70 • K. MOSZYŃSKI: KULTURA LUDOWA SŁOWIAN
pewne oparcie w faktach. Jak chcą przyrodnicy, nie jest mianowicie wyłączone, że rozróżnianie jeżów „psich" i „świńskich" zostało spowodowane bądź przez charakterystyczne różnice, dzielące samca i samicę jeża pospolitego (.Erinaceus europaeus L.) \ bądź też przez faktyczne współistnienie na znacznych obszarach Europy (m. i. i w Polsce) dwu gatunków obchodzącego nas zwierzęcia (E. europaeus L. oraz E. roumanieus Barret-Hamilton)1 2 3.
Czy przyjmiemy objaśnienie pierwsze, czy też drugie, uznać będziemy musieli, iż przeniesienie danych wiadomości z jeża i borsuka na borsuki, lub też — jak w drugim wypadku — wyłącznie z jeżów na borsuki mogło zajść tem łatwiej, że borsuk dość często bywa upodabniany w opisach ludowych do świni; nawet o jego pysku mówią jako o podobnym do świńskiego (!). Takie też określenie borsuka zacytował w znanym swym słowniku Wł. Dal: „podobny jest z łap do niedźwiedzia, a z pyska, szerści i z kształtu do świni". Nawet według Brehma — zgodnie zresztą z istotnym stanem rzeczy — borsuk „sprawia... szczególne wrażenie. W pierwszej chwili można myśleć, że się raczej świnię ma przed sobą, a nie drapieżnika... Świnię też przypomina jego głos chrząkający"8.
Oczywiście wykolejanie się ścisłych wiadomości przy podawaniu ich z ust do ust zachodzi bardzo często (i przytem rzecz prosta nie-tylko po wsiach); nie w tem też leży sedno przytoczonych tu przez nas ważnych danych. Leży ono natomiast w łatwości, jaka musiała towarzyszyć szerzeniu się błędnej informacji4 5 6 o zwierzęciu dobrze włościanom znanem. Łatwość ta tłumaczy się coprawda bardzo prosto, ale w sposób nie pozbawiony głębszego znaczenia dla badaczy kultury. Trzeba tylko zwrócić uwagę na całkiem oczywisty i każdemu znany fakt, iż prostowanie fałszywych wiadomości bynajmniej nie-zawsze jest snadne; owszem aż nazbyt często bywa ono bardzo trudne. W konkretnym wypadku, gdy chodziło, powiedzmy, o dwugatunko-wość borsuka, niejeden inteligentniejszy wieśniak mógł w czasie szerzenia się znanego nam już poglądu niezupełnie mu ufać; ale jakież owoce mogła wydać ta jego nieufność? Przecież, gdyby nawet miał czas i chęć potemu, by z owym nieścisłym poglądem systematycznie walczyć — co należy uważać za zupełnie wyłączone — mógłby co najwyżej na okazach, pokazywanych przez się innym wieśniakom, stwierdzać wobec nich fałsz. W najlepszym razie osiągnąłby wtedy tylko tyle, że mieszkańcy jego wsi odnieśliby istnienie dwu gatunków borsuka do dalszej okolicy, boć „skoro o tem wszyscy naokoło mówią, więc tak być musi".
Na usprawiedliwienie ludu trzeba, koiicząc ten rozdział, nieodzownie dodać, że jeszcze zupełnie niedawno, bo zaledwie przed paru-czy kilkuset laty, cała wiedza przyrodnicza i np. wiedza o człowieku etc., posiadana przez najinteligentniejszych przedstawicieli cywilizowanych społeczeństw* była mieszaniną nienazbyt licznych obserwacji ścisłych ze stekiem bajek i klechd, rozbrajających nas swą naiwnością.
Rozdział 4. Orjentacja w zjawiskach życia psychicznego.
49. Zaczątki wiedzy psychologicznej, istniejące u ludu, przejawiają się niemal wyłącznie w wyróżnianiu (wyanalizowywaniu) i określaniu (nazywaniu) składowych psychicznego życia. Wyrazy, służące jako nazwy tych składowych, oraz zwroty, usiłujące owe składowe określić, są dla nas, etnologów, oknami, przez które można wglądać w prymitywne ale wcale gruntownie pracujące warsztaty, co przygotowały najpierwsze podstawy dzisiejszej psychologji.
Rzecz całkiem jasna, że, dając poniżej pierwszy syntetyczny szkic ludowej „wiedzy psychologicznej", a przytem nie mając możności gruntownie zgłębić ostatniej, muszę z szczególnym naciskiem podkreślić tymczasowość tych tu wywodów. Zwłaszcza zaś zaznaczani, że poniższy wykład da zupełnie ułamkowe tylko pojęcie o całem bogactwie i niezwykłej ważności poruszonych w nim zagadnień.
Przegląd nasz rozpoczniemy od zapoznania się z określaniem czuć. Odnośne wyrazy są w znacznej części bardzo stare i posiadają zasięgi rozległe, ogarniające całą lub prawie cala Słowiańszczyznę. Stwierdza to oczywiście ich odwieczną niewzruszoność. Najwidoczniej nazwy czuć należą do słów nietylko głęboko wykorzeniających się w zbiorową psychikę, ale i niełatwo dających się wymienić na inne równoznaczne. W szczególności stosuje się to do nazwr czuć wzrokowych i smakowych. Śród ostatnich psycholodzy wyróżniają, jak wiadomo, cztery podstawowe. Wszystkie cztery mają ogólno-słowiańskie nazwy,które podajemy tu w formie przymiotnikowej: sol d ■Lki* 'słodki’, solni 'słony5, gor&ki 'gorzki’ i kysh albo kysźli 'kwaśny5. Dwa pierwsze należą do prastarej indoeuropejskiej nazwy soli: *sałd; zajmujące ich wzajemne pokrewieństwo tłumaczą etymolodzy tem, że uczucie przyjemnego smaku, towarzyszące czuciu słoności, było pomostem, łączącym to ostatnie z czuciem słodyczy (porówm. tu m. i. lit. sal-ti 'stawać się słodkim’, j-sal-as 'słód5 wobec sł. sol-na
Ob. wyżej, co mówi Treichel, i porówn. „Brehm’s Tierleben", 1.10, „Sauge-tiere", t. 1, r. 1912, str. 327.
* E. Niezabitowski, „Klucz do oznaczania zwierząt ssących Polski" *, r. 1933, str. 17.
* Porówn. też w tym związku moje „Badania nad pochodzeniem i pierwotną kulturą Słowian", cz. 1, r. 1925, str. 110/111.
W szczególności co do borsuka przyrodnicy nasi i obcy zupełnie nic nie
wiedzą o dwu jego gatunkach czy odmianach, któreby się różniły od siebie , świń
skim" i „psim" kształtem pyska oraz jadalnością i niezdatnością mięsa.