120 E. MOSZYŃSKI: KULTURA LUDOWA SŁOWIAN
podobno istotnie wynosi około wiorsty. Mordw. vajgel-pe 'wiorsta’ znaczy właściwie tyle co 'koniec głosu’; pierwotny sens czeremiskiego wyrazu u^śteś 'wiorsta5 tłumaczy Wichmann wprost jako 'głos, krzyk’; i rzeczywiście u Wogułów dziś jeszcze terminem ajyel 'głos, krzyk5 określa się zarówno 'odległość, do jakiej sięga głos człowieka’, jak i 'wiorstę5; podobnież u Ostjaków istnieje wyraz, oznaczający równocześnie 'głos, krzyk’ i 'ostjacką wiorstę5. Nawet u Finów-Suomi mamy zajmującą nazwę peninkuuluma, tłumaczącą się dosłownie: 'odległość, do jakiej słychać głos psa’ (peni 'pies’, kuulia 'słuchać, słyszeć;), a która, służąc dziś jako określenie iO km’, niezawodnie musiała oznaczać dawniej 'ok. 2—3 km’ (szczek bowiem psa w najlepszych po temu warunkach: w pogodne i ciche dnie jesienne, słychać najdalej na odległość 3 km).
Powyższe dane wskazują, że niegdyś i u Słowian wielkie, kilometrowe i parukilometrowe odległości mogły być powszechniej niż dziś określane nośnością głosu ludzkiego czy zwierzęcego. Istnieją jednak jeszcze inne sposoby rozwiązania trudności, stającej przed człowiekiem, gdy zamierza oznaczyć jakąś odległość, zbyt znaczną, by ją można było wygodnie oddać w krokach. Jeden z nich już znamy, jest nim praktykowane niegdyś, np. na Mazowszu, posługiwanie się nośnością strzały, wystrzelonej z tęgiego łuku; coprawda tylko reflek-sywny łuk, a i to wyłącznie w rękach wprawnego i silnego Strzelca, może cisnąć strzałę na odległość przeszło 3 4 km; wszelkie inne miotają pociski znacznie bliżej. Zato wykorzystywanie w celach miernictwa odległości, które mogą być przebieżone bez odpoczynku przez człowieka lub jakie zwierzę (np. konia), daje już rezultaty lepsze (po-równ. § 91, gdzie mowa o wielkoruskim i serbochorwackim gonie).
Dla określania bardzo wielkich odległości posługują się Słowianie — a wraz z nimi i wszystkie bodaj ludy ziemi — czasem, potrzebnym do ich przejścia lub przejazdu. Słyszymy więc pospolicie po wsiach słowiańskich o dniach, a dziś już nader często i o godzinach drogi. Oczywiście są to miary nadzwyczaj względne: inna jest ich wartość, gdy się mówi o pieszym człowieku, inna gdy o wołach, jeszcze zaś inna gdy o koniach czy „dobrych koniach". Przytem dnie drogi skracają się rzecz prosta zimą, a zaś wydłużają latem.
90. Rolnictwo lub, mówiąc ściślej, uprawa ziemi zapomocą zwierząt pociągowych daje człowiekowi możność tworzenia nowych miar, co do charakteru wiążących się z wspomnianemi ostatnio, choć od nich znacznie mniejszych. Najprzejrzystszy opis jednej z takich miar, dający zarazem pojęcie, w jak naturalny sposób one powstają, znajduję u S. K. Kuznecova. Coprawda dotyczy on Wotjaków, ale to nie gra dla nas w tej chwili żadnej roli. „Jeżeli pole jest bardzo długie, powiada wspomniany autor, koń może nie wyciągnąć brózdy bez odpoczynku; dlatego, aby dać mu wytchnąć i aby oracz mógł oczyścić narogi1... dzielą takie pola na gony (vetłbs) długie od 20 do 2b sążni. Idąc wzdłuż pola, odrazu można zauważyć, gdzie graniczą ze sobą gony, zwykle bowiem dostrzega się w tein miejscu niewielką poprzeczną nabrzmiałość, powstałą stąd, iż przy zatrzymaniu się oracz wytrząsa narogi. Z latami nasyp ten wznosi się coraz bardziej, i dlatego co 5 lat granicę gonów zwykle się zmienia, a nasyp stopniowo roznosi sochą po polu“. Mamy tu przed sobą niejako świetnie zilustrowane narodziny nowej dla nas miary, miary par excellence rolniczej. Ponieważ zaś, jak o tern dobrze wiemy, ludy słowiańskie od wieków trudnią się przedewszystkiem rolnictwem, więc można i u nich oczekiwać używania miar podobnych. Jakoż wiemy, że istnieją one na słowiańskich ziemiach. Jednak tworzyły się często — w odróżnieniu od wyżej opisanej wotjackiej — nie przez same tylko zatrzymanie oracza, lecz przez zatrzymanie, połączone z nawróceniem; choć i modła wotjacka bynajmniej nie jest Słowianom obca. Prastarą nazwą jakiejś podobnej miary zdaje się być goni (czes. hon, kaszub, gon, gtieno, poi. gon, błrs. hon czy też hona, wkrs. gon, gon a młrs. hona, hinka, serb.-chorw. gon, gonj). O wielką dawność można również podejrzewać termin błrs. verećeń, młrs. wereteń (vel' veryteń, v. veretnyk), pospolity na Polesiu a urobiony od pnia, który w apofonicznej postaci mamy naprzykład w wyrazie (po-)wrot-ny; termin ten pozostaje w związku z bułg. v rut en ‘miara ziemi’1 i z nieznanym mi zresztą bliżej staro-serbochorwmekim: yreten w dokumentach z przed lat kilkuset-; z drugiej strony znajduje zapewme analogję w nazwie miary odległości yartanna, używanej przez południow’o-zachodnio*azjatyckich Arjów już w II tysiącoleciu przed Chr. w zastosowaniu do wyścigów7 w konne wozy. — W Polsce obchodząca nas miara zwie się najczęściej staje, stajenie, staj anie, albo staj a (zaś brózdy poprzeczne, co dzielą pole na staja, czyli zarazem miejsce postoju lub raczej przystanku wołów czy koni i oracza — staisko, stajenczysko2 3 4 5 6 7). Polska nazwa dostała się na zachodnią Białoruś, gdzie naprzykład w powiecie Słonimskim jest równoznaczna z terminami hon czy też hona i verećeń. Najzupełniej jednak w?ątpić można, aby nazwa ta była bardzo dawnego i, jak chce Bruckner, całkiem rodzimego pochodzenia. Wprost przeciwnie, najprawdopodobniej tłumaczy ona poprostu rozpowszechnione w średniowiecznej polskiej łacinie, identyczne z nią co do znaczenia stadium. Za tern przemawia w7ażki fakt, iż zwarty, o ile wiadomo,
Żelazne okucia, nakładane na rozwidlony rylec sochy (ob. cz. I, str. 160 fig. 140).
N. Gerov utożsamia ią z miarą uvrtt, uvrat, która według niego ma wynosić 1600 kroków kwadratowych.
L. Niederle pisze w SSOK, tom 3, zesz. 3, r. 1921, str. 91: „V latinskych li-
stinach choryatskycli z r. 1000 pripominaji se funiculi nebo vretenau. W odnośniku
zaś cytuje: terrenum trium vretcnorum, terrenmn vreteni unius.
s Staisko zwie się inaczej uwrociem; tak też zwą niekiedy zagon, tworzony
wzdłuż staiska a wpoprzek pola {bywa on również określany jako poprzeczniak).