodne z prawdą tworzą charakterystyczne a nieoczekiwane sploty z nkjfantastyczniejszemi pomysłami. Tak naprzykład łowca poleski, niewątpliwie nawylot znający obyczaje łosia i pod niektóremi względami lepiej od niejednego przyrodnika przygotowany do napisania biologji tego zwierzęcia, potrafi zapewnić nas, że trzmiele (Bombus sp.) wylęgają się w łosich chrapach i zwierzę wydala je przez parskanie.
Liczne błędne zapatrywania,cechuj ące doniedawna wiedzę przyrodniczą oświeconych warstw wszystkich narodów Europy, trwają rzecz prosta do dzisiaj po wsiach- słowiańskich. Tu więc należy przede-